Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmęczona1

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmęczona1

  1. Gicior, bardzo śmieszne. Naprawdę potrzebuję dobrego psychiatry już raz trafiłam na takiego co przez niego już całkiem się załamałam, więc teraz mam uraz. Potrzebuję kogoś dobrego, na pewno ktoś taki sie znajdzie. A Ty widzę w dobrym nastroju, kto Cię wyleczył. -- 02 sty 2013, 21:43 -- Naprawdę nikt tu nie zagląda z Oświęcimia nie wierzę. Jak ktoś coś słyszał lub sam jest z kogoś zadowolony, niech napisze. -- 05 sty 2013, 15:34 -- koko84 piszę do Ciebie na priv. ale nie wiem co jest chyba wiadomości do Ciebie nie są wysyłane? Chciałabym się dowiedziec czegoś więcej o miejscu do którego chodziłaś. -- 11 sty 2013, 21:04 -- Naprawdę nikt kto tu zagląda nie zna psychiatrów z Oświęcimia.
  2. Szukam dobrego psychiatrę w Oświęcimiu. Napiszcie jeśli kogoś znacie. Bardzo Proszę o pomoc.
  3. Ezekiel, wiekszośc rzeczy które mi radzisz robiłam, przypominam sobie miłe chwile również te kiedy byłam wolna od nerwicy, jak przychodzi mysl to próbuje myslec o czymś przyjemnym, albo planuję sobie nastepny dzień, co będę robic w co sie ubiore. itd. Jak jest myśl nie kochasz go to ja wtedy mówię kocham bardzo, jesteś les... nie jestem les... zauważyłam nawet że potem automatycznie pojawiała się mysl np. imię kolejnego chłopaka to ja wtedy z automatu w myślach mówiłam imię mojego męża od razu zamieniałam te myśl. Te chore mysli są przeciwieństwem tego co czuję, zawsze dotykają osób które kocham, generalnie dotyczą sfer najważniejszych w moim życiu, dotykaja tych tematów które mogłyby mnie najbardziej zabolec... Troche mnie przeraża to co napisałęś- paranoidalne urojenia, zaburzenia myslenia, to brzmi jak cos od schizofremi. -- 31 gru 2012, 20:45 -- Coś mi się jeszcze przypomniało, nie moge miec urojeń, bo człowiek który ma urojenia mysli że to prawda a ja wiem że natrętne myśli które mnie dotykają są nie prawdą, więc to nie urojenia. A tematyka ich taka sama jak większości osób na forum o nerwicy natręctw. Jak czytam rózne posty to w kółko się powtarza pewna grupa tematów, wiekszośc tych powtarzających się tematów dotyka również mnie. A jeśli chodzi o zaburzenia myślenia to musiałbyś pogłębic temat.
  4. lovely, jak przeczytałam twojego posta aż mi łzy pociekły wszystko co piszesz to tak jakby mnie dotyczyło, ale pewnie większośc z nas tak by pomyślało. Super że wyszłaś z tego zazdroszczę, może odezwę się na gg jeśli pozwolisz?
  5. Ezekiel, jak racjonalizowac w przypadku moich konkretnych myśli, które wiem że są obce nie moje, np. nie kocham męża wiem że kocham go z całych sił jest nam razem super jestem szczęśliwa, to dlaczego przychodzą te myśli, albo że mogę byc lesbijką skoro nie jestem wiem to wywołuje to we mnie obrzydzenie, zaczęłam tak myslec po oglądnięciu programu w którym były i pomyślałam wtedy dobrze że nie jestem les... a wtedy stało się to moją myślą jest moich najgorszym natręctwem jak mam o tym opowiedziec psychiatrze. Bluźnię w kościele patrząc na święte obrazy itd. Co w tych przypadkach mam sobie mówic, bo ja już nic sobie nie mówię bo wiele razy analizowałam tłumaczyłam to nie prawda ale to jeszcze sie pogłębiało no i przestałam i jest jak jest po prostu jest jakoś...........
