Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Ciężko powiedzieć, czemu. Może uznał, że skoro się z tego spowiadasz, to widać czujesz, że zrobiłaś coś źle. Może chciał Cię nauczyć konsekwencji. Może nie zauważył, że masz już swoje lata i mama nie musi wiedzieć, gdzie jesteś. Albo uznał, że to ważna sprawa, bo dotyczy Twojego zdrowia i lepiej, żeby rodzina wiedziała. Albo z innych powodów. Ale na szczęście trafiłaś do innego spowiednika i widać tak miało być, żebyś się uspokoiła. Ale to nie jest tak, że są duże rozbieżności, zauważ, że wszyscy tu na forum mówimy Ci to samo, to samo mówi katechizm, drugi ksiądz i jest to zgodne ze zdrowym rozsądkiem- co do kłamstwa. Przy skrupułach jest taki lęk, że nawet jeśli ktoś powie Ci, że reguły nie są tak ścisłe, jak się boisz, to że okaże się, że ma on niedokładne informacje (albo nieaktualne, bo w między czasie Kościół to "odwołał"), myli się, albo jest za mało "ortodoksyjny". Te wszystkie myśli są absurdalne, wynikają z braku zaufania do swojego zdrowego rozsądku, sumienia i z patrzenia na wszystko pod kątem regułek. Zachowujesz się jak prawnik przed procesem, który szuka odpowiednich paragrafów, kruczków prawnych itp, żeby przeciwnik na pewno go nie zagiął. Ale Bóg nie jest prawnikiem. Zasady, według których mamy żyć, mają służyć temu, żeby życie było lepsze, żeby pomnażało się dobro. Nie są po to tylko, żeby były. Żyjmy dla dobra, a nie dla zasad, zasady są czymś wtórnym. Jeśli nie przynoszą tego efektu, nie mają sensu. Kiedyś słyszałam takie zdanie na kazaniu "Każdy będzie sądzony według swojego własnego sumienia, pod warunkiem, że jest ono dobrze ukształtowane i zgodne z dekalogiem". To znaczy, że nawet jak dwie osoby różnią się w interpretacji jakiegoś zdarzenia, a nie dotyczy to spraw fundamentalnych, oczywistych (określonych w Dekalogu czy w inny wyraźny sposób), to Bóg uwzględni to, co te osoby czuły, myślały na ten temat. Jestem o tym przekonana. Masz prawo do interpretacji, czy jakieś zachowanie jest dobre czy złe, co więcej nie unikniesz tego, bo nie ma regułki na każdy przypadek życiowy, więc musisz mieć taką zdolność. I jeśli działasz w dobrej wierze, ale okaże się, że się pomyliłaś, to nie jest to Twoja wina. Nie zawsze od razu widać, które rozwiązanie jest słuszne.
  2. refren

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=X0iswyBY-7I][/videoyoutube]
  3. Znalazłam fajny warsztat, będzie w maju: "MOJE GRANICE W ZWIĄZKU Określenie przez kobietę, gdzie przebiegają jej granice w związku decyduje o tym, czy będzie on dla niej dobry, czy będzie dawał jej radość i szczęście i wzbogacał jej życie o nowe jakości, czy też stanie się dla niej toksyczny i wyniszczający, czy będzie prowadził do ograniczania jej rozwoju osobistego." http://www.kobieceserca.pl/Warsztat_Moje_granice_w_zwiazku_II.html
  4. Ten warsztat jest już w maju: "Określenie przez kobietę, gdzie przebiegają jej granice w związku decyduje o tym, czy będzie on dla niej dobry, czy będzie dawał jej radość i szczęście i wzbogacał jej życie o nowe jakości, czy też stanie się dla niej toksyczny i wyniszczający, czy będzie prowadził do ograniczania jej rozwoju osobistego. Granice zakreślają indywidualną przestrzeń każdego człowieka, są wyznacznikami jego tożsamości. Nie zbudujemy jej, jeśli nie odpowiemy sobie na podstawowe pytania ● jaki jest mój system wartości? ● co jest dla mnie w życiu najważniejsze? ● jakie są moje potrzeby? ● jakich zachowań innych ludzi wobec siebie nie toleruję? ● do czego daję sobie prawo? Każdy jest odpowiedzialny za zbudowanie i konsekwentną obronę swoich granic. Jeśli kobieta, będąc w związku, tego nie robi, ryzykuje, że partner „wejdzie jej na głowę”. W konsekwencji jej własna przestrzeń przestanie istnieć, a tym samym utraci swoją tożsamość. Stanie się ofiarą, skonsumowaną przez swojego partnera… " http://www.kobieceserca.pl/Warsztat_Moje_granice_w_zwiazku_II.html
