Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    11 426
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. Można się przyłączyć? Zanosi się dzisiaj u mnie bezsenna noc, ehh...
  2. z moimi studiami i praktykami... mam zakaz wstępu na praktyki i zajęcia dopóki nie wyjaśni się do końca co jest przyczyną moich dolegliwości. czyli czeka mnie ok 2 tyg, jak nie dłużej siedzenia bezczynnie w domu a jeszcze szkoła by chciała, żebym poszła na 3 miesięczny urlop zdrowotny...
  3. piję Carlo Rossi i czytam książkę
  4. moja beznadziejność. i to jak potoczyła się pewna sprawa.
  5. wstałam 30 min temu piję kawę, przeglądam forum. czas się ogarnąć i zabrać za coś produktywnego
  6. u mnie obecnie na tapecie Portret Doriana Graya
  7. Mój dzień niestety zapowiada się nad książkami... a tak mi się nie chce. Zresztą zaczynam troche za dużo myśleć o jutrzejszej rozmowie, która jest niby formalnością także może nauka sprawi, że choć na chwilę o tym zapomne.
  8. tak, to elektrolity a ja byłam dzisiaj u psychiatry bardzo miła i sympatyczna lekarka. W gabinecie spędziłam 45 min (i to na NFZ- szok!!!), wypytała o wszystko dokładnie. Jednak na razie żadnej diagnozy ponieważ jest kilka wątpliwości, które trzeba wyjaśnić. Dostałam skierowanie do psychologa i kardiologa. Nie podoba jej się też wynik jednego mojego badania. Mam codziennie mierzyć ciśnienie i tętno, skonsultować się kardiologicznie i za miesiąc kolejna wizyta, na którą mam przynieść też opinię od psychologa. Na razie nie dostałam, żadnych leków ponieważ pani doktor stwierdziła, że nie jest pewna a nie chce żeby leki zaburzyły w jakiś sposób obraz tego wszystkiego. ogólnie jestem bardzo zadowolona pomimo tego, że trochę się boję co z tego wszystkiego wyjdzie.
  9. myślę o czwartkowej wizycie u psychiatry i piję kawę
  10. Siedzę i gapię się tępo w monitor a powinnam się zacząć szykować bo za 20 min muszę wychodzić na autobus.
  11. Dzisiaj jest złe. Nie dość, że mam gorączke, katar i kaszel to jeszcze za chwilę muszę jechać na ten głupi oddział na praktyki z tą jędzą.
  12. Miałam na wykładzie z psychiatrii te liczby podawane, przytoczyłam bo zapamiętałam
  13. Nie spierd****ć szansy która pojawia się na horyzoncie - taki mam plan, o!
  14. wiesz że można kota zagłasać na śmierć. Nie tylko pocieszanie pomaga - prawda i kopniak może więcej zdziałać. Zdecydowanie nie na tym etapie... Przynajmniej w moim przypadku. Myślisz, że gdyby nie osoby, którym w minimalnym chociaż stopniu na mnie zależało nie wyciągały mnie prawie, że na siłę za szmaty z domu, w momentach w których jedyne na co miałam ochotę to siedzieć pod kołdrą i ryczeć byłabym teraz w tym miejscu gdzie jestem i w sytuacji jakiej jestem?! Pomimo, że wtedy wściekałam się na nie i pałałam wobec nich rządzą mordu , dzisiaj jestem im wdzięczna za to, bo podejrzewam, że gdyby nie one, dzisiaj nie musiałabym wstawać przed 6 na praktyki do szpitala, bo już dawno by mnie nie było na studiach. I tak jak napisała kaja123, kopniak od przyjaciół/osób nam bliskich jest też potrzebny, pomimo tego, że w danym momencie wydaje się nam on wrogim gestem, po czasie często go doceniamy. Jedyne czego nauczyła mnie ta choroba to tego, że nie wolno się jej poddawać i walczyć o siebie i swoje plany, cele i marzenia. Nie znam Cię i nie mam zamiaru w żadnym razie oceniać, zrobisz jak zechcesz, ale warto czasami zastanowić się nad tym czy otaczający nas ludzie nie mają racji w tym co mówią chociaż w danym momencie odbieramy to jako krytykę.