  6. Ezekiel, tym razem zrozumiałam, dzięki za odpowiedzi. Zbiore resztki sił i po Nowym Roku umówię się do psychiatry, chyba..........Wkurza mnie też to że kiedyś natręctwa trwały krótko 2 lub 3 tygodnie i przechodziłam do następnego tematu, teraz to trwa od końca sierpnia, jest tak że temat się wyciszasza na moment pojawiają się inne, ale je olewam jest spokój a potem znów temat poprzedni mam dośc choc może po mnie tego nie widac. Chcę spokoju i nie budzic się rano znowu z tymi samymi chorymi myślalmi. Ostatnio zaczęłam więcej jeśc, ciągle coś muszę jeśc, zawsze byłam szczupła więc to akurat mi pasuje bo teraz lepiej wyglądam. Życzę wszystkim Lepszego 2013 roku tak jak napisła Folkini, "oby w 2013 nas już TU nie było" Nowe Rok niech przyniesie radośc szczęście i ukojenie.
  7. Ezekiel, dzięki za tak obszerna analizę, czytałam dwa razy nie do końca wszystko zrozumiałam ale staram się muszę się bardziej skupic, na pewno będę to jeszcze czytac. Ja wciąż nie mam odwagi iśc do psychiatry mam porównanie dwóch stanów ten kiedy pojawia się nowa natretna myśl która powoduje dół, płacz brak chęci do życia i błaganie o pomoc, wtedy bez zająknięcia bym poszła ale teraz nastąpiło juz chyba zmęczenie materiału wałkowanie w kółko tego samego tematu spowodowało jakąś obojętnośc tzn. problem nie zniknął ale się wyciszył jest jak to nazywam gdzieś z tyłu głowy towarzyszy mi jest moim strażnikiem a ja jego więźniem ale żyję, nie płacze, śpię w nocy, czy ja nadal mam z czym iśc do psychiatry?????? A z drugiej strony nie jest to stan wyzdrowienia nie wiem ja się to nazywa ale na pewno zdrowa nie jestem problem nadal jest, wszystko wydaję mi się mało poważne, nie wiem gdybym tam płakała błagając o pomoc chyba byłabym bardziej wiarygodna a teraz opowiedziałabym to tak po prostu i czy lekarz odebrałby mnie za osobę chorą????
  8. Ezekiel, przeczytaj moje posty, zwłaszcza napisany po raz pierwszy, i napisz co o tym wszystkim sądzisz, jak to oceniasz.
  9. agucha, przyznaję Ci rację, w głowie potrafi zaistniec jeden wielki mętlik, a człowiek może się bardzo ale to bardzo pogubic i zakręcic w tych chorych myślach. Ezekiel, masz dużo racji i dużo wiedzy w tym temacie, ale powiem Ci że te nasze umysły potrafia sobie wiele wkręcic. Kiedyś miałam własnie cos takiego że miałam mysli odnosnie mojego brata czy ojca jako moich partnerów wbrew temu że ja czułam obrzydzenie do obrazów które się przewijały przez moja głową nie mogłam nad tym zapanowac to było okropne, ale tak jak mówie im cos bardziej obrzydliwe im coś bardziej dotyczy tematów nam bardzo bliskich tym gorzej i bardziej boli, i taka myśl dla innych nie istotna nas może niszczyc. Gdybym nie przerabiała tego tematu, to własnie teraz pewnie twój pomysł byłby moim następnym natręctwem. Ja cos zobaczę na filmie, cos co mnie szokuje i czego się boję a potem jest to moją natrętną myslą.
  10. desdemona89, jak ja dobrze to znam, wiem jak się czujesz, ja w ten sposób przerobiłam wszystkich znajomych oczywiście każdego nowego znajomego a im bardziej obrzydliwe powiązania tym bardziej męczyło, jak np. brat mojego chłopaka czy jego tata coś okropnego i obrzydliwego jak już sobie ze wszystkimi facetami poradziłam w sensie że jak pojawiała się myśl dotyczącą kogoś nowego to już machałam ręką i mówiłam sama do siebie znowu następny, olewałam to już później i przeszło, teraz nerwica znowu zaatakowała tym razem wmawia mi kobiety na początku obłęd myslałam że juz wariuje, teraz trochę lepiej ale myślę że to natręctwo z moich wszystkich to jest najgorsze dla mnie i najbardziej obrzydliwe, dlatego tak długo we mnie siedzi, czasami już jest normalnie naprawdę dobrze a czasami dół dół lęk,strach i zastanawianie się w kółko kiedy to się skończy. Wyobrażam sobie następny tydzień, miesiąc, wiosnę, lato i mówię sobie nawet nie mam się z czego cieszyc bo każdy dzień to walka o siebie, bo każdy dzień taki sam, i każdej pozytywnej mysli towarzyszy to coś tak dla mnie bolesnego.
