Skocz do zawartości
Nerwica.com

telimenka

Użytkownik
  • Postów

    270
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez telimenka

  1. Dawno sie z nikim nie spotykalam, nie zalezalo mi na tym, czulam sie jakbym byla... maszyna (Totalny brak uczuc). Teraz ktos zainteresowal sie mna :) Nie musze pisac chyba, jak bardzo czuje sie dowartosciowana: W takim momencie gdy watpie we wszystko, w siebie... innych... ktos po prostu mnie zauwaza :) Wiem, ze innym wydaje sie to oczywiste, ale ja po moim 'bezuczuciowym okresie' czuje sie znow gotowa na zwiazek, albo chocby jakakolwiek nowa znajomosc...Chce tego, ale nie wiem czy umiem KOCHAC w pelnym znaczeniu tego slowa... (Moze to po protu potrzeba bycia z kimkolwiek zamiast bycia samemu? Nawet sama tego nie wiem.) Problem w tym, ze od kiedy mam objawy nerwicowe nie probowalam nawiazac blizszej znajomosci, nie wiem jak by mialo to wygladac... teraz wszystko jest zupelnie inne, inaczej reaguje... czasem nie rozumiem nawet co ktos do mnie mowi, bo tak bardzo jestem tym przejeta! Czy nerwicowiec w ogole ma szanse na zwiazek?
  2. NIedziele maja w sobie cos takiego, co sprawia, ze prawie zawsze mam dola... po prostu... czuje ze odpoczywam na sile... w ogole (moze kogos to zdziwi) nie lubie weekndow. Lubie 'nie miec czasu' :)
  3. Snaefidur na moim kierunku to raczej niemożliwe (filologia polska) Może to i lepiej, bo musiałam się przełamać i... w jakimś sropniu mi się udało... A może i Ty powinieneś spróbować? :)
  4. Ja już dawno zauważyłam, że w moim przypadku oglądanie horrorów to nienajlepszy pomysł. Staram się unikać tego typu filmów, bo wiem jak na mnie działają! 22 lata i lęk jak małe dziecko - znam to! Aha - Nic tak mnie nie uspokaja jak piesek chrapiący smacznie koło mnie :)
  5. Oj znam to... stawiam sobie bardzo wysokie wymagania, ale nie dążę do realizacji swoich celów, bo zakładam, że i tak się nie uda --> kompletny bezsens... Ostatnio dotarło do mnie, że chyba będę tylko zwykłym czlowiekiem, nie kimś takim jak chcieli moi rodzice. Nie kimś kogo widziałam w swoich marzeniach... Ale jak się z tym pogodzić w obliczu rozkwitających karier moich znajomych? Dlaczego oni nie są zwykłymi, szarymi ludźmi?... Dlaczego JA??? P.S.Wiem, ze to brzmi dziecinnie...
  6. Przełamałam lęk przed ludźmi z uczelni - nie ma siły, trzeba się odzywać na zajęciach! Łatwiej jednak jest przełamać lęk przed obcymi osobami (zazwyczaj chodzę na zajęcia do różnych grup z różnymi ludźmi) niż przed ludźmi, na których nam zależy - jest to potwierdzone naukowo: Najbardziej (paradoks!) Boimy się oceny ludzi, którzy nas znają! Nie umiem przełamać lęku przed osobami z pewnej grupy, , do której należę. Straszne jest to, że oni myślą pewnie, (nie mieli możliwości zobaczyć mnie na codzień) że zawsze jestem taka nieciekawa, spięta... Gdy próbuję coś powiedzieć ... zacinam się, mówię niewyraźnie zaczynam się jąkać albo mówię tak cicho, że nikt mnie nie słyszy! Zajmuję się komunikacją społeczną... tym bardziej ta sytuacja mnie przygnębia... Nie reprezentuję swojej dziedziny i nie mogę być dla nich autorytetem, choć normalnie w jakimś stopniu powinnam ( tu może przejaw charakterystycznego dla Nas perfekcjonizmu...Hmmm) Co o tym sądzicie?
  7. witaj, tu na pewno zostaniesz zrozumiana :)
  8. U mnie etap strachu przed schizofrenią był kolejnym po etapie "Mam raka" To zadziałało w ten sposób, że gdy usłyszałam iż moje objawy mogą miec podloże emocjonalne przypomniałam sobie o natręctwach jakie męczyły mnie przez jakiś czas dwa miesiące wcześniej - wtedy postawiłam sobie diagnozę: Choroba psychiczna Muszę jeszcze napisać, że na schizofrenię leczyły się moja ciocia i mama. W ogóle w mojej rodzinie od strony mamy występuje skłonność do różnego rodzaju zaburzeń, depresji... Sądziłam, że i na mnie 'przyjdzie pora' ... Tak bardzo bałam się, że stracę kontrolę nad sobą, albo że zrobię coś nieświadomie (np. krzywdę komuś) i nie będę o tym pamiętać.. Choroba mojej mamy była dla mnie bardzo ciężkim pzreżyciem.. Sama musiałam odwieźć ją do szpitala gdy nastąpił kryzys, nikt nie mógł zadecydować za mnie... Musiałam ją przekonać by podpisała zgodę (!) Tamte dni są dla mnie jak puzzle - nie umiem i nie chcę ich poskładać w jedną całość, nie chcę pamiętać chronologii wydarzeń, odwiedzin w szpitalu... i tych ludzi których tam widziałam...
