Skocz do zawartości
Nerwica.com

nitka

Użytkownik
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nitka

  1. nitka

    stany depresyjne

    A więc..Faunik...nie wiem dlaczego tak bardzo się oburzono na Twoje słowa. Nie zauważylam prowokacji, moze nie jestem ostatnio bystra jak woda źródlana. Ale rozumiem co miałes na myśli, mnie tez drażni światło, niechętnie odsłaniam okna, nie lubię wychodzić, wk*****ją mnie weseli ludzie, rezygnuję ze studiów bo będac w otoczeniu beztroskich dzieciaków cieszących sie życiem pograżam się jeszcze bardziej, chciałabym byc taka jak oni, jednak cos czerni się w duszy i nie potrafię. Jednak nie znaczy to, że godzę się na depresję i jest mi z nią dobrze. Nie znaczy to, że chce w niej zostać. Chcę ją zwalczyć, ale jest mi lepiej kiedy jestem sama, wtedy nie czuję sie inna. I to jest po prostu objaw depresji, normalny, lepiej jest nam w swoim świecie i nie ma na co się oburzać. Trzeba tylko pamiętac o tym, że należy starać się z tego wygrzebać.
  2. o kurcze!! Wiaterku fajna sprawa!! Ale torchę niebezpieczna....niedługo będziesz czytać nasze notki zanim zdążymy je napisac
  3. brrr az mnie ciarki przeszły. matematyka to najwiekszy koszmar mojego zycia szacuneczek! Piotruś? czy ty w ogóle jesteś chory??? na cokolwiek? Z Twoich postów bije tyle pozytywnej energii, optymizmu. I tylu NAM pomagasz ; ) Az się wierzyć nie chce że mozesz miec jakieś problemy. Z drugiej strony jesteś taki młody a tak mądrze gadasz (czasem ) pewnie wynika to z doświadczenia w zmaganiu się z różnymi trudnościami..
  4. Ojeje Magdaleno ; ) Niestety tez tak mam kiedy pożądny stan depresyjny utrzymuje się dłużej. ostatnio nie miałam siły żeby jeść a co dopiero myśleć o kąpielach. Zmusił mnie mój chłopak bez ryku sie nie obyło...godzinę się przełamywałam...ale wiesz co zrobiłam? wzięłam radyjko, włączyłam muzykę, lampki, cieplutka woda i powiem Ci że pomogło. Odprężyłam się i rozluźniłam. Ale już przestałam sie przejmowac wyglądem, makijaż? chyba trzeba troszkę zadbać o siebie, zmusić się, jednak lepiej sie czuję kiedy coś ze sobą zrobie, choćby na siłę!! polecam goracą kąpiel z duzą ilością piany, muzyką i świeczkami!!!!!!!! 3 maj się cieplo!!
  5. o żesz ty w morde jeża !!! Piotrasie rozbujniku Ty!!! i pozmienial a jaki szybki ; ) Do matury sie uczyć !! marsz do ksiazek!!!! Z czego w ogole zdajesz? ; )
  6. maiev....nie wierzę !! na pewno zrobiłas dizs cos z czego choć troszeczkę mogłabyś byc dumna....pomyśl Piotras...jak masz odwagę i Ci się uda to zmieniaj tytuł
  7. HHehe wiedziałam że bądą sukcesy !!!!! mówmy już tylko o tym to chyba ważne żeby pamiętać o sukcesach i móc się nimi wspierać w ciężkich chwilach. Zapraszam do licytacji
  8. Miłość samym swoim istnieniem daje siłę, ale w moi przypadku deprecha nie pozwala w pełni cieszyć się miłościa....jestem wdzięczna mojemu misiowi za to, że ze mną jest, pomaga, znosi moje samopoczucia ale tak bardzo chciałabym czuć prawdziwie, nie tylko pamietać że go kocham, albo przypominac sobie, tylko czuć..moc się z nim kochac..chcieć i mieć z tego jakąs przyjemnośc. I być przy nim zawsze uśmiechnięta, jak kiedyś, zeby widzial codziennie że jestem z nim szczęśliwa.......
  9. W środku nocy proponuję nowy temat Usuniecie go?? Nasze sukcesy...Różne mamy choróbska, zmagamy się z podobnymi problemami, depresjoniści, nerwicoicy i natręty jesteśmy tacy sami jak wszyscy inni -zdrowi, ale nasze sukcesy dla nich są zwykłymi sprawami robionymi mechanicznie. Proponuję, żebyśmy wpisywali tu swoje codziene, małe ale dla nas OGROMNE sukcesy. Więc..... Moje dzisiejsze: - sama dojechałam autobusem do domu :) - zrobiłam zakupy (uciekłam ze sklepu i narobiłam bałaganu), ale kupiłam co chciałam!!! - przeprosiłam mojego chłopaka i powiedziałam jak bardzo go kocham i dziękuję, że jeszcze ze mną wytrzymuje
  10. nitka