  11. bedzie.dobrze, co tam u Ciebie. Jak sobie radzisz? -- 22 gru 2012, 20:33 -- Zawsze miałam niskie poczucie wartości, od zawsze mi się wydaje że inny źle o mnie myslą, ciągle analizuje co i komu powiedziałam, dlaczego ktoś mi tak odpowiedział a nie inaczej, pewnie źle o mnie myśli, wolę czasami z nikim się nie widziec zwłaszcza znajomymi których rzadko widuję, bo z ludźmi z którymi mam stały kontakt to moge nadrobic przy następnym szybkim spotkaniu jeśli wczesniej cos zrobiłam lub powiedziałam nie tak, albo mi się tylko wydaję że ktoś mógł mnie źle zrozumiec..
  12. edd1988, wyrzuty sumienia to jedno, a do tego dochodzi to że czuję się jakbym ukrywała jakąś straszną tajemnicę przed światem a jak się to wyda to wszystko stracę ,lęk, przede wszystkim przed tym że mogłabym byc taka jak opisywałam wczesniej jest to dla mnie okropne, teraz jest nawet spoko, czasami zapominam nawet na pół dnia a jak przyjdą te myśli to na chwilę i odchodzą bo ja już nie walczę z nimi. A jak wpada myśl nowa to się wkręcam tłumaczę analizuje i wtedy człowiek się zapętla i myślę sobie że prędzej zwariuję niż to będzie prawda.
  13. leaslie, chciałabym bardzo, nie mogę się przełamac..........
  14. Bezradna89, to natręctwo o tym że nie kocham wówczas mojego chłopaka a teraz męża było pierwszym i najbardziej mnie wyniszczyło, i trwało najdłużej, potem miałam cos takiego że niby kocham konkretnego chłopaka i to byli wszyscy z naszego otoczenia po kolei ja bałam się poznawac nowe osoby bo wiedziałam że ta osoba będzie przedmiotem moich myśli. Przerobiłam wszystkich. Następnie były myśli bluźniercze wobec Boga w kościele podczas modlitwy gdy zobaczyłam obrazek święty, różne akty seksualne mi przez myśl przechodziły co było po prostu wstrętne. Przeklinałam też rodziców oczywiście wbrew sobie, obrzydliwe obrazy związane z ojcem czy bratem. Potem że jestem pedofilką, też masakryczne a ostatnie że lesbijką to dopiero dało popalic i jeszcze troche męczy, czasami wracają stare czasami kilka naraz, różnie, generalnie mam dośc. I cały czas jestem z tym sama, sama jak palec. Mój mąż wie o co chodzi wspiera mnie ale nie zna konkretnych treści tych mysli, nikt nie wie no oprócz was. Spłonęłabym chyba żywym ogniem jakby ktoś się o tym dowiedział, i kto by to zrozumiał...............
