
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Mocne pytania, które są zagwozdką teologów, poza tym że w chrześcijaństwie Bóg jest z pewnością osobowy i wpływa na świat. Jak dla mnie to Bóg jest niezmienny, ale jest jakby w ruchu- przynajmniej dla nas, bo żyjemy w płynącym czasie. To tak jak z człowiekiem, może mieć stałą osobowość, ale przejawiać różne jej cechy w różnych sytuacjach. Kiedyś przeczytałam, że dla Boga jest zawsze czas teraźniejszy, więc może zmienność jest naszą iluzją. Czy cierpi - teolodzy dyskutują :) http://mateusz.pl/wam/zd/46-szymik.htm Jak dla mnie, to jednocześnie cierpi i nie cierpi i nie jest to wykręcanie kota ogonem, bo dla mnie Bóg jest splotem przeciwieństw i paradoksów. W Biblii jest przedstawiany jako mający uczucia - kocha Izraela i to zazdrośnie, gniewa się. Jeśli ktoś kocha, to nie jest obojętny, kiedy jest lekceważony- cierpi. Z drugiej strony Bóg nie jest człowiekiem, jest doskonały i samowystarczalny, bo ma w sobie pełnię istnienia. Poza tym zna przyszłość, mi się to kojarzy z oglądaniem filmu - jest smutny fragment i możesz się smucić, ale wiesz że wszystko się dobrze skończy, bo znasz zakończenie. Wyobrażam sobie taką sytuację - ktoś zrobił piękną świetlicę dla dzieci, kupił najdroższe zabawki, powiesił tablicę, kupił książki, urządził wszystko w ładnych kolorach, dołożył starań. I przychodzą dzieci, wszystko niszczą, robią wręcz demolkę. Trudno nie cierpieć - a tak jest z Bogiem i ludźmi, przygotował dla nas coś doskonałego, a my to niszczymy. Z drugiej strony wie, że ostatecznie zrobi jeszcze piękniejszą świetlicę, z której dzieci będą mądrze korzystać, będą szczęśliwe i wdzięczne. Problem w tym, że Bóg przerasta nasz aparat poznawczy, który jest ustawiony na poziomie człowieka - możemy myśleć o Bogu w kontekście cech ludzkich lub jako o tajemnicy. Z drugiej strony możemy poznawać Boga, bo jesteśmy stworzeni na Jego obraz, więc jesteśmy do niego w jakimś zakresie podobni. Ale też zupełnie różni - kolejny paradoks. Jeśli chodzi o cierpienie, to Bóg zesłał Jezusa, który cierpiał, więc powiedział nam, że cierpienie jest czymś godnym, że sam jest po stronie cierpiących. Ale Jezus stając się człowiekiem zszedł jakby do naszego poziomu poznawczego, z Bogiem w wieczności nie jest to takie proste. Jeśli chodzi wpływ na świat - Bóg się objawił, więc wpłynął na bieg zdarzeń, czuwa nad biegiem historii, choć dopuszcza zło. Ale jeśli uznaje wolność do czynienia zła, to tym bardziej dla dobra - na przykład wysłuchuje modlitw, odsuwa lub rezygnuje z kar, jeśli ludzie się nawracają. Znowu jest problem czasu, Bóg jest też w przyszłości. Zajmuje się każdym ludzkim losem, wchodzi w relację z człowiekiem. Wpływa na ludzkie serca, ale na zasadzie wolności - może natchnąć do dobra czy dać takie okoliczności, które nawrócą człowieka. Czemu tego zawsze nie robi? Niezbadane są Jego wyroki, jak mawia carlosbueno
-
tomek23, miłość to nie jest coś, co się wypala, tylko przechodzi różne fazy. Zakochanie-ekscytacja nie trwa wiecznie, nie wiem ile czasu jesteście razem, jeśli ponad dwa lata, to możesz wchodzić w kolejną fazę. Poza tym nawet zakochanie nie jest czymś, co się odczuwa nieustannie tak samo- to może zależeć od różnych czynników. Kiedy się czymś zadręczasz, to Twoje odczuwanie nie jest spontaniczne, żywe, bo jesteś umęczony. Jesteś jakby uczuciowo sparaliżowany, nie odczuwasz radości życia jak wcześniej, więc zakochania też możesz nie odczuwać jak wcześniej, zwłaszcza że to na punkcie związku masz obsesje i obrzydzają Ci temat. Ale miłość to nie tylko uczucia, to też przekonanie. Nie powinieneś zrywać czy podejmować innych decyzji pod wpływem natręctw czyli lęku. Jeśli ta dziewczyna nie jest dla Ciebie, to prędzej czy później się o tym przekonasz bez natręctw, w zwyczajnym byciu ze sobą. Nie bierzecie na razie ślubu, więc wyluzuj. Jesteś teraz skołowany, masz natręctwa, niekończące się wątpliwości - w takim stanie tego nie rozwiążesz, musisz poczekać aż Ci przejdzie.