  15. Ja nie twierdzę, ze ja na pewno zachoruję, wiem tylko że jest 17% szans na to;) a schizofrenii mimo wszystko mieć nie chcę, gdyż mam za dużo planów na życie, a choroba uniemożliwiłaby mi realizację części z nich;) jednak wiem jak ciężko jest żyć z osobą, która nie ma w ogóle wglądu we własna chorobę, a ja nie chciałabym być takim ciężarem dla najbliższych jeśli jednak choroba u mnie wystąpi;)
  16. Przeglądając ten wątek zdałam sobie sprawę, że podobnie jak część osób nie pamiętam niektórych fragmentów swojego dzieciństwa... Jak tak teraz myślę to pamiętam brak głębszego zainteresowania matki tym co się u mnie dzieje itp., fakt, że zawsze dbała o to, żebym miała co jeść, żebym miała się w co ubrać, ale jak tylko pojawiał się jakiś problem to matka udawała, że go nie ma. Stawał się tematem tabu. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek opowiadała mi o ojcu, którego praktycznie nie znam. Widziałam go raptem 2-3 razy, a rozmawiałam z nim raz. Jedyne co pamiętam to początki jej choroby. Dziwne zachowania. Urojenia. Ataki śmiechu bez powodu. Nieadekwatne do sytuacji reakcje. Wtedy zaczęły się moje problemy ze zdrowiem. Wielokrotne hospitalizacje. Omdlenia nie mające żadnego podłoża somatycznego. A co matka na to? Nic. Dla niej nie było problemu. Pamiętam też mój strach. Półroczny pobyt w Domu Dziecka a dalej w rodzinie zastępczej. Pamiętam sprawę w sądzie o ograniczenie praw rodzicielskich. Warunkiem mojego pozostania w domu było to, że matka pójdzie do psychiatry i przyniesie zaświadczenie o tym, że się leczy lub, że jest zdrowa. Pamiętam jaki czułam ból w sytuacji gdy toczyły się losy jej dziecka ona do psychiatry nie poszła (do dzisiaj). Pamiętam moją pierwszą próbę samobójczą 2 tyg po trafieniu do ośrodka. Oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży. Myślę, że to było zdecydowanie za wiele jak na 14-letnie dziecko. Za to nie pamiętam w ogóle szczęśliwych momentów, nawet z okresu gdzie matka była jeszcze zdrowa. Omdlenia zdarzają się nadal, jednak wiadomo, że mają podłoże psychogenne. Zaburzenia lękowe z somatyzacją. Rozmawiając ostatnio z pewną osobą, płacząc, stwierdziłam mając 17% ryzyko na to, że ja również zachoruję na schizofrenię, chcę, żeby mnie zmuszono siłą do leczenia gdy wystąpią objawy. Nie chcę, żeby moi bliscy w przyszłości przeżywali to co ja musiałam przeżyć. W mojej rodzinie nikt nie miał na tyle odwagi, żeby zmusić matkę do leczenia, chociaż temat poruszany był nie raz. Dzisiaj, nie ma do tego podstaw. Choroba matki jest w fazie remisji, która trwa już kilka lat i nie wiadomo ile jeszcze potrwa. Jeśli jednak wystąpi nawrót, mając o wiele większą wiedzę na temat tej choroby niż kilka lat temu, ja będę osobą, która wystąpi z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie.
  17. [videoyoutube=http://www.youtube.com/watch?v=Zffiu9HvLwQ][/videoyoutube]
  18. zwracałam tej osobie uwagę nie raz, skutku żadnego, jak grochem o ścianę teraz na razie się odzywam na ten temat dopóki dziewczyna nie przegina, a jej gadanie w stylu że powinni mnie wyrzucić ze studiów ze względu na moje dolegliwości nie ruszają już nikogo zresztą po takim czasie laska powinna być już świadoma tego, że jej gadanie na nic, bo szkoła jest po mojej stronie, a przynajmniej większość wykładowców i nikt mnie na pół roku przed końcem ze szkoły z niej nie wyrzuci a z samą dziewczyną jest chyba nie do końca wszystko w porządku, bo ściemnia wszystkim na prawo i lewo, ciągle ją ktoś przyłapuje na tym a ona sobie nic z tego nie robi tylko dalej brnie w kłamstwa jednym słowem Brzechwa wysiada przy niej mi ona jako osoba jest totalnie obojętna, jak nie musze to z nią nie rozmawiam, mam ważniejsze sprawy niż przejmowanie się tą dziewczyną
  19. Ja może nie tyle przywiązuje się do terapeutów co do osób, z którymi rozmowa jest w pewnym sensie dla mnie terapią i którym mogę powiedzieć o mojej nerwicy i które w jakiś sposób wykazują zainteresowanie. Często są to osoby zupełnie mi obce, które jednak zauważyły, że nie wszystko jest ok w takich sytuacjach staram się kontrolować i 'nie zawracać głowy' każdym problemem, zwracam się do nich tylko wtedy kiedy rzeczywiście są w stanie mi w jakiś sposób doradzić/pomóc. A zbyt częsty kontakt jeszcze bardziej zwiększyłby przywiązanie.
  20. Przeglądam forum, piję herbatę i chyba poczytam książkę
×