Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. monk.2000, człowieku, gdzie Ty masz purytańską kulturę, piszesz z Arabii Saudyjskiej? Moim zdaniem to, że mężczyźni przestają mieć "pazur", nie wynika z żadnego purytanizmu, ale raczej z tego, że nasza kultura nie sprzyja wyrabianiu mocnego charakteru i osobowości - a według mnie, żeby mieć naprawdę pazur, a nie atrapę, to trzeba po prostu być kimś. Wydaje mi się też, że kiedyś mężczyźni byli bardziej komunikatywni, bo tego od nich wymagano- że mają zabawiać kobiety rozmową. Zanim przyszły feministki było całkiem nieźle Poza tym nasza kultura wychowuje egoistów i egocentryków, a żeby być komunikatywnym, pogodnym i uprzejmym, to trzeba mieć jakieś minimum zainteresowania innymi ludźmi i światem spoza ekranu komputera. Oczywiście wiem, że jest też jeszcze kwestia nieśmiałości, ale mimo wszystko tak uważam.
  2. W każdym razie dobrze, że ten wątek powstał, przynajmniej wiem, że jeżeli podejdzie do mnie jakiś koleś na ulicy, to może to być zaprogramowany przez jakiś kurs, odrealniony narcyz, który potrzebuje podrywu, żeby zagłuszyć swoją nerwicę i lepiej uważać.
  3. Tożsamość wydaje mi się czymś na czubku piramidy wszystkich rzeczy, które człowieka tworzą - i właśnie o swojej tożsamości, wydaje mi się, człowiek może decydować, bo tożsamość wynika ze świadomych wyborów (por. zwrot "utożsamiać się z czymś") Z rzeczy niezmiennych, jest na przykład temperament - bo według psychologów ma podłoże biologiczne. Ale moim zdaniem nawet to jest nie do końca prawda, bo temperament mogą zmienić moim zdaniem choćby leki psychotropowe - na przykład ktoś staje się żywszy, weselszy i bardziej energiczny pod ich wpływem, więc jeżeli stale dostarczamy sobie jakichś bodźców emocjonalnych, to uważam, że w jakimś stopniu nawet temperament można zmienić - choć pewnie w niewielkim.
  4. Myślę, że żadne koncepcje deterministyczne nie są rozwijające. Człowiek jest tym, czym siebie uczyni - to podejście jest mi bardzo bliskie. Myślenie o tym, że jest się na coś skazanym - choćby na siebie - osłabia siły i może nawet działać depresyjnie. Moim zdaniem, zmienny, samo to, że interesujesz się takimi zagadnieniami świadczy o tym, że masz w sobie potencjał do rozwoju i że ten potencjał się domaga od Ciebie, żebyś go zaczął realizować, dlatego "podsyła" Ci różne rozkminki. Porównując się ze sobą z różnych okresów wcześniejszych, widzę, że w niektórych rzeczach zrobiłam niesamowity postęp, w innych - wręcz przeciwnie - uwsteczniłam się - ale wszystko jest wynikiem tego, w jaki sposób żyję. Jeśli żyję głupio, to staję się kimś słabszym i głupszym - nieubłagana logika :) A schematy z dzieciństwa można po części porzucić albo przejąć nad nimi kontrolę - kluczowy moment, to zauważyć, że są i uświadomić sobie ewentualnie, że któryś z nich nam nie sprzyja. Widzę z obserwacji, że jeżeli ktoś nie zmienia jakiegoś schematu, to zwykle dlatego, że uważa go za słuszny, na zasadzie "u mnie w domu tak było i normalni ludzie tak mają". -- 25 lip 2013, 20:19 -- A to świetne zdanie.
  5. "Nikt nie powinien być głupszy niż jest" - Gombrowicz :)
  6. Edi1000, dobra, podchodzisz na ulicy do różnych kobiet, ale co dalej się dzieje? Bo nie wiem do końca o co chodzi, każdą musisz "zaliczyć", czy do poczucia pewności siebie wystarczy Ci tylko numer telefonu, czy jak?
  7. Bioenergoterapeutka, u której byłam kilka razy, raczyła mnie jakimiś mądrościami w stylu Coelho, jak to Wszechświat daje mi znaki, jaką mam podążać drogą itp. Miałam niestety okres, że przyjmowałam do siebie takie brednie, natomiast teraz uważam zdecydowanie, że tacy ludzie ryją innym banię.
