Skocz do zawartości
Nerwica.com

nitka

Użytkownik
  • Postów

    138
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nitka

  1. Witajcie....długo mnie tu nie było. Boję sie zaglądać bo czuję sie dobrze. To okropne wiem, chciałabym rozmawiać z Wami i pomagać tym, którzy są na etapie który ja mam na razie za sobą. Ale kiedy tylko tu wchodzę ogarnia mnie straszny paraliżujący lęk że depresja, fobie, ataki wrócą. Zaczynam sobie przypominac jak to jest czuć się tak ohydnie, nie móc spać, rozmawiać, cieszyć się, ruszać. Chyba bardzo chcę zapomnieć te stany, ból, całe to szaleństwo. Kiedy pomyślę, że jeszcze niedawno było ze mną tak źle to zbiera mi się po prostu na mdłości. Nie chcę o tym pamiętać i nie chcę żeby to kiedykolwiek wróciło ;( Coś się we mnie naprawia, zaczynam czuć sie tak jak dawniej. Wstaję z uśmiechem, jem, cieszę się słońcem. Naprawiam rower i rakiety do tenisa żeby otworzyć sezon wiosenny Postanowiłam otworzyć własną firmę i przygotowuję się do tego, od października chcę pójść na studia...znów muszę zacząć od początku..........nie wiem co zrobię jeśli znowu mi się nie uda przez te pieprzone choroby ;/ no tak......są dołki, ale staram sie je omijać myślami i zajmować umysł czymś przyjemnym. Wiem że będzie trudno bo to afektywna dwubiegunowa jak się okazało, ale przynajmniej nie będę walczyć z wiatrakami. Nie wiem czy będę miała na tyle sił i odwagi żeby tu być z Wami. Piotruś?? Jak przygotowania do matury?? Pozdrawiam wszystkich!!
  2. pramolan dostałam od lekarza pierwszego kontaktu kiedy rozpoznał nerwicę i wysłał do psychiatry. brałam go tylko doraźnie kiedy zbliżał się napad lęku albo źle się czułam czy nie mogłam zasnać. Jednak nie podobał mi się baaardzo..sennośc oczywiście. Ale pamiętam kiedyś wzięłam go na mieście bo strasznie się czułam i nie pamiętam nawet jak dotarłam do domu i co robiłam po drodze. To było straszne, na drugi dzień poszłam tam gdzie miałam byc poprzedniego dnia i okazało się, że byłam tam wczoraj....no coż było mi nieziemsko wstyd, poczułam się okropnie. Wyrzuciłam to cholerstwo i już więcej nie wezmę.
  3. nitka

    zamienniki

    Mam pytanie i prosze o pomoc! Psychiatra zmienił mi lek. Brałam Xetanor (paroksetyna), lekarz powiedział że zapisze mi zamiennik (czyli to samo ale podobno tańsze) i wypisał recptę na Cital (citalopram). Ale ja patrze a to przecież co innego chyba no nie? Bo tu paroksetyna a tu citalopram.....nie rozumiem. Pytałam w aptece i farmaceutka mówi że Cital nie jest zamiennikiem paroksetyny. A lekarz mówił, że to zamiennik. Mają podobne dizałanie ale nie są takie same, mają inny skład jak byk. No a zamienniki sa w skadzie takie same o ile sie nie mylę. Xetanor mi pomagał i już wyłażę z deprechy (odpukać) i jeśli miałabym zmieniac to nie chcę od nowa, bo te 3 tygodnie a jak sę okaże zły to znowu coś innego a po co jak tamten był OK. Czy ktos wie jak to jest? Czy Cital jest zamiennikiem Xetanoru? Dzięki z góry za pomoc.
