Vian

Mylisz ostry seks z chamstem i bucostwem. Zaręczam, że jedno ma tak naprawdę z drugim niewiele wspólnego. Myślę też, że facet, który uważa, że seks to "porządne tarmoszenie" jest gównianym kochankiem.

Osobiście podejrzewam, że to sprawka Alika, ale cśśś... ;-) Dobra, kończę offtop. :]

Ty możesz sobie lubić kobiety, ale kobiety raczej nie lubią Ciebie. I pisząc "kobiety" mam na myśli nie dowolnego osobnika płci żeńskiej, ale właśnie kobiety. Nie wszystko, co ma cycki jest kobietą. Tak jak nie każdy osobnik z penisem jest mężczyzną. Dla mnie np. ktoś, kto uważa, że może sobie ruchać na prawo i lewo, ale związać to by się chciał z cnotliwą i wierną, co go nie zdradzi, to nie jest mężczyzna tylko jakieś zakompleksione... coś. Prawdziwy mężczyzna nie potrzebuje co rusz sobie udowadniać, że potrafi.

Nie mogę, admin mi zabronił Serio serio.

E tam, co to za określenie "puszczalski ch*jek", też bym się roześmiała... Zwyczajny kurwiarz i dupodajec z niego, każda babka go może mieć jak zechce. Co tu owijać w zdrobnienia...

Tak, w Polsce porno jest legalne z pewnymi ograniczeniami. Z prostytucją jest śmiesznie - nie jest nielegalna, ale nie jest też legalna.

Dobra, można powiedzieć, że doszliśmy do konsensusu ;-)

Ale ja nie piszę o niej, z nią nie utrzymuję kontaktu. :) Można dać szansę, można nawet kolejną, ale jak ktoś z tych szans nie korzysta, to mówi się trudno. Pisząc o fantastycznych ludziach miałam na myśli tych, co na drugi raz zachowali się inaczej, skorzystali z danej szansy na poprawienie relacji. Natomiast podejście takie jak Twoje - zrobiłeś błąd, dostajesz kopa w zad i narta - uważam za równie nieciekawe, co dawanie szans do usranej śmierci.

Ciasny Wiesiek, a w takim układzie nie miałabym kontaktu z wieloma fantastycznymi osobami, które coś tam kiedyś źle zrobiły, źle się zachowały z najróżniejszych powodów - np. miały własne problemy. Ze mną też by mało kto utrzymywał kontakt, bo też nie jestem idealna i popełniam błędy.

tahela, dokładnie! I dopiero w kryzysach widać, kto jest wartościowym, przyzwoitym, wiernym człowiekiem, a kto szują. -- 24 sie 2011, 18:19 -- PS. Jedna z najbliższych mi osób mówi o sobie głośno i często "jestem egoistką". Jest ostra, konkretna, wręcz bezkompromisowa. Nigdy w życiu się na niej nie zawiodłam, a była przy mnie przy serio poważnych kryzysach. Z kolei osoba, która głośno i często mówi "bliscy są dla mnie najważniejsi", była miła i kochana, spieprzała ZA KAŻDYM RAZEM, kiedy działo się coś poważniejszego działo. W którą lepiej inwestować? ;-)

Ciasny Wiesiek, intuicja to nie jest WIEDZA, to przeczucie, wiara. :) Jasne, możesz oceniać na podstawie różnych przesłanek, ale koniec końców sprowadza się do wiary, do podjęcia ryzyka, bo ZAWSZE może się okazać, że się nie opłaci. Jeden facet się zwiąże z cnotliwą, wierną kobietą, która po 10 latach się zmieni, zwinie mu całą kasę z konta i powie "papa". Inny się zwiąże z byłą prostytutką, która doceni zaufanie, szansę, i będzie z nią szczęśliwie żyć. NIE MA reguły.

Bułat Okudżawa - Modlitwa http://www.youtube.com/watch?v=xoRjh-pf5C0 Przemysła Gintrowski - Epitafium dla Sergiusza Jesienina Leonard Cohen - By the rivers dark http://www.youtube.com/watch?v=eA3sBuolUkA

Ciasny Wiesiek, ale ja się Ciebie pytałam, kiedy WIESZ, że Twoja inwestycja w drugiego człowieka, w związek, się opłaci, a nie kiedy wiesz, że się nie opłaci...

Podaj przykład, proszę. :)

Ile lat ma córka? Pewnie, że może, ale niekoniecznie musi.

Ciasny Wiesiek, a kiedy w relacjach z drugim człowiekiem WIESZ, że inwestycja Ci się zwróci? Moim zdaniem możesz tylko w to WIERZYĆ, lub nie.

