byłam dzisiaj u psychiatry i się tylko wkurzyłam
gdy powiedziałam, że mam problemy ze snem i później na praktykach chodzę nieprzytomna to tylko się zdziwiła ale nic nie przepisała...
znowu decyzje o farmakoterapii odłożyła do następnej wizyty.
niby mądrze mówiła, że wejść w leki jest łatwo, ale odstawić już trudniej, a może się okaże, że damy radę bez leków ale no ile razy mogę jeździć tylko po to, żeby się dowiedzieć, że na razie z lekami się wstrzymujemy, zwłaszcza, że moja sytuacja od dłuższego czasu wygląda tak samo i nic się nie zmienia.
podejrzane było też wypytywanie się o mój motyw studiowania tego co studiuję... gdy zapytałam czy są jakieś przeciwwskazania, że tak wypytuje, odpowiedziała, że niee, pyta dlatego tylko, że jest to pokrewne z jej zawodem, ale no sama nie wiem co o tym sądzić