  4. nitka

    Zazdrość

    no coz...wszystko zalezy od sytuacji...ja wróciłam do byłego po ciężkich przejściach. było bardzo ciężko przez dłuuuugi czas. ale teraz jest wspaniale i nie żałuję
  5. heheh też tak mam. ostatnio zaczelam sie zastanawiac skad za przeproszeniem we mnie tyle plynow?? przeciez ja nie wypije tyle co wysikam w dzien jeszcze da sie zniesc, ale w nocy!! brrr koszmar, czasem am takie noce ze ze 4 razy sie udze i musze do lazienki. pozniej kilka dni spokoju i znowu 2 tygodnie. jest taka reklama znacie? "jeśli zamieszkałas w łazience...."
  6. Takie "tiki" sa typowo nerwicowe. ja mam tak że muszę noga wystukiwać rytm, obojętnie co robię, po prostu muszę a czasem trzęśe nnogami i nawet nie zauważam, po prostu sie włącza. najgorzej jest przy zasypianiu, w głowie kręci sięmelodia a ja ją stopami wygrywam. strasznie irytujące i ciężko z tym skończyć i zasnąć....;/
  7. Róża też sie zgadzam co do mechanizmów, trzeba pracowac nad nimi zeby same się wlączały przy najmniejszych objawach - trzask prask i do widzenia nunus85, jeśli ktos mówi do Ciebie "zawsze coś" to od razu powinno Ci się w głowie zapalać czerwone światełko...ZAWSZE? nic dwa razy sie nie zdarza i nie zdarzy !! takie teksty mogą dać nam do myślenia o swoim postępowaniu, ale "ZAWSZE" po prostu nie istnieje a co do warto tu zauważyć cos pozytywnego ludzie znerwicowani sa delikatniejsi, maja większe wyczucie bo wiedzą jak łatwo mozna kogoś zranić i maja o wiele większą tolerancję. A przede wszystkim potrafia zrozumieć wielu ludzi i mnóstwo problemów. Nie podchodza do innych jak do marionetek, ale jak do postaci pełnch myśli i emocji. myślę, że dzięki temu to właśnie my pozytywnie wpływamy na otoczenie!!!! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:08 pm ] aaa i jeszcze wróciłam z mojej pierwszej wyprawy, prawie dziewiczej od czasu choroby i wiecie co? było wspaniale chodziłam sama po mieście, zaglądałam do sklepów, beż bólu, bez strachu. Uśmiechałam sie do ludzi a oni do mnie, rozmawiałam z nimi i nie trzęsłam się, robiłam zakupy i nie wypadało mi nic z rak nie błądziłam oczami po chodniku nawet chwilami zdejmowałam kaptur z głowy zapomniałam że mozna czuc sie tak lekko, spokojnie...;( tak długo na to czekałam;( byłam jak inni...po prostu bez calego bagażu w sercu. bez tego cholernego pieprzonego bólu ;( trochę w tym mojej zasługi, włączam Różowe mechanizmy, kontroluję siebie. Ale wiem, że to w głównej mierze leki.Kiedyś będzie trzeba je odstawić. Więc umówiłam się do jednego z najlepszych psychiatrów w Polsce i chcę porządnie się leczyć. Iść na terapię na oddział dzienny. chcę już tak zostać z energią w sobie. bez dołów, bez czarnych myśli. Nie poznaje siebie. Już zapomniałam jaka jestem, na prawdę. ZYCZE TEGO WSZYSTKIM!!!!!!!!!!!! można przecież z tego wyjśc. Można prawda? Teraz musze być czujna żeby nie wróciło....oby to nie było tylko chwilowe...za 2 dni wrócę do Was zaryczana i marudząca eeee nawet jeśli to będzie mnie trzymało przy życiu tych kilka pieknych chwil hehe takich zwyczajnych, przypomniałam sobie jak to jest czuć się normalnie!!!!!!!!!
  8. dzięki za dobre słowo pozdrawiam!! i lece spać bo godzina ohydna już.
