Skocz do zawartości
Nerwica.com

zubryk

Użytkownik
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zubryk

  1. 60 to ja mam normalnie, w nocy najniższe, wg holtera, to coś koło 42 uderzeń na minutę. Spoczynkowe 50-55. Czasami może to przerażać, ale suma sumarum, serca starczy na dłużej. Pociesz się, Justyna Kowalczyk ma w stanie spoczynku 28 :)
  2. Viva i MTV doprowadzają mnie do pasji z innych względów.Tak skopać świetne kiedyś programy muzyczne ...
  3. Mimo, ze uważam dzisiejsza datę i powiązany z tym, głównie przez media, koniec świata za głupi, bezsensowny, irracjonalny, bezzasadny, niedorzeczny itd., to ile razy widzę kretyna Kuźniara w tVN24 z uwielbieniem brandzlującym się tym tematem, wzmianki w wiadomościach co 5 minut, artykuły na głównych portalach, to mimo wszystko moja znerwicowana, ulękniona podświadomość bierze to do siebie nasilając objawy zaburzeń. Smażcie się w piekle dziennikarze i życzę wAM nerwicy lękowej.
  4. Ja chciałbym takie małe pudełeczko, z czerwonym guzikiem, po wciśnięciu którego można cofnąć jedno wydarzenie z dotychczasowego życia. Dobra materialne mnie w tym roku nie obchodzą.
  5. Czego tu się bać. To tylko internet
  6. Trudno, trzeba było wrócić do Fluanxolu. To było 6 tygodni dających pewne nadzieje na poprawę, jednak ostatnie dni, wraz z dzisiejszym, były zbyt ciężkie. Po kiego mam się męczyć? W końcu wg opinii netowych mam bardzo dobrego lekarza, świetnego diagnostę, trzeba mu zaufać, a nie brac leki wg własnego widzimisię, czy wręcz żądać zastosowania innych. Byle na terapię kolejki się przepchały.
  7. zubryk

    Filmy i seriale

    4PiP Właściwie dawno nie oglądałem. Trzeba sobie odświeżyć - drugi raz w tym roku.
  8. No dzisiaj to ta franca chyba ma zamiar mnie wykończyć. Powstał mi taki cykl: - skurz brzucha - przejście wyżej na klatkę - ścisk pod mostkiem - przejście na szyję i szczękę, udając, że zaraz zwęzi mi się krtań i dostanę szczękościsku. Pełny cykl trwa ok 5-10 minut powtarza się tyle razy aż w końcu dopadnie mnie lęk o życie i myśl o ucieczce (cholera wie gdzie). Dzisiaj wytrzymałem 3. Teraz siedzę wkurzony. Nie zrezygnowany, nie wylękniony, ale ciężko wkurzony 6 tygodni temu odstawiłem jedynego procha, jakiego przepisał mi lekarz - Fluanxol. Jak tak dalej pójdzie to będę do niego musiał wrócić.
  9. Mało kto rozumie, że próba samobójcza może być wołaniem o pomoc. W 99% pierwsze co przychodzi na myśl to "psychol", "wariat" i inne rzeczy tym podobne. Cały tydzień roboczy to przysłowiowe "dwa kroki naprzód", a weekend "krok w tył". I ten krok w tył wraz z objawami, bólami odbieram jako mocne załamanie formy. Wszak mózg wyparł już z pamięci najmocniejsze okresy złego samopoczucia i nie ma jak porównać.
  10. Lekki kryzys i nerw od rana, z małą porcją lęku. Lęk już sobie poszedł ale poddenerwowanie pozostało.
  11. Może mimo wszystko, podświadomie, obawiasz się nadejścia 21 grudnia? To powoduje poddenerwowanie, dalej jest gorsze samopoczucie, następnie głupie myśli. Internet, prasa, tv przypominają o końcu tak często, że i zdrowemu może się to niebezpiecznie wyryć w głowie. Później sam fakt zobaczenia liczby 21 lub słowo Majowie potrafi wprowadzić irracjonalny niepokój. Tak tylko gdybam. Sam wiem jak to jest z myślami o chorobie, a najłatwiej przychodzą na myśl te straszne, nieuleczalne i wysoko mordercze. Mimo wielu, wielu badań ciągle jesteśmy uparci i nie dowierzamy lekarzom. Ale to jest właśnie jeden z tych objawów, który odróżnia zdrowego fizycznie nerwicowca od rzeczywiście chorego somatycznie człowieka ale bez zaburzeń psychicznych. Nerwicowiec będzie dalej szukał choroby, nienerwicowiec przyjmie do wiadomości informacje o chorobie i zacznie się leczyć.
  12. Kawa + nerwica to średnio przyjemne połączenie. Kofeina powiększa, przedłuża a i nawet wywołuje działanie adrenaliny. No tego to Wam akurat ni cholery nie potrzeba. I tak macie jej za dużo w działaniu oraz skoki wydzielania bez powodu.
  13. Az tak bardzo nie kochasz swojej mamy, że chcesz jej zrobić coś takiego? Za to, że Cie urodziła, wychowywała, nie spała po nocach, martwiła się, karmiła, ubierała, dzieliła z Tobą radości i smutki chcesz się jej teraz odwdzięczyć tym, że będzie musiała pochować własne dziecko? To jest okrutne ...
  14. Tak jest. Czasami może i nie zrozumieć lękowiec, który ma akurat remisję choroby. Mózg tak szybko wypiera złe wspomnienia. Można takim osobom dawać do przeczytania ten wpis na blogu, którego odkryłem przez przypadek wczoraj http://nerwicalekowa.com/2011/10/16/objawy-nerwicy/ Od siebie dodam, że czytanie tego ma tez ciekawe działanie terapeutyczne. Mniej się przejmuję dolegliwościami.
  15. zubryk

