Skocz do zawartości
Nerwica.com

depas

Użytkownik
  • Postów

    2 260
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez depas

  1. Fenelzyna ma kupę ciężkich uboków, ja bym się bał w to wchodzić. Zresztą, mój doktor nie wypisze mi nawet Anafranilu.
  2. Tańczący z lękami, paradoksalnie właśnie, amfa jednocześnie pobudzała i nakręcała mnie, co niby powinno wiązać się ze zwiększeniem lęku, ale też w jakiś dziwny sposób koiła, osadzała w miejscu. Wiem że to trochę dziwnie, może bezsensownie brzmi, ale tak było - w tym samym czasie miałem szczękościsk, chodzące nogi i tego typu sytuacje, ale w środku, mimo natłoku myśli, pojawiała się swego rodzaju klarowność myśli, nad którymi mimo ogromnego tempa, czułem większą kontrolę niż normalnie. Ale oczywiście to zależało od ilości przyjętego materiału. Z reguły bardzo szybko doładowywałem i ta klarowność całkowicie przychodziła w coś w rodzaju akatyzji, ale nie takiej jak po lekach, bardzo, ale to bardzo przyjemnej. No. A potem nie spałem przez 72godziny i żałowałem że się urodziłem, hehe, także coś za coś. Niemniej jednak alprazolam i w ogóle benzo, to zupełnie przeciwny biegun i błogie uspokojenie, zanik lęku, spowolnienie myśli do akceptowalnego poziomu. No i dla odmiany miękko-rozluźnione ciało. Reasumując, byłby to dla mnie idealny lek, po którym mogłem być sobą bardziej niż kiedykolwiek. Bardziej też niż po alkoholu. Niby to podobne substancje, no ale jak wszyscy wiemy z alko jest bardzo łatwo przesadzić i popłynąć w niebezpiecznym kierunku.
  3. CórkaNocy, z tego co piszesz, bardzo możliwe że Tobie akurat Valdoxan pomógłby znakomicie. Tak jak pisałem, u ludzi bez zaburzeń snu często psuje on sen, jednak jeśli u Ciebie występują takie zaburzenia, mógłby to być właśnie taki lek jakiego Ci potrzeba. Tylko że, prawda, jest nieprzywoicie drogi i mało kogo stać na takie xperymenty. Za psie pieniądze można dostać łagodny neuroleptyk, trazodon, mianserynę itd. Nawet jakieś benzo, nie wspominając o lekach Z.
  4. CórkaNocy, dlaczego w takim razie już nie stosujesz tianeptyny, skoro było tak dobrze, lepiej niż na esesarajach?
  5. Jeśli o mnie chodzi, to jest problematyczna historia. Bo mało która nielegalna używka dawała mi takie poczucie satysfakcji i pozytywnego samopoczucia, jak właśnie benzodiazepiny-przede wszystkim alprazolam. Szlag, gdyby to cholerstwo nie uzależniało, byłby to idealny lek na moje lęki i wachania, ogólnie słabą osobowość. Zaprawdę, wiem że benzo to nie jest prawdziwe leczenie, jednak fakty są takie że po zarzuceniu Xanaxu byłem bardziej sobą (to znaczy takim, jakim chciałbym być, na trzeźwo) niż po jakimkolwiek przepisanym mi przez rzesze psychopatologów specyfiku. A było ich FHUJ! Ale wiadomo, od tego się uzależnia, więc lepiej ładować w klienta/pacjenta ssri albo inne g.wno. Tylko zażywanie amfetaminy kupowanej od okolicznego dresa mogę porównać do Xanaxu. Jedynie, z całej galaktyki używke, te dwie rzeczy dawały mi to czego szukałem - spokoju, pewności siebie, wolności od lęku etc.
