Skocz do zawartości
Nerwica.com

ajajaj89

Użytkownik
  • Postów

    483
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ajajaj89

  1. W sumie to ja już z wieloma dziewczynami probowalem, ale caly czas to nie bylo to. Moze ja sie nie nadaja do związku, moze mi po prostu zwiazku sie nie chce. Ale to nie oznacza ze nie chce mi sie sexu. Czy ja musze sie zenic tylkoze wzgledu nasex . Czy nie ma kobiet ktore rowniez nie są zgodne tylko na sexualne relacje?
  2. Mowisz o wynajmie? Bo kredyt przeciez wszystkim nie rozdają - szczegolnie studentom. -- 07 maja 2012, 19:05 -- Juz nie mowie o tym ze u nas na medycynie nikt nie ma czasu na pracę - wszyscy jada na kubeczku.
  3. Za swoje mieszkanie... Swoje mieszkanie to w dzisiejszych czasach dostaniesz po splacie kredytu w wieku 55 lat. Czyli interesuja cie faceci 55+? -- 07 maja 2012, 18:57 -- Widać moi koledzy w wieku 25 lat wg ciebie nie maja szans aby poznac dizweczyne. Bo nikt z nich nie utrzymuje sie sam. Można oczywiscie wykiwac rodzicow - zmusic ich do kupna mieszkania na siebie jako wlasciciela, a potem im powiedziec "spie*****", Ale niestety mnie nie stac na takie wyzwolenie psychologiczne.
  4. Ale z drugiej strony moi rodzice posiadają też plusy. Nie ma ludzi, ktorymi by nie kierowaly egoistyczne przeslanki. Krotko mowiac; moi rodzice najlepsi nie śa, ale nie są też na tyle koszmarni aby nie dać im szansy. -- 07 maja 2012, 15:16 -- No tak - mieszkasz z rodzicami, to zle , bo biedny jestes, nie podobasz mi sie - myslenie kobiet -- 07 maja 2012, 15:25 -- CUDAK, wytłumacz mi co oznacza : "facet moze siebie utrzymac"
  5. DOrosly facet to jedno. A pieniadze to drugie. Co z tego ze 25 letni facet mieszka sam skoro jest na garnuszku rodzicow. -- 07 maja 2012, 05:39 -- Pakuje sie w 300 tys zeta w testamencie dla mnie. A dorosly facet bierze kredyt i nic nie posiada.
  6. Znają moich kolegow psychiatrów, to oni sami tego nie ogarniają
  7. No + to, ze mieszkając caly rok sam zastanawiam sie czy taki stan rzeczy jest normalny.\\ Caly weekedn sam ze soba w mieszkaniu nad książkami. Z nikim nie zamienić słowa. Spotykać ludzi na zajęciach a pozniej wracac do pustego domu. A najgorsze te weekendy. Nikoby nie byc potrzebnym Czy to jest OK? -- 06 maja 2012, 19:51 -- No dobra - no sprobuje z nimi pomieszkac jak nie wypali to sie wynoszę. Co lepiej - dać im szanse w nowych warunkach, czy odrazu skasować szance na wspolne zycie?
  8. ale dokad bys sie wyprowadzil gdzie nie mozesz wyprowadzic sie sam? Kawalerka - wynajem 1000 zeta + rachunki. Moje stazowe wynosi 1800 zeta. Gdybym mial partnerkę to obydwoje bysmy placili i sytuacja bylaby lepsza. Ale tak czytajac i patrzac na ludzi to zaczyna mi sie wydawac, ze wiekszosc rodzicow są tokscyczni. Większość partnerów jest problematyczna. Większość dzieci jest chamskich. Nic - tylko wyjechać na Syberię i mieć wszystich w d****
  9. Aż mnie strach ogarnia jak pomysle sobie, ze odkryja to ze biorę SSRI. Normalnie Bog go wie co bedzie sie dzialo. Plus taki, że będąc wspołwlascicielem domu , nie moge byc wygnany przez rodziców. -- 06 maja 2012, 16:23 -- NO ale ogólem wszyscy moi znajomi uciekaja od rodzicow. Na to wygląda ze kazdy ma wkurwiajacych rodzicow. Moi rodzice os wiekow mieszkali w mieszkaniu 120 m2. Sprzedali go i mieli do wyboru dwie opcje : kupic 2 50m2 mieszkania lub dom. W 50m2 mieszkaniu nie chca sie gniezdzic, wiec pozostal dom 200 m2.