  15. Bezradna89, jak sobie radzisz? Ja ostatnio mam tak, że juz sobie w głowie wszystko poukładam, i wydaje mi się że jestem zdrowa mija kilka dni, i nawet nie wiem dlaczego i z jakiego powodu wszystko się sypie odnowa i ostatnie natręctwo wraca jak np. juz myślałam że to już przeszłośc. I znowu zaczynam od nowa Mój umysł jest jak wyszukiwarka, jak jest dobrze nic mnie nie dręczy i jestem szczęśliwa on już wyszukuje coś o czym będę myślec i będzie mnie to dołowac przez kolejne dni, tygodnie a nawet miesiące różnie to jest.......Ale sie teraz wystraszyłam wydawało mi się że kątem oka teraz kogoś zauważyłam obok siebie, nikogo nie było ( nie mam omamów, chyba zmęczenie)
  16. Monar, dzięki za odniesienie się do mojego posta. Chcę iśc do psychiatry,ale.........no właśnie. Jak było źle płakałam, i bałam się że oszaleję od natrętnych myśli to marzyłam o wizycie i pewnie gdybym od razu poszła to u niego byłby płacz i błaganie o pomoc. A teraz jestem jakaś obojętna, mysli są nadal ale nie tak silne ja juz z nimi nie rozmawiam nie analizuje, więc znikają, nie jest do końca dobrze ale jest znosnie, i tak się zastanawiam iśc nie iśc, bo wydaje mi się że jak jest lepiej to nie mam z czym iśc, tylko nigdy nie jest do końca dobrze. Kłade się spac, wstaję idę do pracy potem zajmuję się dziecmi domem i znów sen, cały dzien wypełniony zajęciami i to chyba mi pomaga, ja nie mogę po prostu nic nie robic.
  17. Nie wiem czy jestem DDD, do nie dawna to myślałam, że jestem wariatką, mam wiecznego pecha, po 10 latach odkryłam że może dolega mi nerwica natręctw myślowych, mówię może bo jeszcze nie odważyłam pójś do psychiatry, nie jestem w stanie podjąc samodzielnych decyzji, gdyby mi ktoś kazał to bym poszła. Zaczęłam się zastanawiac czytac forum, wiele rzeczy które tu piszą ludzie zgadza się z tym co w życiu przeszłam. Jest nas 5-cioro rodzeństwa, tata wiecznie znerwicowany, bardzo się go baliśmy, nikt nigdy nie mógł się mu sprzeciwic, potrafił się zdenerwowac w sekundzie, robił dużo awantur mamie, a my w innym pokoju płakaliśmy bezradni, mama wiele przez niego przeszła, zdarzyło mu się ją uderzyc, nas nigdy nie bił, ale czasem wolałam dostac niż go wysłuchiwac to była męka psychiczna. Jak siedzieliśmy razem z mamą i śmialiśmy się on krzyczał żebyś my się zamknęli wiecznie mu przeszkadzaliśmy. Latały talerze, jedzenie krzesła, rozbiła się szyby w drzwiach marzyłam żeby z tamtąd uciec byłam najstarsza, zawsze mi się obrywało, zajmowałam się młodszym rodzeństwem, gdy któremuś coś się stało ja byłam winna. To tak w dużym skrócie. Jestem mężatką mam dwoje dzieci, stosunki mamy normalne, jest fajnym dziadkiem na pewno okazuje dużo miłości wnukom więcej niż kiedys dzieciom. Uspokoił się, jest dużo mniej awantur, jest normalnie, mama dalej się go boi, a my? myslę też choc mam 32 lata, jak zaczyna się denerwowac o cos i widzę wyraz jego twarzy ogarnia mnie przerażenie. 10 lat temu miałam depresję to było jeszcze przed ślubem zaczęły się chore myśli, a teraz wiem że to nn, miałam kryzys, teraz jest lepiej więc nie mam odwagi pójśc do psychiatry. Myślicie że jestem DDD. Ogólnie mam niskie poczucie wartości, zawsze mam problemy, wszystkim się przejmuje chyba przesadnie, zawsze panikuje, często bolał mnie żołądek, i jestem mi nie dobrze. Jakby tego było mało to trafiłam na teściową która myśli że jest matką moich dzieci a mnie olewa, czuje lek wobec niej unikam ją a w jej obecności mam okropne cisnienie, sucho w ustach, a ona tak łatwo przejmuje kontrolę w towarzystwie -gwiazda. Pomóżcie, niech ktoś to oceni.............. -- 11 gru 2012, 21:57 -- szkoda że nikt nie odpisał pewnie za dużo napisałam przepraszam Napisał to wszystko w innym temacie ale tam nikt nie odpisał, może tu ktoś przeczyta??????????????????????????????????????????????????
