Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. carlosbueno, sęk w tym, że już Polska sprzedana i dlatego jest, jak jest. Nawet autostrady budują nam Chińczycy czy Francuzi. To jak mamy zarobić?
  2. Widzisz zmienny, ale od potrzeby akceptacji nie da się tak całkiem uciec.
  3. Myślę, że to raczej głód akceptacji, choć chwilami się zastanawiam, czy ktoś sobie po prostu nie robi z nas jaj.
  4. dziewczynka24, właściwie to uważam, że jesteś ofiarą naszej cywilizacji. Nie wiem jakim się zajmujesz rzemiosłem, ale jak dla mnie, jest to zdrowsza praca niż kserowanie dokumentów czy wciskanie ludziom kitu (tzw. marketing) i niepotrzebnych kredytów. Każdy powinien się móc utrzymać z pracy własnych rąk. No ale niestety Europejczycy doszli do wniosku, że są nadludźmi i muszę siedzieć w biurach. Każdy musi mieć mgr z biuroznastwa, bo do szkół zawodowych idą dzieci meneli. Ewentualnie być gwiazdą. Pocieszające, że może będzie jakaś wojna i znowu podstawowym problemem będzie, skąd wziąć mięso i ziemniaki. To by było urealnienie naszego życia.
  5. Znam kilku ludzi, którym nie podoba się system, podatki, zasuwanie w biurze i bycie niewolnikiem. Dlatego pracują od 20ego roku życia i odłożyły tyle, że niedługo będą mogły pójść na "emeryturę". Jeśli wolność, to taka. Bardzo im zazdroszczę, że tak umiały. Ty tylko dorabiasz ideologię do swojej sytuacji, żeby nie zwariować. Poza tym nudzi Ci się bez roboty, to z nami dyskutujesz. Bo znajomych na żywo pewnie nie masz - i się nie dziwię. To krępujące, kiedy ludzie pytają czym się zajmujesz albo opowiadają o swojej pracy.
  6. Nawet się nie dziwię, że masz uraz. Ale można pracować w domu - ja mam pracę zdalną, nikt mi się nie drze nad głową, a jak mnie opieprzają, to mailami. Między nie pracować a zasuwać 8 godzin w biurze jest pewna przestrzeń. Można zajmować się dziećmi, dawać korepetycje itp. Szczerze mówiąc mam podobny problem, bo jestem "lewa" do pracy. Z tym że kiedy nie masz pracy, bardzo się psychicznie degradujesz, choćby przez to, że jesteś stale pod społecznym obstrzałem i musisz sobie dorabiać ideologię, żeby to wytrzymać, ale i tak się nie da. Prędzej czy później kończy się kompleksami i depresją. Doświadczyłam tego, bo po studiach byłam dwa lata bez pracy - i to był jeden z gorszych okresów w moim życiu. Możesz wyrobić sobie orzeczenie o niepełnosprawności, co ułatwia znalezienie lajtowej pracy czy w zakładzie pracy chronionej.
  7. Super, powodzenia. Nie poddawaj się, jak będą gorsze momenty. Będzie dobrze.
  8. Świetne podsumowanie. Serio. Powinni je zamieszczać w podręcznikach, kursy filozofii byłby krótsze. Wiedzę jednak wartość tej filozofii w tym, że świetnie czuje się w niej, że człowiek "wystaje" z reszty świata - ma potrzebę sensu i nie może bez niej żyć. Pragnie więcej sensu niż ma. Dlatego nie może zostać bierny i w miły sposób sobie wegetować. Bo coś mu nie gra.
  9. Oczywiście masz rację, że brakuje słowa "nie". Nie da się niestety tego poprawić. -- 25 kwi 2013, 01:23 -- Myślę że nie należy uogólniać. Każdy może potrzebować czegoś innego. Kiedyś miałam skłonność do myślenia magicznego i fatalizmu i pewna psycholog poleciła mi egzystencjalizm. Poza tym Jaspers mi pomógł - on był filozofem i psychiatrą i myślę, że dzięki temu miał wyczucie, czym jest zdrowie psychiczne i jego filozofia jest w pewnym stopniu odpowiedzią na niektóre zaburzenia (Ale to moja interpretacja). Myślę też, że egzystencjaliści świetnie rozumieli czym jest człowiek - jest to byt problematyczny i przez to wyjątkowy, który nie znajdzie spokoju w prawach przyrody, które są bezduszne, ani w zrządzeniach losu, które są przypadkowe, nie może się z nimi utożsamić, może znaleźć sens przez swoją aktywność, kształtowanie siebie i przez poczucie własnej godności.
