
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Ej no, to nie jest takie oczywiste. To matka coś ukrywa i powinna czuć się podle, coftadic nie jest winna. coftadic, a jesteś pewna, że to jest to, co myślisz?
-
[videoyoutube=ShT8LGBAx5A][/videoyoutube]
-
Yumiko, bez przesady, cała przyszłość nie zależy od tego, jakiego wybierzesz teraz faceta. Piszesz językiem romansów, nie wiem ile ich przeczytałaś/obejrzałaś, ale wygląda na to, że emocjonalnie je odzwierciedlasz, tylko że życie jest ciut inne. Jest ich dwóch, obaj emocjonalnie pokręceni, jeden uzależniony od hazardu plus Ty kochająca za bardzo. Od tego miejsca wypatrywałam jakiejś informacji o hazardzie, szybko się pojawiła, choć tak wspominasz jakby mimochodem. Gość jest pasożytem, nie zamierza tego zmieniać, jest już robotem, który myśli tylko o graniu i nawet seks go nie interesuje... ...i daję słowo, chciałabym zobaczyć te rzeczy, którymi Ci zamydla tak skutecznie oczy, gdyby nie to, że już je kiedyś widziałam. Owszem, to będziesz Ty, bo z każdym będziesz cierpieć, gdyż żaden się nie nadaje do użytku, a Ty powinnaś przerobić parę tematów, żeby się wyleczyć z takich relacji. http://www.kobieceserca.pl/
-
Niesłuszna diagnoza schizofrenii niezróżnicowanej?
refren odpowiedział(a) na damian22 temat w Schizofrenia
A co jest ciekawego w tym, że Ci podali leki w szpitalu psychiatrycznym i przydzielili Ci lekarza? Nie ma reguły, że ten kto przyjmuje, ten leczy, raczej rzadko się to zdarza, przyjmuje Cię przypadkowy lekarz, który ma dyżur, a potem są dalsze dyspozycje. Tak, bardzo ciekawe, lekarz sprawdza, co się z Tobą dzieje, zamiast leczyć w ciemno. Przy pierwszym pobycie w szpitalu miałam dużo takich niepotrzebnych stresów, wnikających z tego, że z mózgiem działy mi się dziwne rzeczy, których wcześniej nie znałam, również bałam się, że się popsuł, że stracę pamięć, że straciłam zdolność odczuwania smaku życia, miałam odczucie różnych blokad itd. Nie ma co panikować, te stany się zmieniają, bo dostajesz substancje psychoaktywne czyli leki psychotropowe i w dodatku Ci je co jakiś czas zmieniają, trochę jak eksperymentowanie z narkotykami, też odkrywasz wtedy dziwne stany. A ja widziałam masę osób, którym to minęło, po to są właśnie leki, o ile są dobrze dobrane, żeby usuwać takie wariacje. Myślę, że doszukujesz się czegoś czego nie ma. Bawienie się włosami - normalna rzecz, tak samo jak milczenie - lekarz się zastanawia, obserwuje, notuje, to nie może cały czas gadać, poza tym może akurat nie mieć nic do powiedzenia w danej chwili. Odczucie, że rozmowa jest prowadzona dziwnie wynika z tego, że nie masz wiedzy, dlaczego przebiega w taki, a nie inny sposób, ale to czemuś służy. To nie jest zwyczajna rozmowa między ludźmi, lekarz Cię musi zdiagnozować, wybadać, zobaczyć jak reagujesz na różne rzeczy. Psychiatrzy są dziwni z definicji, muszą udowadniać pacjentom, że to pacjenci są chorzy, a lekarze zdrowi, co jest sprawą wątpliwą, bo zależy od zdefiniowania zdrowia, a nikt go nie zdefiniował w sposób ostateczny. Więc to stresująca praca Nie ma co być podejrzliwym. -
Natrętne myśli o pedofilii połączone ze skrupulatyzmem
refren odpowiedział(a) na madelajn temat w Nerwica natręctw
Ciekawe pytanie, ale tu się omawia inne zaburzenie. -
Niesłuszna diagnoza schizofrenii niezróżnicowanej?