  9. no właśnie, zaczęłam jeć, nawet śniadania Mama mnie zmuszała i się przyzwyczaiłam;) a teraz jest w szpitalu ;( spedzi tam tydzień...jutro jadę do Niej..sama...ponad 70 kilometrów autobusem do obcego miasta....;/ cholera od pol roku nie wyjezdzalam z mojego miasta ;/.... ale jutro jadę...mam nadzieję że sobie poradzę. Strasznie się boję, juz mam ciekawe objawy sikam jak najęta hehe ze tak prosto z mostu powiem. Ale do Mamy trzeba jechać z rosołkiem trzymajcie kciuki
  10. ojej, tez czuję się okropnie kiedy jest upał. Kocham słóńce, dodaje mi energii, zimą wpadam w dołki. Ale kiedy robi sie gorąco nie mam na nic sił. Czuje sie jak staruszka bo wykańcza mnie spacer po mieście. pierwsze ataki miałam własnie latem i wtedy trafiłam do szpitala. Własnie dlatego myślałam, że to krążenie, serce, bo gorąc, słabo, duszno, źle, a tak czekałam na lato z nadzieją że wtedy poczuję się lepiej.... U mnie wysoka temperatura zdecydowanie nasila ataki i ogólnie czuję się gorzej. (chyba żze oglądam słoneczko z cienia albo zza okna;) ) Słyszałam jednak, że to może być wynikiem szukania powodów do nie wychodzenia z domu. Mam agorafobię i prawdopodobnie mój wewnętrzny potwór ubzdurał sobie, że jak mi powie że źle mi w lato to będę siedziała w domu i będzie miał spokój ani mi się sni już zaczynam restaurować mój rower Pozdrawiam i zapraszam na spacerki!!! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:46 pm ] no właśnie Piotrek ma rację, to może być dla nas kolejny powód do nakręcania się i ucieczki przed światem zewnętrznym. Nie można się temu poddawać.
  11. nitka

    depresja a uczucia

    paulaaa Witaj! miałam (może nadal mam) podobną sytuację. miotałam sie między jednym mężczyzną a drugim. Rzucałam jednego, wracałam do tamtego. kiedy byłam z pierwszym myślałam o drugim. Jestem z drugim, myślę o pierwszym. i tak w kółko. Ważne jest, żeby, szczególnie w sytuacji gdy widzisz, że masz problemy ze swoimi emocjami nie uzależniac swojego samopoczucia od innych. Ja od kilku lat mam problemy z uczuciami emocjami i lękami. Gdybym zdecydowała się pomóc sobie wcześniej oszczędziłabym i sobie i innym wielu przykrości. Teraz wiem, że żeby ułożyć sobie zycie z drugą osobą, trzeba napierw poukładac sibie. Nie rzucaj faceta, nie próbuj na siłę wracać do tamtego. Jeśli masz depresję nie powinnas podejmować sie poważnych zmian w życiu bo po prostu nie jesteś w stanie myślec obiektywnie i trzeźwo, mogłabyś pogorszyć swój stan, nie poradzić sobie z nową sytuacją i później znów żałowac swoich decycji. Mam dla Ciebie jedną radę...wybierz swoje zdrówko i pójdź do psychologa. Pozdrawiam i życzę powodzenia!!
