Skocz do zawartości
Nerwica.com

Agasaya

Użytkownik
  • Postów

    1 476
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Agasaya

  1. c h u j o w o że tak powiem brzydko i bez ogródek we mnie i wokół mnie huśtawka z podbitkami niestety a Ty Atalia, ?
  2. cytrynka84, słyszałam... zamierzam go używać tylko w większych kryzysach nie wiem jak reaguje na to bo jeszcze nie wzięłam ani razu, pytam na zapas pewnie wezmę 1 mg i zobaczę bo 0,5 to nie sądzę że mnie ruszy
  3. o to to... poza tym jak walniesz samobója to na nic Ci studia i wszelkie wysiłki... lepiej więc zapobiegać
  4. zielona miętowa, nie zostaniesz bez niczego, w sytuacji pobytu w szpitalu mają obowiązek umożliwienia Ci zdawania sesji z innym terminie. Poza tym zawsze możesz wyjść na rządanie
  5. cytrynka84, wiem... dlatego się na niego szarpnęłam... bo to moja ostatnia deska ratunku
  6. tak tylko ja jestem oporna na działanie tego typu tabletek przykładowo po 15 mg relanium rzucałam się po łóżku w lękach co dla mojej lekarki było szokiem... ale skoro od 7 lat jestem doraźnie na afobamie a matka na podtrzymanie ciąży dostawała właśnie relanium to chyba nie jest aż takie dziwne może dlatego lekarz zapisał mi 2 mg bo wiedział że mniejsza dawka mnie nie "ruszy"
  7. mnie nie stać na inną terapię niż na nfz... jak mnie terapia nie wyciągnie to nigdy mnie nie będzie stać... i takie zasrane kółeczko... zielona miętowa, mnóstwo jest takich którzy próbowali i raczej wracali w stabilniejszym stanie... może warto spróbować?
  8. ufff skoro już czwarta osoba mówi mi że to nieprofesjonalne to jestem uspokojona że nie jest ze mną aż tak źle. Właśnie od początku odnosiłam wrażenie że ona mnie traktuje jakoś... hmmmm nieprofesjonalnie... z góry... Dawała mi odczuć że jestem kimś gorszym. No i ta kwestia odrzucenia na 2 miesiące... nosz kuźwa czyli uderzenia w najbardziej czuły punkt bordera. Przecież gdybym ją polubiła i przywiązała się do niej to byłaby tragedia dla mnie. Skoro jej jednak nie polubiłam jest to dla mnie tylko dowód na to że stanęła na wysokości zadania. ja może i też ale nie chce mi się tam jechać i tracić czas i pieniądze. Jak będą u lekarza (w tej samej poradni) to mu powiem co o tym myślę. W dodatku na początku terapii nie poinformowała mnie że mają tam takie chore zasady... które ona ustaliła... Ech chyba zaraz ją wyszukam w necie i obsmaruję
  9. W czwartek lekarz mi zapisał (i tego samego dnia wykupiłam). Ma być wspomagająco nasennie do mirtazapiny, w razie silniejszych lęków lub napadów paniki. Nie wzięłam jeszcze żadnej tabletki a już śpię jak dzidzia Lek działający cuda a tak na poważnie to chyba działa sama świadomość że mam wreszcie coś co w razie potrzeby zwali mnie z nóg... Przynajmniej tak się łudzę... 2 mg to dużo? Bo mam tabletki 2 mg i lekarz i mówił żebym zaczęła od połowy tabletki ale jak go znam to panikuje Myślicie że w razie potrzeby mogę śmiało wziąć całą tabsę?
  10. Jestem wściekła na moją terapeutkę... Nie wrócę już do niej. Od początku mi nie pasowała bo dawała mi do zrozumienie że mnie negatywnie ocenia a teraz dała popis swojej wyższości... Zapomniałam o piątkowej terapii. Zadzwoniłam dzisiaj żeby się usprawiedliwić a na to otrzymałam informację że zostałam na dwa miesiące odsunięta od terapii... Raz jeden zapomniałam bo mam Hiroszime i Nagasaki w życiu... Zwłaszcza że terapie mam nieregularnie, czyli nie w każdy piątek... Ale jak mi raz kurwa kazała przyjść a jak przyszłam to oznajmiła że jej się pomyliło i mogę wracać do domu bo tego dnia nie będę miała terapii to było wszystko ok W czym ona niby jest lepsza ode mnie jako człowiek? że jej wolno popełnić błąd a mi nie?! Kto dał jej prawo stawiania siebie wyżej Czy tak powinien postępować terapeuta? Bo mi się zdaje że nie... ale może znów przemawia przeze mnie B...
  11. nieboszczyk, bardzo często jest tak że żeby było lepiej to najpierw musi być gorzej niestety
  12. w tym wypadku lepiej kierować się własnymi przeczuciami i dmuchać na zimne
  13. też mi się tak wydawało a jednak zaufałam mojej terapeutce i poszło jakoś... gorzej z nową... na psychoterapii poszukuje się źródeł... lęku, niskiego poczucia własnej wartości, poczucia beznadziei... rozprawia się z nimi... zależy jeszcze w jakim nurcie jest psychoterapia... ja rozprawiałam się z przeszłością np. jak nie spróbujesz to się nie dowiesz
  14. nazywam się niewarto, ale jednak czujesz że coś jest nie tak
  15. nazywam się niewarto, w takim razie na kolejnej wizycie zaznacz że poczułaś się olana kiedy wspomniałaś o problemach z jedzeniem. Grunt to szczerość.
  16. ryzapotworzyca, myślałaś o psychoterapii? same leki sprawy nie załatwią...
  17. hmmm niefajnie... ale z zaburzeniami odżywiania zwykle tak jest że lekarze na serio reagują dopiero przy skrajnym wycieńczeniu organizmu... ja chodząc na oddział dzienny nie raz miałam hipoglikemię i trzęsiawkę z głodu... dostawałam kanapkę, ciastko, słodką herbatę i reprymendę... a ponieważ wyglądałam i nadal wyglądam solidnie, na tym się kończyło... może zmień lekarza?
  18. Agasaya