  18. agucha, miałam tak samo, a jak już było że żona zdradza męża, to ja od razu że też go zdradzam no masakra, teraz się u mnie trochę uspokoiło. Powiem wam olewac te myśli, życ chwilą, a upływający czas dużo pomaga, nie mówię że leczy bo cudów nie ma, ale przynajmniej jak długo męczy natręctwo w danej tematyce, to potem jakoś tak słabnie trochę odpuszcza nie znika, ale jest tam gdzieś z tyłu oczywiście nie da o sobie zapomniec...........
  19. pendzelek, nie sprawdzaj się, nie szukaj na siłę podniecenia, sam się nakręcasz, to nic nie da a jeszcze bardziej się pogrążysz , wiem co mówię mam podobny problem, a to moje obecne natręctwo jest jednym z wielu innych, które się zmieniały, więc wiem że to choroba. Nie myśl o tym (wiem nie wykonalne)przynajmniej spróbuj, jak ci przyjdzie myśl o geju zaraz pomyśl o czymś przyjemnym, zajmij sobie czas, nie wiem sprzątaj, uprawiaj sport idź pobiegac, rozmawiaj z innymi po mimo tych kotłujących się myśli, nie rozmawiaj z własnymi myślami bo to będzie błędne koło, im bardziej będziesz sobie tłumaczył, że to nie prawda tym gorzej, daj sobie czas, i idź do psychiatry, może potrzebujesz leków albo kogoś kto ci to wszystko wytłumaczy.
  20. Miałam tak samo. Bezradna89 - DDD -Dorosłe Dzieci rodzin Dysfunkcyjnych a czy ja do nich należę, nie wiem? Nikt też mi nie odpisał na mojego posta
  21. Bezradna89, tak było pięknie, bardzo go kocham wtedy też. Ale oczywiście targały mną myśli nie kochasz go? Nie wychodź za niego a ja jak gdyby nigdy nic nie słuchając tej cholernej nerwicy, myślałam tylko o ślubie, i liczyłam też na to że po ślubie po przeprowadzce wszystko się zmieni myśli odejdą a ja będę zdrowa. Doszły inne problemy z teściową która myslała że zastąpi moim dzieciom matkę, do tej pory mam lęki przed nią ale długo by opowiadac, na pewno kobieta pogłębiła moją nerwicę. Zaczęłam też pisac na wątku DDD ale na razie nikt nie odpisał a pytałam ich czy może ja też jestem DDD? Pytasz jak się zaczęło. 10 lat temu spotkałam dawno niewidzianego kolegę, który kiedys we mnie się kochał i to bardzo, fajny kumpel, nasze drogi się rozstały, po kilku latach spotkałam go przypadkiem, widac było że dalej mu na mnie zależy, ale ja cieszyłam się z naszego spotkania bo bardzo go lubiłam. Pamiętam pomyślałam wtedy "dla takich chwil warto życ"a potem było tragicznie analizy dlaczego tak pomyslałam i ciągła nie ustająca myśl że go kocham jego imię dźwięczało ciągle w moich myslach, a wiedziałam że kocham mojego chłopaka nad życie miałam wyrzuty sumienia, nie jadłam nie spałam ciągle płakałam. Siedziała w nocy zwinięta w kłębek na podłodze i błagałam Boga że by to wreszcie się skończyło, potem depresja, psychiatra ,leki na dzień inne na noc. I tak ponad rok płaczu i walki o siebie. Jak odkryłam że nagle te myśli że kocham niby kogoś innego przerzuciły się na innego chłopaka i wtedy pomyslałam jesli minęło mi z tym chłopakiem to może z następnym też, i tak przerobiłam wszystkich znajomych i minęło te 10 lat, raz było spoko, raz normalnie były doły ale najgorszy po tej przerwie było teraz w sierpniu.