refren odpowiedział(a) na damian22 temat w Schizofrenia
A poza tym jak się czujesz bez leków? Jak relacje z rodzicami? Zapisz się do poradni zdrowia psychicznego, szukaj lekarza, do którego będziesz mieć zaufanie i który będzie Ci tłumaczył, dlaczego takie leczenie, a nie inne i też słuchał Ciebie. Jeżeli słyszałeś głosy, to masz objawy psychotyczne, pytanie też, dlaczego bez leków kłócisz się z rodzicami - nie dogadujesz się z nimi czy może jesteś nienaturalnie agresywny? Jeśli czujesz się źle na danym leku, to dobrze, że go odstawiasz, ale może lekarz powinien dać Ci coś w zamian. Wiele osób pisze o anhedonii po rispolepcie, coś może być na rzeczy, choć tego akurat lekarz Ci nie powie. Sama przeszłam kiedyś przez taki stan. Myślę, że to z czasem minie, tylko musisz ustabilizować swoją sytuację życiową i leczenie, aby przeżywać jak najmniej stresu, nie zamartwiać się chorobą i diagnozami, szukać tego, co dawniej sprawiało Ci przyjemność, wierzyć, że będzie normalnie. Takie nagłe zmiany powinny być odwracalne, widać leki, które dostałeś, nie dogadały się z Twoim mózgiem i coś poszło nie tak. -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
to ja mogę dać odrobinę nadziei - choruję od 10 lat i początki były straszne (mania psychotyczna). Teraz jestem w remisji (bez leków!), pracuję umysłowo, założyłem rodzinę. Pilnuję się i mam nadzieję, że ten dobry stan potrwa jak najdłużej. Udaje mi się ostatnio zdusić manię w zarodku, doskonale poznałem już swoje reakcje. Wiem, że w każdej chwili może być powtórka z rozrywki (takie siedzenie na bombie), ale najważniejsze to nie myśleć o tym przez cały czas, bo samo myślenie blokuje chęć do życia i blokuje wszelkie przedsięwzięcia Wreszcie coś optymistycznego. -
Natrętne myśli o pedofilii połączone ze skrupulatyzmem
refren odpowiedział(a) na madelajn temat w Nerwica natręctw
Nie musisz mieć tej pewności, by żyć. Nie masz na to wpływu, inaczej nie byłoby to zaburzenie. Gdyby Cię podniecały, nie musiałbyś tego sprawdzać. Przez sprawdzanie możesz wmówić sobie, że się podnieciłeś lub tak się zasugerować, że rzeczywiście się to stanie i przez to będziesz wpadać w lęk i karmić nerwicę. Czy mijając codziennie ludzi analizujesz, czy może nie masz ochoty któregoś z nich pobić? Sprawdzasz, czy jest w spotkanym człowieku coś dla Ciebie wystarczająco irytującego, aby to zrobić? Nie, w dodatku pewnie jakbyś zaczął, to te irytujące rzeczy by Ci się ukazały, bo byś ich szukał. -
Muszę powiedzieć, że przy okazji rispoleptu pozbyłam się obsesji, która wbijała mnie w ziemię od wielu miesięcy, ale nie było warto, to jakby leczyć kogoś krzesłem elektrycznym. Jeśli ktoś nie ma skutków ubocznych, to może i mu pomoże na natrętne myśli i/lub urojenia i będzie zadowolony. Ale jakbym miała leczyć kogoś z rodziny, to nie podałabym, cokolwiek, ale nie to. Była tu dziewczyna na forum, która miała wiele miesięcy dręczącej akatyzji po rispolepcie, wiele też osób doświadcza po nim zobojętnienia, dystymii, blokady emocji - czy jak to można tam nazwać. Dostałam rispolept dwa razy w życiu i dwa razy zareagowałam tak samo, koszmar, walili we mnie potem zastrzyki uspokajające, a ja chodziłam w tę i z powrotem przez kilkanaście godzin na dobę. Jak dla mnie, jeśli w ogóle, ten lek (?) powinien być dawany wyłącznie w szpitalu i pod obserwacją nastawioną na szybką reakcję. Zaczyna się dziać źle, koniec. Ja dostałam pierwszy raz do domu, nie miałam jeszcze pojęcia o lekach i chorobie i dostałam takiego niepokoju, że się turlałam po podłodze, a potem straciłam prawie kontakt z rzeczywistością. Ale nie wiedziałam, że to od leku i dalej go brałam, masakra. Nie wiem czy lekarze mają taką świadomość, że może ten lek tak działać, pewnie te skutki uboczne to problem zamiatany pod dywan, skoro udało się polskiej psychiatrii dwa razy skazać mnie na to samo. Coś o tym mam w karcie? Ani słowa, bo to, że nie mogłam nawet usiąść, żeby zjeść zupę, latałam po korytarzu szpitala od rana do nocy i miałam myśli samobójcze, to nie jest wcale istotne... Jeszcze by wyszło, że zrobili jakiś błąd.
-
Lek na "wybujałą" fantazję... ...dlatego ją panu zmniejszymy. Osobowość artystyczna, ciekawe czy z tego też leczą...