  6. barsinister, NieznanySprawca, macie obaj rację, nie mówimy tu o jakimś ultra-radykalnym nowym dragu (wyłączając byłe ZSRR:), jednak w odróżnieniu od standardowych ssri, wenli czy anafranilu, ten środek ma potencjał uzależniająco-rekreacyjny. Ja niestety (?) mam bogatą historię nadużywania wszystkiego co da się takowoż użyć. Zatem mój DR najprawdopodobniej na zapytanie o tianeptynę zareaguje alergicznie. Zresztą, może wcale nie - kilka miesięcy temu zapytałem go pod koniec wizyty co sądzi o tianeptynie. Stwierdził, że jak dla niego, jest to lek z pogranicza placebo, i ogólnie jeśli już, to przepisuje go tylko "starym, rozhisteryzowanym babom". Także nawet wstyd teraz go pytać... :) Reasumując, z całą pokorą muszę przyznać, że taki dr psychiatrii nie ma lekko z takimi pacjentami jak ja, którzy ładowali przez lata wszystko, a nawet więcej niż on sobie wyobraża. Więc humanitarnie, nie zapytam go o tianeptynę a o coś innego, neutralnego z pkt. widzenia doktoru/pacjentu :) -- 19 wrz 2013, 19:25 -- Masz rację, podobnież mój dr psychatrii, który tenże lek jeśli już, to wypisuje, jak to ujął "starym babom". Ogólnie na moją zajawkę pt. że to raczej takie placebo, odparł że jego zdaniem podobnież, i on ten lek rezerwuje dla starych bab, że się powtórzę. Ale to jest relatywnie młody lekararz (40+) i mimo że wszystkie recepty wypisuje mi na sponsorowanym bloczku Tianesalu, mówi mi otwarcie że jego zdaniem jest to gówno...
  7. Zdaje się że Valdoxan jest szczególnie wskazany dla osób które naturalnie mają zaburzony rytm snu, wybudzanie się w nocy, niespokojny sen itd. Wtedy dla nich Valdoxan może okazać się zbawieniem. Zdaje się że z założenia nie jest to lek dla każdego, a jedynie dla tego wycinka ofiar SSRI u których to brak/zaburzenia snu są pierwotną bolączką. Cóż, u mnie tak nie było, jednak te 5 tygodni z Valdoxanem wspominam nader pozytywnie, było mi nietypowo "normalnie", w stosunku do brania wellbutrinu i wenlafaksyny było mi nader "normalnie" właśnie. No cóż w Irlandii ten lek nie był jakoś nienormalnie drogi, z kolei w PL okazał się niedorzecznie drogi właśnie i trzeba było porzucić. Ale reasumując byłem bardzo z agomelatyny kontent, jeśli pojawi się nie za długo rozsądnie ceniona agomelatyna w Polsce, z przyjemnością spróbuję ponownie, tym razem w dawce jak sugerują w ulotce, 2x25mg dziennie. Jednak póki co, jestem zadowolony z 225mg wenlafaksyny i podtrzymuję swoje zdanie że na lęk nic nie równa się tejże substancji. Amen. -- 19 wrz 2013, 18:54 -- PS To znaczy oczywiście bezndodiazepny są lepsze/skuteczniejsze na lęk... Ale byłem już od nich uzależniony partokrotnie i nie polecam najgorszemu wrogowi tego doświadczenia. Zatem musi wenla dla mnie wystarczyć, plus ewentualnie (chętnie) jakieś neuroleptix.
  8. Dokładnie. Ten wąski opis niestety mnie zawiera, także doktór zapewne nie przepisze mnie tego specyfiku. Jako szczera i prosta z natury osoba, wtajemniczyłem go we wszystkie swoje historie, nadużywanie wszystkiego co się da i więcej... Także, szanując jego autorytet i Wszechwiedzę, podejrzewam że nie ma sensu się pytać o działkę Coaxilu...