  12. fajnie ze zrobiles mam nadzieje ze ktos sie skusi i nie pozaluje... nie wiem czy pomaga aż tak...na razie pomaga w zasypianiu i uspokajaniu nerwow. ;*
  13. Piotrusiu, dokładnie jest to "trening autogeniczny dla spokoju psychosomatycznego". Albisetti jest psychoanalitykiem, w książce przedstawia ćwiczenia pomagające przy problemach z koncentracją, zaburzeniach neurologicznych ( nerwice), bóle menstruacyjne , zaburzenia regulacji hormonalnej, zaburzenia oczu itd. O i w rzucaniu palenia też podobno pomaga. są to ćwiczenia treningu autogenicznego: ciężkości i ciepła, uzupełniające: serca, oddechu, splotu słonecznego, czoła. Jest to bardzo podobne do schultza, jednak idea jakby lepsza na płytce pan przy miłej muzyczce mówi nam że mamy ciężkie nogi i dalej całe ciało, zależy jakie ćwiczenie. taka mała autohipnoza. WAŻNE W książce wszystko jest opisane, płyta ma tylko pomóc nam nauczyc się wykonywania ćwiczeń, na przykład kontroli bicia serca. Ćwiczenie wykonuje się na leżąco lub na siedząco. Ucząc się, mamy dojść do wprawy w wyciszaniu się, lub panowaniu nad kołataniem serca (to dość istotne przy nerwicy ) Ponoć z czasem można nauczyć się osiągać stan wyciszenia w 2 sekundy, automatycznie, tylko myśląc o wyciszeniu, nie stosując już całych cyklów. Do tego dążę Polecam i pozdrawiam! Może warto polecić tę książkę w osobnym temacie? Wiele osób szuka takich rzeczy a myślę, że to mogłoby nam wszystkim pomóc. Co o tym myślisz?
  14. MarionetaDeTrapo zgadzam się, że niektórzy nie potrafia kochać. czasem wynika to z zaburzeń, z którymi nie da się już nic zrobić. czasem jednak ze strasznych doświadczeń, zawodów, braku miłości rodzicielskiej, egoizmu, strachu przed zranieniem bólem, zaangażowaniem. Tacy ludzie często maskują swoją tęsknotę za miłością stwierdzeniem, że jej nie potrzebują i dobrze im w pojedynkę. są tacy którzy rzeczywiście są szczęśliwi, ale to nie znaczy że nie byliby bardziej szczęśliwi gdyby strzała amora ich dosięgnęła. albo po prostu nie doświadczyli miłości i nie wiedzą jak jest piękna. bo istnieje. Wydaje mi się, że pominąłeś ważną kwestię - dawanie. Miłość nie jest niczym innym jak dawaniem siebie i dawaniem komuś szczęścia. miłość jest akceptacją i zrozumieniem. Nie musi oznaczać bycia razem do końca świata. Jestem ateistką chyba...ale utkwiła mi w pamięci myśl Jana Pawła II "Bóg jest miłością", jeśli ją odwrócimy powistanie "miłość jest Bogiem". Bóg jest dobrem. Myślę, że wszystko co dobre jest miłością. Pozdrawiam!! i życze duzooo miłości wszelakiej. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:32 am ] aaa jeszcze co do kotów. sama chodze własnymi ścieżkami. czasem wracam do domu rodzinnego gdzie wiem, że czeka na mnie moj kot, ktoremu uratowałam zycie. i wiem ze on mnie kocha. bo wita sie ze mną piękniej niż moj pies, który mnie zlewa. wskakuje mi na piersi i obejmuje łapkami, całuje i mruczy, patrzy mi w oczy i tak przez conajmniej 15 minut. nigdy nie zabrałabym jej stamtąd, bo rzeczywiście kocha to miejsce, jest do niego przywiazana, to jest jej dom. ale gdyby mnie i mojej rodziny tam nie było to miejsce nie byłoby dla niej takie piękne. Bo to ludzie tworzą miejsca. Miejsca trwają, a uczucia krążą. Zastanów się nad tym MarionetaDeTrapo
  15. hmmm moze to nie jakis znowu sukces ; ) ale na pewno przejaw checi do polepszenia sytuacji ; ) za namową psychologa kupiłam trening autogeniczny valeria albisettiego z płytą. musiałam przewalić wszystkie księgarnie w mieście żeby dostać ; ) ale warto było! POLECAM!! wprawdzie sama na to wpadłam bardzo dawno i robiłam sobie treningi własnego autorstwa kiedy dreczył mnie koktajl myślowy albo kiedy nie mogłam zasnąć. oczywiscie na poczatku plyty zwijałam sie ze śmiechu ale poźniej mmmm bajka. głos miły i spokojny, muzyczka całkiem całkiem. calkowicie sie zrelaksowalam, kazdy miesien rozluzniny na maxa nie moglam podniesc sie z wyrka ; ) na prawde padłam jak dętka, dawno nie czułam się tak odprężona. oczywiście to dopiero początek, sukcesem będzie nauczenie sie odprężać w każdej sytuacji, zajmuje to kilka miesięcy, ale fajnie byłoby nauczyć się uzyskiwac błogostan na przykład w szkole albo w supermarkecie pozdrawiam!!
