Witam
Przez 10 lat nie wiedziała co mi jest, myślałam że zwariuje zamknął mnie w zakładzie i tyle. Zaczęło się tak przyszła myśl, że nie kocham wówczas mojego chłopaka( obecnie już męża), a kochałam go najbardziej na świecie, bałam się że go stracę, w kółko ta sama myśl im bardziej sobie tłumaczyłam że to nieprawda ty było gorzej, a do tego doszło że np. kocham jego kolegę. Było tak źle że ciągle płakałam, w nocy nie spałam tylko płakałam, ta mysl była zawsze rano w nocy wieczorem w ciągu dnia wariactwo, nie jadłam nie spałam i to okropne poczucie winy.Byłam nawet u psychiatry zdefiniowano że to depresja, brałam leki na noc, w dzień przez rok, potem zrozumiała że jak się tym nie przejmuje to one znikają. Ale niestety na ich miejsce pojawiały się nowe. I tak przerobiłam wszystkich znajomych chłopaków że ich kocham, po ślubie to nawet że kocham teścia, szwagra, męża mojej siostry, jak skończyli się znajomi, zaczęły się obraźliwe myśli o Bogu podczas modlitwy, o papieżu, przeklinanie najbliższych. Potem wmówiłam sobie że to pewnie schizofrenia bo przecież ja tak naprawdę nie czuję, a jeśli nie to co rozdwojenie jaźni?Myślałam że oszaleje.I tak mijały lata, bywało, że był nawet spokój miesiącami, a byłam pewna że panuje nad tym czymś bo nie miałam pojęcia co to jest? Urodziłam dwoje dzieci, też były myśli że je skrzywdzę, ale kocham je najbardziej na świecie. Jakoś te 10 lat minęło, i były naprawdę fajne chwile, aż do wakacji, gdy się kończyły, oglądałam program w którym była kobieta która odchodzi od męża do innej kobiety,czyli lesbijka, wywołało to we mnie takie obrzydzenie, coś okropnego ale zaraz po tym było to moją natrętną myślą, że ja też jestem lesbijką, że kiedyś odejdę od męża, lęk że wszyscy się dowiedzą strach że stracę dziecko czuję się okropnie, wiem że to nieprawda, im bardziej to sobie tłumaczyłam i analizował m było gorzej aż dostawał m duszności, płakał życ mi się nie chciało, i tak dwa miesiące, mam dośc jestem zmęczona i zrezygnowana, chcę normalnie życ. Jakoś wstaje zajmuję się dziecmi idę do pracy, szukam sobie dużo zajęc i kiedy już myślę że jest dobrze bo się śmieję jestem wesoła to te myśli wracają, jakby mi przypominały masz problem, nie możesz by szczęśliwa. Czy to nerwica, niech mi ktoś odpisze, i powie że to choroba bo oszaleje. Błagam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!