-
Postów
8 648 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez monk.2000
-
Ja bym chciał przyjechać. Trochę obco się czuję, ale sądzę że warto to przełamać. Zazwyczaj wśród ludzi czuję się lekko skrępowany, tutaj mniej trzeba się ukrywać. Ostatnio było fajnie. No i przełamałem abstynencję, w szafce mam orzecha laskowego z Soplicy i sobie popijam.
-
Cześć. Dawno nie byłem na wronach. :-)
-
Dla mnie to walka z wiatrakami. Może dasz radę. Sądzę, że są lepsze metody niż tzw. silna wola. Alkoholicy też sobie obiecują, że przestaną pić, a wiadomo jak jest. Podejrzewam, że walka z instynktami może się jakoś odbić na psychice. W końcu powstaje rozdwojenie, są jakby dwie osoby. Jedna ma ochotę, a druga nie. Spróbuj jakiś metod bardziej akceptujących naturalne skłonności człowieka. Żeby to nie była jakaś asceza średniowieczna.
-
Słoneczko i chwilowe odzyskanie nadziei na lepsze życie.
-
Czy jest jakiś sposób na "przyspieszenie" czasu?
monk.2000 odpowiedział(a) na torres temat w Depresja i CHAD
Mi na doczekanie się śmierci pomaga cierpliwość oraz rutyna. Jak mało co robisz czas przestaje płynąć. Spanie w dzień to takie oszukiwanie, ale tygodnie szybciej mijają jak się więcej śpi. -
Manta, cześć. Ostatnio rzadziej się udzielam, ale niech dopełni się zwyczaj: witaj.
-
Nefertari, pocieszenie dla mnie. Ja sobie wytykam nieuczenie się. Wystarczyłaby jedna rzecz: lepsza pamięć, żeby osiągać niezłe wyniki uczeniu się. Okazuje się, że reszta nie jest tak potrzebna.
-
czy to już depresja, czy może przesadzam?
monk.2000 odpowiedział(a) na anowi temat w Depresja i CHAD
Psycholog może by powiedział, że powinnaś się zbuntować przeciwko rodzicom. Do pewnego wieku rodzice zapewniają opiekę i dzieci przeważnie nie pokazują sprzeciwu. Dopiero później zaczynają myśleć krytycznie, co powoduje ciężką atmosferę w domu. Chyba byś musiała posiąść trudną umiejętność: jak szanować swoich rodziców, mimo że dostrzegasz ich liczne wady. Zawsze się można wyprowadzić i odgrodzić od rodziny, ale przyznasz że to raczej czarny scenariusz. No i jedna trudna sprawa: czy da się dogodzić ludziom wkoło. Niestety często się nie da. W szkole spojrzenia nauczyciela są w stanie uniknąć tylko pojedynczy piątkowi uczniowie. No i kiedy próbujemy wytknąć czyjeś wady np rodzicom, to wtedy ich częsta linia obrony to wytknięcie twoich wad. Takie przerzucanie się odpowiedzialnością. Nie mam na to metody jeszcze. -
Zaciekawił mnie ten temat. To skąd bierze się empatia. Wypowiedziałbym się, ale jak zwykle się okazuje, że życie jest nieprzewidywalne.
-
Czy dla kobiety ważne jest słowo "kocham" od partnera?
monk.2000 odpowiedział(a) na kokos7 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja lubię czasem zmienić poglądy. Daje mi to nadzieje na zmianę i poczucie, że nie stoję w miejscu. -
Szczególnie widoczne, że cynizm jest popularny w internecie. Cięte riposty, grumpy caty, memy o ludzkiej głupocie, siejące pogardę dla innych. Trochę się z tym utożsamiam, ale wydaje mi się, że jestem osobą kulturalną. Bardzo nie lubię przemocy. Albo popularny blog kominka. Czy filozofia PUA. Możliwe, że ludzie są rozczarowani modelem, bądź dobry dla innych, bo to się opłaca. Pojawiają się dwie nowe struktury, bądź miły ale bezinteresownie, albo nie bądź miły bo to się nie opłaca. Z resztą w psychologii często mówi się o dbaniu o samego siebie. Człowiek wyzwolony to taki, który nie żyje społecznymi bajkami, a bierze w życie w swoje ręce. I w tym nie ma żadnego cynizmu. Jest odpowiedzialność.
-
Ja wolę Nowy Testament z tym, że efektów jego stosowania jakby nie uświadcza się na Ziemi. Sądzę, że dobrze wyjaśnia sens życia człowieka tutaj. Pokazuje, że moralność jest podstawową cnotą i ona świadczy o wartości człowieka. Samo czytanie tych tekstów było jednym z zapalników psychozy u mnie, więc widać siłę oddziaływania na psychikę ma dużą. Nowy Testament określiłbym jako krok człowieka od pustych rytuałów do autentycznej duchowości. Jestem przeciwny monopolowi Kościoła na te istotne dla kultury teksty i liczę, że ta struktura kiedyś się rozpadnie. A ludzie będą szli do nieba nie za złotówkę rzuconą na tacę, a dzięki faktycznym krokom, nie podsiewanym przez siebie iluzjom. Z tym, że uznaję wpływ łaski z góry na rozwój duchowy człowieka. Pozwala mi to nie czuć złości do tzw. "uczonych w piśmie". Bo i dziś ich nie brakuje. A odnośnie modlitw. Jak ktoś ma wiarę, że pomoże to niech się modli. Tylko poważne "opuszczenie przez Boga" może spowodować, że człowiek bierze życie w swoje ręce, rezygnując z roszczeniowej postawy. Na początku swojej choroby też szukałem pomocy w modlitwach. Potem zrozumiałem, że religijność na zasadzie: będę grzeczny to dostanę czego chce jest zakłamana. Temat jest mi bliski o tyle, że czuję solidarność z wieloma ludźmi cierpiącymi na psychozy/nerwice na tle religijnym. Niestety, religijny fundamentalizm nie pozwala im odnaleźć nadziei. Wielu traktuje się jako grzesznych, złych, nieczystych, opętanych i skazanych na piekło. Szkoda, że niektórzy i bliźni w wierze sieją niepokój w tych ludziach zamiast przynieść im ulgę nowiną, że każdy ma prawo do własnego życia i własnych decyzji. Stop religijnemu totalitaryzmowi!
