Skocz do zawartości
Nerwica.com

niosaca_radosc

Użytkownik
  • Postów

    2 381
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niosaca_radosc

  1. Bree, cóż, jeśli nie chodzi o samą terapeutkę, to może chodzi ogólnie o strach przed okazaniem emocji? Może wykształciłaś taki mechanizm obronny. Może emocje oznaczają u Ciebie słabość? Nawet nie musisz robić tego świadomie, ale gdzieś tam w głębi może kołacze Ci się myśl, że płacz, smutek, lęk to okazanie słabości, a ze strachu przed atakiem wolisz to zamaskować?
  2. Bree, wydaje mi się, że to przyjdzie z czasem. Ja na początku też byłam jakby z kamienia, ale im dłużej chodziłam na terapię i im bardziej ufałam terapeutce, tym więcej emocji okazywałam.
  3. Nie zrozum mnie źle, ale najgorsze w tej sytuacji nie było to, że byłaś w szpitalu ani to, że zawaliłaś studnia, tylko to, że przez ten rok nie podjęłaś walki o siebie. Rok to mnóstwo czasu i wiele mogło się zmienić na lepsze, ale z mojej perspektywy wygląda to tak jakbyś nie chciała prosić o pomoc i wmawiała sobie, że nikogo nie obchodzisz. Masz wtedy pretekst, żeby znowu się pociąć i koło się zamyka. Nie sądzisz, że nadszedł czas wyrwać się z tej zaklętej spirali?
  4. nazywam się niewarto, nic się samo nie rozwiązuje
  5. Nie każę Ci rozmawiać z lekarką, ale jeśli pójdziesz na regularną terapię, to bez tego się nie obejdzie.
  6. Więc jak sobie wyobrażasz terapię, jeśli zamierzasz ukryć coś tak istotnego? No i po co to zrobiłaś? Piszemy tu z Tobą, żeby Ci pomóc, a Ty w ogóle tej pomocy nie chcesz...
  7. Rodzinnemu nie musisz mówić, ale psychologowi albo na terapii powinnaś.
  8. nazywam się niewarto, dlaczego? Możesz powiedzieć, że masz problemy z autoagresją. Ale jeśli nie chcesz, nie musisz. Myślę, ze wystarczy jak powiesz, że masz problemy i sama sobie z nimi nie radzisz. -- 20 lip 2013, 20:58 -- Nie musi wiedzieć wszystkiego, jeśli nie chcesz, żeby wiedziała.
  9. Zależy jak dobrze znasz lekarza i ile chcesz żeby wiedział. Ogólnie to od Ciebie zależy, co mu powiesz. Myślę, że wystarczy jak poprosisz o skierowanie, bo sama nie dajesz sobie rady i chciałabyś skorzystać z pomocy psychologa.Zresztą na psychoterapię też potrzebne jest skierowanie, więc jak do Ciebie zadzwonią, to musisz iść do lekarza i poprosić o nie.
  10. Poprosić o skierowanie do psychologa np. lekarza rodzinnego albo psychiatrę i zadzwonić do jakiejkolwiek Poradni Zdrowia Psychicznego.
  11. nazywam się niewarto, pisałam Ci już kiedyś, że terapia terapią, ale jeśli tak źle się czujesz, to pochodź przynajmniej do psychologa. Poza tym możesz się przecież przypomnieć. Wiesz jak wygląda nasz NFZ.
  12. nazywam się niewarto, nie sądzę żebyś nikogo nie obchodziła. To są uogólnienia, które podpowiadają Ci zaburzenia, a nie obiektywna prawda. Poza tym dlaczego właściwie nie podejmiesz terapii?
  13. nazywam się niewarto, dlaczego?
  14. Lilith, a dziękuję :* Przyda nam się trochę żelaza
  15. czerwona-malina, taki efekt po jednej tabletce? Coś to dziwne.
  16. abraxas, jak by nie patrzeć prowokacje są kontrowersyjne. O ile w jakimś czasie uczęszczania na terapię wydaje mi się, że "wszystkie chwyty są dozwolone", bo terapeuta będzie nas znał i wtedy ryzyko jest minimalne, o tyle zaczęcie od takich prowokacji jest ryzykowne. Sama nie wiem jak bym się zachowała. Pewnie bym uciekła, bo w początkowej fazie potrzebowałam przede wszystkim ciepła i zrozumienia. Gdyby na dzień dobry terapeutka wyjechałaby mi z jakimś tego typu tekstem czy zachowaniem, to podejrzewam, że nic by z tej współpracy nie wyszło. Niemniej jednak po czasie, kiedy pozna mnie na tyle, że wie kiedy może posunąć się dalej i zacząć mnie prowokować, myślę, że to może być bardzo skuteczne. Przynajmniej u mnie zadziałało.
  17. abraxas, przeczytałam wywiad i powiem Ci, że jestem nieco zszokowana, ale i zainteresowana. Metoda na pewno jest interesująca. Facet stąpa po kruchym lodzie, ale to faktycznie może być skuteczne. Coś w stylu "na złość mamie odmrożę sobie uszy". W wywiadzie wiele napisano o mocno prowokacyjnych zachowaniach, ale wydaje mi się, że człowiek z taką praktyką wie jak daleko może się posunąć. I jak sam stwierdził, on właściwie mówi tylko to, co sami o sobie myślimy albo to, co jest prawdą obiektywną. Ja osobiście uczęszczam na terapię poznawczo-behawioralną, ale pewne przełomowe zdarzenie mocno zahaczyło o terapię prowokatywną. Mniej więcej po pół roku terapii usłyszałam, że może powinnam zmienić terapeutę, bo nie widać żadnych efektów, a nawet jest gorzej. Dla mnie to było jak wymierzenie policzka, ale zadziałało na zasadzie: jak to nie ma efektów? już ja pani pokażę! Od tamtej pory wiele się zmieniło, dlatego sądzę, że takie prowokacje mogą być skuteczne. I tak jak Farrelly twierdzi, najważniejsza jest szczerość, czasami brutalna szczerość, a nie zagłaskiwanie pacjenta. Chyba właśnie dlatego tak bardzo cenię moją terapeutkę.
