-
Postów
219 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez laven
-
Wielkie dzięki za wsparcie. Ale myślę czy nie poddać się już. Wiem, że jestem tylko małym ułamkiem człowieka. Nie mam siły tkwić dalej w tej dżungli. Nie daję rady. Nie poradzę sobie w przyszłości. Czuję to. Jestem taka zmęczona. Jutrzejszy dzień mnie przeraża. Jednocześnie boję się, że lekarz nie skieruje mnie do szpitala i tego, że będę musiała tam iść. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jestem tak marnym, słabym człowieczkiem. Z codziennością nie umiem sobie poradzić. Nie mam siły.
-
Dzięki. Próbuję odpocząć, ale jest coraz gorzej. Tracę coraz bardziej siły. Ledwo żyję. Wewnątrz jestem już kompletnie pusta. Nie reaguję na żadne bodźce. Nie wiem czy wytrzymam do poniedziałku. Znowu mam czarne myśli. Tak niewiele trzeba. Nie wiem. Padam. Jestem kompletnie osłabiona.
-
jak sobie radzić? Jak pomóc osobie chorej na nerwicę?
laven odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Zabrakło mi słów. Jakie przywiązywanie pasami, jakie faszerowanie lekami? Odsyłam do tematu "Szpital - mądre posunięcie czy ostateczność". W klinice będzie miała najlepszą opiekę. Psychologa, różne terapie, leki wtedy i takie jakich będzie potrzebowała. Raczej nie trafi na kiepski oddział. W sanatorium nic nie zrobią. A szpital jest taką terapią dla młodzieży czy kolonią "psychologiczną". Czemu ludzie boją się tego słowa? Kto ma wyleczyć zaburzenia psychiczne. Kardiolog? Wróżka? A może szaman? Twoja siostra potrzebuje opieki psychiatry i psychologa. W klinice będzie miała spokój. Dobrze, że jestem zmęczona bo bym się chyba zdenerwowała. Mało jest szpitali gdzie stosuje się tak drastyczne sposoby. A już na pewno nie u młodych wystraszonych czy zmeczonych osób. Najprędzej u schizofreników, którzy dostaną jakiegoś ataku. Dostają leki na uspokojenie aby nie zrobić sobie ani innym krzywdy. Ale dla niektórych opornych, szpital psychiatryczny na zawsze zostanie miejscem dla wariatów, z pokojami obitymi poduszkami, drzwiami bez klamek i kaftanami bezpieczeństwa. Pozdrawiam. -
Jestem okropnie wycieńczona. Chciałabym się odizolować od całego świata, ale to niemożliwe. Próbuję jakoś spokojnie ze wszystkim radzić, ale nie mam siły. Rozmawiam z koleżanką, ma halucynacje, panicznie się boi. Nie daję rady już jej pomagać. Kompletnie sama ze sobą już padam. Chciałabym zasnąć. W poniedziałek wielki dzień. Wizyta u psychiatry. Zobaczę co powie. Ale ja nie daję już rady. Spokojnie przeczekam te 2 dni. A potem zobaczy co się zrobi. Padam.
-
O rany. Też bym chciała odrazu poczuć się tak dobrze. Na efekty trzeba niestety czekać od 2 do 4 tygodni. Po Seronilu nie miałam żadnych prawie skutków ubocznych. W przeciwieństwie do Efectinu. Ale ten pierwszy mam wrażenie, że jest słabszym lekiem. Poza tym chyba nienajlepiej na mnie wpływa. Lepiej się czułam biorąc tylko Efectin. Jeśli to Twój pierwszy epizod depresji i nikt w rodzinie nie chorował, po ustąpieniu objawów trzeba brać jeszcze 6-12 miesięcy. W przeciwnym razie, w przypadku nawrotów, większego nasilenia itd. przynajmniej 2 lata. Najlepiej spytać lekarza co o tym sądzi. A tak swoją drogą zastanawia mnie skąd taki przypływ energii? Nie wydarzyło się nic pozytywnego w Twoim życiu? A mężowi powiedz, że na zdrowych to nie działa. Pozdrawiam.