  16. Myślałam, że moja Mama mnie rozumie. mówiłam jej wszystko kiedy była daleko. O nerwicy o agorafobii o depresji. I wszystkich namawiałam żeby próbowali rozmawiać z rodzicami szczerze. Teraz sama nie wiem co robić... Moja Mama wyjechała za granicę kilka lat temu, teraz wróciła i postanowiła mnie z tego wyciągnąć. Sama też miała depresję. A zachowuje się jakby zapomniala jak to jest. Podejrzewa mnie że biorę narkotyki, nie pozwala mi brac leków antydepresyjnych bo uważa że to świństwo i tylko uzależnia. Uważa, że agorafobia nie istnieje, że ja sobie wymyślam, że wszystko bierze się z tego, że boję się egzaminów na uczelni i uciekam od szkoły, dlatego tak się zachowuję. A przecież wszystko zaczęło sie tak dawno! kiedy jeszcze nie studiowałam. Wszystko trwa tak długo, byłam sama i przeszłam straszne rzeczy. Teraz zaczyna się dopiero drugi tydzień dobrego samopoczucia, leki zaczęły działać iwychodzę z wegetacji, zaczynam czuć się normalniej. Ale ona tresuje mnie jak pieska, wydaje polecenia, krzyczy, nie zwraca uwagi na to że ja dopiero wracam do życia a wymaga ode mnie żebym żyła jak szwajcarski zegarek. Myśli że jak będzie mnie pilnować i zmuszać do wszystkiego to depresja nerwica i agorafobia znikną, to zobacze że tego nie ma, że to wymyśliłam. Już nie wiem jak z nia rozmawiać. Nie wiem jak się zachować. Jest zupełnie inna. Ja też. Kiedy wyjeżdzala mialam 16 lat. Teraz mam 21, nie jestem już malą dziewczynką. Mam swój dom i swoje zycie. Chcę jej pomocy, ale ona nie potrafi mi pomóc. nie rozumie, że sama jej obecność dałaby mi tak wiele. Gdyby tylko traktowała mnie normalnie.
  17. Eh, jak fajnie że mnożą sie sukcesy też mam jeden malutki....byłam dzis na uczelni, pierwszy raz od...hmmm ponad miesiąca. Umówiłam się z Panią Dziekan i będę próbowała zaliczać semestr i załatwic indywidualny tok nauki. To chyba znak, że lepiej ze mną no...bo czuję się lepiej i mam nadzieję że teraz uda mi się nauka i codzienność! Pozdrawiam wszystkich!!!
