Skocz do zawartości
Nerwica.com

DelRey25

Użytkownik
  • Postów

    254
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DelRey25

  1. Ja niczego nie wyśmiewam, moja droga :) Z tego Big Brothera śmialiśmy się z ludźmi na oddziale i jakoś nikt nie czuł się urażony, wręcz przeciwnie, każdy zauważył od razu mnóstwo podobieństw Zgodzę się z Tobą w jednym: taki pobyt dużo daje ludziom, którzy są właśnie nie do końca świadomi natury swoich problemów. Wtedy taka psychoanaliza ma jakiś sens. W innych przypadkach robi w głowie niepotrzebne zamieszanie.
  2. Ja niczego nie wyśmiewam, moja droga :) Z tego Big Brothera śmialiśmy się z ludźmi na oddziale i jakoś nikt nie czuł się urażony, wręcz przeciwnie, każdy zauważył od razu mnóstwo podobieństw Zgodzę się z Tobą w jednym: taki pobyt dużo daje ludziom, którzy są właśnie nie do końca świadomi natury swoich problemów. Wtedy taka psychoanaliza ma jakiś sens. W innych przypadkach robi w głowie niepotrzebne zamieszanie.
  3. No więc właśnie... Czytając wypowiedzi niektórych osób mam wrażenie, że jedyną terapią dającą rezultaty na tym oddziale jest po prostu życie z innymi pacjentami. Przez ten krótki czas jaki spędziłem na 7F miałem już dość słuchania rozmów ludzi i tego w jaki sposób analizują wszystkie błahostki. Miałem wrażenie, że takie rozmowy to tylko w Big Brotherze można było swego czasu oglądać i słuchać, a tu niespodzianka Ja bym tam zwariował przez 6 miesięcy, analizując każdą pierdółkę. Po wyjściu pewnie kwestionowałbym własne imię i to czy ja w ogóle żyję... Tak czy siak, są podobno ludzie, którym taki pobyt pomaga, więc jakiś sens ten 7F ma. Oby takich ludzi było jak najwięcej.
  4. No więc właśnie... Czytając wypowiedzi niektórych osób mam wrażenie, że jedyną terapią dającą rezultaty na tym oddziale jest po prostu życie z innymi pacjentami. Przez ten krótki czas jaki spędziłem na 7F miałem już dość słuchania rozmów ludzi i tego w jaki sposób analizują wszystkie błahostki. Miałem wrażenie, że takie rozmowy to tylko w Big Brotherze można było swego czasu oglądać i słuchać, a tu niespodzianka Ja bym tam zwariował przez 6 miesięcy, analizując każdą pierdółkę. Po wyjściu pewnie kwestionowałbym własne imię i to czy ja w ogóle żyję... Tak czy siak, są podobno ludzie, którym taki pobyt pomaga, więc jakiś sens ten 7F ma. Oby takich ludzi było jak najwięcej.
  5. No więc właśnie... Czytając wypowiedzi niektórych osób mam wrażenie, że jedyną terapią dającą rezultaty na tym oddziale jest po prostu życie z innymi pacjentami. Przez ten krótki czas jaki spędziłem na 7F miałem już dość słuchania rozmów ludzi i tego w jaki sposób analizują wszystkie błahostki. Miałem wrażenie, że takie rozmowy to tylko w Big Brotherze można było swego czasu oglądać i słuchać, a tu niespodzianka Ja bym tam zwariował przez 6 miesięcy, analizując każdą pierdółkę. Po wyjściu pewnie kwestionowałbym własne imię i to czy ja w ogóle żyję... Tak czy siak, są podobno ludzie, którym taki pobyt pomaga, więc jakiś sens ten 7F ma. Oby takich ludzi było jak najwięcej.