  9. Podonież, testowałem Valdoxan w Irlandiii przez ponad miesiąc i muszę powiedzieć że byłem więcej niż zadowolony. Tyle tylko że źle po nim spałem, bardzo źle. Ale poza tym, czułem się naprawdę nieźle, powiedziałbym - normalnie, to znaczy ani nie pobudzony, ani nie przytłumiony. Wcześniej, przed Valdoxanem brałem bupropion, który miał swoje plusy, ale po dołączeniu do 150mg Wellbutrinu 75mg wenlafaksyny - było ciężko, socjalna phobia stała się nie do wytrzymania. Wtedy mój Pakistański doktor zasugerował Valdoxan, jako coś nowego/innego. Chętnie przystałem, zawsze otwarty na nowe doświadczenia. Muszę przyznać, że po braniu combo wenla+well, branie samego Valdoxanu to była prawdziwa przyjemność, po raz pierwaszy w ciągu swojej 15letniej kariery psychiatrycznej, mogłem powiedzieć że czuję się "normalnie". Czyli jak wspominałem, nie pobudzony, nie ospały - zwyczajnie. Niestety, złożyło się tak że chwilę potem wróciłem do PL z żoną i sytuacja familijno/psychopatyczna wbiła mnie w ziemię, i Valdoxan okazał się za małym kalibrem na radzenie sobie z moimi protoplastami, zwłaszcza w trybie "kill". Wtedy pewna pani wrzuciła mnie najpierw na 30 mirty, potem to samo plus 20mg paro.
  10. Przy moich zaburzeniach, alprazolam był zdecydowanie najlepszy. Po niczym innym nie było takiej błogości/wolności od lęku, chęci socjalizowania się i ogólnej radości z życia. Lorafen się nawet nie umywa, tetrazepam (dawny Myolascan) jest blisko, temazepam nuda, diazepam nuuuda i nic mi nie dał. Żarłem też duże ilości chlordiazepoksydu, który dostałem za darmo w Irlandii na okoliczność rzucania alkoholu. Bieda, ot co. Bromazepam też się przewijał, lipa. Oksazepam, podobnie. Umówmy się, nic nie daje takiego zrelaksowania/otuchy/uwolnienia od lęków - jak alprazolam. Dla mnie, king.
  11. miko84, skoro już jesteś przepytywany: Twoim zdaniem które ma większy potencjał anksjolityczny, mirta czy miansa?
  12. Niezbyt często: wysypka grudkowo-plamkowa lub wysypka rumieniowata, świąd, pokrzywka. Rzadko: nadużywanie i uzależnienie od leku, w szczególności u osób do 50. rż. z uzależnieniem od alkoholu lub leków w wywiadzie. Częstość nieznana: podczas leczenia tianeptyną lub wkrótce po jej odstawieniu zgłaszano przypadki myśli lub zachowań samobójczych, trądzik. W przypadku przedawkowania leczenie objawowe i podtrzymujące. Za: bazalekow.mp.pl Ups, to chyba mnie wyklucza z grupy potencjalnych tianeptynobiorców... Ostatnimi czasy rozważałem zapytanie psycha na wizycie co myśli/czy się zgodzi włączyć mi tianeptynę, ale zważywszy że zna on dokładnie moje wieloletnie przeboje, chyba nie ma o co pytać. Może to i lepiej. Zasugeruję w takim razie topiramat lub gabapentynę. Twierdzi się, że stabilizatory są wskazane przy zab. osobowości. Moje 5-miesięczne doświadczenie z Depakine temu przeczą, ale kto wie, stabilizator stabilizatorowi nie równy. Nie mam za grosz zaufania do lamotryginy i karbamazepiny, ale topiramat/gabapentyna działają na układ gaba, czyli mój ulubiony. Zatem kto wie, trzeba spróbować.
  13. miko84, którą tianeptynę bierzesz? Widziałem że na rynku pojawiło się parę nowych, polskich zamienników. Bierzesz standardowo 3x12,5 czy inaczej?
  14. Marek1977, myślę że możliwe jest połączenie natychmiastowego efektu i długofalowej skuteczności. Patrz: amfetamina. Jedyny problem to samokontrola i umiejętność ograniczenia się do dawki skuteczej, ale nie euforyczno-narkotycznej. Mnie się nie udało. Ale opowiadano mi o takich nadludziach którzy całe lata mieli nad sobą kontrolę. No cóż, tylko pozazdrościć.