    Objawy a pora dnia

    me too rano totalny brak napędu i chęci do życia, otępienie, lekki lęk wieczorem lęk staje się nie do zniesienia i pojawiają się myśli "s", autoagresja...
  19. Za siedmioma górami… za siedmioma lasami żyła sobie dziewczynka zwana Kopciuszkiem. Nie miała ona imienia, a jedynie ksywkę doskonale oddającą jej największe zamiłowanie, jakim było kopciuchowanie, czyli sadzenie podstępnych bąków i wymykanie się z pomieszczenia, aby z ukrycia obserwować jak inni je wąchają i cierpią przy tym nieziemskie katusze. Tak drodzy czytelnicy, Kopciuszek była zboczona. Cierpiała również na inne zaburzenia psychiczne, z powodu których regularnie przyjmowała rozmaite substancje psychoaktywne. W związku ze swoimi niecodziennymi skłonnościami nasza bohaterka założyła sobie konto na portalu www.nerwica. com i tam przez wiele lat w wątkach wszelakich wymieniała się z innymi użytkownikami doświadczeniami i spostrzeżeniami związanymi z publicznym pierdzeniem. Zaintrygowana możliwymi do poznania zapachami piardów, zdecydowała się wziąć udział w zlocie forumowym, który miał się odbyć w pięknej i malowniczej Gdyni. Pewna znachorka, znana na forum powszechnie z niecnego ocierania się o innych swymi uzdrawiającymi cycami, podstępnie zaprosiła wszystkich do nocowania w swojej chatce na kurzej łapce. Chatka w godzinach nocnych pełniła rolę domu publicznego, w którym regularnie odbywały się orgie seksualno-alkoholowe. Znachorka zapragnęła jednak poszerzyć zakres oferowanych przez siebie usług o zbiorowe puszczanie i wąchanie bąków. Kopciuszek była zachwycona tym pomysłem. Nie wiedziała jednak, jak straszliwą przygodę przyjdzie jej przeżyć w trakcie pobytu w Trójmieście… Krótko po przybyciu na miejsce zlotowych orgii Kopciuszek udała się ze swoimi zboczonymi przyjaciółmi do cieszącej się złą sławą karczmy, w celu spożycia ogromnej ilości niezdrowych i ciężkostrawnych potraw, aby mieć później z czego walić jadowite piardy. Po drodze jednak grupa zgodnie zdecydowała, że najpierw wspólnie najebią kelnerowi, a potem powiedzą mu dlaczego. Otóż dlatego, że kelner ów lubował się w Hello Kitty, nieustannie torpedując gości wyssanymi z dupy opowiastkami o swoich podbojach, wyrzucając z paszczy słowa z prędkością karabinu i plując na słuchaczy w międzyczasie. Po spożytym posiłku, uradowana wstawieniem kelnerowi na pizdę, grupa psycholi, pod wodzą Złej Wiedźmy, zwanej inaczej Znachorką vel. Burdel Mammą zamierzała spenetrować zakątki pobliskiej plaży, celem okopcenia ich przez Kopciuszka. Dziewczynka jednak podniecona do granic możliwości, nie zdołała powstrzymać nadchodzącej ekstazy i popuściła soczystego bączka tuż przed wyjściem z Karczmy. Odrzut był tak silny, iż z zacnego jej zadka sfrunęły gacie, lądując tuż pod nogami oczadziałego i obolałego jeszcze kelnera. Kopciuszek była jednakże tak podekscytowana, iż nawet tego nie zauważyła. Następnego dnia w popularnej gazecie Fakt, na pierwszej stronie ukazał się artykuł o Księciu, którego chciały zabić majtki, podczas gdy wykonywał pracę kelnera. Kopciuszek przeraziła się, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że to były właśnie jej gacie. Postanowiła nie przyznawać się do tego przed nikim i utrzymywać przed znajomymi, że od zawsze nie nosi majtek, gdyż te