-
Postów
7 502 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiya
-
Autorka prawdopodobnie naciska "wyślij" zanim przeczyta swój post drugi raz
-
To zależy. Owy 34-latek jest prawiczkiem, bo nigdy nie miał/nie stworzył sobie ku temu okazji, czy ma jakieś blokady?
-
Twoja dedukcja leży i kwiczy. Chodzi o ZROZUMIENIE i AKCEPTACJE.
-
Ja też świeżak, możemy zrobić spotkanie świeżaków
-
- dune Mam dokładnie tak samo. Nie chcę ludzi. Ale boję się ich stracić. Więc się zmuszam. I wychodzi nijak. Takie to relacje, że w razie szukania pracy dadzą cynk, jak coś się u nich zwolni i może, może nawet pójdą raz na parę miesięcy na piwo. Ale nic więcej... I nawet nie mogę mieć im tego za złe, bo tak jak mówisz - trudno się dziwić, że się odsuwają... - Michuj (komentarz do posta dune) A skąd od razu ta pewność? Ja na przykład mam tak całe życie. Więc raczej powiedziałabym, że to po prostu moja cecha, a nie zaburzenie... Więc - różnie bywa... Różne są powody, różne efekty... - Im_Back (przykład jednego z wielu podobnych komentarzy) Drogi Im_Backu. Tak bardzo skupiłeś się na etykietach, że odrzucasz ludzi z problemami, bo nie mają ich zdiagnozowanych? Dobrze, byłoby poprawniej, gdyby każdy, kto diagnozy nie ma, mówił, że ma "objawy fobii społecznej", a nie "fobię społeczną", ale to jest coś, na co można przymknąć oko... Jesteś przeczulony, rozumiem, ale w ten sposób nie pomagasz tym ludziom, a w niektórych przypadkach wręcz przeciwnie (tak jak każdy dobry psycholog/psychiatra wie, że jednemu pacjentowi pomoże ciągłe drążenie tematu i pocieszanie, a innemu kop w dupę). - BB1 I bardzo dobre podejście. Psychologia, to akurat ta dziedzina, która podchodzi pod "zrób to sam". Każdy pracuje nad swoją psychiką od najmłodszych lat, świadomie, czy nie. Na litość boską, nie róbcie z psychologów ludzi nieomylnych, bo to zwykli absolwenci szkół wyższych, którzy uczyli się dokładnie z tych samych źródeł, co psycholog-hobbysta-amator. Poza tym nie ze wszystkim należy biegać do lekarza... Jak zatniesz się w palec, możesz sam(a) przykleić sobie plasterek. Jak Ci utnie nogę, to raczej należy się udać się już do lekarza Człowiek nieśmiały, denerwujący się przed wystąpieniem publicznym i rozmowami z obcymi ludźmi - moim skromnym zdaniem - to nie jest przypadek godny rejestracji do lekarza... Ale to nie znaczy, że ma siedzieć bezczynnie w domu i czekać, aż mu się pogłębi... Tabletki na grypę są dostępne w aptece bez recepty, ale afirmacja to już tylko pod czujnym okiem lekarza? Dla mnie to gruba przesada. Jeszcze co do diagnozy - też uważam, że lekarz może się pomylić. Nawet bardzo dobry. Z tej prostej przyczyny, że obserwacja, mowa ciała pacjenta, to tylko część "materiałów" potrzebnych do diagnozy. Reszta, to pytania zadawane pacjentowi. A pacjent, nawet nieświadomie, może odpowiedzieć błędnie. Sama nigdy nie wiem, co odpowiadać lekarzowi, wszystko jest zbyt WZGLĘDNE. "Czy często pani płacze? Czy jest pani aktywna fizyczna? Czy jest pani agresywna? Dobrze pani sypia?" - nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem Dodam jeszcze, że pokładałam dużo nadziei w tym temacie, myślałam, że znajdę się tu wśród "swoich", ludzi, którzy rozumieją. Ale przeczytanie ostatnich paru stron wywołało we mnie wręcz odwrotne odczucie - że jestem tu niemile widziana, dopóki nie mam etykietki...
-
Urocze ^^
-
No ja niestety w tym tygodniu odpadam - w pracy do 22, ewentualnie sobota, jakby był ktoś chętny :)
-
PannaZdruzgotana, świetna puenta :) A powiedzcie no mi, cóż to za wielka kłótnia była na forum, bodajże przedwczoraj?
