kasiątko, mam tak samo.
Wobec każdego, kto okaże większe zainteresowanie mną, moimi problemami i czuje, że ta osoba mnie rozumie, a nie ocenia, zaczynam odczuwać przywiązanie i szukam w niej 'zastępczej matki'.
Jednak w moim przypadku bardzo łatwo to zburzyć, jeśli zaufam i odczuje, że nagle w jakiejś sprawie ta osoba staje przeciwko mnie (nie ważne, że to może być tylko moje urojone przekonanie), ta osoba zostaje skreślona.
Myślę, że dzieje się tak dlatego, że widzimy u tych osób cechy, których brakowało/brakuje nam u naszych rodziców.
U mnie w domu nigdy nie było takiej sytuacji, żeby Mama przyszła zapytała mnie czy mam jakieś problemy, okazała głębsze zainteresowanie. Zawsze byłam grzeczną i wspaniałą córeczką, która dobrze się uczy i nie sprawia problemów, gdy płakałam z jakiegoś powodu, nie słyszałam 'co się stało? dlaczego płaczesz?', tylko 'nie rycz, jak będziesz wyglądać taka napuchnięta od płaczu? taka duża dziewczyna a płacze...'
Od strony materialnej nigdy niczego mi nie brakowało, zawsze czas wypełniony zajęciami dodatkowymi, we wakacje co roku kolonie/obozy, wyjazdy do rodziny tak, że więcej mnie w domu nie było, niż byłam.
Rozpieszczona córeczka, która ma wszystko - a jednak, zabrakło najważniejszego: głębszego zainteresowania, czasami przytulenia.