  6. Mam do Was takie pytanie. Czy uważacie, że terapia psychoanalityczna jest naprawdę odpowiednim nurtem w leczeniu zaburzeń osobowości? Na oddziale byłem jedynie kilka dni i doprowadzało mnie do szału to ciągłe analizowanie każdej sytuacji, czynności, wypowiedzi itp. Nie wiem czy wytrzymałbym pełne 6 miesięcy. Leczenie zaburzeń osobowości to przede wszystkim uczenie się jak modyfikować swoje zachowania, myślenie. Uważam, że pod tym względem najlepsza jest terapia poznawczo-behawioralna. U mnie jest tak, że mam spory wgląd w siebie i wiem co robię źle, wiem skąd się wzięło moje zaburzenie, ale mimo to stoję w miejscu. CBT pomaga właśnie ruszyć z tego miejsca. Z przeszłością zdążyłem się uporać, ale teraz właśnie trzeba jakiegoś bodźca by pójść do przodu. Przeglądając zagraniczne fora psychologiczne zauważyłem, że CBT ma największą popularność i skuteczność. Odchodzi się już od typowej psychoanalizy na rzecz innych nurtów. Oprócz CBT polecana jest też terapia dialektyczno-behawioralna oraz terapia schematu, szczególnie pomocne przy z.o. Ja sam wracam do CBT niedługo. Pomogła mi ta terapia na natręctwa i dała nadzieję, że każde skrzywione myślenie można skorygować. I to nieprawda, że taka terapia może być tylko krótkotrwała. Terapeutka u której się leczyłem, mówiła, że ma pacjentów z z.o., których leczy od ponad 2 lat z widocznymi rezultatami. Hmmm.
  7. Tak czytam ten wątek i się zastanawiam. Albo u mnie takie skutki uboczne nie występują albo ja po prostu dziwny jestem. Na każdym leku jaki brałem (a brałem dużo: wenla, sertralina, fluo, opipramol, klomipramina, mianseryna, citalopram, karbamazepina, depakine, lamotrygina w tym neuroleptyki m.in. olanzapina, fluanksol, kwetiapina) miałem tak ogromne libido, że aż mi głupio było. Prze jakiś czas myślałem, że to od supli, które zażywałem (tribulus, bcaa + cynk), ale nawet jak byłem bez supli to i tak mnie ciągnęło w wiadomo jaką stronę. Jest u mnie natomiast coś takiego jak opóźnienie wytrysku, ale to akurat sobie chwalę, bo dłużej można się pobawić Pamiętam, że przez pierwszy miesiąc zażywania wenli (75mg) miałem takie orgazmy, że wyglądało to tak jakbym miał za chwilę drgawek dostać Coś niesamowitego. Jedynie zeszłego roku w szpitalu coś przez chwilę było nie tak, ale po jakichś 5-6 dniach minęło. Powiem tak: dużo zależy też od partnera No ale tak czy inaczej współczuję tym, u których wystąpiły/występują jakieś dysfunkcje. Ja bym umarł
  8. Dlatego polecam L-argininę. Do tego zakup sobie tribulus terrestris i będzie zajebiście -- 21 sty 2013, 21:27 -- Ja swego czasu brałem Clenburexin II oprócz białka, omega3 i tribilusa. Czułem się wyśmienicie. Najważniejsze, żeby odpowiednio dawkować. Clenburexin najlepiej jeden tabs z rana, 2 przed treningiem i 1 przed posiłkiem. Niedość, że tłuszcz pali idealnie to jeszcze samopoczucie świetne. Ale niektórych za bardzo nakręca, więc to też od organizmu zależy :)
  9. Nie, nie brałem. Po pierwsze trudno dostać, a po drugie nie mam problemów ze zmęczeniem i brakiem energii. Na nastrój i energię o wiele bardziej pomaga l-arginina z tyrozyną właśnie. Do tego kwasy omega3 i jest git. Choć są też tacy, którzy np. po Thermonexie czują się jak na haju. Nie próbowałem, jeszcze
  10. Najpierw napisz po co chcesz tę tyrozynę brać i czego w ogóle oczekujesz. Potem pogadamy, bo w temacie supli trochę się obracam.