-
Hah. Powiedz to człowiekowi w ciężkiej depresji. Na pewno odrazu niebo mu się rozjaśni i zacznie szukać celu w życiu. Jeśli ktoś podjął decyzje o samobójstwie, nie będzie interesował się tym co może nastąpić. Dla niego cała przyszłość jest beznadziejna, bez zadnych szans na lepsze. Moze się mu nawet wydawac, ze jest obciążeniem dla innych, niepotrzebnym, nic nie wartym, marnym człowieczkiem. Więc takie gadanie nie ma kompletnie sensu, bo i tak żaden niedoszły samobójca nie wysłucha tego. Nie jest prawdą, że po nieudanej próbie, zaczyna doceniać się życie. Wciąż jest ten sam ból. I nie jest prawdą, że samobójcy robią to na pokaz. Oj zdecydowanie nie. Mam prośbę, aby nie wypowiadać się na temat który jest tak obcy. Ten kto nie był na skraju życia i śmierci nigdy nie zrozumie, co to znaczy wiedzieć i czuć, że za godzinę nie będzie się istniało.
-
Ja póki co mam zdiagnozowaną CHAJ. Choć zanim to wszystko się zaczęło miałam epizod kiedy byłam wysłannikiem absolutu, ideałem człowieka i kwintesencją mądrości i piękna. Lecz było to 2 lata temu. Nie pamiętam ile to trwało ale miesiąc raczej tak. Teraz czasem zdarza mi się wpaść w megalomanię w okresie depresji. Ale to w sumie nic nie znaczy.
-
o czym zapominaja chorzy na depresje i przez to choruja
laven odpowiedział(a) na vegge temat w Depresja i CHAD
Dziwne bo mnie nie męczą żadne wspomnienia ani natrętne myśli. Nie mam z tym żadnego problemu. Jeśli coś sobie przypominam to tylko dlatego, że chcę. Nie wiem czy wieczne uciekanie jest dobrą metodą. Ale jeśli nie ma możliwości rozliczenia się z przeszłością to chyba jedyną sensowną. -
To skąd te informacje, że depresja nie jest dziedziczna? To się można zakręcić w tym wszystkim. Każdy mówi co innego.
-
jevii Skąd te informacje? Ja słyszałam, że depresja bywa właśnie dziedziczna, Mój lekarz ze sto razy się wypytywał czy w rodzinie ktoś nie chorował. Tak samo jest dziedziczna depresja jednobiegunowa jak dwubiegunowa czy schizofrenia. Kurczę. Skąd masz te wiadomości? Bym chciała poczytać.
-
Tak. Próbuję wszystkich pocieszać. A teraz żałuję, że nie udała mi się moja próba. Ale na kolejną nie mam siły. A i przeklęta nadzieja mi nie pozwala. Coś mnie trzyma. A czuję się tak źle. Nie panuję nad sobą. Przekraczam granicę bólu. Czuję to. Nie dam rady.
-
Kurcze... Chyba mam jakieś specyficzne poczucie humoru, ale ten test mnie nie rozbawia. Jakoś nie śmieszy mnie gdy ktoś ma halucynacje lub urojenia. A potem się dziwić, że na słowo psychiatra pojawia się śmiech na sali. Zresztą nawet jakbym chciała nie umiem się śmiać. Mnie to smuci. Nie wiem. Coś mi nie gra ze mna..