-
Może i tak. Ale wiecie co? Zakładając ten temat nie miałam żadnych konkretnych oczekiwań - pytań o radę, czy opinię. Po prostu byłam ciekawa. Natomiast COŚ z tej dyskusji wyniosłam - poczucie dumy, że jestem jaka jestem i dobrze mi z tym. Pozdrowienia dla Alienated
-
I tego podejścia nie rozumiem. Ma w każdym poście przepraszać za to, co czuje? Pewnie, że pisze beztrosko, bo MYŚLEĆ można o wszystkim. I ani ja, ani kicikici (jak przypuszczam) nie mamy zamiaru jeszcze za to przepraszać, czy okazywać skruchę.
-
Alienated, ale Ty nie wiedziałeś, że trzeba mieć żonę/męża i co najmniej jedno dziecko? To taki nakaz odgórny i broń Boże nie można pójść inną drogą! (uwaga, to była ironia) Podpisuję się pod tym... Zwłaszcza, że to właśnie kicikici napisała, że chodzi na terapię i pracuje nad tym wszystkim...
-
Dokładnie tak. A tego z kolei nie mam. Ja po prostu milczę... Twoja reakcja jest chyba bardziej normalna... Sądząc po wszystkich głupich komediach z motywem np. zostawiania wiadomości na automatycznej sekretarce Potem bohater przeżywa jaką to głupotę palnął i jakiego zrobił z siebie idiotę Za to jakoś nie widuję na filmach milczenia przez telefon, chyba, że tych w mrocznych, depresyjnych... Reasumując - jesteś chyba normalniejszy ode mnie, gratuluję Ja mam natomiast podobnie w realu - często mówię rzeczy, których wcale nie mam na myśli, jak ktoś zadaje mi pytanie, to mam problem ze znalezieniem w głowie zgodnej z prawdą odpowiedzi (np. dlaczego zrobiłam co tak, a nie inaczej), i żeby nie przedłużać milczenia chwytam się pierwszej z brzegu. Kiedyś prowadziłam bloga, a moja przyjaciółka powiedziała mi, że nie będzie go czytać, bo jestem tam jakaś inna i ona tej osoby nie zna. Na nic się nie zdały tłumaczenia, że to właśnie poprzez słowo pisane jestem bardziej sobą, niektórzy po prostu nie są w stanie zrozumieć... Ja na co dzień się jąkam (nie tak naprawdę jąkam-jąkam, tylko często zacinam) i nie pamiętam prostych słów, myślenie mam spowolnione, reakcje nie aż tak bardzo (bo jakby ciało miało czekać, aż mózg coś wymyśli, to by się naczekało), ale też - jak ktoś przy mnie np. przenosi meble, nienawidzę takich sytuacji, bo wiem, że nie jestem w stanie prawidłowo i odpowiednio szybko zareagować (podtrzymać, jak komuś wysuwa się z rąk, itp.). W gardle mi nie zasycha, serducho natomiast wali tylko czasami (zwykle jak dzwonie do kogoś obcego). Tak. Jak już było parę razy wspomniane, pomaga tylko jedno - zmuszanie się. Z czasem dzwonienie staje się dużo łatwiejsze. Najskuteczniej jest wtedy, kiedy to sytuacja zmusza Cię do codziennego dzwonienia - tak jak u niektórych praca, u mnie chłopak. Mam bardzo podobnie :) Tylko nie popadam w zadumę. Po prostu słucham. Czasami próbuję się odezwać, ale zwykle niewiele z tego wychodzi :) W ogóle interakcje z ludźmi mnie męczą, bardzo, bardzo.
-
A kto, KTO tu pisał o braku szacunku? Grupa dziewczyn rozmawiała o tym, że nie lubią dzieci, po prostu, potem dołączyli się Oburzeni Obrońcy, wypominający nam jakie to zaburzone jesteśmy. Może i jesteśmy, ale dlaczego WAM to aż tak przeszkadza? Prawdopodobnie nie będziemy chciały mieć dzieci, nie będziemy się rozczulały na widok dzieci znajomych, ale KOMU TO PRZESZKADZA? Nikomu w ten sposób nie robimy krzywdy, NIKOMU. Dlaczego uparliście się, że nasze "zaburzenie" jest tak bardzo, bardzo złe? Dokładnie. Dresik słuchający techno przez głośnik w komórce, pani, która dosłownie krzyczy przez telefon, pan, który najwyraźniej nie mył się od pół roku, dziecko wrzeszczące w niebogłosy - wszyscy są irytujący w ten sam sposób. Buka, te ciasteczka w filmiku są prze-u-ro-cze!
-
Wiem, że do niej, ale wypowiedzieć się można Bo widzisz, podejrzewam, że to działa tak, że są ludzie, którzy od zawsze dzieci uwielbiają i piszczą na ich widok jak oszalałe (jak wszystkie moje równieśnice już za młodych lat), i tacy, którzy doceniają je w taki sposób jak opisałaś.