  10. monk.2000, ja lubię Kierkegaarda, np Albo-Albo. Ale nie wiem czy polecam. Kierkegaard raczej nie wprowadza ładu w psychice, można ześwirować. Ale wrzucę cytat: /Albo-Albo/ Polecam Jaspersa, na przykład ten wykład: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TN/szyfry_transcendencji.html Poza tym fajne i proste omówienie filozofii egzystencjalizmu jest w książce "Współczesne nurty filozofii" A. Miś - można się ogólnie zorientować co z czym. Osobiście lubię Kosmos Gombrowicza. Słyszałam też, że Zamek Kafki jest rewelacyjny, ale sama nie czytałam. Klasyką egyst. jest Sartre, ale nie wiem co polecić, bo nie jestem w temacie, jeśli chodzi o niego.
  11. Nie jestem pewna czy socjalizm jest dla niezaradnych. Do pewnego momentu tak, ale każdy ustrój socjalistyczny się w końcu sypie, brakuje rzeczy niezbędnych do życia i trzeba kombinować. Myślę że prl nauczył wielu Polaków zaradności, w tym przemytu i handlu. Poza tym trzeba było mieć dużo czasu do stania w kolejkach i szukania sklepu, w którym "coś rzucili". Myślę, że nas czekają w najbliższych latach takie wyzwania, jak znalezienie alternatywnego środku transportu (nie na gaz i i nie na benzynę), produkcja własnych agregatów prądu (niektórzy już to robią), nadal praca na czarno, żeby nie płacić zusu. Jeśli chodzi o papierosy, to przemyt kwitnie. Mamy też dwa obiegi medialne - jeden ogólnie dostępny, prorządowy i niezależne, spychane na margines. To wszystko świadczy o tym moim zdaniem, że komunizm stoi u drzwi.
  12. Candy, myślę, że to może mieć różne przyczyny. Ja na przykład miałam takie problemy i nie wydaje mi się, że to był problem z samooceną. Myślę że o tym decydowały inne cechy osobowości. Na przykład dążenie do perfekcji w tym nadmierne skupienie na sobie - ciągle analizowałam, jaka powinnam być, poza tym sztywność w kontaktach z ludźmi. Nie umiałam reagować na zaczepki, nie wiedziałam jak odpowiedzieć, żyłam we własnym świecie, "oderwanym" od tego, czym żyli inni. Pewnie po części to wynikało z nadopiekuńczości mojej rodziny (choć nie trzymali mnie pod kloszem, raczej zachęcali, wręcz wyrzucali mnie z domu na podwórko -bo ja wolałam czytać książki), po części po prostu z mojego temperamentu. Poza tym miałam mało do czynienia z mężczyznami w swojej rodzinie - nie miałam ojca, braci. Zawsze bałam się kolegów bardziej niż koleżanek. -- 24 kwi 2013, 11:24 -- W psychologii wyróżnia się na przykład temperament "wolno rozgrzewający się". Stosuje się to określenie do dzieci. Są to dzieci, które wykazują nieśmiałość, lękliwość w kontaktach społecznych i trzeba je do nich ośmielać, czują się niepewnie w nowym otoczeniu, a najlepiej się czują w małym gronie wśród osób, które już dobrze znają. Wtedy się otwierają. To 15 % populacji.
  13. Moim zdaniem to się nazywa dojrzewanie. Każdy jest inny, należysz do tych delikatniejszych i bardziej nieśmiałych. Miałam w klasie w liceum 18-u kolegów gotowych nabijać się ze mnie (tak mi się wydawało) przy każdej okazji i nie było zawsze łatwo. Stado złośliwych, pryszczatych, wyrośniętych, przemądrzałych, chichoczących trolli... Dziwne by było się nie przejmować tym. W tym wieku tak jest, że każda grupka się z kogoś nabija i nie ma sensu tego brać do siebie. Jak nie będzie Ciebie, to padnie na kogoś innego. To w pewnym stopniu loteria. Przestań. Po prostu. Potraktuj to jak nałóg, który musisz rzucić. Im więcej będziesz się zastanawiać, jak odbierają Cię inni, tym bardziej będziesz się usztywniać. To tak działa. Myśl o czymkolwiek innym. Koncentruj się na otoczeniu, obserwuj innych i szczegóły wokół siebie. Poczujesz różnicę w samopoczuciu. Ale w końcu im się znudziło. To przestań. To nie działa. Jeśli ktoś w domu śpi i chcesz nie hałasować, to zawsze coś z brzdękiem zleci na podłogę. Podobnie jest z niezwracaniem na siebie uwagi. Lepiej jest przestać się bać. Na przykład przygotować się dobrze do jakiejś lekcji z tematu, który Cię interesuje (poczytać coś więcej) i zabierać głos. Zaprzyjaźnić się z kimś, z kogo inni się nabijają. Rozmawiać z kimś, z kim nikt inny nie chce rozmawiać, bo jest ofiarą. W ten sposób opinia innych nie będzie Cię terroryzować. Musisz wychodzić, bo nabawisz się prawdziwej fobii społecznej. Zmuś się codziennie, żeby gdzieś pójść, choćby do sklepu. To będzie na początku przykre, ale potem będzie coraz łatwiej. Nie ma innej drogi. Nie zamkniesz się przecież w domu na całe życie. Polecam też tę książkę. Z tego co pamiętam, to są tam dobre ćwiczenia na to, jak przestać się przejmować za bardzo opinią innych. Możesz codziennie je robić. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/81160/rozwiazac-peta
  14. A moim zdaniem, to nie ma sensu pod tym tematem. Zwłaszcza, że takie dyskusje mogą się ciągnąć przez wiele stron i przyłącza się coraz większa ilość osób. Antyreligijnych, które "zwietrzyły słabą krew" i przy okazji osoby z natręctwami chcą wyrzucić swoje żale na religię, "racjonalistów", którzy chcą "wyzwolić" osoby wierzące z ich dogmatów i katolików, którzy się zaraz wciągną w dyskusję, jak ja. I będziemy rozważać wszystkie sprawy religijne, począwszy od stworzenia świata i istnienia Boga, przez "czy Bóg mógłby stworzyć tak wielki kamień, żeby go nie mógł udźwignąć", aż do antykoncepcji.