Jasne, że legalizować. Ja bym nie mogła być prostytutką, bo nie mam do tego odpowiednich, psychicznych predyspozycji, ale księgową też bym nie mogła być - z tego samego powodu.

Wkurza mnie burza.

shadow_no, no ale to już ich decyzja w takim układzie.

Przepraszam, nie rozumiem. Przecież takie osoby zwyczajnie do takiego wątku nie wejdą. Jak się boję krwi nie wchodzę do rzeźni, jak się boję wody, nie idę pływać, jak nie lubię wulgaryzmów - nie wchodzę do tematu, gdzie się rzuca mięsem. Ot i tyle. :)

Mnie fascynuje samo to kryterium, bo ocenia się kogoś bardzo... kompleksowo, ktoś jest WARTOŚCIOWY, ALBO NIE. Warty uwagi, szacunku, albo nie. A JEDYNYM kryterium jest, kiedy ma ochotę na seks z partnerem! Was to nie dziwi? Podobno w czasach mojej babci tak oceniano ateistów - jak nie wierzy w boga, to amoralny i zły.

Ciasny Wiesiek, ciężko będzie Ci stworzyć związek dłuższy niż powiedzmy 2-3, może 4 lata, bo w tym okresie najprawdopodobniej pojawi się jakiś poważniejszy kryzys, ona nie będzie taka czuła jak dawniej, tylko będzie złość, żal etc. a postawienie sprawy na zasadzie "nie chcesz to narta" jest bardzo szybkie i w ogóle ale przekreśla wszystkie szanse. Masz pozytywa u mnie, że się umiesz śmiać się z siebie Nieznajomy20, spokojnie. Może być tak, że im bardziej naciskasz, tym bardziej ona się wycofuje. Poczekaj spokojnie, daj jej trochę czasu.

człowiek nerwica, jak mamy do czynienia z szaleńcem, to seks nie będzie większym błędem niż sama randka.

Bardzo często spotykane zjawisko w szkołach. Dzieci, a właściwie młodzież niż dzieci, zwykle nie zna pojęcia ostracyzmu, ale z powodzeniem go stosują. Zresztą to zjawisko może wystąpić - i często występuje - wszędzie, gdzie są skupiska ludzi zajmujących mniej więcej to samo miejsce w hierarchii - w więzieniach, w wojsku, w firmach zatrudniających większą liczbę pracowników itd. Uczniowie nie może "uśmiercić" społecznie nauczyciela, szeregowcy sierżanta, podwładni szefa, ale jeden uczeń drugiego ucznia, czy współpracownicy innego współpracownika już owszem. Zdarza się to też w grupach znajomych/kolegów, czy - jak napisałeś - w rodzinach. Ile razy można przeczytać w internecie np. "ukrywam homoseksualizm, bo jeśli to się wyda, to wszyscy się ode mnie odwrócą". Powody śmierci społecznej też są różne, czasami poważne (przyjaciel okradł przyjaciela, wszyscy znajomi go potępiają), czasem stricte społeczno-kulturowe vide homoseksualizm, a czasami błahe: pewna osoba z mojej rodziny doświadczyła tego w swojej pracy ponieważ odmówiła uczestniczenia w pracowniczej tradycji, jaką było huczne obchodzenie każdych urodzin i imienin. Nie chciała ani uczestniczyć w cudzych (i składać się na kosztowne prezenty), ani organizować własnych (za spore pieniądze) i prezentów dostawać, ponieważ wolała pieniądze przeznaczyć na coś innego. Współpracownicy zaczęli traktować ją jak powietrze i generalnie stosować metody biernoagresywne - "zapominali" o co ich prosiła albo "nie mieli czasu", kiedy o coś pytała "nie wiedzieli", ignorowali na przerwach na papierosa etc. W efekcie musiała zmienić pracę. -- 24 sie 2011, 02:07 -- PS. Bardzo się dziwię, że nikt do tej pory nie odpowiedział w temacie, bo to dość powszechne zjawisko...

Przepraszam, ale to oksymoron. DLA KOGO byś wyglądała gorzej? Dla siebie byś wyglądała w fajnie, na tym polega akceptacja. A zdanie innych? Kurczę, zawsze będzie ktoś komu się nie będziesz podobać. Jeden lubi szczupłe, a grubsze nie, inny szczupłe skiwtuje jako "wieszaki bez cycków" albo coś w tym stylu i wybierze grubszą. Ja tam jestem gruba i mam w nosie, co kto o mnie myśli; ze sobą się czuję fajnie, a żadna opinia o moim ciele nie jest ważniejsza niż moja własna.