-
O religijności dojrzałej. Nie podaję źródła, bo praca ma charakter streszczający. Odnosi się do psychologii humanistycznej, przede wszystkim Allporta. Religię personalną, pozytywną postawę wobec religii oraz religijność motywowaną wewnętrznie, odzwierciedlającą koncentrację na religii jako wiodącym motywie w życiu, łączy ze sobą fakt, iż wszystkie powyższe przejawy religijności można określić mianem religijności dojrzałej. Dla osób o religijności dojrzałej motywy religijne posiadają autonomiczny i autoteliczny charakter. Nie oznacza to, że nie mają one powiązania z innymi potrzebami człowieka, lecz nie są im one podporządkowane, nie pełniąc wobec nich instrumentalnej roli. Kolejnym elementem dojrzałości religijnej jest obraz Boga, który u osób niedojrzałych religijnie jest zdeformowany, mając silne konotacje negatywne. Bóg kojarzy się tego typu jednostkom jako niesprawiedliwy, karzący, odpowiedzialny lub obojętny wobec zła tego świata oraz nieczuły na ból i cierpienia. Innym kryterium, stanowiącym o dojrzałości religijnej, jest autentyczność przekonań religijnych. Oznacza to, iż religia jest najważniejszą wartością w życiu oraz centralnym dynamizmem i regulatorem w strukturze osobowości. Pozostałe wartości są jej przyporządkowane, czego efektem jest odniesienie do niej w procesie analizy podejmowania decyzji w przedmiocie, który ma z nią relatywnie niewielki związek. Poza wymienionymi kryteriami dojrzałość religijna charakteryzuje się umiejętnością różnicowania elementów istotnych i ubocznych w religii oraz umiejętnością rozwiązywania kryzysów religijnych. Umiejętności różnicowania elementów istotnych i ubocznych w religii polegają przede wszystkim na selektywnym, różnicującym oraz krytycznym podejściu do religii poprzez świadomość tego co jest w niej najważniejsze i jaki jest jej główny cel oraz zaangażowanie w te aktywności, które prowadzą do jego realizacji. Innymi słowy jest to koncentracja na treściach [odróżnianie ich od formy], które są zakodowane w postaci symboli religijnych mających formę obrzędów, rytuałów i praktyk, które same w sobie stanowią tylko wartość tradycyjno-historyczną. Umiejętność rozwiązywania kryzysów religijnych przejawia się w skutecznym radzeniu sobie z wątpliwościami oraz wewnętrznymi konfliktami natury religijnej.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Nie jedyną, ja dobrze toleruję (choć może nie jestem typowym chadowcem) i znam trochę osób, które też się dobrze na tym czują a z pewności mają chad. Senność to nie jest największy dramat, a przy braniu regularnej dawki to się stabilizuje, przy doraźnym braniu/zwiększaniu może ściąć na amen. Oczywiście jest różnica czy się bierze 100 czy 800, na dużych dawkach żadnego psychotropa nie da się moim zdaniem pożyć. Ogólnie też leków psychotropowych nie bierze się, by osiągnąć pełnię życia, ale żeby przetrwać. -
I co się wtedy stanie? Zaakceptuj swoje uczucia i reakcje, inaczej strach będzie Cię paraliżować. Nie osądzaj ich. Nie zniszczą Cię, zaufaj sobie. Odzyskasz kontrolę wracając do autentyczności, spontaniczności. Teraz masz za dużą kontrolę i to jest destruktywne.