  18. HEJJJ!!! Maiev, ważne żebys zaczęła je zauważać to pierwszy krok do sukcesu ważne żebyś miała świadomość, że są.....chyba jednak je widzisz maiev ciesze się że się podoba bardzo bardzo bardzo chciałabym żeby ten temat ciągnął się w nieskończoność!!!!!!! zaważyłam, że jednym z większych problemów jest robienie zakupów i pójście do supermarketu, wytrzymanie w nim, ale jakoś sobie radzimy też dziś byłam (pniedziałek wieczór - najmniej ludzi) o, spostrzeżenie dobrze jest zrobić dokładną listę zakupów i mocno się w nią wgapiać, koncentrować sie na tym czego potrzebujemy, wtedy łatwiej i się człowiek nie gubi, wszystko szybciej się załatwia. pozdrawiam wszystkich!!! hehe
  19. no właśnie, zupełnie niepotrzebnie. pamiętaj, że musisz przyznac sie do wszystkiego sam przed soba no i po porstu zwierzyc sie terapeucie, tylko wtedy bedzie mogl na prawde Ci pomoc
  20. hej Yorka!! Znam ten stan i strach, sama niestety nie do końca wiem jak się zachować. Na pewno nie nalezy się do tego przyznawac wprost. My rozumiemy co to jest, niestety wielu ludzi nie. Ja powiedziałam tylko najbliżczym, bo i tak widzieli i pytali co się ze mną dzieje a ja miałam już dość okłamywania ich że mam grypę albo że boli głowa...w dodatku jeśli im powiesz i podpowiesz im jak mają sie zachwywać (bo prawdopodobie nie będą wiedzieli) i jak mogą ci pomóc to na pewno pomoga. Studiuję (studiowałam?) i też mam problemy z nawiązywaniem kontaktów, chozcaż wcale nie jestem nieśmiała byłam w okropnym stanie i przestałam chodzić na zajęcia, wtedy zaczął się zalew pytań gdzie jestem co ze mną. przyznałam sie jednej koleżance i od etego czasu cisza.......... pozdrawiam!! i pamietaj, ze depresja to nic wsytdliwego. ale w naszym kraju jeszcze niestety temat TABU ;/
  21. Magdaleno, stany depresyjno-lękowe, to pomieszanie jednego z drugim. Zapewne nie masz takiej ciągłej depresji tylko na przykład kilka dni lepszych kilka gorszych. O zaburzeniach lękowych poczytasz na forum o nerwicy. Stany lękowe objawiają się na przykład napięciem, rozdrażnieniem, pozuciem zagrożenia, uciskiem w brzuchu, strachem przed wychodzeniam, niechęcią. mogą się objawiać somatycznie, kolatanie serca, duszności, bóle głowy. Oj Magda, rzeczywiście masz utrudnione wychodzenie. jak Ty osobie radzisz w tym niedostosowanym kraju?? Skad jesteś? Pozdraiwam i życze dobrej pogody!! ducha też no ladnie grzesiu, jak dochodzi do tego, że facet zaniedbuje swój kochany samochód to na prawdę powinien szukać pomocy Ale poradzimy sobie Pozdrawiam!
  22. CIEZĘ SIĘ ZE IDZIESZ!!! oczywiście że psycholog nie rozwiaze Twoich problemów dzielny jesteś, długo juz walczysz i na prawde eidac że jesteś silny. Ale mam wrażenie, że jak dotąd tylko maskowałeś problemy i stąd nawroty nerwicy. Psycholog pomoże Ci wszystk opukładac. Życzę powodzenia, i zaufaj psychologowi Pozdrawiam!!!!!!!!
  23. PRZEDE WSZYSTKIM PSYCHOTERAPIA !!!!!!! Sam powiedziałeś, że ciało masz zdrowe a leczysz się tabletkami? Na co te tabletki, na żołądek?? Leczą cię, czy moze uciszają nerwicę i zatykają jej usta? Jak przestaniesz je brac bo poczujesz się lepiej to ona wtedy powie swoje, wytrzęsię cię wszystkim co ma do powiedzenia! wtedy się wygada i przypomni o sobie. Na psychoterapię marsz!! Złamane dzieciństwo problemy z Ojcem? Na to tabletki!! Pomóż sobie i idź do dobrego psychologa, masz leczyć duszę !!