  10. Nie no wiesz -rodzice są dom i basta... Ja nie mam nic do powiedzenia. Ichnia kasa - ichnie zyczenia sa spelniane. Cudak , i co -to byl miedzy wami koniec?
  11. No gdybym mial narzeczona to sprawa bylaby prosta - odrazu bym sie wypowadzil i tyle, ale jestem sam. A samemu mieszkac tez lipa - wlasnie od roku mieszkam sam A na stazu bede dostawal 1800 pzl netto to trochę za mało na samodzielne życie. Dom kupują - a co ja niby mam zrobić - za swoje pieniądze kupują. Nie chcę miec pozniej wyrzutow sumienia ze oni mi kupili 2-pokojowe mieszkanie i sobie tez a domu nie kupili. Niech kupują ten dom i idą w p**** . Narazie zamieszkam u nich, jak bedzie koszmar to ide na wynajem mieszkania. Oni beda plakac, ojciec bedzie plakal ze dostanie zawalu ale CHWDP -- 06 maja 2012, 14:16 -- Bede wspolwlascicielem domu - to tak na wypadek, jak ktos z nich kopnie w kalendarz to bede mial swoja wyplate za 20 lat cierpienia.
  12. Tia - narazie kupujemy dom. Raczej staż lekarski spędze razem z nimi. Wtedy też zweryfikuję, co robic dalej. Generalnie gdyby rodzice sie dowiedzili ze biore SSRI to by mnie wyklęli. Jest równięż w zyciu parę rzeczy, których nie wiem czy nie robie ze względu na nicH; wyjechanie na staż za granicę, pojscie latem na dzienny oddzial nerwic, jezdzenie do powyzszej dziewczyny do Gdańśka itd. Kiedy byłem w domu kilka lat temu poszlismy do psychiatry. On przepisal leki, a rodzice nie chcieli pozniej mi je dawać. -- 06 maja 2012, 14:01 -- Ja zaczęłem wtedy krzyczec by dawala mi leki. A ojciec zaczal grozic ze mnie pobije. A tak jak ja mialem wtedy napad lęku to się ugiąłem.
  13. NO tak - moi rodzice... Z punktu widzenia psychologii to ź l i ludzie. Mój ojciec ma impulsywne zaburzenia osobowości. Zawsze się wkurwia. Gdy z nim gadasz zawsze mowi wszystko naodwrót. Jak wyrażam coś co by godziło w jego poczucie wartośći, to nie odzywa się calymi dniami ,dopoki go nie poprosisz o wybaczenie. Zaczyna wtedy wytykać ile to on dla mnie zrobił. Sam bezrobotny od 10 lat. Ostrzegający zawsze mnie przed niebezpieczenstwami. Grozacy odejsciem w dziecinstwie. Zawsze mial do mnie zawyzone wymagania - w szkole sredniej same piatki itd. 10 lat temu upijał się, sam miał ojca pojebanego. Wychowal sie bez matki. Jego zdaniem ja musze miec do niego szacunek i nie moge nic mu zarzucac. Matka - zaborcza s''''' . Zależna od innych. Narzekająca na klątwę ktora zwisa nad naszą rodziną. Przy innych ludziach udaje jako to ona nie jest w stosunku do mnie opiekuncza. Nie radzi sobie z męzem to do mnie się teraz lepi. Caly czas mi zarzuca ze inne dzieci sluchaja rodzicow, a ja jestem taki uparty. Jak jej mowisz, ze jest slaba psychicznie, to zaczyna płakać i budować we mnie poczucie żalu. Ale gdy bylem maly i mniej pewny siebie miala moje zdanie w d///// .Zaborcza. Chce mnie sobie przywłaszczyć. Jak jej jestem posłuszny odrazu mnie pochłania i nie chce odpuscić. Tez nigdy nie chce przyznac przed sobą swoje problemy. NIENAWIDZE ICH !!!