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
laven odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Denerwując się, że możesz zachorować, jeszcze bardziej się nakręcasz. Nie powiedziałaś dużo. Nie wiem czy chodzisz do lekarza, na psychoterapię? Jeśli nie, warto się udać. Odrazu żadna choroba Cię nie napadnie. Przede wszystkim staraj się nie przemęczać. Nie bierz zbyt wiele na siebie. A nawet potraktuj siebie łagodząco. Poświęć dużo czasu na relaksacje. Zajmij się czymś co Cię trochę odpręża. Spokojna muzyka, kąpiel, miłe zapachy, zabawa z kotem, psem lub innym zwierzakiem itp. Może to nie jest wiele, ale może pomóc stresować się troszkę mniej. Przede wszystkim, najważniejsze jest rozwiązać problemy które powodują zdenerwowanie. Dlatego warto wspomóc się psychologiem. Nie martw się. Wszystko da się zwalczyć. Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się ciepło. -
Dziewczęta, dacie radę. Wierzę, że halucynacje to coś okropnego. Łatwo mi to mówić, ale jakby spróbować je zignorować. W końcu nasz mózg je produkuje. Nie wiem . Ale nie traćcie wiary. Kiedyś musi sie wszystko ułożyć. Trzymajcie się mocno. Nie pozwólcie sobą zawładnąć. Pozdrawiam serdecznie. Wierzę, że uporacie się wszyscy z tym piekłem. Jeszcze raz pozdrawiam gorąco.
-
Jestem ona. :) A adres to nie www.elek.pl tylko www.e-lek.pl http://www.e-lek.pl/ecommerce/store/product-search.spring?categories=100113 <-- kliknij w ten link, lub go przekopiuj. Można również szukać w innych pierwszych lepszych aptekach internetowych. Interesujący nas dział to układ nerwowy, leki polepszające nastrój itp. Pozdrawiam.
-
Wiem, że znowu byłam wredna i złośliwa. Wiem, że powinnam inaczej się zachowywać. Wiem, że sama starałam się być lepszym człowiekiem. Ale teraz? Praktycznie mi wszystko obojętne. Aż za. Wszystko mi wisi. Nawet nie przejmuje mnie fakt, że mogą na mnie nawrzeszczeć i mówić, że przesadzam. Jakoś tak mi dziwnie. Nic mi się nie chce. Nawet nie mam siły komukolwiek coś dobrego powiedzieć. Straciłam zdolność empatii. Jestem potworem, wrzeszczącym i poniżającym. Ale nie boli mnie to. Nie wiem jaka chciałabym być i czy to mi się podoba. Do kitu... Nie najlepiej się czuję. Jakbym traciła panowanie nad sobą. Nie wiem.
-
Wielkie dzięki. Coś ze sobą zrobię. Może pójdę spać. Nie mam pojęcia co mi poprawia humor. Ale czegoś spróbuję. Postaram się. Pozdrawiam serdecznie.
-
Dziękuję bardzo, że pytasz. Nie czuję się najlepiej. Mam dość, jestem strasznie zniechęcona, przytłoczona i osłabiona. A może sama doprowadzam się do tego stanu. Bo tak mi wygodniej? Ja już nie wiem gdzie mam się podziać. Co ze sobą zrobić. Niczego nie chcę. Wypełnia mnie pustka i apatia. Nie jest dobrze. O rany. Człowiek to mógłby tylko zrzędzić i zrzędzić, jak mu to "niedobrze". Ludzie takie tragedie przechodzą, tracą rodziny, są inwalidami, nie widzą. A ja robię wielkie halo bo mam depresję. Nie mam na to wszystko siły. Jeszcze raz dziękuję. Nie śmiem nie zapytać jak Ty się masz? Pozdrawiam.
-
Na uspokojenie raczej nic nie potrzebuję. Bo już w ogóle zaszyję się w łóżku i będzie koniec. Nie jestem zdenerwowana, bardziej zniechęcona. Już łykam sobie radośnie seronil i efectin. Mam w nosie to wszystko. Najwyżej się poobrażają. De facto dużej różnicy mi to nie robi. I wszystko chyba przez tą pogodę. Jest mi gorąco i nie mam czym oddychać. Dziękuję bardzo za wsparcie. Pozdrawiam serdecznie.
-
Naprawdę nie wiem co robić. Wstrzymam się z myśleniem o tym. Pogadam z lekarzem i wszystko będzie jasne. Może powie, że nie muszę iść i koniec dylematu. Zobaczymy. Dzięki. Pozdrawiam.