    stany depresyjne

    przed, oj jak nie lubię błędów
  11. nitka

    stany depresyjne

    Dobrze z depresją? Nigdy w zyciu!!! O niczym nie marzę bardziej niż o tym żeby sobie poszła w ciul, żebym była taka jak dawniej..... Róża, też mam już dość bycia "niezaradną", boję się sama wychodzic z domu, nie radzę sobie a bardzo bym chiała móc sama wszystko....Dziś pojechałam do psychiatry razem z moim chłopakiem bo nie dałabym rady dojść tam sama później mieliśmy załatwic kilka spraw i pokłócilismy się..tak bardzo, przeze mnie, przez to że już nie mam sił i nie panuję nad sobą. Zostałam sama w środku miasta. mam nerwicę z agorafobią..to śmieszne ale czułam się zupełnie zgubiona...poryczałam się...nie wiedziałam jak wrócić do domu, a przecież to moje miasto!! znam je!! łaziłam w jedną i w drugą stronę szukając przystanku. znalazłam dojechałam na osiedle, wytrzymałam w autobusie i wiesz co? poszłam na zakupy czułam sie okropnie ale byłam z siebie dumna, z takiej prozaicznej sprawy, dojechałam sama do domu...w mięsnym zapłaciłam i wyszłam, wybiegła za mną kobieta bo zapomniałam kurczaka...w warzywniaku rozsypałam wszystkie jabłka...a babka kazała mi czekac na resztę kasy, powiedziałam że nie trzeba żeby tylko jak najszybciej stamtad wyjść..ludzie za mną gapili się i smiali a ja nie mogłam się pozbierać, spanikowałam i uciekłam z jabłkami w rękach... Z tym ma być mi dobrze? Z tym, że w osiedlowym warzywniaku panikuję? I tak jestem dumna, że mi się udało taki sukses, choc porozsypywany..teraz to są dla mnie sukcesy, kiedyś były nimi występy przet setkami ludzi i nagrody...dziś osoedlowy warzywniak....ma mi byc dobrze z chorabą? to jakiś dowcip...
  12. nitka

    Szpital

    no własnie...na początku nie wiemy co nam jest, czujey się inni, słabsi..odsuwamy się od ludzi ale jeszcze zdarza nam sie czasem śmiać. Odrzucamy zaproszenia, nie chodzimy na imprezy, ale stwarzamy pozory ze wszystko gra. Sami przed sobą i przed innymi. pżoźniej pada diagnoza-nerwica z agorafobia + depresja. Albo inna miła kombinacja. Eh no i powinno być lepiej od tego momentu. prawda? a tu jest gorzej, bo juz wiemy czego unikac żeby czuć się lepiej. zamykamy się w czterech ścianach, czasem wychodzimy do ludzi i tlumaczymy sie zapaleniem płuc. Tłumaczymy i tłumaczymy...ludzie pamiętaja o nas i pytają, martwia się, chcą pomóc...więc nie wytrzymujemy, zdobywamy się na szczerość, przyznajemy, mam depresję, mam nerwicę. I? I zapada krępujące milczenie. Kontakt sie urywa. Ludzie nie wiedzą co to jest. Boją się, krępują. Środowisko nam się rozypuje, A przeciez alienacja to najgorsze wyjście. Myślę, że kiedy wszyscy juz się od nas odwróca, kiedy boimy sie samotności, kiedy nie radzimy sobie z codziennością, wtedy warto postarać się o szpital. Chociażby po to żeby być tam z ludźmi, widziec zdrowych lekarzy i chorych ludzi, którzy zmagają się z tym samym, dłuzej, krócej. Ale chcą sobie pomóc. Warto zacząć podnosić sie w szpitalu. Zamiast dołowac się w domu, być w miejscu, które samym swoim istnieniem mówi -pomagamy, leczymy. Nie siedzimy w domu i depresjonujemy ;D się. Działamy. Na zwolnionych obrotach w miarę mozliwosci ale działamy.
  13. nitka

