
depas
Użytkownik-
Postów
2 260 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez depas
-
Z biegiem lat pozytywne działanie alkoholu słabło, człowiek robił co raz więcej głupot a następny dzień był co raz to trudniejszy i jedynym lekarstwem na kaca był klin. To nie mogło się dobrze skończyć, i nie skończyło się. Były stany obłędu alkoholowego, napady furii i autoagresji. Na sam koniec już przepijanie każdych pieniędzy, nie tylko swoich a ostatecznie picie w pracy i jej utrata. Tak skończyło się paręnaście lat leczenia się alkoholem.
-
Z biegiem lat pozytywne działanie alkoholu słabło, człowiek robił co raz więcej głupot a następny dzień był co raz to trudniejszy i jedynym lekarstwem na kaca był klin. To nie mogło się dobrze skończyć, i nie skończyło się. Były stany obłędu alkoholowego, napady furii i autoagresji. Na sam koniec już przepijanie każdych pieniędzy, nie tylko swoich a ostatecznie picie w pracy i jej utrata. Tak skończyło się paręnaście lat leczenia się alkoholem.
-
Dla mnie alkohol zawsze był sposobem ucieczki od problemów, które po kilku piwach po prostu znikały. Ale przede wszystkim alkohol pozbawiał mnie lęku społecznego, powodował że otwierałem się na ludzi i stawałem się innym człowiekiem, takim jakim na codzień chciałem być - otwartym, towarzyskim, zabawnym. Nie wspomnę o działaniu kiedyś wręcz euforycznym, porównywalnym tylko do nielegalnych używek. W skrócie, alkohol pozwalał mi stać się człowiekiem którym nigdy nie potrafiłem być przez swoje zakompleksienie i nieśmiałość, brak pewności siebie. Ludzie którzy znali mnie tylko w weekendowych wizyt w knajpie uważali mnie za mega wyluzowanego, koleżeńskiego i bezpośredniego człowieka, co było nie do pogodzenia z tym jakim byłem na trzeźwo.
-
Dla mnie alkohol zawsze był sposobem ucieczki od problemów, które po kilku piwach po prostu znikały. Ale przede wszystkim alkohol pozbawiał mnie lęku społecznego, powodował że otwierałem się na ludzi i stawałem się innym człowiekiem, takim jakim na codzień chciałem być - otwartym, towarzyskim, zabawnym. Nie wspomnę o działaniu kiedyś wręcz euforycznym, porównywalnym tylko do nielegalnych używek. W skrócie, alkohol pozwalał mi stać się człowiekiem którym nigdy nie potrafiłem być przez swoje zakompleksienie i nieśmiałość, brak pewności siebie. Ludzie którzy znali mnie tylko w weekendowych wizyt w knajpie uważali mnie za mega wyluzowanego, koleżeńskiego i bezpośredniego człowieka, co było nie do pogodzenia z tym jakim byłem na trzeźwo.
-
Też mam taką nadzieję. Kiedyś jeszcze w liceum przpisano mi mianserynę jednak nie byłem w stanie jej brać dłużej niż 2 dni - senność granicząca z utratą przytomności. Teraz jednak, jak zapewnia mnie mój lekarz, byłoby inaczej, neurony w mózgu nie jedno już przerobiły, różne substancje zrobiły z czasem swoje i obecnie mianseryna nie robiła by już ze mnie zombie. Także może warto sprawdzić, zwłaszcza że mam (może nieracjonalne) przeczucie że ten lek to może być to, w dodatku z wenlafaksyną to byłoby takie california rocket fuel dla biednych
-
Też mam taką nadzieję. Kiedyś jeszcze w liceum przpisano mi mianserynę jednak nie byłem w stanie jej brać dłużej niż 2 dni - senność granicząca z utratą przytomności. Teraz jednak, jak zapewnia mnie mój lekarz, byłoby inaczej, neurony w mózgu nie jedno już przerobiły, różne substancje zrobiły z czasem swoje i obecnie mianseryna nie robiła by już ze mnie zombie. Także może warto sprawdzić, zwłaszcza że mam (może nieracjonalne) przeczucie że ten lek to może być to, w dodatku z wenlafaksyną to byłoby takie california rocket fuel dla biednych
-
elfrid, zgadzam się z Tańczącym, powinieneś dać sertralinie czas na rozkręcenie i nie kombinować za dużo przez przynajmniej parę tygodni. Mnie ten lek pomógł, brałem go 5 miesięcy i być może nawet trochę żałuję że z niego zrezygnowałem, biorę pod uwagę powrót do sertry jeśli nic się nie ruszy w dobrą stronę z wenlą.