  18. Mushishi, schizofrenia to choroba, a osobowość schizoidalna to zaburzenie, więc nie masz się czym martwić. Zresztą, nawet jeśli wiele objawów do Ciebie pasuje, wcale nie musisz mieć osobowości schizoidalnej. Tak naprawdę diagnozę można postawić tylko po spotkaniach na żywo i na pewno nie po jednym spotkaniu. Zresztą te wszystkie "efki", to tylko ogólny zarys stworzony głównie dla lekarzy i terapeutów, żeby widząc diagnozę, od razu wiedzieli mniej więcej na czym stoją, bo tak naprawdę każdy jest inny i nie ma dwóch takich samych osób, nawet jeśli obie mają osobowość schizoidalną.
  19. zestresowany, przeczytałam i powiem Ci szczerze, że ja mimo wszystko radziłabym Ci wybrać się do psychiatry oraz psychologa. Psychiatra może przepisać Ci leki, które mogą zwiększyć motywację i ogólnie chęć do działania, której aktualnie chyba najbardziej Ci brak. Jednocześnie mógłbyś odwiedzić psychologa i porozmawiać z nim o tym wszystkim. Wydaje mi się, że to byłoby najlepsze rozwiązanie. Może udałoby Ci się spojrzeć na to z innej strony, rodzina doceniłaby, że się nie poddałeś i powoli być się z tego wygrzebywał. Wg mnie dopadły Cię stany depresyjne o co nietrudno, kiedy człowiek zmaga się z problemami finansowymi, a jeszcze dodatkowo odczuwa ogromne poczucie winy z tego powodu. Myślę, że powinieneś od tego zacząć. Stało się, trudno, na to już nic nie poradzisz. Przecież nie chciałeś tego, a jak sam widzisz z depresją nie ma żartów. Już wiele przez nią straciłeś, nie pozwól by nadal Tobą rządziła. Zgłoś się po pomoc i walcz, bo jak sam piszesz masz o co i dla kogo. Powodzenia życzę
  20. Lilith, teraz nie. Ciemno jest, a ja się boję tego Twojego cmentarza
  21. ladyofdarkness, to że uda Ci się to wyleczyć, to pewnik, zależy tylko jak długo Ci to zajmie. Ja wierzę, że jeśli ktoś bardzo chce się zmienić i chodzi na terapię, pracuje nad sobą, to wszystko da się zmienić. No dobra, nie wszystko. Przeszłości nie zmienimy, ale zmienimy nasze jej postrzeganie. Bo przecież nie o to chodzi, żeby wymazać wszystkie złe wspomnienia. One też nas czegoś uczą.
  22. lubudubu, wydaje mi się, że jeśli widzi w tym problem, to można pomóc. Jeśli dana osoba chce się zmienić, to wg mnie terapia jest w stanie tego dokonać. Ja akurat należę do tych osób, które wierzą, że terapia jest w stanie pomóc każdemu, różne są jedynie okoliczności. Osobowości schizoidalnej nie mam, ale jestem borderem, co znacznie utrudnia proces terapeutyczny. Przez pierwszy rok miotałam się jak szaleniec. Uciekałam od psychologów, psychiatrów zmieniałam jak rękawiczki, a szpital stał się drugim domem. Dopiero po roku trafiłam do terapeutki, której zaufałam i u której zostałam mimo borderowych jazd, chęci ucieczki i rzucenia terapii w cholerę. Wracając jednak do tematu. Mushishi, jeśli czujesz, że to spłycenie emocjonalne Ci przeszkadza, że nie chciałbyś tak żyć, że coś jest nie tak, wybierz się do Poradni Zdrowia Psychicznego, gdzie dopiero w relacji na żywo ktoś podejmie się próby zdiagnozowania. Ale tak naprawdę czy chodzi tu o diagnozę? O przypisanie numerku i efki? Może po prostu wybierz się do psychologa, żeby porozmawiać i opowiedzieć o tym, co tutaj napisałeś. To na pewno wiarygodniejszy sposób
  23. Michalk, w pewnym sensie już zacząłeś coś z tym robić. Rejestracja na forum i założenie tego wątku to taki pierwszy kroczek. Jeśli czujesz, że faktycznie od wielu lat po prostu istniejesz zamiast żyć pełną piersią (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało ), to spróbuj wybrać się do psychologa. Rozmowa z kimś z zewnątrz i możliwość wypowiedzenia na głos tego, co zżera nas od środka czasami może zdziałać cuda. Czasami potrzeba więcej czasu i regularnej psychoterapii, ale spotkanie z psychologiem, to taki drugi krok, który mógłbyś wykonać.
×