-
Psychoterapia jak najbardziej wskazana. Trzeba kogoś kto ma wiedzę jak leczyć to zaburzenie. Dobrze, że jest opisane w literaturze i wiadomo jakie kroki podjąć. Nie jesteś z tym sama.
-
Pieczątki lubię.
-
sailorka, nick jak z Czarodziejki, sporty ekstremalne i fantastyka. Już cię lubię :-)
-
Core, twoja sprawa. Ja wierzę w pojęcie tzw. dobrej śmierci. W pogodzeniu z faktem przemijania, jako osoba, która zrobiła co mogła w życiu i wykonała swoją "misję". Nie chcę umrzeć jako przegrany. Chciałbym aby ten nieuchronny moment był moim triumfem. Nie wszyscy lubią religie, ale w nich kładzie się na to duży nacisk. Bohaterska śmierć, za którą trafia się do jakieś mitycznej krainy. Męczeństwo przeciwstawione jest osobie z modlitwy "niewytrwałym skracaj męki". Jasne, że można odrzucić te wszystkie mętne opowiastki. Sądzę jednak, że w każdej historii jest jakieś ziarnko prawdy.
-
Ja uważam okres szkoły za dobry dla mnie. Ale kto wie? Może tak na prawdę wszystko co złe zrzucałem do podświadomości, przyjmując ciosy z uśmiechem. Szkoła ma coś z tresury. Gdybym miał coś zmienić w kraju to reforma szkolnictwa byłaby jednym z założeń. Wiedza powinna być jak dar, a nie jak kara. Poza tym nie podoba mi się system sprawdzania wiedzy. Wielu bardzo stresuje się szkołą i czuje zbyt dużą presję. Ważniejsze od wiedzy są oceny. Oceny to dziecięcy odpowiednik pieniędzy. Pieniądze miały służyć ludziom, a wielu z nich po prostu zniewoliły. Głupie papierki, a taka ich moc.
-
Zależy, czy to prawdziwi przyjaciele. Czy tacy, których przy tobie łączą okoliczności. Też miałem szkolnych kolegów, kolegów od komputera. Pamiętam jak to było, ten co miał najlepszy komp i gry ten przyciągał kolegów. Chodziło się tam gdzie kolega miał "spoko starych". Ale to nie były przyjaźnie tzw. na dobre i na złe. Wystarczyła zmiana szkoły i koledzy poznikali. Mam za to jednego przyjaciela, znamy się od dziecka. Bardzo zależy mi na tej relacji, bo nie jest powierzchowna. Czasem wystarczy poznać kto jest twoim prawdziwym kolegą jak przydarzy się jakaś trudność. Czy odwiedzą cię w szpitalu jak złamiesz nogę, przenocują jak stracisz tymczasowo dom, albo masz jakąś trudną sytuację. Wiele kumpli jest tylko na dobre, ale już nie na złe. Jak jest zabawa, wygłupy to spoko. Jednak "zdrada" przez kolegów nie jest tak bolesna jak porzucenie przez rodzinę. To mnie boli dotkliwiej. Koledzy nie mają moralnego obowiązku żeby pomagać, ale rodziny się nie wybiera.
-
slow motion, fajnie. (y) Ja oglądałem TV, a teraz jak zwykle myślę jak dalej popchnąć swoje życie.
-
Wiecie co? Psychika to tak skomplikowana sprawa, że nigdy w pełni nie wyjaśnimy własnych zachowań. Może w akademiku jest luźniejsza atmosfera, czujesz się swobodniej i nie masz potrzeby uczenia się, bo pojawiają się pozytywne odczucia i znika bicz, który istnieje w domu. Siedzisz w domu i myślisz, muszę się uczyć, to będę kimś i wydostanę się z tego domu. Możliwości jest wiele, podałem pierwszy z brzegu przykład.
-
Ja ci leku nie doradzę, ale zdaje mi się, że leki pomagają tym którzy chorują na nerwice i podobne. Jeśli masz taki charakter to branie leków wydaje się niepotrzebne. Nie myślałeś, żeby jakoś przełamać fobie?
-
Też się przywitam. Dzisiaj ledwo co żyję. Obwiniam się, że nawet na tym forum jestem nieudacznikiem.
-
Też tak mi się kojarzy. Indywidualne jest dobre jak ktoś już całkowicie nie wyrabia i tylko w izolacji jakoś funkcjonuje. Póki nie jesteś jakoś tragicznie dysfunkcyjny psychicznie to nie polecam. Odsunięcie się od ludzi tylko teoretycznie zapewnia święty spokój. Ja jestem na rencie z racji schizofrenii, mogę siedzieć w domu. Ale brak ludzi mnie wyniszcza i często mój dzień to takie szwendanie się po domu, coś jak wegetacja.
-
Kolejny dzień życia. Heh, żartuję.
-
Cześć. Ja łapię się na tym, że czuję zazdrość jak ktoś ma rokowania na wyzdrowienie. Czuję się pokrzywdzony, że jedni mają szansę, a ja sobie jej już nie daję. No ale wygląda na to, że ludziom pomagają terapie u psychologa. Spróbuj, może jesteś w tej szczęśliwej grupie.