-
kicikici, rozumiem Twoje oburzenie, ja też poczułam się parę razy mocno urażona w tym temacie, ale dziewczyny mają rację - "trochę" Cie poniosło ze słowami... Wiesz przecież, że jesteśmy po tej samej "stronie", więc jeżeli i ja myślę, że przesadziłaś, to chyba widzisz, że to nie jest atak... No już, nie denerwuj się :)
-
*przygląda się podejrzliwie* Czy ja Cię znam? ;P
-
Ładnie ujęte Akurat z tymi zdjęciami też tak mam. Nie rozumiem po prostu zmuszania (bo tym to mimo wszystko jest) innych ludzi do oglądania ich pociech. Mam na myśli takie bardziej skrajne przypadki, jak ustawianie jako SWOJE zdjęcie profilowe zdjęcia swojego DZIECKA. To Brunhildę (przykładowo ) mam znajomych, a nie jej dziecko... MYŚLI. Tak samo jak ma się czasami ochotę zapchać czymś usta komuś, jak ktos gada i gada i gada, albo uciąć ręcę, jak dotyka i zabiera Twoje rzeczy bez pytania.
-
A przeszło Ci przez myśl, że może po prostu lubimy cynizm i czarny humor? Mam tu na myśli głównie wypowiedzi swoje i Alienated. Nie cierpię psich kup. Uwielbiam motyw z Dnia Świra na ten temat... Jak kto widział, to wie I znowu - cynizm i czarny humor. Właściwie to mowa była przede wszystkim o tym, że są urocze - a to cecha fizyczna. Może mi się podobać piękna kobieta, co nie znaczy, że ją lubię. Ze zwierzętami jest podobnie - niektóre (jednostki) się lubi, niektóre nie. Nie. Tylko mnie denerwują te, które nie zwracają uwagi na swoje rozrabiające dzieci... Ja rozumiem, że jest to jakaś tam metoda wychowawcza, że jak się ignoruje, to dziecko się zniechęci i zajmie czymś innym, ale niech mają litość dla przypadkowych osób, znajdujących się aktualnie w najbliższym otoczeniu. W pracy miałam manekina. Jako, że manekin przedstawiał dziecko, inne dzieci lubiły do niego rozmawiać (co jeszcze jestem w stanie pojąć), przytulać się (już mniej) i bawić z nim (na litość Boską). Manekin był ceramiczny. Więc nie raz został przez owe dzieci potłuczony. Zero reakcji ze strony opiekunów.
-
No widzisz, to następnym razem jak będziesz miał za dużo pizzy - wiesz do kogo pisać Autora kojarzę jedynie z nazwiska, tak poza tym to nic mi to nie mówi... No to kiepsko jak nie możesz się forsować, rzeczywiście pozostaje pilnowanie się z jedzeniem Cztery miesiące rozłąki... Długo... Ludzie, ja nie wiem co Wy macie z tym słońcem, przecież to takie proste - wystarczy brać pokój z oknem na północ ;D No to ja w takim razie idę obejrzeć mój odcinek i spać. Dzień dobry wszystkim Aviska, trzymaj się tam :)
-
No bo my jesteśmy PRO! ;D
-
A gdzie mieszkasz? ;> Nad zasłona pomyślimy, na jakieś urodzinki czy coś, jak zasłużysz ;D Są bardziej klimatyczne od rolety... aviska - raz na jakiś czas można sobie pozwolić, ważniejszy jest ruch w tym przypadku :) i niestety nie znam tej książki
-
Kup sobie dobre zasłony, takie, przez które praktycznie nic nie prześwituje Ja takie mam Co prawda nigdy ich nie zasłaniam, z tej prostej przyczyny, że mam kwiaty w pokoju. Więc za dnia okno jest odsłonięte dla nich, a w nocy dla mnie.
-
Tak, popieram :) Pizzzaa! Mój poślizg w pisaniu był spowodowany właśnie tym, że buszowałam w lodówce szukając czegoś na "śniadanie" - zgodnie z zasadą "jem śniadanie, idę spać" A wstać muszę o 8. Jeszcze obejrzę sobie odcinek serialu do posiłku, a co! Z jakiej książki to cytat?
-
Akurat z tym "dobranoc" to praktykowałam już kiedyś, tak samo jak na pożegnanie w takim razie wypada powiedzieć "dzień dobry" (moim mottem było "słońce wstaje, pora spać" ) Ja akurat po prostu lubię ten nocny klimat... Więc gdy tylko jest ku temu okazja - wykorzystuję ją. aviska, "Najważniejsze [...] jest znalezienie kogoś, kogo szaleństwo pasuje do twojego" - ładne...
-
Właściwie to chyba powinniśmy mówić sobie na powitanie "dobranoc"