Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Więc może powinnaś robić teraz rzeczy, które Ci sprawiały przyjemność, na przykład wybrać się do kina, teatru, obejrzeć film, spotkać się z kimś - żeby przewietrzyć sobie mózgownicę i przypomnieć sobie, poczuć, co lubisz, co Cię zachwyca, inspiruje...
  2. Myślę, że fantazje erotyczne to sprawa, którą ciężko ująć w regułki, bo dotyczy czegoś wewnętrznego, subiektywnego i nikt nie prześwietli Twojej wrażliwości. Każdy wie w swoim sumieniu, kiedy robi coś nie tak - z tym że w nerwicy może to być rozchwiane. Ale nadal masz w sobie oprócz nerwicy zdrową cząstkę, zdrowe sumienie, które potrafi Ci powiedzieć, kiedy robisz źle, a kiedy nie. Kolejny lęk. Można tak bez końca. Każde wyjaśnienie wzbudzi w Tobie kolejne wątpliwości. Jest w Tobie tendencja, żeby sobie zupełnie nie ufać. Co do spowiedzi - ksiądz powiedział nie - to znaczy nie. Wziął odpowiedzialność za to. To jego kompetencje, nie Twoje. Grzech to grzech, szczegóły nie są ważne. Miejmy litość nad księżmi - po co mają tego słuchać?
  3. Też mi się tak wydaje, że ostateczną decyzję się podejmuje w momencie śmierci. Chodzi o to, żeby nie być zatwardziałym wobec Boga, bo wtedy nawet w momencie śmierci można go odrzucić. Co do fantazji - a w którym miejscu Kk tak mówi? Spróbuj porozmawiać o tym z jakimś księdzem, może Cię to uspokoi. Kiedyś przerabiałam takie rozmowy i pomogły, choć się ich bałam. Najlepiej znaleźć jakiegoś, który będzie mądry i będzie trafiał do Twojej wrażliwości.
  4. Fantazje erotyczne nie muszą być grzechem. To jest rzecz, która jest potrzebna do zdrowego funkcjonowania - masz się przecież w kimś zakochać, wyjść za mąż i uprawiać seks. Więc potrzebujesz też tej cząstki siebie. Chodzi o to, żeby być w tym w zgodzie z sobą - żeby Twoje fantazje erotyczne się nie oddzieliły od serca. Mają wspierać Twoją zdolność do miłości, a nie jej przeszkadzać. Myślę, że robisz sobie za duży zamordyzm i przez to jesteś niestabilna. Z granicami jest tak, jak z prowadzeniem samochodu - nie można jeździć od krawężnika do krawężnika, bo stwarza się zagrożenie. Trzeba jechać środkiem. Do piekła, wydaje mi się, nie trafia się za żaden grzech, tylko za miłość do swoich grzechów, gdy staje się ona silniejsza niż miłość do Boga i z tego powodu Go wyrzucasz ze swojego życia. -- 15 kwi 2013, 13:15 -- W dodatku musisz trwać w tej postawie do końca życia.
  5. "Normalne" w nerwicy natręctw. Cały czas piszesz w tym wątku, że nie chcesz tych myśli i to z powodu nich cierpisz. To wszystko mówi dobitnie, że to nie jest Twoja postawa. Stwierdzasz to pisząc to wszystko. To nie ma znaczenia, jakie miałaś wrażenia i myśli. Tamto wszystko jest przelotne, chwiejne. Chyba musisz poluzować z wymaganiami względem siebie. Wiara to nie jest koncentracja na tym, żeby uniknąć grzechu. Musisz zacząć myśleć o rzeczach pozytywnych, do których dążysz, a nie o tych, których masz unikać. To drugie nie jest rozwijające. Nie pozbędziesz się ochoty na seks. Nie jesteś aniołem tylko człowiekiem i pewnie nieraz jeszcze zgrzeszysz, ale to nie znaczy, że jesteś dla Boga kimś gorszym. Każdy w jakiś sposób grzeszy, dopóki żyje. -- 15 kwi 2013, 12:19 -- "Grzech nie jest wart tego, żeby się na nim koncentrować"
  6. To są dwie różne rzeczy. Akceptacja czegoś to postawa. Fakt pojawienia się myśli nie znaczy, że ją akceptujesz. Samo pojawienie się jakiejś myśli nie jest dobre ani złe. Tak jak patrzenie na coś nie jest dobre ani złe - masz wzrok i widzisz różne rzeczy, nie możesz zawsze przewidzieć tego, co zobaczysz i z góry zamknąć oczu. Poza tym nie miałoby to sensu. Próby powstrzymania tych myśli będą tylko zaostrzać nerwicę. Nie można kontrolować swoich myśli, możesz dobrowolnie o czymś myśleć, rozmyślać, skupić się nad czymś. Ale to nie znaczy, że nad wszystkimi myślami możesz mieć kontrolę. Myśli płyną bez ustanku, cały czas, w każdej sekundzie coś myślisz i nie kontrolujesz tego procesu. To jak oddychanie. Myśli natrętne są wywołane lękiem przed nimi i pojawiają się w sposób mechaniczny. Żeby się wyleczyć, trzeba się pozbyć lęku przed nimi, który je powoduje. Próby Powstrzymywania myśli działają na odwrót- zwiększają lęk przed nimi i jest tych myśli więcej.
