Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. misiek222, oczywiście niektóre leki wykazują skutki uboczne i mogą otumaniać, ale leki nowej generacji wykazują już znacznie mniej skutków niepożądanych. Nie musisz jednak leczyć się farmakologicznie. Niewykluczone, że pomogłaby Ci psychoterapia, która niewiele ma wspólnego z "kółkiem wzajemnej adoracji". Chyba uległeś jakimś stereotypom. Ponadto, "żółte papiery", które masz zapewne na myśli, obawiając się, jak w przyszłości zareaguje potencjalny pracodawca, w rzeczywistości nie istnieją. Nie ma czegoś takiego jak żółte papiery. "Żółte papiery" to eufemizm, którego używa się, by nie nazwać kogoś dosadnie chorym psychicznie. Żółte papiery to obiegowe określenie na dokumenty poświadczające, że ktoś cierpi z powodu problemów natury psychicznej. Kiedyś młodzi mężczyźni chcieli mieć "żółte papiery", by nie iść do wojska. Dzisiaj żółte legitymacje wydaje się dzieciom niepełnosprawnym, które uprawniają do ulg w przejazdach komunikacji publicznej. Nie musisz się przyznawać, że chorujesz na depresję czy inną chorobę psychiczną. A na czole nie masz wypisane: "Cierpię na depresję". Także Twoi potencjalni pracodawcy nie muszą wcale wiedzieć, że cokolwiek Ci dolega.
  2. Polecam: http://portal.abczdrowie.pl/zdrowa-dieta-bezmiesna, http://portal.abczdrowie.pl/wplyw-wegetarianizmu-na-zdrowie, http://portal.abczdrowie.pl/dieta-weganska.
  3. WojuBoju, śmierć bliskiej osoby jest bez wątpienia bolesnym doświadczeniem, bez względu na to, kogo się straciło - męża, syna, brata, siostrę, przyjaciela, ojca. Każdy człowiek przeżywa żałobę w sposób indywidualny. Jednym pomaga rozmowa z bliskimi, innym - codzienne wizyty na cmentarzu, jeszcze innym - oglądanie pamiątek po zmarłej osobie i łzy. Osoba w żałobie intensywnie poszukuje sensu śmierci zmarłego. Procesu żałoby nie da się przyspieszyć - niektórzy przeżywają stratę przez dwa lata, inni przez rok albo krócej. W czasie żałoby trzeba pozwolić sobie na przeżycie wszystkich negatywnych emocji - gniewu, złości, żalu, samotności. Jeśli istnieje potrzeba wygadania się i bycia wysłuchanym, trzeba się zwierzyć bez rad i pouczeń w stylu: „Czas leczy rany”, „Poboli i przestanie”. Takie truizmy wcale nie pomagają żałobnikom, a jedynie irytują. Śmierć bliskiej osoby jest niezmiernie stresującą sytuacją w życiu, która może przyczyniać się do rozwoju depresji. Jak możesz pomóc swojej mamie? Po prostu, bądź obok. Nie dopytuj, nie moralizuj, nie pouczaj, nie pocieszaj, ale towarzysz w cierpieniu, przytulaj, swoją obecnością i gestami pokaż, że ją rozumiesz i jednoczysz się z nią w żalu. Kiedy jednak stan mamy pogorszy się i zauważysz, że jej nastrój radykalnie się popsuł, warto z nią porozmawiać i zachęcić do wizyty u psychologa. Konsultacja psychologiczna mogłaby by być nie tylko dla niej wsparciem, ale także okazją, by dowiedziała się czegoś więcej na temat Twojej choroby - depresji. Wiedziałaby, jak skuteczniej pomóc Tobie, jak i sobie. Pozdrawiam!
  4. Kiedy słyszę, że ktoś określa ludzi korzystających z pomocy psychiatry bądź psychologa jako nienormalnych, zaburzonych, psycholi itp., to najczęściej pytam, co według niego, jest "normalne". Określenie "normy" jest względne. Zazwyczaj odpowiedzi nie słyszę, tylko zostaję zmierzona od góry do dołu dziwnym wzrokiem. Tu trzeba by było się zastanowić nad wskaźnikami "nienormalności". Co uznać za takie wskaźniki? Cierpienie człowieka? Jego nieprzystosowanie do życia? Irracjonalność myślenia? Nieprzewidywalność zachowań? Nieobliczalność? Niekonwencjonalność? Statystycznie rzadkie zachowania, odbiegające od zasad prawnych albo moralnych? Podziwiam ludzi, którzy korzystają z pomocy psychologicznej. Jak ktoś słusznie wcześniej zauważył - decyzja o skorzystaniu ze wsparcia psychiatrycznego bądź psychologicznego to wyraz odwagi, tym bardziej, że niektórzy Polacy chyba jeszcze nie są w stanie zrozumieć, że psychiatra to lekarz jak każdy inny, a psycholog to nie wróżka, która wróży z fusów. Nie warto oglądać się na innych i rezygnować z leczenia ze względu na niepochlebne opinie innych osób. Niestety, stygmatyzacja, czyli etykietowanie bardzo często wynika ze stereotypów, a te Polacy bardzo chętnie powtarzają.