-
Pytanie o ulubione narzędzie rolnicze jest mega, inspirujesz. Nie każdy się już wzniósł na taki poziom abstrakcji i dzięki temu można odnaleźć te 0.05 procenta. Nie wiem o co chodzi, ale mi się naprawdę spodobało z tym narzędziem rolniczym, nie nabijałam się.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
klakierka, też mam podobne huśtawki nastroju, lamotrygina to wyrównuje, poczułam różnicę jak zaczęłam brać, ale nie wyrównuje u mnie do końca, nie działa na stan maniakalny. Za to wycisza niepokój, u mnie skutecznie działa w połączeniu z kwetiapiną (neuroleptykiem). No niestety, mam tak samo, choć nie nazywam siebie warzywem, mam litość. -
xanonymous, ale na wszelki wypadek nie czytaj żadnych teorii spiskowych i nie oglądaj filmów na yt o kontrolowaniu umysłu.
-
Wycofanie jak dla mnie to obojętność na swój los. Jesteś tego przeciwieństwem, bo żywo przeżywasz, że coś jest z Tobą nie tak. Szukasz odpowiedzi. To co nazywasz spłyceniem afektu, brakiem myśli w głowie, niezdolności do odczuwania jest efektem 1. Pakowania w Ciebie neuroleptyków, które zobojętniają, gaszą to co w człowieku twórcze (ponieważ są dla tych, którzy się zrobili deczko zbyt twórczy). Neuroleptyki blokują dopaminę. Nadmiar dopaminy powoduje, że wszystko ma znaczenie. Człowiek nadaje znaczenie rzeczom neutralnym (np. wydaje mu się, że wszyscy go śledzą, a wszechświat daje mu znaki). Niedobór dopaminy powoduje, że nic nie ma dużego znaczenia, człowiek nie jest kreatywny i nie ma na nic chęci. Osoby leczone na psychozę zwykle po jej spacyfikowaniu wpadają w depresję. 2. Cierpienia i brakiem pozytywnych doświadczeń. Jeżeli spotyka nas nadmiar bólu, układ nerwowy może zareagować obojętnością. Może też być tak, że leki zobojętniły Twój mózg, teraz nie możesz natomiast wyjść z tego stanu, ponieważ żyjesz przybity tym, co się stało, niepewnością, zamartwianiem się. Nie doświadczasz pozytywnych emocji i bodźców, które by były wystarczające, żeby wyjść z tego zobojętnienia. Tymczasem żeby przełamać zobojętnienie od neuroleptyków, trzeba mieć silne bodźce emocjonalne (pozytywne). Nie dziękuj za diagnozę Stawiam ją na podstawie własnych doświadczeń i różnych źródeł wiedzy. Też miałam etap, że obawiałam się schizofrenii prostej, z moim odczuwaniem było źle, czułam się kawałkiem drewna, a jednocześnie umierałam ze strachu co ze mną będzie, w głowie działy mi się najróżniejsze rzeczy, które opisywałam jako blokada myślenia, mgła w głowie, dziury między myślami, poczucie oddalenia -przy czym każda z tych rzeczy, to był odmienny stan (codziennie coś nowego). Sam widzisz, jak wspaniałą nauką jest psychiatria Pogoń tego lekarza, który Ci wmawia schizofrenię, skoro inni jej nie stwierdzili. Znajdź lepszego. Na tym etapie, na którym jesteś, ważne jest, żeby wyjść z zamartwiania i lęku przed chorobą. Lekarz powinien Ci w tym pomóc i dawać Ci nadzieję, a nie ją odbierać. Takie "jednostki diagnostyczne" jak schizofrenia prosta, schizofrenia niezróżnicowana, zaburzenia border line, zaburzenia osobowości bliżej nieokreślone świadczą, że psychiatria jest nauką dopiero w bardzo wstępnej fazie rozwoju.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Widzę, że wiosna wszystkich miesza albo negatywnie pobudza, u mnie to standard co roku, przebieg wręcz sezonowy. Teraz mamy zmienną ilość światła, ale ogólnie jest go coraz więcej i to pobudza, czasem wraca zima i organizm wariuje, poza tym było światło i nie było ciepła, czyli cały roztwór się mieszał, ale było czym posłodzić, bo dopiero ciepło poprawia nastrój. U mnie w ciągu dnia narastał coraz bardziej stan maniakalny, do zupełnego kołowrotka, póki co pomógł mi ketrel o przedłużonym uwalnianiu brany rano, wczoraj przez moment wydawało mi się nawet, że jestem zdrowa, wcześniej albo nakręcenie, albo zamuła i senność, teraz jest równiej. To nie jest beznadziejny przypadek :) Parę miesięcy to długo, można przez ten czas uczynić swoje życie lepszym, by łatwiej przejść przez kolejne kryzysy i by były łagodniejsze. Niektórzy marzą o takich paru miesiącach. Przynajmniej neurony Ci się trochę regenerują. -
Pytanie o ulubione narzędzie rolnicze jest mega, inspirujesz. Nie każdy się już wzniósł na taki poziom abstrakcji i dzięki temu można odnaleźć te 0.05 procenta.