-
Jeśli chodzi o wpływ religijności na funkcjonowanie człowieka oraz szukanie genezy religijności (niektórzy uważają, ze w mózgu jest "punkt Boga", bo na odpowiednim sprzęcie widać, że jakaś strefa się uaktywnia, kiedy się mówi o Bogu czy związanych z tematem wiary kwestiach), zrobiono masę najróżniejszych badań z różnymi rezultatami i nie można póki co wyciągnąć ostatecznych wniosków. Samą religijność czy wiarę można badać przez wiele parametrów róznie operacjonalizowanych i różnie definiować. Mnie przekonują teorie o tym, że religijność może być dojrzała i niedojrzała (w zależności od określonych jej cech, związanych m.in z osobowością delikwenta) i że ta pierwsza korzystnie wpływa na człowieka, druga niekoniecznie. Krytykujący mówią, że tu jest założenie, że "prawdziwa" wiara, to ta dojrzała, a "nieprawdziwa" to niedojrzała, które powoduje błędne koło - nie możemy badać, jak wiara wpływa na człowieka, bo z góry ustalamy że wiarą jest tylko to, co chcemy uznać za nią, czyli wiara dojrzała, która będzie dobrze wpływać na człowieka. No ale psychologowie z nurtu humanistycznego wymieniają cechy wiary dojrzałej i niedojrzałej. Jest na przykład badanie, które dowodzi, że osoby mające dobrą relację z Siłą Wyższą (lepszy dobrostan religijny) zapadają na depresję o 1,5 raza częściej niż osoby o niskim dobrostanie religijnym. Możliwe jest jednak odwrócenie związku - ci co mają depresję mogą się więcej modlić i bardziej zwracać ku Bogu niż zdrowi. Z kolei ludzie biorący udział w praktykach religijnych zapadają o 30% rzadziej na depresję, a osoby z wysokim poczuciem sensu życia chorują o 70% rzadziej. No ale może być na odwrót, osoby zdrowe bez depresji mają wyższe poczucie sensu życia niż chore, co mi się wydaje oczywiste. I tak to jest z badaniami. http://www.psychologia.edu.pl/obserwatorium-psychologiczne/1904-duchowosc-chroni-przed-depresja-lepiej-niz-regularne-chodzenie-na-msze.html http://aje.oxfordjournals.org/content/early/2012/02/20/aje.kwr349.full.pdf
-
Mogą, biorąc pod uwagę, że Niemcy się samozaorali polityczną poprawnością i niedługo obrończynie praw kobiet będą chodzić w burkach, mnie to np. poniekąd śmieszy, choć same w sobie gwałty nie są śmieszne. Poza tym istnieje czarny humor, w którym zdarzenia dramatyczne mogą być komiczne lub tragi-komiczne. Czy groteska. Ludzkość dorobiła się takiego sposobu oswajanie trudnych rzeczy (jak np. śmierci). A poczucie, że coś Cię śmieszy może być też odreagowaniem nerwicy, odblokowaniem, naturalnym dążeniem do przeciwwagi wobec nadmiernego przejmowania się, jak odbicie piłki od ziemi. Może też tropisz coś, co nie istnieje, tylko się tego boisz (że podobają Ci się nieakceptowane myśli). A może wywołują one jakąś przyjemność czy coś zbliżonego do niej, ale nic z tego nie wynika, bo jak patrzysz z szerszej perspektywy, to Ci się to zmienia, masz zdrowy osąd i nie wpływa to na Twoje życie. Emocje (to co elementarne, reakcje) powstają na bazie biologicznej: popędów, seksualnego i agresji i to niezależnie od nas wpływa na to, co odczuwamy w danej chwili. Emocje się przeciwstawia pod tym względem uczuciom, które są raczej trwałą tendencją, żeby się odnosić do czegoś tak, a nie inaczej.