    Wkurza mnie:

    Wkurza mnie, ze głupia podświadomość chce lepiej od świadomości wiedzieć i decydować czego mam się bać mimo, że się tego nie boję.
  16. Poradnia zdrowia psychicznego - nie jest tak strasznie ja brzmi. Internet to słabe miejsce do stawiania diagnoz dotyczących zdrowia człowieka.
  17. Przestań pić kawę z magnezem a zacznij sam magnez. Najlepiej w formie mleczanu (np. Maglek, Magne-B6), cytrynianu (Magnefar) lub asparaginianu magnezu, nie mylić z Asparginem zawierającym jeszcze potas, który na niektóre osoby może zadziałać negatywnie (może być np. Asmag). Niektórzy zachwycają się też magnezem w formie chlorku (Slow-Mag). Po kuracji zobaczysz co na Ciebie zadziałało. Kofeina natomiast powoduje uwolnienie magnezu z komórek ciała do krwi, a dalej jest usuwany przez nerki z organizmu, czyli masz straty i przyczynek do niedoboru. Odstaw kawę albo przerzuć się na bezkofeinową. Przy niedoborze magnezu producenci Slow-Mag (dojelitowa) polecają następująca kurację (dane z ulotki):
  18. Tak czytam, szukając biochemicznych źródeł dolegliwości (typowa hipochondria, no nie? ) i coraz bardziej pasuje mi tężyczka utajona. Tak czy inaczej trzeba więcej magnezu na spółkę z wapniem przyjmować do organizmu. Nerwicowcowi raczej nie zaszkodzi (byle nie przesadzić).
  19. Nerw wygrał. Jedna, najmniejsza, tyciunia, 10 miligramowa tabletka hydro i przynajmniej nie będę się napędzał bo spokój mnie ogarnął.
  20. Mi przyniósł, minutę po przebudzeniu narastający niepokój. Niepokój przerodził się w strach, początkowo ze skurczem nadbrzusza, potem przeszło na klatę, później w okolice szyi i wróciło w dół. Procedura inicjacji lęku rozpoczęta. Dalej był lekki ścisk oskrzeli, który w połączeniu ze skurczem mięśni międzyżebrowych zaczął kreować tragiczne wizje. Na serce staram się już nie zwracać większej uwagi, chyba że zacznie się potykać ale wtedy organizm sam podkręca obroty. Lęk udało się do pewnego poziomu spacyfikować, ale poddenerwowanie pozostało. Na wszelki wypadek wziąłem do roboty hydroxyzynę i inhalator taki jak dla astmatyków. Jak trzeba będzie to użyję. Ale pewnie poradzę sobie sam. Teraz czekać do godziny 15 i może wizja weekendu rozładuje sytuację.
  21. Nerwoból wędrujący po klacie teraz postanowił przenieść się pod łopatki.
  22. Ech te pomiary ciśnienia. Na początku wyboistej drogi czyli choroby też mierzyłem po 5 razy dziennie, nakręcając się w stronę lęku. Przestałem mierzyć, a urządzenie leży odłogiem i się kurzy. I niech tak pozostanie.
  23. Pól roku temu w ramach walki z nerwami i dusznościami wybrałem się na basen kryty. Jednak dałem sobie za mocno w palnik na początku i po 15 minutach było tradycyjnie: galopujące serce, strach, panika, wizje zawału, karetki i inne wisienki na torcie. Resztę z 45 minutowego czasu przesiedziałem na ławce walcząc z nerwami. Dzisiaj powróciłem na pole gdzie poniosłem tą sromotną porażkę. Uzbrojony w technikę żądania większego lęku i odczuwalnym cykorem opłaciłem 45 minut i do wody. Z początku delikatnie, na płyciźnie, kilka szerokości, kiedy nic się nie stało przeszedłem na szerokości. Po dziesiątej pomyślałem, dlaczego nie dwadzieścia, trzydzieści itd. Skończyło się na 56 czyli 1400 metrach. Nie umarłem, nie dostałem zawału, nie udusiłem się, nie poszedłem na dno na skutek dowolnie wybranej przyczyny. Kolejny zbudowany przez moją świadomość mur runął, teraz muszę popracować nad tym aby się nie odbudował. Czas poszukać następnego przeszkadzacza. Tylko cholera, nie bardzo już widzę co jeszcze mogę poprawić. Pewnie znajdzie się kilka rzeczy, ale tak głęboko siedzą w podświadomości, że nie jestem ich świadom, a one w odpowiedniej chwili dają mi do wiwatu.
×