-
O mamo, że na to nie wpadłam, takie proste, a takie genialne. Może dlatego, że na "co słychać" od razu mi się odechciewa.
-
mariusz75, jestem w stanie sobie wyobrazić Grabowskiego w takiej roli, ale jeśli Ferdek byłby osobą prawdziwą, to nie bardzo widzę taką przemianę. Jest na to za leniwy, poza tym lubi swój gnuśny styl życia, może nawet sobie wmawia, że to powód dumy, bo się wygodnie urządził. Unika pracy jak mysz kota, nie wierzą w taki nagły przypływ motywacji i siłę uczuć. Kobieta nie jest dla niego bardziej interesująca niż żłopanie piwska. Zresztą jak ma być czarujący, jak ponad pół życia przesiedział przed telewizorem? O czym będzie gadał z fajną babką? Z drugiej strony, gdyby się stał czarujący, to czy to by było udawanie czy staranie się?
-
Bonus, może rzecz nie w tym, że kobiety mają większe wzięcie (zważywszy na proporcję płci musi być po równo, jeśli jedne mają więcej, to inne muszą mieć mniej), tylko w tym, że lepiej znoszą porażki, więc sprawiają wrażenie bardziej zadowolonych.
-
Robiłeś jakieś statystki? Bo może tylko Ci się zdaje. Po roku? Nie wierzę w takie możliwości udawania. Prawda wychodzi dość szybko na jaw, nie można udawać kogoś bystrzejszego niż się jest, chudszego, bardziej ogarniętego czy wesołego - choćby się chciało. Gdyby ktoś umiał udawać atrakcyjność, to czym by się to różniło od prawdziwej? Wiara w podświadome czynniki to efekt różnych teoryjek psychologicznych czy pseudo-psychologicznych, których stosowanie ponoć ma sprawiać, że kobiety jedzą ci z ręki, ale poza tym, że są zwykle głupie, to nie uczynią nikogo szczęśliwym. Związek to jest bliskość, wszyscy pragniemy akceptacji, szczerości, chcemy by ktoś nas kochał razem z wadami, a nie udawać, że ich nie mamy. Zamiast mówić o udawaniu powiedziałabym o staraniu, na początku jak ma przyjść ukochany, to się np. pucuje cały dom, ale potem już się tak nie chce. Pewne rzeczy się ukrywa, ja na przykład chowałam niektóre książki, sprzątałam połowę kosmetyków, żeby luby nie widział, że ich mam tak dużo, ale jak się wyjeżdża razem, to i tak widać, co kto bierze, więc działanie ograniczone, nie mówiąc o wspólnym mieszkaniu. Zdarzało mi się na przykład skłamać, że byłam u promotorki, jak nie byłam, ale na dłuższą metę i tak widać czy ktoś się zbliża do obrony czy nie, nie da się udać, że się ma pracę mgr.
-
Heje z przytupem i hołubcem.
-
wieloraki, jak dla mnie może być i często używane, formalne, byle takie nie na odwal się. Pytanie typu "co słychać" od razu przewala ciężar rozmowy na rozmówcę, nic nie wnosisz, tylko oczekujesz. Pytanie typu "jak spędzasz weekend" niby też banalne i niewiele się różni, ale już kierunkuje rozmowę. To dotyczy nie tylko facetów, bo kobiety też mogą inicjować rozmowę, do kogoś zagadywać. Jak dla mnie pierwsze zagadnięcie to może być samo przywitanie, typu hej, cześć, dzień dobry, bo wtedy odpisuję też samym przywitaniem, daję sygnał, że chcę gadać z tym kimś i znowu on może przejąć inicjatywę. Ale nie zawsze to zadziała, ktoś może mieć dość hejów. Ja bym odpisała, jakby gość był na pierwszy rzut oka w porządku.
-
Różnie na to można patrzeć. Jak dla mnie nie od razu przechodzi się do spotkania, najpierw się chwilę pisze w celach zapoznawczych, żeby się czegoś dowiedzieć o sobie i zobaczyć czy się fajnie gada. Coś tam się żartuje, bajeruje, zadaje pytania. Jeśli ktoś ma odwagę i od razu dzwoni, to też lepiej najpierw pogadać o czymkolwiek, bo czasem po kilku minutach już widać, że inna bajka i nie ma co tracić czasu na randkę. Temu samemu służy pisanie, możesz się czegoś dowiedzieć i nie musisz tracić czasu na spotkanie z kimś, kto Ci pod jakimś względem nie odpowiada, poza tym możesz się chwilę zastanowić na zimno, na randce ktoś może Cię oczarować i polecisz na kobietę bo ładna i nie patrzysz, że w życiu nie czytała książki albo że ma trójkę dzieci, każde z kim innym - choć to akurat mogłaby i tak ukryć. Pokazujesz też, że szukasz, jakby to głupio nie brzmiało, bratniej duszy.