  24. nitka

    stany depresyjne

    Rozumiem o co biega powiem tak, szykuje się jak zwykle długi wywód, przepraszam taki już mój bład konstrukcyjny...to tylko sen też lubie wyraziste uczucia, mocne, takie które mozna odczuwać i samkowac aż do bólu. Jednak zanim popadłam w depresje tez to odczuwalam, tylko krócej, a na co dzień lżej. Zastanów się czy Ty tez tak nie miałeś?? Depresja jednak czasem powoduje otępienie i zabiera wszelkie uczucia. Czasem..jak to ująć, wydaje nam się że czujemy mocniej, myślimy lepiej, ale są to tylko stany emocjonalne, do ktorych przyzwyczajamy się, traktujemy jak chleb powszedni. Jednak tak na prawdę nie dają ŻADNYCH WYMIERNYCH KORZYŚCI!! Czasem powstaje z tego wiersz ale to tyle. Ten stan też znam, ale znowu mam wrażenie że jest to Twoją naturą, moja też. Czujemy się zdolni do tysiąca myśli, do zgłębiania siebie, świata. Czujemy się inni i przez to wyjątkowi. Jednak myśle, że nie należy tego wiązać z depresją. Może po prostu taki jesteś? Ja też mam wahania nastrojów, jednego dnia czuję się pełna myśli a drugiego dnia pusta. Raz wrażliwa na wszystko i wszystkich a raz obojętna i zimna jak skala. Przyzwyczailam się do tego, ale tak też było od zawsze, depresja tylko wzmacnia te stany. Wyostrza. To pytanie też mnie dręczy. Zawsze byłam bardziej wrażliwa, głupio tak o sobie mówic, ale tak jest i już. Kiedy zachorowałam musiałam iść na terapię. Zaczęłam sie bać, że zmienię się, stanę sie zdystansowana i trzeźwo myśląca. Że odejdą ode mnie stany które pozwalają mi wczuć się we wszystko co sie dzieje. Że przestanę pisac wiersze bo nie będzie już we mnie tylu emocji, mnóstwa sprzecznych myśli i w ogóle przestanę zastanawiać się nad wszystkim. Twooj post dał mi do myślenia. Doszłam do wniosku, ze to jacy jesteśmy nie wynika z depresji czy z nerwicy. Urodziliśmy sie wrażliwi i czujący. I to właśnie stało pożywką dla depresji, na tym sie ona rozwinęła. Na naszych cienkich osłonkach przed światem. Nie odwrotnie. Nie mamy tych stanów dzięki depresji, tylko depresję dzięki tym stanom. Można by wywnioskować, że pozbędziemy sie depresji zmieniając siebie drastycznie. Lub zwalczając depresję zwalczymy część siebie. Ale to jest nasza osobowość, nasz charakter, tego nikt nie zmieni!! Sztuka polega na tym żeby nauczyć się to kontrolować. Zachować to co wrażliwość daje nam dobrego, ale nie pozwolić jej dominować. I leczenie tak powinno przebiegać. Wyleczmy depresję, to nie zmieni naszego JA, tylko pozwoli nam cieszyć się życiem i nie zagłębiać się w uczucia smutki czy radości wtedy kiedy tego nie chcemy. Wtedy kiedy chcemy wyjść do ludzi musimy nauczyć się być sobą. Wrażliwym, ale zdystansowanym. A kiedy chcemy posłuchać muzyki i pomedytować robimy to. Piszemy wiersz, ale w odpowiednim momencie podnosimy się, usmiechamy i żyjemy pełnia zycia. Na tym polega wyleczenie się z depresji. Życie musi być wytarowane jak waga, żeby można było równo odmierzać radość i smutek. A szalki powinny się równoważyć. Czerpmy z radości i cieszmy się, że było nam dane doświadczyć też smutków. Wtedy jest ok. To tylko sen...pokazuję Ci mój wiersz, podziękowanie dla depresji. myślę że on dobrze oddaje to co chciałabym Ci pwiedzieć [wszelkie prawa (AUTORSKIE) zastrzeżone]!! i nie żartuję, wszelkie plagiaty będą scigane ze spluwą!! Dziękuję ci za samotnośc która budzi się we mnie czasami powraca jak zima i lato.. nic nie poradzę na to że dziękuję ci za ból kłujący gdy siadasz przy mnie i słyszę w twoim oddechu swoje imię dziękuję ci za tęsknotę za strach i żal za całą paletę barw...
×