    terapia

    http://www.psycholog.net.pl/ na tej stronie znajdziesz pomoc psychologiczna on-line, przez gg, lub mailową - odpłatną. pozdrawiam! A co do psychologów, byłam u dwóch jajogłowych tak taków, u których prowadziłam monolog sama ze sobą. A tak mogę w domu za darmo. Na szczęście trafiłam do psychologa, który wyjaśnił mi mechanizm działania nerwicy. Po sesji u niego jestem wyczerpana emocjonalnie i psychicznie ale wynosze stamtąd wiedze o sobie i odrobinę nadziei, za kazdym razem więcej. Mam nadzieję, że bedzie lepiej..oby
  14. ok, ataki, rozumiem, nie nakręcamy ich... moze coś przeoczylam...ale co zrobić jeśli prawie za każdym razem kiedy jestem w sklepie, w bibliotece, na uczelni, w autobusie, w jakimkolwiek miejscu publicznym czuję się słabo, zupełnie skołowana, wypadają mi pieniądze, zapominam po co przyszłam, robi mi sie niedobrze a przede wszystkim CAŁY CZAS czuję ucisk w sercu, kłucie między łopatkiami, dławienie w gardle, BÓL!!!! To nie jest atak, tylko permanentne uczucie...jak radzić sobie z tym? czy Wy też tak macie?
  15. Róża dzięki za dopowiedź. Zastanawia mnie twoja myśl: Nie zastanawiajmy się,co czujemy Postępujmy tak,jak czujemy. Wydaje mi się, że w tych najorszych stanach nie zastanawiamy się jaka jest nasza sytuacja obiektywnie, chcemy zrobić to co czujemy, nie zastanawiając się jak się czujemy.Po prostu CZUJEMY SIĘ nikim więc chcemy stać się nicością, zniknąć. Zakręcone trochę, ale Ty mądra dziewucha jesteś to zrozumiesz Właśnie jutro idę do psychiatry i psychologa. Powiem o wszystkim, ale szczerze mówiąc chciałabym zrezygnować zupełnie z leków. Chę postawić wszystko na psychoterapię i uporządkowac życie, wydaje mi się że właśnie w tym moim zagmatwaniu egzystencjalnym jest problem. Ale nie wiem czy to dobry pomysł, psychiatra na pewno mi coś zapisze, no bo od tego jest Jestem też cekawa, czy te myśli mogą być związane tylko z nerwicą? moze to taki atak lękowy...natręctwo myślowe..nie wiem już co do czego. Zgubiłam się. [ Dodano: Sro Lut 21, 2007 12:18 am ] I mam nadzieję, że zawsze starczy nam sił na powiedzenie STOP tym myślom!! pozdrawaim!
  16. Pomóżcie... SAMOBÓJSTWO...jeszcze kilka dni temu myślałam - idiotyzm. Jak mozna pozbawić się życia, przecież zawsze nawet z najgorszej sytuacji JEST JAKIEŚ WYJŚCIE!!!...jest nadzieja... Niestety dane mi było w pewnym stopniu zrozumieć osoby popełniające samobójstwo. Miałam kilka bardzo depresyjnych dni, które skończyły się potwornym stanem lękowym. Znów dowiedziałam się o kolejnym stanie umysłu i uczuć o którym dotąd nie miałam pojęcia!!! O którym nie ma pojęcia nikt i nie zrozumie nikt kto go nie doświadczył!!! Jeśli ktoś z Was, a obawiam się, że niestety tak, tego doświadczył..... wiesz o czym mówię prawda???!!!!? O tej czarnej przestrzeni umysłu zapełnionej wizjami śmierci. Przeróżnymi. Nie miałam pojęcia, że można osiągnąc taki stan, w którym tylko śmierć jest wyjściem, wszystkie pozytywne myśli po prostu znikają, w którym nie widzi się żadnej nadziei. To nie jest głupia myśl, wszystko jest do dupy, skończę ze sobą. To jest jak amok...tylko jedna myśl, jeden cel...Dopiero teraz to zrozumiałam... Wiem teraz, że wielu samobójców opętuje ta natrętna myśl, to uczucie, ten stan pustki absolutnej. I nie zdążyli sobie pomóc. Granica bólu, wytrzymałości-cienka czerwona linia. Dziękuje wszelkiej opatrzności, że nie byłam wtedy sama. Pomóżcie, ja juz nawet zawiesiłam się ręką na rurze, żeby sprawdzić czy nie pęknie To jest jak gorączka, czarne myśli rosną i jeśli w porę nie zacznie się brać aspiryny, gorączka zabija, ogarnia całe ciało. Ja źle zareagowałam na stan podgorączkowy. Teraz zrobię wszystko żeby ten stan się nie powtorzył. Żebym nie była wtedy sama...Tak strasznie się boję, że to wróci. Teraz kiedy myślę trzeźwo, jestem, przerażona. Nie chcę nigdy więcej tego bólu, nie chcę tak myśleć, nie chcę tak się czuć!!! Chcę zyć!! Nie rozumiem jak mogłam tak myśeć!? Chcę się leczyć. Pomóżcie...co mam robic? Co zrobić żeby ten stan nie wrócił? A jeśli wróci....jak się ratować? Jak z tym walczyć? Jak uwolnić się od tych myśli? Może powinnam póść na tą terapię do szpitala, czy na te grupowe w szpitalu? Biorę już drugi antydepresant, od miesiąca, powienien już działać. Jeny..boję się tego stanu. Wymykam się sobie spod kontroli. Tak bardzo się boję.
  17. nitka