  5. Hmm. Ale wyjazd może być wcześniej zaplanowany.
  6. http://www.kobieceserca.pl/
  7. Jeśli masz gdzie się wynieść od meża, to masz do dyspozycji prosty środek nacisku - możesz przecież sie rozstać np. na pół roku, żeby przeanalizować swoje uczucia, pójść na terapię, zobaczyć, czy nie lepiej Tobie i dzieciom mieszkając osobno. Możesz postawic warunek, że wrócisz, jeśli zaangażuje sie w terapię dla par. Może przez ten czas mąż sie ogarnie i przemysli priorytety... jeśli nie, to sprawa jest jasna, nie ma czego ratować. Też tak uważam, zwłaszcza jeśli rozmowy i mówienie jak się czujesz, nie pomagają. Nie każde odejście musi być ostateczne. Słuchając co dzień "mądrości" męża, ciężko Ci będzie uwierzyć, że nie jesteś zerem. -- 21 kwi 2013, 20:12 -- A może wyjechać i zostawić go z domem i z dziećmi, na przykład na tydzień? Niech ma szansę zobaczyć, jak fajnie jest się zajmować domem. Skoro jest lepszy od Ciebie, powinien sobie poradzić koncertowo ; )
  8. znerwicowana92, mam pomysł. Idź wreszcie porządnie nagrzesz, przynajmniej się będziesz miała z czego spowiadać i nie będziesz miała wątpliwości. Oczywiście żartuję, dla rozładowania atmosfery. Wiem, co to za okropne cholerstwo, takie skrupuły.
  9. Filmów pornograficznych powiedziałam ''nie jestem pewna'', ale nie dodałam, że czasem obejrzałam fragment, gdy mama oglądała(już wiem po kim ja to mam). Celowo nigdy nie oglądałam a na spowiedzi naprawdę nie miałam zamiaru skłamać. Litości. Powiedziałaś to w dobrej wierze. Chodzi o to, czy masz szczere intencje przy spowiedzi, a nie o dokładne odtworzenie faktów. To że coś oglądasz przypadkiem się nie liczy.
  10. Skoro tak powiedział, to miał jakiś powód i ciężko teraz gdybać, dlaczego tak. W każdym razie, jeżeli się z czegoś spowiadasz, to znaczy że żałujesz i nie możesz planować, że dalej będziesz robić to samo. Albo w jedną albo w drugą. Albo uważasz, że to nie grzech i się nie spowiadasz, albo nie kłamiesz mamie dokąd wychodzisz. Ewentualnie mówisz, że masz wątpliwości na spowiedzi. Myślę, że problem wynika z tego, że się b. często spowiadasz przez swoje skrupuły i dlatego ciężko Ci się przyznać przed rodziną. I trudno mi ocenić, czy muszą o tym wiedzieć czy nie. Ale po prostu masz problem do wyleczenia, jak Twoja nerwica się zmniejszy, to wszystko będzie prostsze i będziesz pewniej stała na ziemi.
  11. Nie, nie przyszłoby mi to w ogóle do głowy. -- 21 kwi 2013, 16:39 -- Jeszcze a propos ściągania. Moja mama studiowała całkiem niedawno, miała wtedy sporo rzeczy na głowie, zrobiła sobie ściągi na jeden egzamin i potem mi opowiadała: "Siedzę w tej sali i zaczęłam się modlić "Panie Boże, pomóż mi ściągnąć." I po chwili się złapałam na tym, że to chyba nie najlepsza prośba". Dodam tylko, że tak poza tym, to była nieprzyzwoitym kujonem : )
  12. Jeśli chodzi o ściąganie, to szczerze mówiąc były takie sytuacje w życiu, że ściągnęłam i drugi raz zrobiłabym to samo - więc nie żałuję i nie wpadłam na to, żeby się z tego spowiadać. Na przykład ściągnęłam z jednego przedmiotu test zaliczeniowy, ponieważ byłam w takim stanie, że nie dałabym rady się tego przedmiotu nauczyć, przerastał mnie wtedy i inaczej bym go nie zaliczyła. Próbowałam kilka razy i się nie udało, aż w końcu przyszłam z cudzym testem, już wypełnionym. Myślę, że znajomość staro-cerkiewno-słowiańskiego nie była warta tego, żebym nie skończyła studiów. Kiedyś też wzięłam wpis z zajęć, na które nie chodziłam. Brakowało mi punktów do zaliczenia roku, byłam zdesperowana, w jednej sali ktoś dawał wpisy i zobaczyłam, że wchodzą ludzie na pałę - którzy nie znają wykładowcy. I też weszłam. Przez całe studia czułam się tragicznie, miałam dwa urlopy zdrowotne. Większość rzeczy zaliczyłam uczciwie i włożyłam w to wielki wysiłek. I nie mam specjalnych wyrzutów za te oszustwa, choć może to kogoś oburzyć. Mam wyrzuty, kiedy czegoś nie zrobię, bo mi się nie chciało, z lenistwa, przez zaniedbanie. Ale to nie były te sytuacje. -- 21 kwi 2013, 16:29 -- Nie zachęcam do ściągania, pytanie tylko czy naprawdę żałujesz i czujesz, że to było coś złego.
