Skocz do zawartości
Nerwica.com

zubryk

Użytkownik
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zubryk

  1. Przyjechałem rowerem do roboty. I zaczęło się ostre wyhamowywanie pobudzenia organizmu przez układ przywspółczulny pod postacią skurczów i bólów w klacie. Potem miałem okazję wrócić na chwilę do domu, również na rowerze, i wtedy mi przeszło. Głupia psychika. Teraz na powrót w robocie i bóle znowu mnie szarpią. Kiedy te dwa antagonistyczne układy (współczulny i przywspółczulny) w końcu się uspokoją i powrócą to normalnego rytmu pracy Jak nie mocne zdenerwowanie to silna wagotonia.
  2. Taki fluanxol pobudza wytwarzanie dopaminy, która m.in. aktywizuje. Kiedy fluanxolu brak, dopaminy jest mniej i przyzwyczajony organizm wpada w wagotonię i uświadamia sobie szybko czym jest fizyczny ból istnienia. Musi minąć trochę czasu aby wszystko się unormowało. Żadne płukanie nie pomoże.
  3. W sumie z gastroskopii (bez większego znieczulenia) wyfrunąłem jak nowonarodzony
  4. Ukryta kamera, zepsuta winda i wmówiony nam przez filmy lęk przed małymi, samotnymi dziewczynkami. Jak się widzicie w takiej sytuacji? Szczerze, chyba cało bym z tego nie wyszedł. Twórcy takich numerów powinni się smażyć w ogniach piekielnych.
  5. Z obserwacji siebie wnioskuję, że coś w tym może być. Wiele rzeczy byłbym w stanie zrobić aby się wyleczyć a odstawienie słodyczy jest bezkosztowe więc spróbuję teraz świadomie.
  6. Tu masz o domaganiu się więcej http://terapiapsychozy.blox.pl/2012/10/Sesja-nr-1.html od słów "Ostatnia technika na dzisiaj - jedna z najmocniejszych polega na domaganiu sie wiecej. "
  7. Jest coś lepszego od akceptacji. Domaganie się więcej. Większego lęku, większych duszności, bólu. Serio. Ja tak się bawię od miesiąca i skutki są zaskakujące. In plus oczywiście. A 3 tygodnie temu odstawiłem leki.
  8. Całodzienny nerw i bolący brzuch. A jak on boli to i nawala głowa, z lekkimi zawrotami. Sam już nie wiem co jest gorsze, duszności czy brzuch.
  9. Cały wczorajszy dzień to jakieś ogólne rozbicie i dyskomfort/ból wędrujący po całej klatce piersiowej i brzuchu. A to dłuższy skurcz przepony albo dziwne uczucie od oskrzeli, a to skurcz mięśni międzyżebrowych lub kłucie w mostku. Tak jakby menda szukała miejsca gdzie mogę się wystraszyć objawów somatycznych i zapaść w lęk. W lęk nie zapadłem ale te bóle są wyczerpująco-wkurzające.
  10. Nie sprawiło mi to radości ale na chwilę poprawiło humor :) Z tym musimy sobie radzić http://www.joemonster.org/art/21521/Zlosliwy_mozg_internetowy_mem
  11. zubryk

    czego aktualnie słuchasz?

    bluesik [videoyoutube=L3BV0Uy8ato&feature=related][/videoyoutube]
  12. Poczekam do najbliższego wtorku i zobaczę czy będę musiał wracać do leku. Przedwczoraj był ból brzucha, wczoraj prawie całodzienne poddenerwowanie i lęk a dzisiaj, odpukać, spokój. A jeśli jeszcze nie dane mi jest jego odstawienie to na pocieszenie - przynajmniej w miarę tani jest ...
  13. Dzisiaj od rana nerw próbuje mnie zmaltretować. Szuka i szuka miejsca gdzie najbardziej poczuję. Kryzys po odstawieniu Fluanxolu? Pewnie tak.
  14. Drugi raz odstawiam Fluanxol i drugi raz przeżywam to samo. Za pierwszym razem odstawiłem z przymusu - tabletki się skończyły a do wizyty pozostały 2 tygodnie. Tym razem odstawiłem świadomie, tydzień temu. No i skutki uboczne - ból brzucha, tak wtedy jak i obecnie. Pozostało ratować się no-spą (to chyba bóle skurczowe, z którymi ta mała, gorzka tabletka sobie radzi) i wytrzymać jeszcze ten tydzień z nadzieją, że wszystko się wygasi. Dawka była bardzo niewielka, bo tylko 0,5 mg dziennie. Najgorsze, że przy bólu zwichnięta psychika od razu zaczyna podsuwać głupie myśli. Skutków ubocznych brania nie zaobserwowałem, żadnego tycia, mimo połykania dość dużych, jak na mnie, ilości słodkości.
  15. inna123 tak po krótce - Pokazałaś, że mimo tego co myślałaś jesteś silna psychicznie. A teraz przed Tobą jest cały świat. Powodzenia.
  16. Wczoraj wywołałem dwa negatywy czarno-białe w tym jeden jeszcze wakacyjny.
  17. I od razu humor lepszy a to pomaga :)
  18. Każdemu pomaga to w co silnie wierzy. Dla jednego będą to meridiany dla innego ogórki kiszone a jeszcze komuś pomaga typowa psychoterapia. Taka już jest psychika ludzka - porąbana jak drewno na opał. Dobrze, że tak wiele dróg może prowadzić do wymarzonego celu czyli zdrowia.
  19. zubryk