  11. Tańczący z lękami, oprócz Lamo biorę też 30mg Citalu (biorę na OCD). depas, jestem przede wszystkim spokojniejszy. Nie wkur*iam się z byle powodu, nie mam tak jak dawniej, że stojąc w kolejce do kasy miałem ochotę zacząć wrzeszczeć ze złości (bo akurat jakaś kretynka zapomniała PINu). Huśtawki nastroju nadal miewam, ale oscylują one raczej wokół lekkich stanów hipomaniakalnych. Nie mam głupich napadów płaczu i takiego wręcz szaleńczego pędu ku autodestrukcji (nie chodzi mi o cięcie, nigdy bym się nie pociął...). Mimo to nie czuję się wypruty z emocji tak jak na wenlafaksynie czy innych stabilizatorach. Mam wrażenie, że wreszcie odczuwam jakieś prawdziwe emocje i jestem człowiekiem, a nie kawałkiem drewna. Nawet udało mi się zakochać bez popadania w jakiś chory amok (mega huśtawki) :) Jest po prostu dobrze. Nadal bywam impulsywny, ale to już moja cecha charakteru i nie oczekuję, że leki to zmienią, aczkolwiek na pewno jest pod tym względem poprawa. Udaje mi się nawet pomyśleć zanim coś zrobię. No, rzadko, ale udaje Wcześniej to był po prostu jakiś kompletny szał w porównaniu do teraz. Niby mogę zwiększać do 200mg, ale nie czuję takiej potrzeby na chwilę obecną. Kiedyś pewnie zwiększę, bo rozmawiałem z lekarzem o odstawieniu Citalu, ale zobaczymy co będzie za kilka miesięcy. Z Lamo trzeba być cierpliwym. U mnie nastrój zaczął się w miarę wyrównywać dopiero po około 1.5m-ca, a gdzieś od połowy października już zaczęło być tak jak jest. Skutków ubocznych nie zauważam. Na początku strasznie mi się łuszczyła skóra twarzy jedynie. Musiałem robić peeling codziennie i się natłuszczać, bo rano po prostu się ze mnie sypało. No i takie jakby czerwone plamy na twarzy, które same znikały po 1-2 dniach, choć oczywiście panikowałem z tego powodu masakrycznie, bo już siebie widziałem w szpitalu na dermatologii z zespołem Stevensa-Johnsona Na szczęście wyczytałem na jakichś zagranicznych forach, że te problemy z twarzą to normalne przy Lamo i dopóki nie mam wysypki na innych częściach ciała (szczególnie brzuch, plecy, uda, pośladki, ręce) to znaczy, że wszystko ok. Zatem życzę cierpliwości i oby na Was podziałało tak jak na mnie W razie pytań, walcie śmiało
  12. Ja zacząłem brać Lamo w szpitalu, w sierpniu 2012 i dopiero gdzieś pod koniec września gdy byłem na 75 mg zacząłem czuć różnicę. Teraz jestem na 100mg i bardzo sobie chwalę :)
  13. To w takim razie pójdę do psychiatry i powiem mu, żeby mi zmienił diagnozę...
  14. Dla mnie tekst o "osobowości narcystycznej" w wypisie ze szpitala przez moment sprawił, że poczułam się wyjątkowo. Jakby to było coś lepszego niż "zwykła" depresja. Ale potem już nie, tak jak gdyby to znaczyło, że jestem zła lub przynajmniej ludzie mnie za taką uważają. Nie wiem, czy warto szukać potwierdzenia takiej diagnozy. Przez krótką chwilę czułem się identycznie. Nawet w jakiś sposób mnie to podbudowało, ale później już nie było tak kolorowo. Myślę, że my narcyzi mamy tak spaczone poczucie własnej wartości, że wystarczy byle błahostka, by poczuć się wyjątkowym...
  15. DelRey25

    chudy vs gruby

    Jak dla mnie to tak jest tylko w teorii, bo takie osoby i tak się sporo nasłuchają. Przykre jest to, kiedy słyszy takie rzeczy osoba, która z przyczyn zdrowotnych schudnąć nie może. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś po prostu za dużo je i się nie rusza to zwrócenie mu delikatnie uwagi byłoby raczej wskazane, bo przesada w żadną stronę nie jest dobra. Wiesz, ja sam przytyłem sporo po lekach i wiem jak jest. Nikt mi nigdy w oczy nie powiedział, że jestem spasionym wieprzem, ale gdy udało mi się zrzucić 20kg to nagle wszyscy zaczęli zgodnie twierdzić, że się wylaszczyłem, bo wcześniej to wyglądałem jak worek ziemniaków lub nadmuchany do granic możliwości kondom. Osoby z nadwagą/otyłe najbardziej przewalone mają w szkołach, ale później już mało kto ma odwagę zwrócić takiej osobie uwagę czy choćby zapytać 'wygodnie Ci w swoim ciele?'. No i takie osoby są mistrzami w okłamywaniu ludzi, twierdząc, że świetnie się czują ze swoją tuszą. A gówno prawda. Nikt nie lubi mieć zadyszki wchodząc na drugie piętro, nie wyrabiać z antyperspirantami w lecie czy czuć okropny ból nóg i kręgosłupa z powodu jego przeciążenia.