  13. Druga część zdania nie zgadza się z pierwszą
  14. Bidula. Pewnie masz w domu trochę napięć, no i taki styl wychowania sprzyja natręctwom. Też uważam swoją mamę za dobrą osobę, ale jest nadopiekuńcza, nie do końca rozumie potrzebę prywatności i też mam niestety skłonność do natręctw. Miałam w domu sporo nerwowych sytuacji, rodzice się w kółko kłócili - to nie były ostre awantury, ale częste, takie ciągłe jątrzenie. No i nie zrobiło to dobrze mojemu zdrowiu. Za to odkąd się wyprowadziłam, nasze relacje są bardzo dobre, nawet z ojczymem, który przez lata mnie nie znosił.
  15. Czy Twoi rodzice czasem nie mają skłonności, żeby Cię ciągle kontrolować? -- 21 kwi 2013, 15:54 -- To mi się nasunęło a propos Twojego pytania z koleżanką. -- 21 kwi 2013, 15:58 -- Spróbuj sobie sama odpowiedzieć
  16. A propos historii Ezekiela : Myślę, że zajęciem Boga jest przebaczanie, ale też nie powinno się Go wystawiać na próbę i prowokować. Choć nie wiem jakie relacje miał z Nim ten malarz. Jeżeli był niewierzący, to spowiedź tylko ze strachu byłaby nieautentyczna. Ale czy można nie wierzyć w Boga i mówić, że Jego zajęciem jest przebaczanie? Tak się zastanawiam, trochę nie na temat... -- 21 kwi 2013, 15:50 -- Dlaczego uważasz, że masz się biczować przed koleżanką? Czy ona musi wiedzieć, jak spędziłaś weekend? Nie musisz się każdemu tłumaczyć ze swojego życia.
  17. A ja przejrzałam rachunek sumienia dla katolika w modlitewniku dla dorosłych. Nie było nic o kłamstwie. Było tylko "starałem się innym szkodzić przez oszczerstwa, plotki, intrygi". -- 21 kwi 2013, 15:09 -- O, fajnie, zawsze myślałam podobnie.
  18. znerwicowana92, nie wiem czy to Cię pociesza, ale wygląda na to, że nie jesteś sama, bo mamy na forum dyżury do pisania z Tobą. Kiedy ja idę, to przychodzi vifi albo vii -- 20 kwi 2013, 18:05 -- Znalazłam coś na temat kłamstw. http://www.fronda.pl/a/dominikanin-lepiej-aby-zona-nie-mowila-mezowi-ze-go-zdradzila,18274.html http://www.malinski.pl/?inc=read&id=1416 http://www.hanter.pl/ciekawostki/3755/Ksiadz-ZDRADZILES-Nic-nie-mow-partnerce.html
  19. Nie myśl o tym, że musisz wrócić do tego, co było. Może musisz zrobić krok do przodu. Myślę, że psycholog pomoże Ci w znalezieniu przyczyn, które sprzyjają u Ciebie nawrotom nerwicy, pewnie też będzie analizował relacje rodzinne itp - bo nie będzie się zajmował rozstrzyganiem tego, co jest grzechem, a co nim nie jest. Polecam myślenie: "skoro raz mogło być lepiej, to kolejny raz też tak będzie" oraz "przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy i radziecki". Bądź dobrej myśli :)
  20. No tak szybko to nie mija, są polepszenia i pogorszenia, to faluje. Pewnie jeszcze nie raz poczujesz radość i ulgę, a potem znowu atak męczących myśli. Ważne, żeby szukać Boga w tej uldze i radości, a nie w natręctwach.
  21. Tak, ale nie pominęłaś nic celowo. Nikt nie może stwierdzić za Ciebie i Boga, czy spowiedź jest ważna. Mogę Ci tylko napisać, że moim zdaniem przesadzasz z wątpliwościami, skrupułami i analizą każdego drobiazgu na swoją niekorzyść. O fantazjach też już pisałam. -- 20 kwi 2013, 12:51 -- Myślę, że tak jak pisał wifi, najlepiej jak porozmawiasz o tych wątpliwościach ze spowiednikiem. On może Ci to rozstrzygnąć definitywnie i wziąć za to odpowiedzialność, co by Ci pewnie dobrze zrobiło. My tylko możemy pisać o naszych odczuciach kierując się wiarą (tak, jak ją przeżywamy), doświadczeniem z natręctwami i zdrowym rozsądkiem.
  22. Nie chcę mącić, ale osobiście myślę, że przeżycie życia zgodnie z nauką Kościoła jest cudem. Dlatego nie należy się tym zamartwiać. Od cudów jest Bóg... Dla Niego wszystko jest proste.
×