  14. To może ja podzielę się swoimi spostrzeżeniami ze swojego życia. Wszystko się zaczęło od przeczytania ksiazki Karren Horney : "Neurotyczna osobowość naszych czasów". Bez owijania w bawełnę: Widzę teraz , jak jestem nastawiony oralnie na branie : w moim życiu przeważają tendencję do pochłaniania rzeczy przyjemnych ( ciągłe wcinanie słodyczy, ściaganie plikow z netu na niebotyczna skale, naurotyczne ogladanie filmow czytanie książke). Prace twórcza w swoim zyciu ograniczam do minimum. A jak wiadomo, aby korzystac z dobr zycia, trzeba cos tworzyć. Ja poszedłem na łatwiznę - pracę twórczą zrzucam na karb ludzi mnie otaczających i to z nich wysysam oralne uciechy. Tak samo stawię się do nowo poznanych dziewczyn - opowiadam im o sobie, a o nich samych nie chcę słuchac.. Ta cała sytuacja jeszcze bardziej podkresla moje dążenie do tego aby ulec, zlać się z jakimś mocnym, opiekuńczym autorytetem, wyzbyć się swojej siły woli, spocząć na laurach i czekać tylko na to co mi dostarczy obiekt. Dalej idąć, ta sytuacja umacnia moją potrzebę kontroli nad światem zewnętrznym( skoro obiekt mojej relacji ma dla mnie az tak kluczowe znaczenie --> bez niego musialbym w koncu wziasc dupe w troki) i swiatem wewnetrznym( muszę ciągle uzyskiwac aprobatę w oczach obiektu, aby ten się ode mnie nie odwrócił --> czuję lęl przed kompormitacją swojego wizerunku w oczach obiektu) To tak pokrotce glowne patologie, ktore mi nie dawaly zwiazac sie z zadna dziewczyną. -- 05 maja 2012, 14:30 -- Los chciał, ze akurat dzisiaj przypomniala mi sie pewna histroria z ubiegłorocznych wakacji. Prosze przeczytajcie ją . I napiszcie co o tym sądzicie bo jestem zdruzgotany. Rok temu w czerwcu byłem na wycieczce. Była tam też jedna taka dziewczyna... Na początku wydawało mi się że w ogóle nie jest w moim guście, ale ostatnie 2 dni coś mi sie zakręciło w głowie. Pojechaliśmy z kolegami na Sląsk, a ona dalej tkwiła mi w głowie. Przyjechałem do domu. Poczułem lęk, wręcz napad paniki. Zdecydowałem sie ze napisze do niej fb i smsem, balem sie ze ja jej sie nie spodobam... Mieszkam w Wawie, a ona w Gdańsku. Umówiłem się z nią i pojechałem do niej. Tam spędziliśmy cały dzień razem. wieczorem zaczęliśmy się całować, nazajutrz rano wyjechałem. Zacząłem coraz bardziej myśleć o tym, ze jej lewa ręka ma niewykształcone paliczki dalsze i środkowe. Dopiero gdy wracałem do domu, zacząłem intensywnie o tym mysleć., Gdy dojechałem do Wawy bylem juz caly rozplakany. Czy to z tęskonoty, czy to z tej jej ręki, czy to z obecnej samotnosci, czy to z zalu ze pokochalem taką a nie inna... Gdy bylem w domu , wyszedlem na Skype, by porozmwiac z rodzicami, zaczalem ojcu opowiadac o rece tej dziewczyny, po drodze cały czas płakałem - myslalem ze sie odwodnie. Moj ojciec z początku mnie pożalowal. Ale godzinę pozniej zadzwonil do mnie już z matką - zaczęli mnie przestrzegać przed tamtą dziewczyną, a matka wzięla bilet na pojutrze do mnie. Gdy przyjechała ja znowu się rozpłakałem. Ona mi zaczęła narzekać że nic jej się w zyciu nie udalo lacznie ze mną, po co mi tamta inwalidka itd. Ja w przestrachu ją słuchałem. Chciałem brać bilet na weekend do gd, ale matka mi powiedziala, ze nie mogę tak często jeździć , bo skonczy sie kasa, potem powiedziala mi ze w ciagu roku akademickiego przeciez nie bede mogl jechac do krk, bo mam przeciez trudne studia. Pojechalem do gd tydzien pozniej niz planowalem. Tam znowu