  16. DelRey25

    chudy vs gruby

    Mój kumpel z pracy kiedyś mówił o tym jak miał prze&ebane w liceum wśród kolegów, którzy wiecznie się z niego nabijali z powodu jego wagi. Do tego laski też nieprzychylnie patrzyły rzucając komentarze typu: 'takiego to ja bym połamała'. Chłopak zaczął się objadać do bólu, co oczywiście nic mu nie pomogło. Potem wpadł w depresję i już w ogóle przestał o cokolwiek dbać. Teraz jest ok, po prostu zaakceptował fakt, że jest jaki jest, ma żonę i wszystko gra. Wkur*ia mnie to, że grubasom nie można zwrócić otwarcie uwagi, bo to politycznie niepoprawne, a jak ktoś jest chudy to można wszystko, bo to 'mniejsze zło' i 'bardziej akceptowalne'. Od razu sączy się jad i lecą wyzwiska typu: anorektyczka, bulimiczka, kościotrup, szkieletor itp. Niefajnie.
  17. Temat idealny dla mnie. Ja bardzo często uciekam w świat fantazji gdzie jestem kimś ważnym, kimś kogo ludzie chwalą i podziwiają, znam minimum 5 języków obcych i biegle nimi władam. Jeśli chodzi o wygląd to niby pracuję nad sobą na siłowni i widzę efekty, ale wyobrażam sobie, że ludzie się za mną oglądają i mówią 'Boże, jaki on świetnie zbudowany jest!' lub np. chwalą za ciuchy jakie mam i ile pieniędzy na nie wydałem. Potem dochodzą takie fantazje, że np. udzielam wywiadów i mówię o swoim niesamowitym życiu, o tym jak pokonuję wszelkie przeciwności losu i daję innym rady jak żyć. No i oczywiście fantazje o wielkiej miłości, która uratuje mnie od nudy i szarości dnia powszedniego. Miłości, która zmiecie mnie z powierzchni ziemi. A tak naprawdę czuję się jak śmieć i wiem, że to o czym marzę/fantazuję to jedno wielkie gówno.
  18. magic, zostaw diagnozy w spokoju. Ja w przeciągu ostatnich 7 lat miałem ich chyba z 10. Jeszcze w zeszłym roku dostałem CHAD (typ mieszany), osobowość chwiejną (typ impulsywny), histrioniczną, aż w końcu stanęło na narcystycznej-kompensacyjnej. I wiesz co? Mam to w dupie. Mam gdzieś wszystkie terapie itp., przynajmniej na chwilę obecną. I o dziwo, czuję się o wiele lepiej. Leki też mają w tym swój udział i jak na razie jest ok. Tego się trzymam. A diagnoza? Dla mnie to tylko kolejna etykietka.
  19. elfrid, biorę również Cital 30mg. Diagnoza? CHAD (stan mieszany), natręctwa myślowe i zaburzenia osobowości (podobno narcystyczne ).
