-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 318
-
Gdy płaczę, każe mi się zamknąć. Gdy mam ataki paniki, mam przestać się trząść, bo mu przeszkadzam. Gdy proszę o rozmowę, bo czuję się okropnie i mam złe myśli, rzuca telefon w kąt i mnie ignoruje dzień lub dwa. Partner XXI wieku.
-
Podczas dwóch lat mieszkania w innym mieście miałam swoje wzloty i upadki. Cieszę się, że miałam swoje kilkumiesięczne epizody "czystości", przedzielone dniami totalnej bezsilności. Wróciłam tu na forum, bo znowu do tego wróciłam. Ale z drugiej strony poczułam, że nie daje mi to takiej satysfakcji jak kiedyś. Boję się, że spadnę gdzieś jeszcze niżej w swojej autodestrukcji...
-
Mam partnera idiotę. Wylatuję ze studiów. Mój współlokator zaczyna się uzależniać i się go boję. W dodatku też jest idiotą.
-
julusia, oby to było incydentalne. Też miałam chwile załamania. Ostatnio podczas zimowej sesji egzaminacyjnej. Ale jakoś się trzymam. Jest mi aktualnie podle, ale staram się siebie nie krzywdzić.
-
Heh, dzięki miłości się podniosłam, a i dzięki niej zaliczam aktualnie dość mocny upadek. Ale próbuję to wykorzystać na swoją korzyść, nauczyć się czegoś, powtarzać sobie, że mogę dać radę. Że potrafiłam chociaż raz zawalczyć z matką.
-
I jak, wiadomo już coś??
-
Witam. Jesli temat się powtarza - usuńcie, łączcie. Od jakiegos czasu jestem w związku, w końcu czasami dostrzegam w życiu pozytywy, ktos próbuje mnie jakos wyciągnąć na prostą, pokazać, że można żyć. Zaczęłam w końcu poznawać co to znaczy być kochaną i kochać nie będąc odrzucaną za uczucia... i zaczął się problem. Mojej rodzicielce zaczyna to mocno przeszkadzać. Komentarze, gadki, awantury. Tak jakby bała się, że ucieknę spod jej wpływów. Ktos się spotkał? Sprawa miała u Was jakis finał? Pozdrawiam, Abb.
-
nie wytrzymałam. czuję się podle od przynajmniej miesiąca. zrobiłam to
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę) - cz. 2
Abbey odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Off-topic
szczury? ktos tu ma szczury? -
bo wiecie, było spoko. niby jestem w związku, niby byłam jakiś czas szczęśliwa, ale teraz mocno mi to przeszkadza. czuję, jakbym się nie liczyła w tym związku no ok, och, będzie pierdzielić jak bardzo kocha, łohoho, ale czyny jakoś tego nie ukazują. jeszcze trochę i zacznę się czuć jak zastępstwo ręki. i tyle.
-
wyprowadzilam się na studia, jestem całkiem sama w obcym miescie i chciałam wszystkim udowodnić jaka to silna i dzielna nie jestem. tylko że całkowicie mi nic nie wychodzi....
-
czuję, że jeden (jeszcze) gorszy dzień i do tego wrócę. Nie radzę sobie 'na obczyźnie', przerosło mnie kilka spraw. Wtedy nagle przypomniałam sobie o 'idealnym' sposobie...
-
jestem praktycznie bez mieszkania... nie mam siły... jestem sama w obcym miescie, muszę sobie znaleźć pokój na wynajem... przeraża mnie jakikolwiek kontakt z drugim człowiekiem...
-
Za jakies dwa tygodnie się wyprowadzam. Do obcego miasta, kontynuować naukę. Bardzo się stresuję. Zewsząd słyszę, że sobie nie poradzę, a od mamusi szczególnie - że wrócę z podkulonym ogonem... NIE MOGĘ TEGO ZROBIĆ!! MUSZĘ dać radę, muszę! Już słyszę stawiane przede mną wymagania, a jakich to srednich mam nie mieć... Czuję wielki lęk, ale i przypływ nowych wyzwań!
-
Wiać. dokładnie. Nieważne jak ciężko będzie - jesli chcesz cos zmienić, jesli chcesz się RATOWAĆ - wiej.
-
Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę) - cz. 2
Abbey odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Off-topic
hej, nie ma czatu na dole? -
Hej. Dawno się nie odzywałam, ale chyba znowu jest pora. Znalazłam drugą połowę. Nigdy nie byłam tak szczęsliwa. Nie wiedziałam, że wraz z tak ogromnym szczęsciem, nastąpi również atak smutku i problemów... Jak dawno temu wspominałam - moja mama jest o mnie zazdrosna. I mam aktualnie wrażenie, że popada w paranoję i robi wszystko, by zepsuć moje wspaniałe relacje... Po prostu mnie to przerasta. Co chwilę słyszę, że 'się puszczam' (choć wcale z nim nie spałam, ba - nie spałam z nikim w ogóle), jestem złą, głupią idiotką. On zauważa, że cos jest nie tak. Zapewnia, że mój rodzic niczego nie zmienia w naszym związku. Ale dla mnie to jest uciążliwe. I ja powoli - mimowolnie - mam wdrażane przez nią pewne szablony myslowe. Za każdym razem, gdy widzi ona całującą się parę, mówi jak to "liżą się publicznie", ja "jestem puszczalską" jak nie wiem co. Coraz częsciej mam wyrzuty sumienia nawet gdy tylko się przytulę - w glowie słyszę głos o tym, jak nisko się cenię itd. Boję się, że dopnie swego i ja mimo wszystko zakończę znajomosc. Nie chcę tego pod żadnym pozorem robić, ale nie wytrzymuję powoli...
