Skocz do zawartości
Nerwica.com

scrat

Użytkownik
  • Postów

    2 093
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez scrat

  1. scrat

    serwusik wszystkim:)

    Przeczytałem "morderczynie"... (serio!)
  2. Pojękiwanie to też raczej to - czujesz przymus wydania dźwięku, któremu bardzo trudno jest się oprzeć, tak? Tak to jest z tikami, czujesz przymus wykonania jakiegoś ruchu któregoś mięśnia albo grupy mięśni, tutaj są to struny głosowe.
  3. scrat

    serwusik wszystkim:)

    No no, dżejem, ale tęcza :) Cześć dusiak :)
  4. To ma swoją nazwę - tiki nerwowe. Poszukaj w sieci pod tym hasłem. A jak się dowiesz, co z tym zrobić, to daj mi znać, też mam taki jeden tik (co jakiś czas marszczenie nosa), który mnie denerwuje...
  5. No to podsumujmy: 1. Reagujący żołądek 2. Napady w szkole 3. Emetofobia (strach przed wymiotowaniem) 4. Czyste USG 5. Reakcje somatyczne i silna potrzeba ucieczki w sytuacjach społecznych (np. autobus, kolejka) 6. Trudne dzieciństwo 7. Nakręcanie się (lęk przed wystąpieniem lęku) IMO pasuje do nerwicy aż za bardzo...
  6. Jak dla mnie, to klasyczne objawy nerwicy... Ale tak jak napisała janeczka84, na odległość nikt nie postawi stuprocentowej diagnozy. Musisz się przemóc i iść do lekarza. Powodzenia...
  7. scrat

    Fobia społeczna!

    Tia... Ja się ostatnio pożarłem z dziewczyną o jej studniówkę. Ona bardzo chce ze mną iść, ja... Wiecie jak jest. Chciałbym niby. Ale między chcieć a móc... Zresztą po tym, jak mi powiedziała, że chciałaby iść ze mną, ale jak nie ja to pójdzie z kimś innym, np. z bratem, to już w ogóle mi się odechciało. No i co... Powiedziałem, zobaczymy... Ale cienko to widzę. Ona nie rozumie, chciałaby, ale nie rozumie i nie zrozumie, bo nie wie co to znaczy czuć taką ogromną presję, że już zapłacone, że ustalone, że nie można się wycofać, że trzeba. A ja tylko łapię smuta z powodu poczucia totalnej bezsilności i beznadziejności Bo na co jej taki facet, skoro może mieć tylu innych, normalnych, którzy będą dla niej wsparciem a nie obciążeniem... Nikt normalny tego nie zrozumie. Jak człowiek czasem się czuje. Jak w klatce bez wyjścia, w sytuacji, w której powinien się cieszyć, wyluzować, łapać szczęście :/ Schiz z powodu tego, że ktoś się do mnie dosiądzie, już nie mam, może to kwestia seroxatu a może dorosłości - chociaż z nerwicy raczej się nie wyrasta ot tak, więc pewnie to pierwsze. A co do twoich studiów, człowieku-nerwico, to nie wiem co ci poradzić. Z jednej strony samo nasuwa się "walcz, nie poddawaj się", a z drugiej taki tekst od osoby, która właśnie z powodu swoich fobii odpuściła sobie studia, nie będzie brzmiał zbyt przekonywująco. No i co zrobić... Jak nawet walczyć się już odechciewa, ani nie ma na to siły ani ochoty... Bo ile można zmagać się z pieprzoną codziennością, walczyć z każdym dniem o to, co dla innych jest normalne, bez końca próbować udowadniać sobie i światu, że jest się takim jak inni. Tyle że świat jest naiwny, daje się oszukać. Ale siebie nie oszukamy. I właśnie to rozbicie, totalne zero w samoocenie, zawsze wychodzi ...:/
  8. scrat

    Fobia szkolna

    Jovita, a jak było w szkole średniej? Idziesz na dzienne czy zaoczne/wieczorowe? Państwowe czy prywatne?
  9. scrat