-
jw1994, moim zdaniem powinieneś przycisnąć trochę dziewczynę, żeby Ci powiedziała, jaki jest powód, co jest grane. Powinna Ci to wyjaśnić. Porozmawiaj na spokojnie, a nie w sytuacji, kiedy Ci odmówiła, a Ty jesteś zdenerwowany. Dziewczyna mogłaby się trochę ogarnąć, nie wiem po co Ci robi nadzieję, podnieca Cię, zgadza się na pieszczoty, prysznic, jeśli nie chce uprawiać seksu. Może lubi podgrzewać atmosferę, może to ją dowartościowuje, że Tobie zależy i że o to zabiegasz, może chce w ten sposób podtrzymać Twoje zaangażowanie, żebyś jej nie rzucił z powodu braku seksu w związku. Tak czy siak, jeśli ona tego nie ogarnia, to Ty może powinieneś - może nie dopuszczaj do sytuacji silnego podniecenia, po których jesteś sfrustrowany. Nie musisz w nie wchodzić, jak przestaniesz, to dziewczyna odczuje namacalnie, że to Cię męczyło. Może jej się wydaje, że to fajna zabawa dla obojga.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Wpadłam zobaczyć, czy Was również nosi z okazji pory roku. Widzę, że u Was najczęściej hipo. U mnie sezonowość jest istotna, to znaczy przedwiośnie i początek wiosny są zwykle mieszane. No i się zaczyna. Zamulam się kwetą, co mnie uspokaja, ale przysypiam. kazimierz61, co to jest ten citronil? -
Wychodzę z założenia, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Chciał zerwać, więc wybrał to, że będzie sobie radził bez Ciebie. Opieka nad kimś może być ucieczką od siebie. Myślę, że masz prawo tego od niego oczekiwać. Mam wrażenie, że nie masz jasności co do tej sytuacji. Zerwaliście po jednej kłótni, może potrzebujesz się jeszcze upewnić, czy on naprawdę tego chce, może coś jeszcze można wyjaśnić, rozwiązać. Chęć przyjaźni z jego strony - jak dla mnie to unikanie ostatecznej decyzji. Na Twoim miejscu bym to ukróciła, na coś się powinien zdecydować. Według mnie przyjaźń zaraz po rozstaniu nie ma sensu, ktoś może być wykorzystywany lub mieć złudne nadzieje. Raczej jest to sytuacja toksyczna, nie sprzyjająca równowadze wewnętrznej. Uniemożliwia przeżycie rozstania, poukładanie się z tym, bo ciągle jakby rozstanie nie następowało do końca.
-
Pytania normalne dla istoty rozumnej. Być może jest tak: Twoje natręctwa dotyczą pewnego tabu, czegoś, co się raczej spycha ze świadomości. W dodatku teraz chcesz pewne treści wypchnąć wyjątkowo intensywnie, bo budzą w Tobie lęk. Jako że stosujesz wobec siebie przymus, rodzi się w Tobie automatycznie opór wobec niego. Dla mnie pytania typu "dlaczego pedofilia jest zła" to w istocie pytanie "dlaczego muszę być opresyjna względem siebie?". Uznanie, że jakieś zakazane myśli sprawiają Ci przyjemność, może być chęcią powrotu po prostu do spontaniczności myślenia i przeżywania, bez nakazów i zakazów (czy bez nadmiernej kontroli). Represjonujesz uczucie przyjemności, i ono Ci mówi "a kuku, jestem, nie blokuj mnie". To, że myśli wyrzucone poza świadomość chcą wrócić nie oznacza, że to prawdziwa Ty.
-
Haotyczna, on chciał się rozstać, a Ty się martwisz, że on się źle teraz czuje. Jak dla mnie jest coś nie tak. Jeśli utrzymujecie kontakt, to zerwanie się średnio udało. Myślę że spokojna rozmowa twarzą w twarz nie zaszkodzi, a nawet jest konieczna, bo sytuacja się na razie nie rozwiązała.
-
Lord Kapucyn, sorry, przeczocyłam że to pytanie o cud w Kanie jest w kontekście (chyba) wcześniejszej rozmowy o środkach psychoaktywnych.
-
Witaj wśród Faryzeuszy. Oni mieli jeszcze więcej takich pytań.
