tahela, piszesz jakby osoba z nadwagą (albo nawet normalna, a nie chuda) była automatycznie brzydka... No bez przesady...
Poza tym ja cały czas piszę OGÓŁEM. Chodzi o średnią. Kiedyś oglądało się film i myślało "wow, jaka szczupła" - bo ta pani rzucała się w oczy na tle innych. Teraz - "wow, ale gruba" - bo teraz to takie rzucają się w oczy na tle reszty obsady...
pannaAlicja, będę, ale w pracy
ram, nawet jak pogoda się zmieni, na plaży jest zawsze zimniej niż gdziekolwiek indziej. W zeszłym roku raz miałam czas wybrać się na plażę, ubrałam sukienkę, wzięłam kocyk i książkę (był czerwiec, na kąpiele jeszcze za wcześnie). Na plaży z trudem wytrzymałam 30 minut i zmarzłam przy tym okropnie
tahela, ale ja mówię ogółem, obejrzyj sobie jakieś filmy z mniej znanymi, "szarymi" aktoreczkami, fizycznie przeciętnymi, liczyła się głównie twarz. Teraz o takie ciężko, talia osy nie jest dodatkiem gwarantującym sukces, a koniecznością, żeby w ogóle dostać się do filmu.
I nie użyłam ani razu słowa "gruba", były po prostu normalne.
Wybaczcie, jeśli było to już wspomniane wcześniej, nie wczytywałam się w wątek, ale...
Wystarczy porównać filmy z różnych dekad. Wyraźnie widać po aktorkach jak zmieniała się "moda" jeśli chodzi o tuszę. Albo wskaźnik BMI. Wymyślony w XIX w. a teraz jak mu się przyjrzeć, to prawie każdej dziewczynie, której wychodzi, że ma "wagę normalną", wydaje się, że "coś tu jest nie tak".
ajajaj89, pociąg nawet lepszy niż autobus - w autobusie taka potencjalna dziewczyna może się bać, że jesteś jakimś świrem ( ) i będziesz ją śledził do domu Natomiast podrywanie w spożywczakach to częsty motyw na filmach
ajajaj89, każde miejsce jest dobre, tak mi się wydaje. Najważniejsze, żeby zachowywać się z klasą, np. nie podejść do dziewczyny w autobusie i zagadać "hej maleńka", coś takiego może przeszłoby na dyskotece, nie wiem Jako doskonałe miejsce podrywu polecam Empik, bo można zagadać do kogoś stojącego przy regale z naszymi ulubionymi książkami, muzyką czy grami i od razu jest o czym rozmawiać.
Damageed, ale zawsze jest jak się spotkać. Pomyśl o tych wszystkich małżeństwach w których jeden z małżonków pracuje gdzieś za granicą... 1000km i więcej...
Locust, ja tu mówię o samotności emocjonalnej, nie fizycznej
Damageed, 400km to nie tak dużo, zwłaszcza gdy przed Wami perspektywa wspólnego mieszkania... To ledwo pół Polski...
*Wiola*, nie przeczę, że ma, ale ktoś tu kiedyś napisał radę, że gdy tylko poczujesz się lepiej, zmykaj jak najdalej od tego forum. Ktoś inny odpowiedział, że wystarczy wystrzegać się niektórych wątków. I to mniej więcej teraz robię.
Locust, jak się zamienimy, to będziesz znowu samotny
tahela, tulę