    Fobia szkolna

    A ja dałem sobie spokój. Nawet nie wiecie, jaka to jest ulga, kiedy idzie się zapłacić ostatnią ratę i wychodzi ze świadomością, że już się tam nie wróci... Trudno, nie będę sobie rujnował nerwów dla jakiegoś durnego papierka. Maturę mam, starczy.
  10. Tak z tego tygodnia... - kup 20 kebabow i uloz calego kota - to ktora w koncu mamy rp? troche po czwartej czy wpol do piatej? - pozwol ze zapytam... dlaczego mnie nie kochasz? - love is a game. insert coin... - zyjesz, kiedy jestes kochany, wyszeptal scrat. i umarl. - zamienie kaca na orgazm - zamienie marzenia na wspomnienia. pilne! itd...
  11. Znamy, znamy... Mam to samo, od 7 klasy podstawówki do teraz (22 lata).
  12. Ja też nie wiedziałem, też miałem i kanałowe i wyrywanie... I nie było żadnych problemów. Ale ja ogólnie hardkorowo, bo zawsze na gazie przychodziłem - na trzeźwo bym się nie odważył Ale lekarz rozumiał sytuację. Tylko na wyrwanie nie mogłem (bo krew słabiej krzepnie), tak to bez problemów.
  13. Powiedzieć, w końcu znajoma czy nie, to przecież lekarz. Chociaż ja nie mówiłem (seroxat) i przy żadnym znieczuleniu (sporo tego miałem) nie było żadnych powikłań.
  14. Wiesz, na studiach jest jednak trochę inaczej, większy luz, nikt nie zmusza do chodzenia... Najwyżej listę czasem puszczą, to kumpel wpisze... Ale ogólnie chyba to wszystko rozbija się o strach o opinię w oczach innych. Przynajmniej odkąd pamiętam tak było - jestem sam, jest spoko, jestem wśród ludzi, zaczynają się problemy. Po prostu na studiach to jest mniej widoczne, przynajmniej na zaocznych, jakiś taki większy luz jest, zawsze ktoś się zrywa, ktoś wchodzi, ktoś wychodzi w czasie wykładu, to norma jest - ale w szkole też miałem ogromne fazy co klasa pomyśli. Zresztą... Kiedyś, na matmie w szkole średniej... Jest spoko. Klasówka. Panika. Mówię - muszę iść do kibla, nie wytrzymam. Wychodzę. Panika mija zanim w ogóle doszedłem do kibla. Wracam. Siadam, czekam na kartkę. Znowu panika. Znowu - wychodzę. I już więcej nie wróciłem, wyszedłem z tej cholernej szkoły i poszedłem się schlać, żeby chociaż trochę zapomnieć o tym uczuciu bycia pieprzonym tchórzem, który nie dał rady... Cyrk, nie? I myślisz że ktokolwiek to teraz pamięta? Ich to obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg - wiem, łatwo powiedzieć... Ale czasem chciałbym się schować gdzieś pod kołdrą, w wygasłym wulkanie i niech mnie nikt nie widzi... Jakąśtam iluzją jest chodzenie w grubych ciuchach, bluzach z kapturem, zawsze po szkole chodziłem w kurtce, po części dlatego że nie chciało mi się zostawiać w szatni a po części dlatego że czułem się bezpieczniej... Czepiali się (nauczyciele), ale ogólnie olewałem to. A na uczelni od zawsze chodziłem w kurtce, ale tu to norma, kto chce może iść do szatni, kto nie chce to nie.
  15. Też miałem schizy i biegunki i nerwówki,,,,,często z wykladów wychodziłem bo już nie mogłem wytrzymać,często po mnie rodzice przyjeżdzali bo myślalem że umieram Praktycznie lęki to każdego dnia na uczelin miałem... Ale dajesz sobie jakoś radę, nie uciekasz...? Ja sobie postanowiłem - w końcu skończyć te cholerne studia. Licencjat mi wystarczy. To jest tak blisko... A jednocześnie... Wszystkie moje problemy ujawniają się głównie w szkole, na uczelni I to nie jest kwestia szkoły. To kwestia mnie... Plan jest taki. Chodzić, na wszystkie zajęcia. Nie opuszczać żadnego. Postarać się załatwić sobie zwolnienie z egzaminów - wiesz, zaliczyć wszystko, wyróżniać się, to czasami przechodzi. MOŻE się uda...
  16. Wzystko bierze się tak naprawdę z naszego zachowania, nawet podświadomego... Miałem taką... Koleżankę? Przyjaciółkę? "Siostrę"... Tak, wszyscy mówili, że jesteśmy rodzeństwem. Poznaliśmy się w sumie przypadkiem, byliśmy na jednym roku, mamy tak samo na nazwisko. Ona też ma nerwicę, chociaż nie zdiagnozowaną - ale widziałem jakie miała schizy przed egzaminami, dzieciństwo też spieprzone... Ogólnie, mieliśmy dobry kontakt. Nie wiem dlaczego, tak jakoś, samo z siebie. Byliśmy w jednej grupie. Było fajnie, imprezy, przerwy razem, zgrana paczka, kilka osób, wspólne wypady w przerwach między wykładami, na kebaba, na browar... Ale nie zdałem. Nie dałem rady iść na egzamin. Raz. Drugi. Trzeci. Kilka innych osób z tej naszej paczki też nie dało rady, spadło niżej. W międzyczasie ona przeniosła się na jakiś inny kierunek. I wszystko się spieprzyło. Nadal się znamy, rozmawiamy, ale to już nie jest to samo, co wspólne wykłady, ćwiczenia... Chciałbym mieć twój optymizm Eeech, tak sobie czasami myślę... Że fajnie byłoby nie mieć samoświadomości. Albo np. nigdy nie trzeźwieć. Alko pomaga... Na krótko, ale mimo wszystko... Zresztą, "doły na uczelni" to jedno. A schizy, nerwówki, lęki, biegunki... Tego nie da się porównać z niczym... (sorry jeżeli to brzmi jakoś cholernie pesymistycznie, ale dzisiaj ogólnie mam ..zły dzień :/ i wszystko się pieprzy...)
  17. scrat