-
elfrid, zgadzam się z Tańczącym, powinieneś dać sertralinie czas na rozkręcenie i nie kombinować za dużo przez przynajmniej parę tygodni. Mnie ten lek pomógł, brałem go 5 miesięcy i być może nawet trochę żałuję że z niego zrezygnowałem, biorę pod uwagę powrót do sertry jeśli nic się nie ruszy w dobrą stronę z wenlą.
-
Tańczący z lękami, trochę jestem zdezorientowany bo brałem już wenlę kilka lat temu i pomogła mi na lęk (brałem rok 75 i rok 150mg), a w każdym razie napewno go nie pogorszyła. Teraz jest znacznie gorzej i upatrywałbym tu działania buspironu, lub z jakichś innych powodów mój organizm reaguje teraz inaczej. Zaproponuję lekarzowi mianserynę (zeby wrócił sen i apetyt) zamiast buspironu, jeśli to nie da rezultatu może faktycznie lepiej będzie wrócić do sertraliny, na której było nienajgorzej. Biorę też to całe Depakine które moim zdaniem nie robi absolutnie nic i jego również będę chciał odstawić z mojego psycho menu.
-
Tańczący z lękami, trochę jestem zdezorientowany bo brałem już wenlę kilka lat temu i pomogła mi na lęk (brałem rok 75 i rok 150mg), a w każdym razie napewno go nie pogorszyła. Teraz jest znacznie gorzej i upatrywałbym tu działania buspironu, lub z jakichś innych powodów mój organizm reaguje teraz inaczej. Zaproponuję lekarzowi mianserynę (zeby wrócił sen i apetyt) zamiast buspironu, jeśli to nie da rezultatu może faktycznie lepiej będzie wrócić do sertraliny, na której było nienajgorzej. Biorę też to całe Depakine które moim zdaniem nie robi absolutnie nic i jego również będę chciał odstawić z mojego psycho menu.
-
O paro również myślę, zamiast Spamilanu oczywiście, 75mg wenli + 10/20mg paro. Zapytam lekarza co o tym sądzi, ale wiem że za paro 'nie przepada'. No i oczywiście nie zapominam jak zakończył się mój poprzedni romans z paroksetyną, czyli fatalnie (lęk ponad moje siły, brałem miesiąc). Powoli tracę nadzieję na pozbycie się tego pieprzonego strachu z mojego życia, a nawet zmniejszenia go do tolerowalnego poziomu. Brałem nawet pod uwagę w pełni świadome uzależnienia się codzienne, dożywotnie branie benzo, ale doc wybił mi to z głowy.
-
O paro również myślę, zamiast Spamilanu oczywiście, 75mg wenli + 10/20mg paro. Zapytam lekarza co o tym sądzi, ale wiem że za paro 'nie przepada'. No i oczywiście nie zapominam jak zakończył się mój poprzedni romans z paroksetyną, czyli fatalnie (lęk ponad moje siły, brałem miesiąc). Powoli tracę nadzieję na pozbycie się tego pieprzonego strachu z mojego życia, a nawet zmniejszenia go do tolerowalnego poziomu. Brałem nawet pod uwagę w pełni świadome uzależnienia się codzienne, dożywotnie branie benzo, ale doc wybił mi to z głowy.
-
Może i tak, z tym że doktor twierdzi że i Depakine i buspiron wzmagają działanie podstawowego leku przeciwdepresyjnego, więc wychodzi na to że mimo tak małej dawki wenlafaksyna działa na mnie zbyt mocno obecnie. Poza tym mam dość niejasne przeczucie że mianseryna może być odpowiednim lekiem dla mnie, w każdym razie kiedy już przestanie mnie zupełnie glebować i usypiać. Chociaż jej nowocześniejsza wersja czyli mirtazapina nie sprawdziła się, także sam już nie wiem. Wiem tylko że tak jak jest teraz jest bardzo źle i długo tak nie wytrzymam, nie wiem czy jest na co czekać. A może po prostu rację mieli lekarze mówiąc mi że u mnie leki to jedynie dodatek i nie mogę za dużo po nich się spodziewać. Ale ku_wa, żebym chociaż jadł i spał normalnie..!