  8. Bóg uczynił człowieka istotą zdolną do rozwoju, więc nie można go obwiniać za różne swoje błędy czy stan, w jakim człowiek się znalazł, kiedy zaniedbuje ten rozwój. Jednak takie myśli bluźniercze, o jakich mowa, nie są zawinione, ponieważ nie są efektem działania ze świadomą intencją bluźnienia. Mają one charakter nerwicowy, a poza tym w ogóle nie wszystkie myśli znajdują się pod naszą kontrolą - i nawet nie mogłoby tak być, ponieważ psychika to złożony system, który po części działa "automatycznie", wiele myśli to jakaś automatyczna reakcja na coś, skojarzenie, efekt jakiegoś bodźca zewnętrznego czy wewnętrznego, ale niezależnego od naszej woli (kiedy rozśmieszy Cię coś, to nie masz na to wpływu, podobnie na takie myśli) - a za pomocą rozumu wyciągamy z nich ostateczne wnioski i podejmujemy decyzje oraz zajmujemy jakieś postawy wobec życia. -- 25 lip 2013, 18:48 -- Mam odwrotne doświadczenie, moim zdaniem modlitwa może pomóc, zwłaszcza jeśli jest szczera i angażujesz się w nią sercem. Nerwica to pewien kryzys "poczucia siebie" - nie wiesz co jest "twoje", a co nie jest prawdziwym tobą, dlatego każde działanie, w którym jest się autentycznym i zaangażowanym pomaga - bo wtedy na nowo przeżywasz siebie i odzyskujesz wiarę w to, kim jesteś naprawdę. Dla osoby wierzącej, przeciwstawianie autentycznej wiary mechanicznym myślom pseudoreligijnym wynikającym z nerwicy jest moim zdaniem oczywistą reakcją obronną.
  9. Wiele lat temu byłam na kilku sesjach bioenergoterapii i czułam się potem gorzej niż wcześniej - to znaczy taka sesja działała na mnie na kilka godzin, przynosiła ogromną ulgę w cierpieniu i poczucie euforii, ale to się szybko wyczerpywało i było potem jeszcze gorzej niż wcześniej - takie "łup" o ziemię. Moim zdaniem to uzależnia, żeby się czuć dobrze, trzeba by siedzieć na stałe u bioenergoterapeuty. Ostatecznie negatywne zdanie o tym wyrobiłam sobie w szpitalu, na moim oddziale siedział "leczący" ludzi od lat bioenergoterapeuta, który się zmagał z depresją i nałogiem alkoholowym, w dodatku jego żona, którą również "leczył", także miała wieloletnią depresję. Powiedział kiedyś na terapii grupowej, że czuje, jakby mu ktoś ciągle "podbierał" energię.
  10. refren

    Skojarzenia

    ukojenie - przytulenie
  11. Myśli bluźniercze to typowe natręctwa czyli myśli przeciwstawne do Twoich prawdziwych intencji. Im bardziej będziesz się ich bała, tym bardziej ten lęk będzie potęgował ich występowanie. W miarę możliwości ignoruj je, albo możesz też spróbować tak: po ich wystąpieniu zastanów się chwilę czy się z nimi identyfikujesz, jeśli nie (co obstawiam) to powiedz coś w stylu: nie chcę mieć z tą myślą nic wspólnego, odrzucam ją/nie chcę jej/nie akceptuję jej, to moja ostateczna decyzja.
  12. refren

    Skojarzenia

    kosa - "trafiła kosa na kamień"
  13. Fajna myśl jest do dzisiejszej liturgii na portalu Opoka: http://www.opoka.org.pl/dzis/
  14. Zależy jak na to patrzeć, dla mnie to się ze sobą łączy - że jeśli jest mniej osób religijnych, żyjących wiarą, to Bóg ma mniejszy wybór, nie wybierze sobie przecież kogoś, kto się do tego nie nadaje. Dla mnie działanie Boskie jest na styku dwóch płaszczyzn - z jednej strony Opatrzność ma jakiś swój plan, a z drugiej strony uwzględnia wolną wolę człowieka i stan faktyczny czyli to, co jest. Oczywiście jest to moje spojrzenie, przez pryzmat wiary i nie każdy się musi z tym zgadzać.