  15. carlosbueno, boję się. Tylko mnie nie zostawiaj sam na sam z Wiolą... Bądź mężczyzną ! :~ -- 23 kwi 2013, 18:54 -- O, jesteś. Uff.
  16. Przy okazji, jeśli zagląda tu jakiś moderator, to mógłby nas przenieść do odpowiedniego wątku. Będę wdzięczna. -- 23 kwi 2013, 18:41 -- O, jest. Dlaczego "macie"? To Carlosbueno wpadł podyskutować o kwestiach fundamentalnych. Ja tylko odpowiadam. Widać nie daje mu to spokoju.
  17. Niewiara szkodzi temu, kto nie wierzy. Wymawianie imienia Boga nadaremnie szkodzi temu, kto to robi, jak też obniża rangę tego imienia, więc szkodzi wszystkim. A gdzie się nie szanuje Boga, nie szanuje się też zwykle ludzi. Dekalog ustanowił Bóg. Bóg nie jest ateistą. Jego podstawową fanaberią jest, że przejmuje się zbawieniem naszych dusz. Dlatego ustalił takie przykazania. Nie wiem, co to znaczy "seks przedmałżeński". My katolicy mamy określenie cudzołóstwo czyli seks pozamałżeński. Jest z niego masa problemów. Przede wszystkim dzieci wychowujące się z jednym rodzicem i aborcje.
  18. Z etycznego punktu widzenia może nie. Z moralnego pewnie tak. ; )
  19. A już myślałam, że ateiści też mają jakiś kodeks i grzechy. No nic...
  20. Carlos, a co zrobiłeś w 2000-ym? Za późno złożyłeś pita? Czy nie byłeś na wyborach prezydenckich? -- 23 kwi 2013, 18:09 -- Wiem, śmieci nie posegregował !
  21. To musisz chyba zacząć zapisywać grzechy, bo na pewno coś zapomnisz, a nie wiadomo ile Cię czeka jeszcze spowiedzi z zaczynaniem od nowa. A tak serio, to idź może na spacer. Bóg to nie urząd skarbowy.
  22. No właśnie, co się wtedy stanie? A co, jeśli te myśli nie mają sensu, są chorobliwe, niepotrzebne i wcale nie sprawiają, że Twoje życie jest lepsze a wiara głębsza? A co, jeśli zastanawianie się nie zaprowadzi Cię do niczego nowego, tylko będziesz to młócić przez wiele godzin? A co, jeśli wpadnie do Ciebie Jezus, powie Ci że spowiedź była ważna, a Ty i tak nie uwierzysz?
  23. Przestań już o tym myśleć. Nie analizuj, bo nigdy nie skończysz. Trzeba to uciąć i tyle.
  24. Przecież znowu żyjemy w czasach komunistycznych. http://www.youtube.com/watch?v=XSmFqyKVhCI&list=PLdw88wBSgEjnVy46EiPXKZWkO3qxAoLf_ http://www.youtube.com/watch?v=DhMeAPQVifM&list=PLdw88wBSgEjnVy46EiPXKZWkO3qxAoLf_ http://www.youtube.com/watch?v=swrIpwv_Rsg&list=PLdw88wBSgEjnVy46EiPXKZWkO3qxAoLf_ http://www.youtube.com/watch?v=lZNntrTZHc8&list=PLdw88wBSgEjnVy46EiPXKZWkO3qxAoLf_ http://www.youtube.com/watch?v=ge0LlO0Iqo4&list=PLdw88wBSgEjnVy46EiPXKZWkO3qxAoLf_
  25. Może egzystencjalizm? "Ten kto patrzył w oczy śmierci, ten tylko istnieje" - Jaspers post624676.html
×