  9. też to tak odczuwam.... ale nie chcę tego czuć! I masz rację: Dla nerwicowca to nic przyjemnego! :| Naprawdę dziękuję, że napisaliście aby się tym nie przejmować - bardzo się tym martwiłam! (Oczywiście zastanawiałam się, czy to nie objaw schizy) Znam to - gdy miałam problemy z zasypianiem łatwo się denerwowałam tym, że rodzice np. zostawili zapalone światło w kuchni, albo tym, że telewizor gra za głośno - po prostu wszystko przeszkadzało mi w zaśnięciu! Musiało to być śmieszne dla nich - niby taka śpiąca i zmęczona a tu wybiega z pokoju z siłą i energią tornada i robi awanturę Tak się cieszę, że teraz już normalnie zasypiam... No.... prawie naprawdę niezła akcja :)
  10. Ja również wolę wieczór. Lubię ciemność... Rano nie umiem się pozbierać! ALe teraz budzę się z pytniem "Co mnie dzisiaj może spotkać" :) <-- gdy zachorowałam pytałam "Po co w ogóle się budzę?"... Jakas poprawa jest...
  11. Bardzo bałam się o to zapytać, bo nie spotkałam się tu z takim tematem... Nie cierpię na bezsenność, zasypiam zaraz po położeniu się spać (biorę tylko tabletki ziołowe Valused) ale mam wrażenie, jakbym od razu 'wchodziła w fazę snów'... od razu pojwiają się różne nieuporządkowane obrazy - tak jak we śnie... Czasami budzę się pod wpływem charakterystycznej drgawki (w starszych tematach ktoś opisał to jako "porażenie prądem", coś związanego ze zbytnim napięciem mięśni) Chodzi mi jednak o to uczucie płytkiej granicy między snem a jawą... Czasami budzę się w nocy i dopiero po jakimś czasie "wybudzam się do końca" to znaczy zdaję sobie sprawę z tego, że już nie śpię... a rano czasami zastanawiam się, czy coś mi się śniło, czy to np. moi rodzice mówili gdy 'płytko spałam'....
  12. Zgadzam się, u mnie, gdy uświadomiłam sobie, że to nerwica minęły objawy somatyczne - przestałam się nakręcać, ale różne lęki pozostały, Też mam zamiar się wybrać na terapię... muszę tylko jeszcze nabrać trochę odwagi, ale na pewno to zrobię i Ty też powinnaś!
  13. tak to lęk- dowiedziałam się tego na tym forum, wcześniej też bałam się, że to objaw jakiejś choroby psychicznej... A to po prostu lęk przed nią! Lęk przed utratą kontroli nad sobą. Mnie dopada w kościele, na szczęście już baaardzo rzadko...
  14. Dla mnie najtrudniejszy był czas, gdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moje objawy to nie nowotwór (którego się tak bardzo bałam!) a nerwica. To było naprawdę straszne - na pewno wiesz co mam na myśli: Ciągła obawa, że nikt nie postawił tak naprawdę słusznej diagnozy! Gdy wreszcie do mnie dotarło, że sama wymyśliłam tę chorobę - wszystko przeszło! (Objawy somatyczne) Pamiętam dokładnie, że lekarz zapytał mnie podczas wizyty Czy ma pani jakies problemy osobiste? Chyba wtedy zaczęło do mnie docierać... Kolejny lekarz potwierdziił, że to może mieć podłoże emocjonalne... Skończyly się ciągłe bóle głowy kręgosłupa i mięśni, koniec z gorączką i drętwieniem ciała! Myślę, że teraz w Twoim przypadku powinno być już tylko lepiej! Przestań się tylko zadręczać - wiem, że łatwo się mówi...Mi też było na początku bardzo ciężko, o mało nie zawaliłam semestru na studiach... Musisz być silniejsza od tych lęków! Teraz uświadamiasz sobie już chyba powoli, że przesadnie reagujesz na sygnały jakie wysyła Twoje ciało, albo że sama doszukujesz się u siebie objawów chorób, których nie masz! Jeśli chodzi o tęsknotę za normalnym życiem - chyba każdy z nas ją odczuwa! Chcemy mieć normalne problemy, żyć, cieszyć się, płakać... ale tak normalnie. JA wierzę, że kiedyś nadejdą takie dni :) Na pewno nadejdą!
  15. telimenka