  20. U mnie działa bardzo dobrze. Mam okazjonalne huśtawki, ale nie takie jak wcześniej. Przede wszystkim nie czuję się wyprany z emocji, a to bardzo ważne przy kuracji zarówno stabilizatorami jak i antydepresantami. Wiadomo, dawkować trzeba powoli. Najlepiej dodawać 25mg co dwa tygodnie. Sam tak robiłem i doszedłem do 100mg dziennie. Więcej mi nie potrzeba, bo jest ok
  21. A z wiekiem to różnie bywa, bo nie chcę wyliczać ile razy głosiłem na przeróżnych portalach branżowych, że nie interesują mnie faceci np. poniżej 25 roku życia (mam 26lat). I co? Spotkałem jakiegoś 21letniego gówniarza i niedość, że kompletnie straciłem głowę dla niego to jeszcze seks był nieziemski. Podobna sytuacja w drugą stronę. Facet 42lata, w dobrym stanie psychofizycznym ( ) i też jakoś potrafił mnie podniecić. Wszystko zależy od osoby. Nie ma tutaj reguły. Ja sobie mogę twierdzić, że najlepiej mi będzie z równolatkiem, ale jak to zwykle bywa, rzeczywistość okazuje się zaskakiwać bardziej niż byśmy tego chcieli
  22. Pewnie nie, ale ja myślę, że tak :) Jednak nie o sam seks chodzi i tego się trzymajmy :) A co do samej orientacji to jest to bardzo płynna sprawa. Zdarzyło mi się poznać mężczyzn/kobiety w związkach małżeńskich, nigdy wcześniej nie kwestionujących swojej orientacji, a tu nagle jebut. To jest dopiero coś co może masakrycznie w głowie namieszać. Skłaniam się ku poglądowi, że wszystko zależy od drugiego człowieka, jakiejkolwiek płci by on nie był. Wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie :)
  23. *Wiola*, nie chcę tutaj uogólniać, ale prawie zawsze tak jest. Nikt lepiej nie zna męskiego ciała niż inny mężczyzna, to samo jest z kobietami, więc to nic dziwnego, że seks jest lepszy (moim zdaniem o wiele lepszy...). Nie twierdzę absolutnie, że kobieta z mężczyzną nie mogą sobie dać przyjemności, bo z pewnością tak nie jest, jednak wielokrotnie miałem styczność z facetami hetero i chcącymi poeksperymentować, którzy po inicjacji z własną płcią stwierdzali, że nigdy im nie było tak zajebiście jak z facetem. anonus, wiem jak natręctwa potrafią dać w kość, bo wielokrotnie przeróżne przerabiałem. Na szczęście one mijają lub są zastępowane innymi. Problem w tym, że my skupiamy się na tych myślach/impulsach i później je analizujemy. A im głębiej w las tym więcej drzew... Mi pomagają (póki co) leki. Dużo też daje terapia, szczególnie behawioralno-poznawcza. Do tego Cię bardzo zachęcam, bo te natręctwa można zminimalizować i odebrać im cały ten ładunek emocjonalny, który powoduje, że czujemy się gorzej. No i wiadomo: natręctwo natręctwowi nierówne. Gdy ja bałem się, że kogoś zamorduję to wtedy twierdziłem, że nie ma niczego gorszego. Gdy przeniosło się na gwałty i pedofilię stwierdziłem, że to jest najgorsze. Wreszcie gdy natręctwa przeniosły się na obsesyjne wątpliwości co do moich uczuć względem drugiego człowieka, wtedy też uważałem, że z każdym innym natręctwem sobie poradzę, ale to jest najgorsze. To samo z wątpliwościami nt. orientacji seksualnej. Sam kiedyś się z tym użerałem, mając faceta. Byłem przekonany, że wmówiłem sobie bycie gejem i tak naprawdę to kręcą mnie kobiety. Wcale tak nie było, a na samą myśl o stosunku z kobietą reagowałem lękiem (co jest tym bardziej niedorzeczne, bo wcześniej stosunki z kobietami odbywałem). Jeden wielki kosmos, ale i z tego da się wyjść lub też zminimalizować do takiego stopnia, by te myśli nie utrudniały nam normalnego funkcjonowania.
  24. No i dlatego jesteś hetero :) Tego się trzymaj :) Ja byłem z kilkoma kobietami i było fajnie/przyjemnie, ale dopiero seks z facetem sprawił, że często czułem się tak jakbym miał zaraz zejść z tego świata z nadmiaru przyjemności :) Tego się nie da opisać :) Tak więc bez paniki: nie podniecają Was faceci - nie jesteście homo. Proste. To tylko nerwica Wam miesza w głowach.
  25. Bycie gejem to super sprawa. Nikt tak nie zadowoli faceta jak drugi facet. Nie ma to jak mocny, męski seks :) Tak więc chłopaki, lęki na bok i przekonajcie się co dobre :)
×