  7. Kahir, bardzo dobrzy autorzy. Jeśli chodzi o Kołakowskiego i Gombrowicza, to dorzucę trochę cytatów: Kołakowski: Istnieje pewien związek między zdolnością społeczeństwa do przetrwania a jego umiejętnością przechowania różnych odziedziczonych rytuałów i struktur, które piętnowane bywają w ideologiach racjonalistycznych jako irracjonalne albo przejęte z mitologii religijnych. Kto mówi, że Boga nie ma i jest wesoło, sobie kłamie. Religia nie umiera jednak, bo nie ma dokąd umrzeć. Proroctwa co do jej przyszłych losów będą przeto z konieczności ogólnikowe i mało ścisłe. Wychowanie, całkowicie wyzwolone z autorytetu, tradycji i dogmatu, kończy się nihilizmem. Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Tradycyjnie małżeństwo było sakramentem, a potem wprowadzono śluby cywilne. Para homoseksualna może sobie urządzić taką ceremonię ślubu, ale nie powinna żądać od państwa uznania ich związku za małżeństwo w sensie ścisłym. Jestem po stronie chrześcijaństwa, ale nie jestem po jego stronie w sposób wojowniczy. Nie uczestniczę też naprawdę w chrześcijańskiej liturgii, chociaż ją lubię – lubię mszę trydencką, mszę łacińską starą, no, ale nie uczestniczę w mszach, nie chodzę do spowiedzi. Instytucję spowiedzi doceniam, bo myślę, że jest ważną rzeczą, żeby ludzie mieli poczucie, iż potrafią stawić czoło własnej grzeszności, to jest ważne.(…) Jestem przywiązany do tradycji chrześcijańskiej, do wielkiej siły Ewangelii, Nowego Testamentu. Uważam to za fundament naszej kultury. Ale nie tylko. Mam poczucie, że dla mnie samego jest to bardzo ważne. A więc w jakimś luźnym sensie mógłbym się chwalić, że jestem chrześcijaninem. Ale nie tylko chrześcijaństwo cenię, bardzo cenię także buddyzm. Nie będę odpowiadał na pytanie, czy wierzę w Boga, bo myślę sobie, że Pan Bóg już to wie. Gombrowicz: W ogóle należy pożegnać się w świecie nadchodzącym z metodami „obiektywnej” dyskusji, perswazji i argumentacji. Intelektem nie rozwiążemy naszych węzłów gordyjskich, będziemy je przecinać własnym życiem. Metafizyka człowieka i życia może do niczego nie prowadzić – jest jednak nieuniknioną koniecznością naszego rozwoju, czymś bez czego nie dotarlibyśmy do maksimum naszego, jest tym najwyższym i najgłębszym wysiłkiem, który musi być dokonany. Głupota rośnie najbujniej nie na glebie dziewiczej ignorancji lecz na gruncie uprawnym siódmym potem doktorów i profesorów. Wielkie absurdy nie są wymyślane przez tych, których rozum krząta się wokół spraw codziennych. Czyż glob ziemski, sam zawieszony, może zapewnić grunt pod nogami? Wolnomyśliciel? Tak, na twoim podwórku. Na swoim, fanatyk. Że komunizm jest w teorii swojej naukowy – że te dwa światy, nauka i komunizm, są blisko spokrewnione – że więc i nauka ma tendencję komunizującą – ależ jasne, jak słońce! (…) Czczą i wyznają wiedzę, komunizm ukazuje im się w aureoli scjentyzmu. Nie róbcie ze mnie taniego demona. Ja będę po stronie porządku ludzkiego (i nawet po stronie Boga, choć w niego nie wierzę) aż do końca dni moich, także umierając. Tak, przerażeniami, zgrozami mymi, ja sam zawiaduję. Co ma być dla mnie straszne? Muszę naprzód kiwnąć na diabła – wtedy mi się ukaże. Zbyt często może kiwam… i, co więcej, uprawiam pewien gatunek strachu, o którym wiem, że należy raczej do przyszłości-to są strachy dopiero w zalążku, które dadzą się we znaki dopiero przyszłemu pokoleniu. Ja bardzo boją się diabła. Dziwne wyznanie na ustach niedowiarka. Od idei diabła nie jestem w stanie się uwolnić… To błąkanie się straszności w najbardziej bezpośrednim moim pobliżu… Cóż z policji, z praw, ze wszystkich zabezpieczeń i środków ostrożności, jeśli Potwór przechadza się wśród nas swobodnie i nic nas przed nim nie chroni, nic, nic, żadnej zapory między nim a nami. Cóż oddziela błogostan spacerowicza od podziemia rozwrzeszczanego głosem udręczonych –co?
  8. refren