  15. Niewidzialny1, widziałam niedawno ludzi z zespołem downa, byli radośni, otwarci, pełni ciepła, widziałam też przedstawienie w którym grali i biła od nich jakaś godność, bo te role, które grali, były dla nich ważne. -- 22 lip 2013, 00:41 -- Wygląda na to, że masz jakieś problemy bytowe i to Cię przytłacza, ale moim zdaniem nie jesteś bardziej wrażliwy niż inni, tylko masz właśnie więcej problemów. To nie to samo. Ogólnie też coraz mniej mi odpowiada świat, który mnie otacza, nie jestem w stanie już oglądać telewizji, bo wszystko co widzę, to smutne g***, ale prawda jest taka, że jeśli się tylko oczekuje czegoś dla siebie, to łatwiej jest wpaść w pesymizm. Dobro to na przykład jest interakcja z drugim człowiekiem, a to się odbywa w mikroskali, więc jaki by nie był stan świata, to zawsze jest możliwe. I to jak odbiera się świat zależy od tego, co ma się w sobie, tak mi się wydaje. Z pewnością jest ciężej, jeśli się nie doświadczyło za wiele dobra w dzieciństwie, ale też wszystkiego nie można tym usprawiedliwiać. Chyba. -- 22 lip 2013, 00:51 -- I nie wiem dokładnie, jakie masz poglądy, ale w Polsce na szczęście mamy jeszcze szeroki przekrój bardzo różnych przekonań, gdybyś poszukał na forach czy w gazetach, to na pewno znajdziesz jakichś antypostępowców w różnych wersjach i okaże się, że są ludzie, którzy mają tak samo "debilne" poglądy jak Ty :)
  16. Nie znamy Ciebie, Twojej dziewczyny i nie wiemy za dużo o Waszym związku. Dobrze wysłuchać innych, ale jeśli chcesz podjąć "najlepszą dla siebie decyzję", to ją po prostu podejmij, nikt obcy nie wie, co jest dla Ciebie dobre.
  17. Niewidzialny1, piszesz jak osoba chora. Zgadzam się tylko w jednym - nie-czucie jest odpowiedzią umysłu na coś, decyzją umysłu - ale jeśli uważasz, że nie można być nigdy szczęśliwym, będąc wrażliwym, to jest to twierdzenie destrukcyjne. Odcięcie się od życia, przyjaciół itd jest świetną metodą utrzymywania się w depresji. Jeżeli nie ma nowych impulsów, inspiracji - to jak można coś "czuć"? Jak można czuć, skoro nie ma czego czuć? Moim zdaniem nie-czucie może być "odpowiedzią umysłu" na sytuację, w której ktoś siebie skreśla - uważa, że nic go już nie czeka, że zawsze będzie na marginesie życia. I jest to logiczne - bo jeżeli do umysłu dociera informacja, że jego właściciela nic już w życiu nie czeka ważnego - to umysł wyłącza/ zatrzymuje wyłączone uczucia i emocje - no bo do czego one w takim razie potrzebne? Brak nadziei jest zabójczy dla psychiki, najważniejsza walka, to walka o nadzieję. Mądra wrażliwość to szukanie dobra, radości w świecie pomimo jego niedoskonałości, akceptacja cierpienia jako nieodłącznego - ale nie jedynego - elementu życia. Oczekiwanie braku cierpienia przez całe życie nie jest realne. Życie to upadki i wzloty i to jest w nim właśnie fascynujące. Cała paleta barw - to jest pełnia życia.
  18. Na podstawie swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że faza "nie ma odwrotu" to najgorszy moment w nerwicy natręctw - to znaczy "nerwica" przedstawia Ci jakieś myśli, odczucia jako "dowód", że to czego się obawiasz, to Twoje "prawdziwe" chęci. Ale to absurdalne, bo nie można chcieć czegoś i jednocześnie nie chcieć - za tym stoi jakieś dziwne przekonanie, że podświadomość czy coś w środku nas wie lepiej co dla nas dobre - ale to bzdura. Chwilowe poczucie "chęci" to często iluzja, która powstaje pod wpływem lęku przed nią. To jest np. ten moment, w którym ktoś, kto ma lęk że jest pedofilem "czuje" że go pociągają dzieci - ale to wszystko mistyfikacja. Także to, że przez chwilę pomyślisz, że fajnie by było być księdzem, nie oznacza powołania - rozważamy w życiu masę pomysłów na to, kim być i to, że przy którymś pojawią się pozytywne emocje nie znaczy, że ma on sens. Jeśli pomyślę, że śmieciarka jest super i fajnie by było nią pojeździć, to znaczy, że mam powołanie do tego? Raczej nie, bo nie mam nawet prawa jazdy. Powołanie kojarzy się z czymś magicznym - że to jakiś głos, który Cię wzywa i jest poza Tobą - ale naprawdę to jest bardzo odpowiedzialna decyzja i powołanie musi wynikać z tego kim jesteś w rzeczywistym życiu, łączyć się z Twoim doświadczeniem, możliwościami. Jeśli ktoś nie jest pobożny, nie żyje wiarą czy jest spełniony w związku, to jakby miał się zaangażować autentycznie w bycie księdzem? Miałby się nagle stać kimś innym? Jeśli ktoś ma powołanie, to nie czuje przed tym lęku, to się łączy z tym, czego chce świadomie, Bóg wybiera ludzi, którzy są na to gotowi i jest to dla nich radość a nie lęk.