    Lęk przed śmiercią

    Przepraszam, ale aż mnie skręca jak czytam co wymyślasz. POKAHONTAZ dziewucho, weź Ty się do roboty wtedy Ci się rozjaśni!!! DO ROBOTY!!![/url]
  18. Jestem coraz słabsza zaczynam mysleć tylko na czarno, to przychodzi falami, jest jak woda ktorej nie da sie zatrzymać. a On? już tylko krzyczy......
  19. czytając wasze wypowiedzi uświadomiłam sobie, że od dziecka moje mysli były dość dziwne. zawsze jakoś automatycznie powtarzałam słowa ludzi z którymi rozmawiałam, a one sie we mnie powtarzaly na okrągło, przez co nie mogłam się skoncentrować na rozmowie i wydawało mi sie, że słychać moje myśli,albo ze kiedyś zacznę powtarzać na głos to co mówią inni. nawet robiłam eksperymenty, powtarzałam w głowie jakieś zdania i sprawdzałam czy ktoś zareaguje nie reagował i sie uspokajałam... miałam tez takie projekcje rózne, najczesciej zegar z wahadlem, które buja sie a ja je najpierw rozhuśtywam a potem próbuję je zatrzymać...ale się nie udaje....strasznie irytujące nocne gonitwy myśli to chyba standard w nerwicy. wystarczy przylozyc glowe do poduszki i juz fala zalewa. Dobrym sposobem na "umiarkowany" nawał myśli jest trening schultza, tylko taki AUTO. kładę sie wygodnie i wmawiam sobie ze jestem odprezona, ociezala, cialo pracuje spokojnie, rozluznia sie glowa, policzki, twarz i tak wszytsko po kolei, bardzo powoli, w myslach oczywiscie, tak jakby opowiadalo sie dziecku bajkę na dobranoc. nalezy wtedy bardzo mocno skupic sie na odprezaniu, poprostu wmowic sobie błogostan i nie dopuszczac innych mysli. przy kolanach ziewam;)
  20. kurcze...moze rzeczywiscie....ale to faszerowanie lekami mnie przeraza. a spotkania z terapeutą raz na 2 tygodnie srednio pomagają..tylko jak to pogodzic z zajeciami na uczelni ? chyba sie nie da... A TY studiujesz? pozdrawiam!
  21. nitka