    MLODE terapeutki

    Nie bój się... Nikt na siłę nie będzie robił niczego, czego nie będziesz chciała. Nad całą terapią masz kontrolę. To nie hipnoza.
  18. A mnie chyba coś ominęło... Czy jeżeli spytam, czy ten temat z groźbami ma coś wspólnego z banem dla Twilighta, to nie dostanie mi się po głowie?
  19. Ja w takich chwilach najbardziej od swojej dziewczyny oczekuję, że po prostu, banalnie, przytuli się do mnie, jej spokój przejdzie na mnie... To pomaga. Bardzo.
  20. "Ja się nie uśmiecham, to szczękościsk" :) Jeżeli chodzi o głupie miny, to mam tiki nerwowe... I to wcale nie jest fajne. Jak nagle marszczysz nos rozmawiając z kimś. Ale co zrobić :)
  21. Też często mam ochotę zwinąć się w kłębek, schować pod kołdrą i żeby nikt niczego nie chciał... Ale życie nie jest takie trudne. Dasz radę, to tylko tak strasznie wygląda.
  22. Myślę że to może mieć jakiś wpływ... Dodano: Dzisiaj o godz. 12:50 am Oj tak. Odkąd jedną dziewczynę, z którą kiedyś byłem, próbowali gdzieś zaciągnąć... Zawsze odprowadzam. Moje słońce często mówi że niepotrzebnie, że tyle razy nic się nie stało, że przesadzam... Ale ja nie wybaczyłbym sobie tego. Jest taka delikatna, bezbronna... Krew się gotuje na samą myśl że ktoś mógłby jej coś zrobić, a ja bym wtedy siedział przed tv i popijał browar... Autentycznie, momentalnie krew napływa do rąk i agresja skacze tak, że ma się ochotę roznieść potencjalnego frajera na chodniku. Tym bardziej że bezpieczna ta jej okolica nie jest. Dlatego zawsze ją odprowadzam. Potem ona się boi... Ale już powiedziałem, morda nie szklanka, nie zbije się. Najwyżej oberwę. Może to egoistyczne trochę... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:07 am ] Dzieci są ufne, tak jest, tak powinno być i to nie jest ich wina. Wyłącznie dorosły ponosi winę za wykorzystanie zaufania dziecka. To, czy ten dorosły wiedział co robi, czy został prawidłowo wychowany... To już jest odrębna sprawa. Ale nie ma tutaj żadnej winy dziecka. Nigdy. Choćby nawet samo prowokowało.
  23. Wiem że odpowiadam po wielu miesiącach... Ale dopiero trafiłem na ten wątek. Jeszcze nie czytałem całego tematu, więc nie wiem jak reakcja innych, ale muszę przyznać ci rację... Zresztą sam najlepiej wiesz jakie jest to "środowisko". I żadna tolerancja, równość ani inne szczytne idee nie zmienią tego. Też miałem epizod, byłem z chłopakiem, ponad 14 miesięcy... Zakończyło się bardzo boleśnie, tak że dochodziłem do siebie... Bardzo długo. W latach. Nie chcę do tego wracać. I tak, próba gwałtu też była. Skończyło się na złamaniu palca (po tym jak moja pięść wylądowała na mordzie niedoszłego gwałciciela) i podejrzeniu żółtaczki (bo miałem kontakt z jego krwią, a on był chory). I tak się zakończył mój kontakt ze środowiskiem. Teraz mam wspaniałą dziewczynę (epizod z chłopakiem wynikał u mnie raczej z niedojrzałości, niż z orientacji) i to wszystko, czego tak mi brakowało - pewność... Też się kłócimy, nawet często, może za często... Ale mimo wszystko, ufam jej. To jest takie "normalne", bez tego zakłamania, które w "branży" jest normą... Pewnie że są. A potem wsiąkają w to środowisko. I wszystko leci "normalnym torem"... http://www.smog.pl/wideo/8904/uczucia_geja/
  24. scrat

    MLODE terapeutki

    Ja mam - człowiek mimo woli w rozmowie z piękną kobietą chce wypaść jak najlepiej, a nie po to chodzę na terapię żeby mimo woli naginać fakty (tak żeby wypaść jak najlepiej)...
×