-
Nie wiem czy Bóg dotwarzał. Raczej to była degradacja tego, co jest. Powiedział wężowi, że odtąd za karę będzie pełzał, czyli wcześniej, biorąc dosłownie tę historię, poruszał się w inny sposób. Jak dla mnie to jest pogorszenie tego co było, a nie dotwarzanie. Czy to, że pojawiła się śmierć. Wcześniej człowiek miał nie umierać, a zwierzęta były roślinożerne. Człowiek był bardziej odległy od zwierząt, a bliższy aniołom. Jak dla mnie sens Księgi Rodzaju jest odwrotny do tego co piszesz o ewolucji - doskonałość była na początku. Pomijając to, że teoria ewolucji nie mówi o doskonaleniu i rozwoju, a o przypadkowości, zmianach wielokierunkowych. Podważa to, że człowiek jest doskonalszy od ryby - bo ryba jest lepiej przystosowana do życia w wodzie, a człowiek do życia na lądzie - względność. Nie ma doskonalenia, tylko przystosowanie do zmieniających się warunków i przypadek. Dlatego m.in jest to dla mnie fałszywy pogląd, bo jest samozakłamany. Kierując się rozumem musimy sobie powiedzieć, że człowiek jest najdoskonalszym stworzeniem i że w stosunku do jakiejś pierwszej bakterii czy komórki czy związków chemicznych musiałby nastąpić rozwój, udoskonalenie. (Który nie mógł zajść przypadkiem.)
-
Bakterie chyba mają wiele pożytecznych funkcji? Nie jestem biologiem. Ale przed grzechem pierworodnym nie było śmierci, chorób, zgnilizny, wydalania. Przyjmuję, że cały ten syf, począwszy od śmierci, pojawił się potem. A jutro się może popytamy z teorii ewolucji, dla odmiany, też mam parę wątpliwości
-
Lord Kapucyn, kurczę. Moje zainteresowanie teologią środków psychoaktywnych nie dorównuje Twojemu. Nie mam za wielu przemyśleń. Ale uważam, że używki nie prowadzą do Boga, ani stany, jakie się po nich osiąga, mimo czasem pozornie zbieżnej tematyki. Wizje czy dziwne wrażenia czy szczere wzruszenie szumem porannej śmieciarki lub aurą biedronki nie są doświadczeniem obecności Boga. Co najwyżej mogą być jakąś fałszywką. Tak sądzę, bo Bóg nie pozwala się uprzedmiotowić, nie jest zabawką. Nie mamy Go szukać uciekając z rzeczywistości, w jakichś sztucznych wzlotach. Świat realny o Nim mówi. Jeśli ktoś Go doświadcza, towarzyszy temu wzrost duchowy (co nie oznacza wzrostu ego). Myślę że stany odmienne, mimo odmienności, są na bazie egocentrycznej, jeśli chodzi o duchowość. Paranormalne nie znaczy Boskie. Co do chemii zielnej, to mało znam temat. To co naturalne być może ma jakieś pożyteczne, naturalne zastosowanie, na przykład lecznicze. Może marihuana czy narkotyki są dla chorych, cierpiących. A może lepiej być świadomym. Może te rośliny były do operacji, zanim ludzkość wynalazła znieczulenie. Może roślinkom te substancje są do czegoś potrzebne, a nam nie. Działanie odurzające, jeśli jest relaksujące, może być dobre, o ile się nie traci kontroli nad sobą. Tak jak z alkoholem. Nie wiem po czym na ile się traci a na ile nie, nie praktykuję. Raz zapraktykowałam, nie było ekstremalnie. Wiem też, że uzależnienie to nic przyjemnego, a droga do wyjścia przez depresję wiedzie.
-
Stoję na stanowisku, że doświadczenia mistyczne się zdarzają, ale to takie fanaberie Ducha Św, na które nie mamy wpływu ani nie możemy sobie sami zaordynować. Jak też, że większości innych stanów świadomości nie da się pod to podciągnąć. Nie mam zresztą za dużo wiedzy w tym temacie.
-
Co do zupki chińskiej - myślę że to zależy od intencji, jak chcesz sprofanować, to będzie to profanacja, ale jeśli jesteś na pustyni i masz tylko zupkę i wodę święconą... to lepiej wypij wodę, bo po zupce będzie Ci się chciało dwa razy więcej pić. W Wielki Post nie ma zakazu, żeby nie jeść jakichś zwierząt, ponieważ trwa on 40 dni, a nie promujemy wegetarianizmu (lewactwo). Co do pytań, na które już odpowiedziano - niektóre są w grze od czasów zjedzenia jabłka do dziś, np. skąd się wzięło zło, skoro Bóg jest dobry, odpowiedzi było wiele, ale wciąż nie wszyscy są usatysfakcjonowani i pewnie tak będzie do końca świata.