-
Wiecie... W przeciągu ostatnich miesięcy było u mnie raz lepiej, raz gorzej. Czasem nawet zdawało mi się, że zwalczyłam samotnosc. Ale jak mówię - zdawało mi się. Nieważne jak bardzo się zaangażuję, kończę jakby z tą samą sceną - samotnym, pustym weekendem, zalana łzami i z chęcią pochlastania się. Nie rozumiem czym sobie zasłużyłam na taką samotnosc. Co takiego robię źle, że zawsze kończę sama. Chyba nigdy się nie dowiem. Najwidoczniej jestem jakims wybrakowanym egzemplarzem człowieka. Ale nie umiem, po prostu nie umiem się z tym pogodzić...
-
W ciągu pół roku zdarzyło mi się zaledwie kilka pojedynczych epizodów. W sumie nieźle. Niestety, stres przedmaturalny zaczyna mieszać mi w głowie. Znowu zbyt często słyszę, że jestem do niczego. Czyli można wnioskować, że nie zrobiłam postępów, a jedynie brakowało mi zapalnika ... :/
-
Było mi dobrze, ale przeszło. Rzygam relacjami z ludźmi.
-
właśnie jest studniówka... a ja usycham z tęsknoty za czymś, czego nie było...
-
czarna_mysza, bardzo mi się marzy wyjazd z kraju :) Wtedy z pewnością miałabym o wiele większy spokój. No ale wiadomo - samej jechać to trochę strach. Często w głowie zapala się lampa 'heeeej, lepiej pierw sobie kogoś znajdź i wtedy jedźcie razem', ale to błędne koło. Muszę sama o to zadbać. Ja jestem zupełnie wykluczona z jakichkolwiek relacji z facetami (składowa wielu przyczyn), ale gdy już wypadło mi jakieś spotkanie z kimś (nauka, projekty itd), to nieźle musiałam się tłumaczyć... To chore zagranie ze strony rodziców: pierw mi wypominają jaka jestem beznadziejna, bo nikogo nie znam, nie mam kolegów i koleżanek, a jak chcę gdzieś wyjść, to od razu słyszę, że się będę puszczać Albo np. pierw mówią coś w stylu "masz tylu znajomych w internecie, to czemu nie masz nikogo, by pojechać z nim na jakąś wycieczkę?", a później nie pozwalają mi nawet jechać się spotkać. I co, jakby ten ktoś się zadeklarował, że np. jedzie ze mną na jakąś romantyczną wycieczkę po Paryżu, to by mnie puścili? rodzice - chodząca sprzeczność Nie żeby jakiś wyjazd był dla mnie największym priorytetem życiowym, ale tak mi się jakoś nasunęło jako pierwsze. Ostatnio humory w domu udzielają mi się bardzo mocno, przez co ranię inne osoby. Z ciekawością patrzę na przyszłość. Co prawda ostatnio o wiele więcej myśli jest czarnych, ale jakoś to będzie. Chyba Ależ się rozgadałam! Dawno mnie tu nie było :)
-
człowiek. po prostu człowiek jest w tej głowie...
-
Ja też. I to coraz namiętniej o tym myślę. Co prawda popełniam przy tym dużo błędów i tak dalej, a matka wciąż mówi: ty to nigdy od nas nie wyjedziesz nie pójdziesz na studia i u nas zostaniesz, bo jesteś słaba zgnijesz w tym mieście, a tyle gadałaś. Jednak, kurczę, muszę coś zrobić. Jeśli nie wyprowadzę się kilkaset km od domu, wciąż będę mieć rodziców na głowie, na barkach... Czasem czuję jakby siedzieli mi - każde na jednym ramieniu - i wciąż komentowali moje posunięcia. Co z tego, że ostatnie naście już mija, skoro wciąż jestem taką samą gówniarą, która jest im uległa. Chciałabym np. wyjechać do kogoś; na dzień, może dwa. Chciałabym się uspołecznić i wyjść do ludzi, ale nie mogę, bo mi bronią. Wciąż trzymają mnie w klatce. Gdy chciałam jechać z koleżanką do kina (jakieś 40km), sprawdzali czy aby na pewno jadę z dziewczyną... No bójcie się Boga Jakbym chciała pojechać spotkać się z jakimś chłopakiem, to by mi chyba zainstalowali jakiś podwójny pas cnoty... Wystarczy, że mam go w głowie.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 318