  15. miko84, nie wątpię że taki tramadol może być pomocny w depresji (ok, akurat nie u mnie, mnie ten środek nie rusza). Jednak już taki środek jak tianeptyna zapaleńcy łykają w dawce kilkadziesiąt razy powyżej normy. W Rosji pakują go dożylnie. Jeszcze gorzej było z amineptyną. Nawet nie wspominam o barbituranach/benzo. I jak tu dać ludziom na depresję opioid..? Niestety, wiem aż za dobrze po sobie, że każdy lek "za dobry" prędzej czy później zaczyna się nadużywać. To powiedziawszy, powiem Ci że bardzo długo (kilka miesięcy) amfetamina w rozsądnych dawkach była dla mnie idealnym lekiem - w tamtym okresiem nie znałem depresji, leków, było optmalnie. Niestety, po jakimś czasie dawka się podwoiła, potem potroiła, a potem poszło już z górki. Z tymi substancjami jest trochę jak z zakazanym owocem - nie potrafimy się z tym obchodzić z szacunkiem, dawkować sobie rozsądnie. Więc dla dobra szeroko pojętego ogółu to cholerstwo zawsze będzie nielegalne. A szkoda...
  16. A właśnie że nie, tak sie może wydawac, jednak te wszystkie ciężkie strony tzw. ecstasy biorą się z nieczystości, niewłaściwej syntezy itd. Nie wspominając już o tym, że baaardzo żadko dostaje się czyste MDMA, z reguły jest tam CO NAJMNIEJ wkładka amfetaminy, często także ketamina, PCP, czy jeszcze inne wynalazki. Czysta, podana w terapeutycznej, nie rekreacyjnej dawce, mdma ma dawać spektakularne rezultaty, bez ryzyka odpływu w psychozę. Przy czym i tak niezbędna byłaby obecność terapeuty, znającego rzecz i zdolnego sterować obiektem. Nadmienię tylko, że sam zdaje się że miałem szczęście przy debiucie ecstasowym trafić na "prawdziwe" E - nie było żadnego pobudzenia, żadnych ekscesów cielesnych, tylko kompletnie rozpłynąłem się w - po prostu - ekstazie, czułem szczęście nie do opisania słowami, muzyka i światła dawała mi doznania których nigdy nie zapomnę, przytulałem i obejmowałem wszystkich znajomych w zasięgu, mówiąc jak bardzo ich kocham. Gdyby nie oni zresztą, obmacywałbym obcych ludzi, tak byłem pełen "miłości" :) Teraz po latach naprawdę ciężko opisać ten stan, mimo że jednocześnie nigdy nie zapomnę tego uczucia. MDMA to naprawdę nieprawdopodobna substancja, aż szkoda że jej reputacja jest szargana co weekend na dyskotekach, gdzie gówniaże łykają niewiadomego pochodzenia substancje, które z reguły nie mają nic wspólnego z mdma.
  17. miko84, jasne, tramadol to nie tylko opioid, ma też inne właściwości. Tak jak heroina, morfina, kodeina, ametamina, metamfetamina, dekstrometorfan, efedryna i nieskończenie wiele innych substancji. Pytanie tylko - co z tego? Każdą z ww. substancji można sobie świetnie poprawić nastrój, niekiedy na dłużej, tyle że ceną tego jest uzależnienie, szybko rosnąca tolerancja i ostatecznie zero efektywności, mnóstwo efektów ubocznych. Czy warto? Jednorazowo, jasne, sam to robiłem z każdą z tych substancji. Ale właśnie dlatego są to leki kontrolowane (w większości) i podawane pod kontrolą lekarza, bo zwykły człowiek nie będzie w stanie używać ich z umiarem i rozsądnie. Na pewno wiesz że nie tak dawno, ledwie 100 lat temu używało się heroiny, kokainy itd. do leczenia depresji. Wsyscy wiemy jak to się skończyło.
  18. Marek1977, nie wątpię że jest ok, a i że przedawkować nie jest łatwo. Ale jak z wszystkimi opioidami, baaardzo szybko rośnie tolerancja, a po chwili niezauważenie pojawia się też fizycznie uzależnienie. I potem zaczynają się prawdziwe problemy...
  19. NieznanySprawca, dokładnie. W sypitalu poznałem osoby które znalazły się tam wyłącznie z powodu benzo, które zresztą brały nie rekreacyjnie, tylko tak jak zalecił lekarz, nasennie itd. Jedna babka pamiętam brała klona przez 15 lat, raz dziennie na noc. Inna znowu przeciwlękowo Xanax 2xdziennie przez 8 lat... I potem obie wylądowały w psychiatryku, obie na 8 tygodni, i wychodząc wcale nie były już "normalne" i uzdrowone. Przeciwnie, mówiły że czują się okropnie i boją się opuścić szpital.