    Walczący wita

    Przewrotna technika jest opisana tutaj http://terapiapsychozy.blox.pl/2012/10/Sesja-nr-1.html od słów "Ostatnia technika na dzisiaj - jedna z najmocniejszych polega na domaganiu sie wiecej." Warto też zapoznać się z całością, wydrukować sobie i w chwilach zwątpienia przeczytać stosując się do rad. Blog nie mój, ale trafiłem na niego w zeszły piątek na nerwicowej części forum kardiolo.pl. Odnośnie załamań formy czyli kryzysów to już doświadczyłem kilku i jestem w stanie ułożyć sobie w głowie, że to normalne i tak ma być. Ot wyboje na drodze do zdrowia.
  20. zubryk

    Walczący wita

    Witajcie siostry i bracia w dolegliwościach :) Z nerwicą lękową walczę od marca, kiedy na skutek przyjęcia zbyt dużej dawki kofeiny wpadłem w 2 godzinny epizod ciężkiego strachu o życie. Teraz mi tak zostało i cholera jedna nie daje o sobie zapomnieć. Wrażenia standardowe: duszności, bóle w klacie, kołatanie serca czyli potykanie, czasami zawroty głowy, uczucie nadchodzącego omdlenia, zmiękczenia nóg aż do wrażenia bliskiego upadku a wszystko okraszone irracjonalnym lękiem. Pojawiła się i agorafobia, strach przed tym, że będę miał atak omdlenia, zawał czy co tam jeszcze do głowy może przyjść i nie będzie miał mi kto pomóc na ulicy. Nigdy jeszcze w życiu nie spędziłem tyle czasu doświadczając naszej służby zdrowia. Był i pulmonolog, kardiolog, gastrolog, morfologie, usg, ekg, kgb, spirometria, pogotowie. Klasyka czyli. Psychiatra też był. Od niego mam Fluanxol, którego używam w minimalnej możliwej dawce - 0,5 mg dziennie. Lęków nie wygasił ale obniżył ich poziom do akceptowalnego minimum. Dobrym przyjacielem okazał się Ventolin - inhalator, który w kilka minut rozgania każde uczucie duszności. Po jednym strzale w płuca można zasuwać dalej niczym Marit Bjoergen :) Powróciłem do zarzuconej aktywności fizycznej. Problem jest tylko jeden, nie potrafię biegać, grać ani jeździć na rowerze dla relaksu, bez przemęczania. Zawsze musi to być na 90-100% aktualnych możliwości. Powysiłkowe skutki fizjologiczne często wpędzały mnie w stany lękowe, a bo to serce za szybko bije, a to tchu brak, tu coś boli, tam strzyka. Obłęd. Ale z czasem poprawiła się moja kondycja to i przykre skutki zaczęły być mniej odczuwalne. Jest raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio jakby na plus, dzięki pewnej metodzie znalezionej na cudzym blogu. Technika polegająca na domaganiu się więcej. Większych duszności, większego strachu, większego bólu. Metoda dość przewrotna, ale pozwalająca na przecięcie błędnego koła lęku. Efekty widać. Od marca bałem się pić kawy - teraz czyli od tygodnia powoli ale skutecznie to zmieniam. Łatwiej też zapanować nad dusznościami i skradającym się zdradziecko lękiem. Ostatnie 7 dni to powrót do optymizmu i patrzenia w przyszłość przez różowe okulary czego i Wam wszystkim życzę.
×