    Rozszyfruj skrót

    Platforma Edukacji Górniczo-Artystyczno-Zdrowotnej TRUP
  9. Macie rację: <> http://www.cerkiew.pl/index.php?id=pr_odpowiedzi&faq=46 U nas niestety powróciło słowo "kler" również używane przez propagandę komunistyczną i zrobiło się tak powszechne, że niektórzy nie odczuwają go jako pogardliwe, ale jako neutralne. Jako że mam już swoje lata, dołączam powoli do tych, co pamiętają "lepsze czasy" i dla mnie to słowo jest okropne.
  10. Hans, żeby nazwać coś wartością chrześcijańską, powinna to być wartość dla chrześcijaństwa kluczowa, nadrzędna, której inne są podporządkowane. To nie jest wszystko, co Ci wpadnie do głowy. Przykładowo : to że Jezus zamienił wodę w wino nie oznacza, że wartością chrześcijańską jest żłopanie wina. To co napisałeś, równie dobrze stosuje się do plemienia Inków. Poza tym, żeby można było powiedzieć, że Niemcy bronili wartości chrześcijańskich, musieliby się do nich odwoływać. Nie kojarzę, żeby mówili coś o chrześcijańskiej rodzinie. Mówili o wyższości swojej rasy i konieczności utrwalania typu germańskiego, jak również o tym, że kobiety powinny rodzić dzieci dla führera. Co do mamy i taty - nie było to takie istotne, ponieważ powstawały specjalne hodowle nordyjczyków - to znaczy zgłaszały się ochotniczki, które były zapładniane przez specjalnie wybranych esesmanów - ze względu na ich cechy "rasowe". Z rodziną to nie miało nic wspólnego. Nie mówili też o pracy, która jest drogą do Boga itp. Mówili o konieczności poświęcenia dla wodza. Podsumowując: jak zwykle chrzanisz od rzeczy. Widać taka Twoja uroda...
  11. Ależ dla mnie każdy obrazek wklejony przez Panią refren jest święty. Zwłaszcza przenajświętszy pisklak w avatarku. Może Ci poświęcić osobiście obrazek kurczaka? Dla Ciebie zrobię to.
  12. Dzięki fozzie. ala1983, słowo "pop" oznacza księdza prawosławnego i nie jest obraźliwe. nomorewords43, to nie jest "święty obrazek"
  13. To była 6.18, jest źle ustawiony czas na forum. Pracuję dziś od 6ej rano.
  14. refren