-
o czym zapominaja chorzy na depresje i przez to choruja
laven odpowiedział(a) na vegge temat w Depresja i CHAD
Chciałabym, aby pamiętanie o tym wszystko rozwiązało. Ale nawet nie zapominam zbyt często. Bardzo ciężko mi określić co powinnam robić, myśleć by było lepiej. Może dlatego, że niezależnie od okoliczności czuję się tak samo. Niektórzy mówią, że powinnam więcej przebywać z ludźmi. Nie widzę różnicy. Mogę zarzucić sobie, że jestem za mało aktywna. Ale nie umiem podnieść ciężkiego tyłka i chociaż posprzątać pokój. -
Wydaję mi się, że najzwyczajniej w świecie obawia się głośno mówić o swoim problemie. Bardzo trudno otwarcie powiedzieć, że się cierpi na depresję. A szczera rozmowa może pomóc. Niektórzy mówią, że jest im lżej gdy wyrzuci się wszystko z siebie. Macie poniękąd podobne doświadczenia. Gdy porozmawiasz z nią wszystko okaże się jasne. Nie sądzę by chciała Cię skrzywdzić. Podejrzewam, że bała się powiedzieć, nie chciała Ciebie martwić. Wersja z ukrywaniem wydaje mi się mało prawdopodobna. Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam serdecznie.
-
Ja bym poszłą do szpitala, tylko nie wiem, czy jest ze mną na tyle źle by tam iść. W tym sensie patrzę czy jest taka potrzeba. Co innego mój lekarz, a co innego tamci. A nie chcę siedzieć z myślą, że męczę się byle czym, gdzie ludzie naprawdę bardzo cierpią. Bo to jest tak, że jestem w fatalnym stanie bo nie wychodzę z domu, ale z drugiej strony jest dobrze, bo nie leżę cały dzień w łóżku z nożem w ręku. Ja się najzwyczajniej w świecie boję potraktowania mnie jak głupiego dzieciaka, który sam wmawia sobie jakieś głupoty. Już nie mam siły słuchać więcej pretensji, że powinnam coś ze sobą zrobić. A z tym zamieszaniem już rozumiem. Nie zauważyłam tej wypowiedzi. Przepraszam.
-
Uch. Jest źle. Poza fatalnym nastrojem, jest mi niedobrze i coś mi ściska klatkę piersiową. Duszno mi. Nie mam siły. Mam jutro jechać do miasta. A tak strasznie nie chce. Ale myśl, że po raz kolejny kogoś zawiodę mnie denerwuje. Będą naciskać, naciskać, potem robić wyrzuty. Jeszcze mam parę rzeczy do zrobienia. Czy ja za dużo na siebie biorę? Przecież to prawie nic. A mi tak ciężko nawet się ruszyć, przemieścić do innego pomieszczenia. No tak. Wszystko wyolbrzymiam... Nie mam na to siły. Nie znoszę zobowiązań. Padam..
-
"Wkręcanie się" czyli nie wszyscy maja depresję
laven odpowiedział(a) na nieuzasadniony temat w Depresja i CHAD
Gdyby było jak tak myślisz, nie musiałabyś się leczyć. Nie musiałabyś się męczyć tyle czasu. A poza tym byłabyś świadoma tego, że sobie wmawiasz. Od początku. Przez tak długi czas powtarzano to Tobie, aż uwierzyłaś. Trudno odeprzeć takie ataki. Wymyślając sobie problemy, nie przeżywałabyś ich tak bardzo. Byłoby łatwo i w każdej chwili mogłabyś robić coś zupełnie innego, cieszyć się każdą chwilą itp. Nie powiem, też się łapię na takich myślach. Przygnębiają mnie one bardziej i zniechęcają do leczenia. Czuję się wtedy jak zupełny śmieć. Jeśli coś powoduje taki stan, trzeba się wybronić. Sprawdzić czy to prawda. Być może nie potrzebnie zadręczamy się takimi mękami. Jeśli lekarz mówi, że jesteśmy chore, to tak jest. Choć czasem prześladuje mnie wewnętrzny głos, że kłamię lekarzowi, nie mówię tego jak jest, tylko ubarwiam wszystko. Wiem, że tak nie jest. Ale coś chce mnie dobić. Nie daj się. Trzymaj się. Pozdrawiam serdecznie.