slow motion, no tak, lepiej się jeszcze pobawić, a nie tonąć w pieluchach. leci, leci, ostatnie okrążenia.
cóż, skutki uboczne
-- 18 mar 2012, 08:36 --
beti19, dziękuję i również miłego
Ostatnio robię to strasznie sporadycznie. Tylko w środę nie wytrzymałam przez matkę i przesadziłam - na drugi dzień musiałam się nieźle tłumaczyć przed nauczycielką. Póki co, od piątku się czuję, jakbym żyła inną duszą, szczęśliwszą JA. Nie miałam nawet głodu, chęci zrobienia tego. Jakiś postęp :)
Wiem, że brakuje mi tej bratniej duszy, ale nie byłabym w stanie zostać kimś zupełnie innym. Przyjaźń to akceptacja, a nie bycie innym na siłę, zmiany specjalnie dla kogoś. Wtedy oszukujemy siebie, nie jesteśmy szczęśliwi.