  5. eliza.pola, O tym, jak pokonać strach przed wizytą u dentysty: http://portal.abczdrowie.pl/strach-przed-dentysta.
  6. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    gra wstępna - podniecenie
  7. misiek222, wydaje mi się, że Twoje "uzależnienie od jedzenia", jak to określiłeś, jest tylko wierzchołkiem Twoich problemów. Ty po prostu zajadasz trudności i kłopoty, z którymi sobie nie radzisz. Oczywiście, przez Internet nie da się postawić diagnozy, ale na podstawie tego, co napisałeś, można podejrzewać depresję. Jesteś smętny, posępny, chwiejny emocjonalnie, nie potrafisz się niczym cieszyć, nie czerpiesz z niczego przyjemności, patrzysz pesymistycznie w przyszłość, jesteś ze wszystkiego niezadowolony, brakuje Ci motywacji do działania. Na Twoje kiepskie samopoczucie i obniżony nastrój bez wątpienia ma wpływ sytuacja rodzinna - kłótnie rodziców, bójki, brak ciepłych relacji. Czujesz się ignorowany, bezwartościowy, nikomu niepotrzebny. Rozumiem Twoje obawy przed wizytą u psychiatry. Nie ma doskonałej tabletki szczęścia, która nagle Cię uzdrowi, ale konsultacja u lekarza jest konieczna, by wiedzieć, z czym walczyć. Możesz, np. zastanowić się nad psychoterapią, nie musisz od razu łykać leków psychotropowych, antydepresantów. Pomyśl o tym i pozwól sobie pomóc! Odsyłam do artykułów: http://portal.abczdrowie.pl/jedzenie-kompulsywne http://portal.abczdrowie.pl/jedzenie-kompulsywne-leczenie http://portal.abczdrowie.pl/jedzenie-moze-uzalezniac http://portal.abczdrowie.pl/depresja
  8. missterss, bardzo się cieszę, że zrobiłaś znaczne postępy, jeśli chodzi o umiejętność kontroli objawów wynikających z nerwicy i lęku społecznego. Rozumiem jednak, że czujesz się "blokowana" w staraniach z racji tego, że nie masz z kim się spotykać. Przyjaźnie z liceum zerwałaś, bo były płytkie i powierzchowne, a na studiach zaocznych trudno Ci złapać z kimś kontakt. Sprawy nie ułatwia także podejście nadopiekuńczych rodziców, którzy przyzwyczaili się do tego, że Ty ciągle siedzisz w domu. Myślę, że ich zdziwienie, kiedy chcesz dokądś wyjść, wynika nie tylko z ich "przyzwyczajeń". Problem pojawił się, gdyż zabrakło psychoedukacji, czym jest nerwica, czym jest fobia społeczna. Twoich rodziców bardziej powinien zaniepokoić fakt, dlaczego młoda osoba, ich córka, nigdzie nie wychodzi, izoluje się, z nikim się nie spotyka. To nie jest normalne. Myślę, że gdyby Twoi rodzice wiedzieli od początku, na czym polegają choroby, na które cierpisz, łatwiej by im było zrozumieć Twoje zachowania i wspierać Cię w zdrowieniu. Gdzie szukać znajomych? Pierwszy krok już uczyniłaś, rejestrując się na tym forum. Tutaj możesz poznać ludzi, którzy mają podobne problemy do Twoich. Ponadto, są tutaj organizowane zloty, podczas których można ze sobą się spotkać, porozmawiać, pośmiać. Może spróbuj wychodzić z domu razem z rodzicami, np. umów się z mamą do kina na dobry film. Może wówczas rodzicom będzie też łatwiej "zaakceptować" fakt, że częściej wychodzisz i że niczego "nie kombinujesz". Pozdrawiam i życzę powodzenia!
×