  20. ladywind, w pełni się zgadzam, heroina to czysty hednonizm, ucieczka w miękkie, przyjemne ale nieprawdziwe miejsce, gdzie nic się nie liczy i nie ma sensu. Nie ma bólu, nie ma stresu - nic nie ma. Ale LSD jak najbardziej, pod opieką psychologa, w kontrolowanych warunkach. Wierzę że coś może z tego być, coś dobrego i oczyszczającego. Podobnie zresztą z MDMA, czyli tym co "teoretycznie" powinno być w pigułach ecstasy (teraz niestety nikt już nie wie co tam jest) - ten środek również był studiowany pod kątem psychiatrii, jak może pomóc pacjentowi wyzwolić się z traum i PTSD, wydobyć na wierzch głęboko zakopane lęki czy trudne doświadczenia. Próbowałem swego czasu z LSD coś dobrego wyciągnąć, jednak robiłem to sam i nie dałem rady, efekty zupełnie mnie przemogły i nie potrafiłem nic z tym zrobić. Ale i tak było to ciekawer doświadczenie, nawet jeśli nieprzyjemne.
  21. NieznanySprawca, jestem przeciw. Leczenie się środkiem, z którego później trzeba się będzie leczyć mija się z celem. Ale od razu muszę przyznać, że rozważałem kiedyś właśnie takie "leczenie" się benzo, to znaczy w pełni świadome wpakowanie się w uzależnienie, jednak mój lekarz wybił mi to z głowy, mówiąc że skończyłoby się to jak każde uzależnienie - co raz więcej i więcej żeby osiągnąć zamierzony efekt, a i tak po jakimś czasie tego efektu już się nie doświadcza, zostaje tylko czysty nałóg który trzeba karmić. Już nie zeby czuć się dobrze, tylko po prostu po to żeby nie zdechnąć... Także to nie jest wyjście, niestety. Ale znów, przyznaję się bez bicia, że gdybym miał swobodny dostęp do benzo, bez wątpienia bym w to wszedł.
  22. Marek1977, właśnie na ten temat napisałem przed chwilą w dziale tramadol. Co mogę dodać, hmm, to bardzo zły pomysł tym się leczyć. Niech ten wynalazek pozostanie w rękach lekarzy, oni już wiedzą co z nim robić.
  23. Jeszcze jako nastolatek miałem trochę do czynienia z tramadolem, podbieranym z rodzicowskiej szafki z lekami. Pamiętam przez mgłę że były jakieś porządane przyjemne efekty, ale bez sensacji. Zupełnie nidawno z kolei pojono mnie tramadolem 2 razy dziennie przez bite 2 tygodnie w szpitalu, i efekt muszę powiedzieć był co najmniej niezadowalający - ani nie pomogło dostatecznie na ból, ani żadnych efektów specjalnych nie doświadczyłem. Chociaż owszem, raz, kiedy nie dawałem już rady i poprosiłem o dokładkę, i dostałem w kroplówce tramadol łącznie 3 razy, z czego dwa w odstępie godziny, było dość przyjemnie, zapomniałem gdzie i dlaczego jestem, zamknąłem oczy i lekko odpłynąłem. Ale i tak nie równa się to doświadczenie morfinie, którą miałem okazję dostać na pogotowiu. Trochę szkoda że w takich a nie innych okolicznościach, niemniej jednak było to wybitnie ciekawe przeżycie, ale nie polecam, bo każdy wie jak łatwo się w to opioidowe bagno wkopać.
  24. Rozumiem. Pytam dlatego że dawno temu przepisano mi ten lek ale brałem go jak cukierki, mniej niż zero efektów. Jednak z biegiem lat, tego typu leki zaczęły na mnie działać i to bardzo pozytywnie, także zastanawiam się nad powrotem do perazyny. Dobrze że Tobie służy, powodzenia.
  25. Właściwie to każdy z tych leków z osobna może pobudzać, a co dopiero w tercecie. Pytanie czy jest to w miarę pozytywne, zdrowe pobudzenie, czy jednak nieznośna akatyzja?
×