caluski itd. W sumie to niby jak bylem na miejscu to fanfarow nie bylo, ale gdy wracalem do wawy marzylem o niej. Wrócilem z nowu do Wawy. Tam jeszcze ona mnie się pytala co ja tak naprawde do niej czuję, jak będzie wyglądała nasza przyszlosc. Ja jej mowilem, ze za wczesnie ona mnie sie pyta o moje uczucia,a o przyszlosci narazie nie myslmy,,, Wrocilem do Wawy i juz nigdy wiecej do niej nie wrocilem. Ona pojechala do Hiszpanii, jakoś też zaczęla ze mną urywać kontakt, bo niby caly dzien zajeta... Tak dotrwalem do dzisiaj - dalej nie jestem w stanie odpowiedziec sobie na podstawowe pytania nt tego związku. Co robić - sam nie wiem: zapomnieć o tym czy jakoś reaktywowac ten zwiazek. Ale dzieli nas przeciez odleglosc... ? W moim zyciu bylo to przezycie najblizsze pojeciu odwzajemnionej milosci. -- 05 maja 2012, 14:48 -- gd i krk = gdańsk
  15. Stworzylem ten wątek w opozycji do wątku Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?, gdyz uwazam ze w tym watku zbyt wielki nacisk kladzie sie na sprawy techniczne sexu, a zbyt mało mowi się o tym co nas hamuje od wewnatrz w znalezieniu partnera, partnetki. Chce aby ten wątek byl budujący. Jak najmniej narzekania . Jak najwięcej pracy nad soba/ Wyszujujemy nasze wę wewnętrzne blokad, dzielimy się z innymi. Czekami na weryfikację. Taka forumowa psychoterapia grupowa. Myśle tez ze problemy miłosne śą najbardziej rzucającym się w oczy skutkiem choroby psychicznej i najgłębszym powodem tejze zarazem. Totez niech was nie bierze zdziwko jezeli wciągu omawianie problemów LOVE wyjdą na wierzch problemy z innych stref życia.
  16. Myślę, że prawictwo jest tu tylko przedsionkiem do prawdziwego problemu, jakim jest niemożność nawiązania psychoseksualnej relacji z przedstawicielem płci przeciwnej. Jeżeli osoba jest zdrowa psychicznie i jest prawiczkiem to ten ostatni aspekt jej życia nie świadczy wcale o żadnej patologii. Ale jezeli dana osoba jest ciągle przypięta do rodziców, jest neurotyczna, nie jest w stanie kochać, czuje, żę związek z inną osobą mógłby zagrażac poczuciu jej własnej wolności, poszukuje nie dziewczyny , a drugiej matki - to całokształt osobowosci jest tutaj problemem, a nie wynikające wtórnie z tych problemów problem prawictwa. -- 05 maja 2012, 08:02 -- W moim przypadku jeszcze bylo tak, ze zawsze hamowały mnie "spoleczne wytyczne" np Nie wolno na ulicy zaczepiac dziewczyn Nie wolno dotykac dziewczyn bez ich zgody Nie wolno zaczepiac nieznajomych NIe wolno brac numeru od dziewczyny po kilku minutach znajomosci Nie wolno nawiazywac seksualnych relacji z przyjaciolkami ITD ITD... -- 05 maja 2012, 08:07 -- A moje ulubione: Prawdziwą miłość poznaje się nieoczekiwanie i w niecodziennych warunkach, jeżeli idzisz w jakies miejsce po to by kogos poznać , i jeżeli są to zwykle miejsca tj klub, warszaty - to wtedy nie spotkasz tam prawdziwej milosci
  17. ajajaj89

    Fiksacja oralna

    Cześć . Dziś doszedłem do wniosku, ze w moim zachowaniu dość mocno wyraża się fiksacja oralna Czyli, cały czas zerkam do lodówki, oglądam filmy, pochłaniam ksiązki, gdy sie uczę to również pożeram wiedzę, itd Może ktoś mi doradzić z czego to możę wynikać, i jak można ten problem przepracowac\\ Czy w książce Ericha Fromma : " mieć czy być" coś pisze o tym? -- 03 maja 2012, 19:12 -- Natarczywie też sciągam pliki z netu -- 04 maja 2012, 12:08 -- Ktoś coś tu napisze? Jeszcze zauwazylem ze gryzę sobie wargi.