-
refren, myślisz, że przez mojego krzaka też mógł przemawiać Duch Św.? Czy to raczej Lucek był? Albo kompletnie przyziemne sprawy (vide neurobiologia)? Chyba Mojżesz nie miał wyłączności na gorejące krzaki czy tam krzewy? Nie mam na myśli innych stanów świadomości. Czytanie Ewangelii na przykład może być wsłuchiwaniem się w to, co mówi Duch Św odnośnie naszego życia, można pójść na rekolekcje i czegoś doświadczyć. Duch Św przemawiał i przemawia przez różne osoby. To jest, myślę, nasze zadanie, nie tylko gadać, ale też nastawiać się na odbiór, poddawać się temu co dobre, wycofywać się z tego, co się ma, żeby dostać to, czego się nie ma. Czego sobie i wszystkim życzę.
-
Pismo Św. piszemy z dużej litery. Rosa26 ma przekonania, za które chcą ją pożreć prawie wszyscy w tym wątku i które stoją w sprzeczności z aprobowanym społecznie stylem życia. W dodatku sama napisała, że mieszkała z chłopakiem bez ślubu, więc coś ją skłoniło do tego, że ma takie zdanie jakie ma, coś przeżyła. Zarzucasz jej, że nie ma własnego zdania. Osobiście uważam, że Twoje przemyślenia są w większości mało oryginalne i mało odkrywcze (choć nie są agresywne, żenujące i chamskie, a to już coś). Rozwój polega też na umiejętności słuchania, czytania tego co mądre, pogłębianiu swojej wiary przez poznawanie jej bogactwa. Niektórzy uważają, że ich przemyślenia są tak rewolucyjne, że nikt na to nie wpadł przez 2000 lat, a ich pytania tak celne, że nikt na nie jeszcze nie odpowiedział. A na co najmniej połowę odpowiedzieli już w średniowieczu na takim poziomie teologicznym, o jakim możemy sobie pomarzyć. Nasza wiara zakłada, że wsłuchujemy się w to, co mówi do nas Duch Św. Mówi do nas indywidualnie i w sposób powszechny (przez Kościół). Czytając Pismo Św, Ewangelię, ludzi Kościoła możemy odkryć, że przez wiele źródeł przemawia jeden Duch. To jest jedno ze źródeł mojej wiary, to odkrywanie jedności w wielości. Człowiek który zaczyna poznawać dorobek intelektualny przeszłości zyskuje właściwe wyobrażenie na temat siebie - odkrywa, że byli (i będą mądrzejsi) oraz że czytanie czyni i jego mądrzejszym. Rozszerza perspektywy. Współczesność to indywidualizm, tylko że ten indywidualizm się staje nieraz bardzo przeciętny.
-
Pasażer, no właśnie, co? Skoro sugerujesz że coś sugeruję. Poza tym że to fakty i jetodik ma naprawdę taki rozmach.
-
Pytania normalne dla istoty rozumnej.
-
Oh yeah, nawet przedszkolakowi? Czy przewidzieli że będziesz potem pisał maile do konfucjonistów i cytował świadków Jehowy? Ciekawe. Ale to wyjaśnia Twój lot przez wszystkie zakątki religijne (z sympatii dla ludzi szukających sensu nie napiszę "odlot"). typowa katolicka pogarda jak Cejrowski, wstyd Nie, lubię jetodika. Może nie powinnam pisać "odlot", ale jego "odloty" też lubię.
-
Widzisz jetodik, żałuj teraz, że nie dostąpiłeś łaski religijnego prania mózgu od najmłodszych lat, miałbyś teraz gotowe odpowiedzi na wszystkie nurtujące Cię wątpliwości i nie musiałbyś tracić czasu na zb(ł)ędne poszukiwania. ego, ale to Ty się najbardziej czepiałaś jetodika, że nie jest ortodoksyjny, konsekwentny i że ogólnie za dobrze się czuje