    PILNEEEEEEEEEEEEEE!

    Człowieku, dzwoń na pogotowie, jak to wszystko zjadłeś.
  15. refren

    PILNEEEEEEEEEEEEEE!

    Przerabiałam to kilka razy. Najgorsza jest pierwsza doba.
  16. refren

    PILNEEEEEEEEEEEEEE!

    Poczekaj do jutra, będzie już dużo lepiej. Żadna kobieta nie jest warta tego, żeby z jej powodu sobie odbierać życie. Ból mnie i będzie jeszcze dobrze.
  17. refren

    Co teraz robisz?

    Lepszy byłby widelec
  18. Zapomniałam :) Choć prawosławie też wydaje mi się całkiem ok :) -- 12 kwi 2013, 07:46 --
  19. racja. zamykamy temat serio, trochę sobie pogadaliśmy, ale nikt, nikogo, do niczego nie przekona. a większość właśnie to próbuje robić To że coś nie jest naukowe, to nie znaczy, że nie ma racji bytu. Mdli mnie od tego współczesnego naukowego zadęcia, autentycznie mdli. "Naukowo", to można popełnić samobójstwo - w zgodzie z najnowszą wiedzą medyczną i teorią ewolucji (słabsi giną). -- 11 kwi 2013, 22:49 -- wypisz, wymaluj religia chrześcijańska Tak, ale my to nazywamy wiarą, a tvn "faktami". -- 11 kwi 2013, 22:59 -- PS. Jak będziecie serio zamykać temat, to powiedzcie, bo czekam z jednym "ad Hitlerum".
  20. To znaczy życie w zgodzie z jaką naturą? Swoją naturą, prawami przyrody czy czym? Prawda to nie jest tylko równanie matematyczne. Współczesna mentalność też jest przesycona różnymi "wiarami" - na przykład w to, że demokracja jest najlepszym z ustrojów, że nauka da nam szczęście (choć tego na razie nie widać), że to co przychodzi później jest lepsze niż to co było (wiara w postęp), że "jeśli się podąża za swoimi marzeniami osiągnie się szczęście, a los nam sprzyja" i inne bzdury :) Jeśli wybierasz kogoś na męża, to wierzysz, że będziesz z nim szczęśliwa, choć nikt Ci tego nie udowodni. Jeśli walczysz o prawa człowieka, to wierzysz w prawa człowieka, że są słuszne. W telewizji też Ci podają gotową interpretację i mówią, że to prawda. Wydaje Ci się, że masz wiedzę o świecie, ale nie widziałaś żadnego wydarzenia na żywo, nie oglądasz wojny w Afganistanie ani manifestacji w Pcimiu - wiesz tyle, ile Ci powiedzą (co inni wykorzystują i wciskają Ci własną interpretację zdarzeń).
  21. Hans, ale Ty nadal nie dałeś mi przykładu, jakich wartości chrześcijańskich bronili żołnierze niemieccy. Napisałeś: co według mnie niczego nie wyjaśnia, bo oznacza wszystko i nic. Myślę, że to prawdziwy powód większości problemów z wiarą i niechęci do Kościoła. I że ten problem jest najbardziej palący w przedziale wiekowym 16-27/8 lat. Potem na czoło wysuwają się inne problemy. W każdym razie ja się czuję już deczko za stara na dyskusję o tym. I zbyt zmęczona odpieraniem wszystkich ataków. Mógłby mnie ktoś zmienić...
  22. Które? Bo jestem pod ostrzałem pytań i nie nadążam. Wybacz. To pozostawienie bez odpowiedzi musi być dla Ciebie dotkliwe ; )