  18. A czy zjawisko przeniesienia występuje w stosunku do innych osob niz psychoanalityk czy nawet przedmiotów?
  19. Jeszcze raz do pani Expert cytat z ksiazki Ericksona: ;"Dopelniony cykl zycia" Niewykluczone jest na przykład to, ze zaprzatniecie wlasnym self, obserwowane w dzisiejszych czasach u pacjentow, moze byc uniektorych z nich skutkiem wypierania pragnienia prokreacji i zaprzeczania płynącemu stąd poczuciu straty
  20. ta - a najlepiej to przezyc cale zycie i pozniej jeszcze raz go przezyc od poczatku, Cabdy 14
  21. Pani Expert, co by nie mowic. W wieku 23 lat czas bardziej przyciska do znalezienia partnerki niz w wieku 18 lat. No i wieki 23 lat atutem moze sa powiekszające się zakola?... -- 02 maja 2012, 13:27 -- Dlaczego, warto czekać, bakus? - po to aby być zdrowym psychicznie w kategoriach myslenia spolecznego. Jezeli zas myslimy o zdrowiu jednostki w kategoriach tego jak sie ona sama z tym czuje: jezeli facetowi dziwki sprawiaja wieksza radosc zycia niz zona- to niby czemu ma byc choru? BO sa dwa podejścia do pojecia zdrowia psychicznego: 1. Zgodność z zasadami przyjetymi w spoleczenstwie 2. Samopoczucie samej jednostki Pan prof. Kokoszka z kliniki WUM bardziej obstawia te drugie podejscie, zreszta ja tez.
  22. Racjonalizacja (od łac. ratio, rozum) - w psychologii jeden z mechanizmów obronnych - pozornie racjonalne uzasadnianie po fakcie swoich decyzji i postaw, kiedy prawdziwe motywy pozostają ukryte, często także przed własną świadomością. Czyli: Prawiczek mówi sobie iz jest prawiczkiem dlatego iz nie spotkal jeszcze tej jedynej. A tak naprawdę jest prawiczkiem, gdyż jest nieśmialy, malo męski, zbyt bojażliwy i zbyt mało pewny siebie. Chodzilem kiedys do psychoterapeuty CBT i on mi tez mowil ze jestem jeszcze mlody i inne banialuki. Lecz gdy zaczalem sobie robic autopsychoanalizę, uświadomilem sobie pelno jak dotad skrywanych motywów, ktorych by teraputa CBT nigdy by nie dostrzegl. I dopiero teraz czuję ze sie zmieniam na lepsze. Staje sie bardziej zrownowazony, pewny siebie, zaczynam zagadywac dziewczyny. Gdybym nadal tkwil w terapii behawioralno-poznawczej tkwil bym w miejscu CBT - owszem - ale moim zdaniem kazdy psychoterapeuta musi cos wiedziec nt terapii psychoanalityczno-psychodynamicznej Ta pierwsza mowi nam ze wszystko jest ok i wszystko bedzie dobrze, a to nie jest droga do uzdrowienia.
  23. 23 lata to jest juz bardzo posunięty wiek po wzgledem prawictwa. 20 lat - już trzeba bić na alarm. Po sobie widzę ze to moja prawictwo w wieku 22,5 lat jest efekttem ubocznym moich patologicznych tenedencji myslowych, które ciągnę ze soba od urodzenia. Widzę te tendencje dopiero teraz gdy prowadzę autopsychoanalizę. Powiedzenie sobie iz sie jest jeszcze mlodym i bedzie mialo czas na sex jest taką samą racjonalizacja jak powiedzenie sobie ze sie nie odzywa w grupie, bo ludzie w niej są żli i nie dają dojść do głosu. Nie warto czekać. Miłość - phi - jest to wzgledne pojęcie uzaleznione od tego ile ty jestes w stanie wprowadzić w związek dóbr -- 26 kwi 2012, 20:15 -- Nie wierzcie w bajki - im szybciej przestaniecie w nie wierzyć, ale tak szczerze przestaniecie , tym szybciej nastąpi u was proces sanacji.
×