    Emi

    hejka :)
  16. Masz rację, ale z tego co wyczytałam u Horney neurotycy popadają w skrajności - albo całą odpowiedzialność za wszystko zrzucają na innych albo obwiniają się o wszystko co możliwe. U mnie zdecydowanie dominuje to drugie - potrafię obwinić się o każdą rzecz jaka się wydarzy, nawet jeśli to nieracjonalne... Nie obwiniam innych, że spowodowali u mnie nerwicę... Zrozumiałam tylko, że jako dziecko nie miałam wpływu na pewne sprawy, (naprawdę wcześniej nie przyszło mi to do głowy!) byłam zbyt słaba by przeciwstawić się ludziom (nie rodzicom, a osobom ze szkoły podstawowej, które sprawiły swoim zachowaniem, że tak trudno uwierzyć mi w siebie) i tak jak napisałam (i jak również Ty piszesz) - Teraz pora wziąć życie w swoje ręce! :) Zdecydowanie jestem ZA! :)
  17. Ja również czuję ten ucisk w głowie - z przodu po prawej stronie... pojawia się tylko gdy jestem bezczynna (np. czekam na autobus) albo gdy... przypomnę sobie o nerwicy! Dziwne... Podobnie jak u salmy po wystąpieniu typowego 'ataku' pozostał już tylko ten ucisk. Mam nadzieję, że kiedyś się go pozbędę! Jest już słabszy i pojawia się rzadziej... ale jednak się pojawia :|
  18. Kiedyś też byłam wciąż zmęczona. Teraz znów się wysypiam, budzę się normalnie (zdarzalo się, że gdy nie musiałam wstać przesypiałam pół dnia) Mniej się męczę... A pamiętam, że czasem byłam zmęczona już w momencie gdy dopiero pojechałam na uczelnię!!!
  19. hmmmm no to zrobił się nam post prawojazdowy ja nie mam na szczęście żadnych lęków z tym związanych - bardzo chciałabym zrobić prawo jazdy i nie musieć już jeździć znienawidzonymi przeze mnie autobusami! Niestety, narazie nie mam na to funduszy.... Też tak uważam... Ale te konflikty nie biorą się z nikąd... i to nie moja wina, że są w ogóle (tak myślę) - ktoś już gdzieś tu o tym pisał - po części za to, że mamy nerwicę odpowiedzialne jest otoczenie, w jakim przebywamy w dzieciństwie... Dopiero teraz, jako dorośli, 'samoświadomi' możemy (musimy!) zacząć zmieniać sposób myślenia i pozbywać się konfliktów jakie się w nas zrodzily... To jest właściwie pierwszy postęp jaki zrobiłam - przestałam się całkowicie obwiniać o to jaka jestem, zrzucając trochę odpowiedzialności (raczej słusznie) na innych podobnie jak canedra i Ty - mam takie same obawy, szczegolnie jesli chodzi o uczucia. Boje sie ze nikt mnie nie pokocha, a jesli juz, to ze sprawie tej osobie bol i przyniose ze soba duzo nieszczescia... Albo, ze gdy zaloze rodzine bede zla matka dla mojego dziecka... To niskie poczucie własnej wartości sprawia że martwimy sie o nasze relacje z innymi... ehh
  20. lęki swoją drogą... Jesli zdalas egzamin to juz powinnas byc z siebie dumna! Pomysl ilu osobom sie to przez dlugi czas nie udaje... wiem, ze Twoj lek musi byc nieracjonalny i nie panujesz pewnie nad nim (jak to zwykle jest) ale moze ten sposob myslenia pomoze Ci go jakos zracjonalizowac? Powodzenia!
  21. telimenka

    Witajcie!

    witaj witaj :)
  22. Chyba tak mogę to nazwać. Mam prawie 22 lata, jestem ambitna, niegłupia... jednak gdy pojawia się jakaś przeszkoda, trudna sytuacja zupełnie głupieję! Pod wpływem emocji niszczę wszystko, zniechęcam ludzi do siebie, robię coś co jest niezgodne z moimi przekonaniami (!) i tym jaka jestem.. Zupełnie nie wiem czym wtedy się kieruję! Mam wrażenie, że 14-15 letnie osoby sa bardziej dojrzałe emocjonalnie niż ja... Ta moja nieumiejętność zachowania się w trudnych sytuacjach koliduje z moją tzw. "fasadą" czyli wyidealizowanym obrazem mnie, nierealnym wyobrażeniem - dziewczyny, która jest rozważna, podejmuje mądre, przemyślane decyzje, co doceniają inni --> jasne, mogę tylko pomarzyć! Zawsze sobie mówię, że następnym razem na pewno juz postąpię właściwie, nie ulegnę emocjom, nie spanikuję...ale nic z tego, zawsze robię coś nie tak! Czasami myślę, że już nigdy się nie zmienię, choćbym nie wiem co robiła, jak bardzo pracowała nad sobą.... ;(
×