LonelyWolf, W przypadku kpiny ze strony innego faceta - uruchamiają się we mnie pokłady nienawiści a z sytuacji wychodzę śmiechem i autoironią ale wtedy wewnętrznie czuję się fatalnie. Później w środku nienawidzę i jego i siebie. Wydaje mi się, że przyczyną tego jest moja olbrzymia potrzeba akceptacji a jak okazuje się, że inny mężczyzna mi tego nie daje i wręcz przeciwnie - wytyka mi jakieś moje deficyty - to wtedy czuję się odrzucony, rozczarowany i chcę się zemścić.
rav71,
Ja zwykle tryskam humorem 'perwersyjnym' i to jest przyjemne ale później pozostaje nieprzyjemne uczucie, że wyszła ze mnie frustracja i agresja. Co do cichych i rozgadanych dni to chyba wiem o czym piszesz. Ja miałem taki moment, że czułem, że muszę gadać by ludzie z pracy fajnie się czuli ze mną i akceptowali mnie. Poźniej stwierdziłem, że to bez sensu, jeśli mam depresję to ją mam i niech ją jest widać - i przez parę tygodni w pracy nie odzywałem się do nikogo, albo zdawkowo. Teraz gadam jak mam ochotę, lub jak jest ciekawy temat, lub jak dobrze się czuję w towarzystwie. Staram się nie oceniać siebie w ten sposób - że jak jestem w dobrym nastroju i chętny do rozmowy to wtedy jestem fajny - a jak mam zły humor i nie chce do nikogo gadać to wtedy jestem beznadziejny. Jest jak jest nawet jeśli jest źle tygodniami