  19. Nie ma recepty, bo każda sytuacja jest inna, ale nie wygląda to najlepiej. Na różne osoby działają różne metody, do niektórych trzeba bardziej miękko, a do innych twardo i to sam musisz wyczuć - intuicyjnie. Najważniejsze, żebyś Ty wiedział czego chcesz, a czego nie chcesz, możesz szukać różnych rozwiązań, rozmawiaj, ale nic za wszelką cenę, nie trzymaj się jej kurczowo, jeśli się chce nadal z Tobą spotykać (a powinieneś moim zdaniem o to zapytać), to wymagaj od niej. I nie daj się zbywać byle czym, uważaj na to, czy dziewczyna wykazuje zaangażowanie w związku. Tak bym radziła :)
  20. Sensej, poza tym 13 i 14 latki, to nie są już takie dzieci, to osoby dojrzewające płciowo i mogą kogoś podniecać, ale to nie znaczy, że jesteś skazany tylko na takie chęci.
  21. Dyskomfort odczuwasz z powodu lęku, że jesteś pedofilem a nie z powodu bycia nim, to jest zasadnicza różnica. :) Natręctwa działają tak, że strach przed pewnymi myślami, odczuciami wywołuje je. Jeśli boisz się, że jesteś np. gejem, to wydaje ci się, że podniecają cię mężczyźni - wytwarza się taka iluzja. W momencie kiedy stykasz się z "obiektem", którego się boisz, że wywoła w Tobie podniecenie, robi Ci się w mózgu jatka - mieszanina strachu i różnych innych impulsów, nic już nie idzie normalnym torem. Nerwica wybiera jakby z Twojej psychiki impulsy, które są podobne czy po części zgodne z tym, czego się boisz i przedstawia ci to jako "dowód". Ale gdyby "rozebrać" ten dowód, to okaże się, że to mistyfikacja. Jeśli boisz się, że podnieci Cię siostra, to patrzysz na nią przez pryzmat tego lęku - czyli od strony "seksualnej", widzisz ją jako obiekt seksualny, ale to nie znaczy, że mógłbyś/chciałbyś z nią uprawiać seks. To lęk narzuca Ci ten sposób patrzenia na nią. Jeśli widzisz małą dziewczynkę, to możesz w niej zobaczyć obiekt seksualny - nasza kultura jest przesycona seksem i to nie jest duży wysiłek spojrzeć na nią erotycznie - wokół nas już wszystko właściwie jest erotyczne i nasza wyobraźnia jest rozhuśtana, a ta dziewczynka ma przecież cechy kobiety, na które automatycznie reagujesz, nerwica to wykorzystuje i robi Ci w głowie właśnie tę fikcję, czyli "dowód", że jesteś pedofilem. Ale ten dowód, to efekt lęku przed nim. Jesteś wolną istotą, a nie maszyną, której ktoś napisał z góry program, pojedyncze impulsy nie decydują o tym, kim jesteś, w kim się zakochasz, z kim się zwiążesz i z kim będziesz uprawiać seks. To nie jest tak, że jedna myśl i już przepadło. Nikt nie wyłączy Ci nagle zdolności do decydowania o sobie.
  22. Myślę, że ważne, żeby robić coś, co daje poczucie sensu, że chodzi o samorealizację. Na przykład studia też mogą być pasją czy wolontariat.
  23. ania_taka, według mnie nie jest za późno, to kawałek pracy do odwalenia i w każdym wieku jest to ten sam wysiłek, który warto a nawet trzeba podjąć, bo jeszcze kawał życia przed Tobą, a pragnienie szczęścia i zdrowia nie da Ci nigdy spokoju :)
  24. refren

    Nowy papież Franciszek

    Płacą, sumę ryczałtową. http://www.podatki.biz/artykuly/13_14620.htm
  25. Bo od żadnego leku nie staniesz się kimś innym.
×