  23. Życie w zgodzie z naturą, to dla mnie farmazon. Na naszym etapie cywilizacji nikt nie żyje w zgodzie z naturą, może jakieś plemiona Amiszów, ale też nie w stu procentach. Moim zdaniem ludzie nie wybierają wiary, bo nie wiedzą, ale dlatego, że wiedzą. To mit, że można wierzyć bez uwewnętrznienia treści wiary - z uporem powtarzany przez niewierzących albo oddalonych od Kościoła - którzy chcą się poczuć lepiej. Każdy chrześcijanin musi milion razy wybrać czy rzeczywiście chce wierzyć i żyć zgodnie z nakazami wiary. Nie można czegoś wyznawać nie identyfikując się z tym, bo długo to nie potrwa. Wiara na zasadzie tradycji rodzinnej kończy się najpóźniej koło 20-ego roku życia. Potem każdy sam wybiera w co wierzy/nie wierzy.
  24. itd... Smiertelną trucizną prowadząca do śmiercu duszy wpaczaja obraz Boga zamykają na jego miłość w prowadzą w ciemność i depresje ... jeszcze powoduja raka, żylaki, wypadanie włosów, zmniejszają IQ, itd... A jakieś konkrety? Czytałaś może ta książkę? Wystarczy mi sam tytuł, świadczy wyraźnie o stanie psychicznym autora. Czytałam wiele tekstów zapiekle wojujących z religią i nie mam zamiaru tracić czasu na takie wyziewy - bo to zwykle jest to samo. Szkodliwe zwłaszcza jak ktoś na tym poprzestaje. Gdyby ktoś przeczytał potem choć jedną pobożną książkę, może byłoby z nim lepiej. Niemniej nie zamierzam nikogo uparcie przekonywać, wyraziłam swoje zdanie - głównie z wewnętrznego poczucia obowiązku. Potrzebny mi był przykład skrajnego przypadku, świata który jest poddany skrajnie niemoralnym regułom.
  25. To prawda, że życie duchowe nie powinno być sprzeczne z regułami czyli głównie z Dekalogiem, bo kto pełni wolę Boga, przestrzega Dekalogu. Prawda, że można myśleć, że robi się dobrze, a robić źle. Chrześcijanie poza Dekalogiem mają Ewangelię, Biblię - które uczą, co to znaczy być dobrym, kochać bliźniego i co to znaczy kochać Boga. Życie duchowe nie zamyka się w przestrzeganiu reguł. Ktoś tu wcześniej zauważył, że przestrzeganie reguł to instynkt samozachowawczy. Żeby jakieś społeczeństwo mogło funkcjonować, muszą być reguły "nie kradnij, nie zabijaj", żeby istniała rodzina, musi być "nie cudzołóż". To są podstawy. Jezus wymaga od chrześcijan więcej, mamy Nowy Testament. Z drugiej strony Jezus mówi: "Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy" a św Augustyn mówi "Kochaj i rób co chcesz". Na co dzień jest wiele problemów , na które nie odpowiada Dekalog. Z drugiej strony, jest w nim "nie zabijaj" - a czasem się zabija na wojnie, broniąc swojego kraju, albo w samoobronie. Jest "nie kradnij", ale jeśli ludzie w okupowanej Polsce okradli jakiegoś hitlerowca, to była to samoobrona - bo Niemcy chcieli wyniszczyć nasz naród przez głód i rabowali nam rzeczy niezbędne do życia. Co do anarchii - to słowo kojarzy mi się z polityką, a jeśli chodzi o wybory moralne, to i tak ludzie mają bardzo różne systemy wartości, więc cały czas mamy "anarchię" lub mówiąc inaczej wolność - ograniczoną przepisami prawa, które jednak nie zastępują moralności.
×