zanadto ograniczają jej pole manewru podczas puszczania bąków. Kolejne artykuły na pierwszej stronie Faktu informowały społeczeństwo o tym, że majętny Książe poszukuje właścicielki owych zagubionych majteczek, gdyż zakochał się, gdy tylko poczuł ich cudowną woń. Owładnięty pożądaniem Książę odwiedzał kolejno wszystkie domy i mieszkania w Trójmieście, aby odnaleźć wybrankę swoich trzewi. Zdesperowane i niewyżyte panny uciekały się do różnorakich oszustw, aby udowodnić iż to są właśnie ich galoty. Większość jednak odpadała już w przedbiegach używając słowa „stringi”. A musicie wiedzieć kochani czytelnicy, że majty te nie były stringami, gdyż jak powszechnie wiadomo, podczas pierdzenia paseczek między pośladkami dźwięczałby niczym harfa, niwecząc cały spektakularny efekt skopcenia się. Te którym udało się przejść próbę, najczęściej nie mieściły jednak swoich zadków w tych wspaniałych majteczkach. Gdy nieświadomy, jak blisko jest celu, Książę wlazł wreszcie do właściwej chałupy, zastał tam istny rozpiździel po całonocnej orgii. Potykając się o niewykazujące oznak życia ciała, przedarł się do centrum dowodzenia, jakim była kuchnia, a spotkawszy tam Znachorkę splunął siarczyście i wybąkał: „Sodomia i Gomoria … Kici Kici miau miał Czcigodna ladacznico! Przybyłem poszukać tu właścicielki tych oto majteczek.” Mówiąc to sztachnął się nimi zamaszyście aż go zarzuciło w kierunku obrzyganego wucetu. Znana ze swojego niewyżycia seksualnego Znachorka postanowiła podszyć się pod Kopciuszka. Widziała ona bowiem całe zajście, podczas którego dziewczyna zgubiła swoje majciochy. Pobiegła szybko do pokoju w którym smacznie spała zbombiona zolpidemem pierdzioszka. Upewniła się, że dziewczyna śpi, po czym szybko ucięła sobie oba swoje zacne poślady i schowała je pod poduszką. Mimo to nie zmieściła się jednak w te sławetne już majty. Książe niedowierzając Znachorce, że w mieszkaniu nie ma więcej kobiet rozpoczął przeszukania. Szczęśliwy traf chciał że w momencie, kiedy pochylał się on nad śpiącym Kopciuszkiem, ta puściła akurat swojego magicznego bączka i Książę ją rozpoznał. Myślicie pewnie drodzy czytelnicy, że na tym koniec tej pięknej historii ale muszę was zaskoczyć. Krótko po ślubie, Kopciuszek przyłapała Księcia na noszeniu damskiej bielizny z nadrukiem Hello Kitty z tyłu. Postanowiła jednak wybaczyć mu ten wyskok, ponieważ bardzo go kochała. Jakkolwiek zgodnym byli małżeństwem i pięknie razem wyglądali, Książe zawsze sprawiał wrażenie lekko zakręconego, a ona mocno skrzywionej. Któregoś dnia w pełnym roztargnieniu, po udanej kopulacji z lokajem, Książe podał mu numer telefonu do Kopciuszka, zamiast do siebie. Sfrustrowany kochanek, dodzwoniwszy się do niej wyznał jej, że Książe wcale nie lubi wąchania bąków, uwielbia natomiast zapach męskiej wody kolońskiej marki Brutal. Załamana Kopciuszek w pośpiechu spakowała się i opuściła Trójmiasto. Wysiadając z pociągu na docelowej stacji, postanowiła jeszcze po raz ostatni puścić bączka w majtki i…. Obudziła się w łóżku z dwoma cycatymi lachonami, po czym solennie przysięgła sobie, że nigdy już nie łyknie zolpa. Historia oparta na Faktach autentycznych ale nie do końca prawdziwych. Zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa a podczas pisania nie ucierpiało żadne zwierzę.
×