-
Może i tak, z tym że doktor twierdzi że i Depakine i buspiron wzmagają działanie podstawowego leku przeciwdepresyjnego, więc wychodzi na to że mimo tak małej dawki wenlafaksyna działa na mnie zbyt mocno obecnie. Poza tym mam dość niejasne przeczucie że mianseryna może być odpowiednim lekiem dla mnie, w każdym razie kiedy już przestanie mnie zupełnie glebować i usypiać. Chociaż jej nowocześniejsza wersja czyli mirtazapina nie sprawdziła się, także sam już nie wiem. Wiem tylko że tak jak jest teraz jest bardzo źle i długo tak nie wytrzymam, nie wiem czy jest na co czekać. A może po prostu rację mieli lekarze mówiąc mi że u mnie leki to jedynie dodatek i nie mogę za dużo po nich się spodziewać. Ale ku_wa, żebym chociaż jadł i spał normalnie..!
-
Czułem się bardzo kochany przez matkę, jednak zupełnie niechciany i odtrącony przez ojca, który nigdy nie miał dla mnie czasu i cierpliwości, uważał za głupka i nigdy nie omieszkiwał mi dać tego do zrozumienia. Teraz nie tylko nie potrafię kochać ale czuję się niewarty czyjejś miłości a nawet sympatii...
-
Czułem się bardzo kochany przez matkę, jednak zupełnie niechciany i odtrącony przez ojca, który nigdy nie miał dla mnie czasu i cierpliwości, uważał za głupka i nigdy nie omieszkiwał mi dać tego do zrozumienia. Teraz nie tylko nie potrafię kochać ale czuję się niewarty czyjejś miłości a nawet sympatii...
-
Czwarty tydzień na wenlafaksynie i jest beznadziejnie, lęki nie mijają, wciąż źle śpię i nie mogę jeść. Nie wiem na ile to skutek samej wenli, bo biorę w końcu tylko 75mg, a ile współdziałania z nią buspironu i Depakine. Nie wiem jak długo taki stan potrwa ale mam co raz bardziej tego dosyć, lepiej czułem się na sertralinie, choć i wtedy było ku_ewsko daleko od ideału. Czuję że powinienem odstawić buspiron i/lub Depakine a dołożyć coś w stylu mianseryny na ten sen i apetyt, ewentualnie jakiś SSRI w niskiej dawce, paroksetynę na przykład.
-
Czwarty tydzień na wenlafaksynie i jest beznadziejnie, lęki nie mijają, wciąż źle śpię i nie mogę jeść. Nie wiem na ile to skutek samej wenli, bo biorę w końcu tylko 75mg, a ile współdziałania z nią buspironu i Depakine. Nie wiem jak długo taki stan potrwa ale mam co raz bardziej tego dosyć, lepiej czułem się na sertralinie, choć i wtedy było ku_ewsko daleko od ideału. Czuję że powinienem odstawić buspiron i/lub Depakine a dołożyć coś w stylu mianseryny na ten sen i apetyt, ewentualnie jakiś SSRI w niskiej dawce, paroksetynę na przykład.
-
Fakt, na pewno odpowiednie leki powinny usunąć ten rodzaj lęku który odczuwam obecnie - stały, obecny od samego rana do nocy, irracjonalny, nie wywołany żadnym konkretnym bodźcem. To od tego znów odechciewa mi się żyć. Ale inną sprawą jest pewna wrodzona, stała lękliwość, brak wiary w siebie i wieczna obawa przed porażką. Dla mnie kiedyś antidotum na lęk i brak pewności siebie był alkohol, przez lata działał jak złoto i autentycznie uwalniał mnie od tego je_anego strachu przed ludźmi i całą resztą. Ale to już historia, skończyła się podobnie jak przygoda z benzo, czyli uzależnieniem. Cóż mi zostaje, chyba dalej kombinować z lekami i terapia, dużo terapii.
-
Fakt, na pewno odpowiednie leki powinny usunąć ten rodzaj lęku który odczuwam obecnie - stały, obecny od samego rana do nocy, irracjonalny, nie wywołany żadnym konkretnym bodźcem. To od tego znów odechciewa mi się żyć. Ale inną sprawą jest pewna wrodzona, stała lękliwość, brak wiary w siebie i wieczna obawa przed porażką. Dla mnie kiedyś antidotum na lęk i brak pewności siebie był alkohol, przez lata działał jak złoto i autentycznie uwalniał mnie od tego je_anego strachu przed ludźmi i całą resztą. Ale to już historia, skończyła się podobnie jak przygoda z benzo, czyli uzależnieniem. Cóż mi zostaje, chyba dalej kombinować z lekami i terapia, dużo terapii.
-
Nie pamiętam już dokładnie ile miałem wtedy lat, ale raczej było to kiedy byłem już 'późnym' nastolatkiem, więc całkiem możliwe że miałem już ukończone 18 lat.