    Wolontariat ?

    też myślałam o wolontariacie w schronisku, ale boję się ze moj dom zamieni sie w schronisko a mam juz niereformowalnie głupiego królika pewnie skonczylo by sie na pięciu kotach i psie. BASEN. uwielbiam basen...ale tam jest tylu ludzi....zbieram sie od roku TANIEC...uwielbiam taniec....ale tam jest tylu ludzi...skacza...muzyka napier****...zawierucha i totalne zagubienie eh pozostają książki i filmy
  22. GRATULACJE!!!!!!!!! Jak miło czytać takie posty...oby więcej się ich pojawiało!
  23. obawiam sie, ze nerwica natręctw potwornie utrudnia naukę. przede wszystkim zanim usiądzie się do biurka trzeba dokladnie sprzątnąć pokój, zeby nic nie rozpraszało uwagi, wszystko było symetrycznie poukładane, na biurku nic zbędnego, zeby nie było czym sie bezwiednie bawic i ukladac. ksiazki oczywiscie tez musza byc rowniutko. nastepnie odpowiednio sie ubrac bo wszystko przeszkadza. w domu zadnych dzwiekow, zadnych stukow pukow i muzyki zza sciany, bo to przeradza sie w melodie i niekonczace sie wystukiwanie rytmu, nogą, ręką, długopisem. no, i wyrzucenie z glowy melodii ostatnio zaslyszanej piosenki (praktycznie niewykonalne az do uslyszenie nastepnej tak wiec zasiadamy...i czytamy. a tu sie na przyklad nie zgadzają sylaby, są całkowicie nieparzyste!!! to straszne!! wiec liczymy i szukamy parzystych....pozniej spodoba nam sie jakies slowo, na przyklad industrializacja ehhh marzenie, ile z tym slowem mozna zrobic!! porozkladac na literki i ukladac je w kwadraciki, trojkaciki mmm cos wspanialego parzyscie, nieparzyscie, nic tylko sylabizowac i kombinowac i tak po dwoch godzinach budzimy sie z pustka w glowie. najgorzej jest jednak na wykladach, gdzie jest mnostwo krzesel a nie wiadomo dokladnie ile. wiec trzeba je koniecnie policzyc. lampy, okna, ilosc paskow w zaluzjach, kontakty, przedmioty okragle i trojkatne. nie wspominajac o wykladowcy ktory gdzies pod tym wszystkim zniknął...a ile on ma guzikow przy marynarce!! i te paski na koszuli..ile tych paskow? on cos mowi...tak mowi....8+2+5+3+4+5=27 liter w zdaniu, teraz na sylaby i ukladamy w figurki..ale o czym on wlasciwie mowi?? tak to wlasnie wyglada, dla tych ktorzy twierdza, ze nerwica natrectw nie przeszkadza w koncentracji.....
  24. wiecie co...ja czasem mam wrazenie ze ktos sie pode mnie podszywa....jakas nitka......to straszne........ pozdrawiam nitko!!!!!!!!!
  25. a moje i samodzielnie zrobione ale ciii nie mow nikomu bo mnie zidentyfikują jakby ktos mial ochotę na sesję zdjeciową to zapraszam ;p to siadam się rozsiadam
×