  22. Nie wiem czy jestem DDD, do nie dawna to myślałam, że jestem wariatką, mam wiecznego pecha, po 10 latach odkryłam że może dolega mi nerwica natręctw myślowych, mówię może bo jeszcze nie odważyłam pójś do psychiatry, nie jestem w stanie podjąc samodzielnych decyzji, gdyby mi ktoś kazał to bym poszła. Zaczęłam się zastanawiac czytac forum, wiele rzeczy które tu piszą ludzie zgadza się z tym co w życiu przeszłam. Jest nas 5-cioro rodzeństwa, tata wiecznie znerwicowany, bardzo się go baliśmy, nikt nigdy nie mógł się mu sprzeciwic, potrafił się zdenerwowac w sekundzie, robił dużo awantur mamie, a my w innym pokoju płakaliśmy bezradni, mama wiele przez niego przeszła, zdarzyło mu się ją uderzyc, nas nigdy nie bił, ale czasem wolałam dostac niż go wysłuchiwac to była męka psychiczna. Jak siedzieliśmy razem z mamą i śmialiśmy się on krzyczał żebyś my się zamknęli wiecznie mu przeszkadzaliśmy. Latały talerze, jedzenie krzesła, rozbiła się szyby w drzwiach marzyłam żeby z tamtąd uciec byłam najstarsza, zawsze mi się obrywało, zajmowałam się młodszym rodzeństwem, gdy któremuś coś się stało ja byłam winna. To tak w dużym skrócie. Jestem mężatką mam dwoje dzieci, stosunki mamy normalne, jest fajnym dziadkiem na pewno okazuje dużo miłości wnukom więcej niż kiedys dzieciom. Uspokoił się, jest dużo mniej awantur, jest normalnie, mama dalej się go boi, a my? myslę też choc mam 32 lata, jak zaczyna się denerwowac o cos i widzę wyraz jego twarzy ogarnia mnie przerażenie. 10 lat temu miałam depresję to było jeszcze przed ślubem zaczęły się chore myśli, a teraz wiem że to nn, miałam kryzys, teraz jest lepiej więc nie mam odwagi pójśc do psychiatry. Myślicie że jestem DDD. Ogólnie mam niskie poczucie wartości, zawsze mam problemy, wszystkim się przejmuje chyba przesadnie, zawsze panikuje, często bolał mnie żołądek, i jestem mi nie dobrze. Jakby tego było mało to trafiłam na teściową która myśli że jest matką moich dzieci a mnie olewa, czuje lek wobec niej unikam ją a w jej obecności mam okropne cisnienie, sucho w ustach, a ona tak łatwo przejmuje kontrolę w towarzystwie -gwiazda. Pomóżcie, niech ktoś to oceni.............. -- 11 gru 2012, 21:57 -- szkoda że nikt nie odpisał pewnie za dużo napisałam przepraszam
  23. lockheed, rozumiem Cię. Ale popatrz tyle różnych natrętctw miałeś, więc to o geju tez jest jednym z nich, przestań sie zastanawiac i sie sprawdzac bo pogłebiasz się jeszcze bardziej w tej chorobie i pewnie depresji, skoro to tak cię boli, to nie jestes gejem bo gdyby to była prawda, to by cię tak to nie męczyło, tak mi sie wydaje mam obecnie ten sam problem, ale przestałam z tym walczyc, i jest dużo lepiej. Też kiedys marzyłam o raku, albo żeby mnie samochód przejechał ale jak pomyslę że zostawiam bliskich którzy będą cierpiec, to chcę życ dla nich dla moich kochanych dzieci. Nie poddawaj się.
  24. Kalebx3, bierzesz jakieś leki, chodzisz do psychiatry? Co Ciebie dręczyło? To jest straszne, a ta choroba to błędne koło, i ciągłe powtórki, ciągle wszystko toczy się w kółko.
  25. desdemona89, leczysz się? bierzesz jakieś leki? Rozumiem cię, masz rację te mysli przychodzą same wbrew nam, bardzo nas niszczą, im bardziej z nimi walczysz tym gorzej, wyobrażam sobie jak ci ciężko, ale dobrze że zapisałaś się do psychiatry, mnie tej odwagi brakuje. Jak było gorzej to marzyłam o wizycie u psychiatry, a teraz jak jest lepiej, to wciąż się waham sama nie wiem dlaczego? Zastanawiam się, czy z tej choroby można wyjśc całkowicie, czy tylko ją zaleczyc, nauczyc się z nią życ, i jakoś przetrwac każdy kolejny dzień......
×