Skocz do zawartości
Nerwica.com

Siasia

Użytkownik
  • Postów

    305
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Siasia

  1. Właśnie dziś mam wizytę i jestem w kropce.. Warszawa09, jak zrezygnowałaś, co powiedziałaś terapeutce i kiedy?
  2. Transfuse, nic się nie stało, nie uraziłeś :) każdą radę doceniam i nikogo nie neguję za własne zdanie.
  3. Transfuse, nie jestem taka, żeby w ten sposób załatwiać sprawy. Jeśli mam już się rozmyśleć, to wolę jej to powiedzieć w oczy.
  4. Głos_w_głowie, nie umawiamy się na kolejny termin, ponieważ chodzę do niej co tydzień. Chyba powiem pod koniec i zwieję do domu.. tylko muszę dowiedziec sie, czy upatrzona psycholog przyjmuje. bo jak nie to klapa, zostane bez terapeuty
  5. poison, a wychodzisz sama czy z kims? Moja rada, i nie tylko moja, psychologa także - najlepiej zająć czymś myśli - słuchanie muzyki, czytanie/przeglądanie gazet - i tak nic z nich nie zrozumiesz, ale odgonisz złe myśli. Ja już troche nauczyłam sie nad nimi panować, ale idealnie nie jest.
  6. Transfuse, detektywmonk, pisałam o tym stronę wcześniej. Głównie nie odpowiada mi terapeutka, która ma dość bierną postawę. Mam wrażenie, ze jest znudzona moimi opowieściami. Poza tym usilnie namawia mnie na branie leków, czego nie chcę, a ona tego nie potrafi uszanować. Nastawiona na kasę i tyle.
  7. poison, jeśli Cię to pocieszy, to jestem w identycznej sytuacji - mam 20lat, nie pracuję, nie studiuję. Uczęszczam na terapię, raz zażyłam lek, który mnie prawie wykończył i zarzekłam się, że nigdy więcej tabletek od psychiatry. Walczę sama, pracuje nad sobą, ale i tak nie jestem w stanie chodzić do pracy. Może za jakiś czas się przełamię. A Ty uczysz się? Bo nic nie pisałaś o szkole, a to ważne, czy masz jakikolwiek kontakt z ludźmi.
  8. poison, nie mów tak, że nie obchodzą nas Twoje problemy, bo skoro by tak było, to nie czytalibyśmy Twoich wypowiedzi i nie komentowali. Radzimy, ze najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu jest wizyta u specjalisty, który zdiagnozuje rodzaj Twojej przypadłości. Rozpoczniecie terapię, która sama też może pomóc. Jednym pomaga terapia, innym łączenie leków z nią. Nie ma złotego środka na wyzdrowienie, a szkoda, bo pewnie każdy z nas na tym forum by go zastosował.
  9. poison, leki, leki.. Leki to przyćmiewanie choroby, a trzeba dojść do jej podłoża, rozwiązać problemy. Takie coś tylko na terapii. Koniecznie znajdź dobrego psychologa, bo my Ci tutaj nie pomożemy, a możemy jedynie doradzić.
  10. Moi drodzy, kiedy powiedzieć terapeutce, ze rezygnuję z terapii - na początku wizyty, czy przed samym końcem??
  11. Do kitu, do k i t u, do KITU! Wczoraj usłyszałam od koleżanki, że "siedzę w domu i się opi*rdalam". Chorobę fizyczną da się zrozumieć, psychicznych barier - niekoniecznie. Przykro mi z tego powodu... A dziś humor do bani, nic mnie nie cieszy, nie sprawia radości.
  12. cały dzień w domu, do kitu.
  13. kornelia_lilia, szczerze to też się nie widzę w takiej pracy. Już wolę, jak mi coś dają do pracy - składania, naklejania - siedzę i robię, albo sprzedaję "normalny" towar, po który ludzie przychodzą i go chcą. Cóż, ciężki kawałek chleba. Ja się obecnie nie widzę w zadnej pracy - markety mnie przerażają - nie mają okien, są przegrzane, masa ludzi; mniejsze sklepy - nie wiem, czy mam szansę jako nie-student.
  14. Siasia

    Totalna bezsilność

    Szybkie efekty daje terapia poznawczo-behawioralna, czyli jest to około 12-14 sesji. Zapewne trafiłeś na psychodynamiczną, która faktycznie ciągnie się w nieskończoność i nie jest dobra dla ludzi niecierpliwych. Co do leków - zmień lekarkę, skoro Cię tak denerwuje. W takich relacjach niczego nie ugracie. Może wróc na studia, poszukaj innej pracy, bo przede wszystkim inne otoczenie powinno na Ciebie lepiej wpłynąć. Życzę powodzenia i dużo siły.
  15. kornelia_lilia, ojej, niestety nie pomogę w tej kwestii, bo nie znam się w gąszczu tych wszystkich przepisów. Może spróbuj, skoro to tylko 2 tyg. a nie, tak jak np. ja szukałam - 3 miesiące :/
  16. kornelia_lilia, spróbuj poszukać czegoś innego, mniej stresującego. Z tego co czytałam na innym wątku, to znalazłaś coś w branży handlowej, gdzie wymagana jest duża odporność na stres, także domyślam się, ze jakieś call center albo przedstawicielstwo handlowe. Często praca nie jest warta tego całego zdenerwowania.
  17. anja1389, też zazdroszczę mało wymagającej pracy i w ogóle możliwości wyjscia i wytrwania w niej... kornelia_lilia, nie załamuj się, Kochana, bądź dobrej myśli. To już połowa sukcesu. Ja zmieniłam swoje nastawienie z negatywnego na bardziej pozytywne i już mi jakoś lżej. Główka do góry.
  18. kornelia_lilia, może spróbuj zmienić swoje otoczenie, znajomych, pracę - coś, co by wpłynęło na plus dla Twojego samopoczucia. Albo znajdź sobie jakiś wolontariat, np. w schronisku. Mnie bardzo relaksuje i odstresowuje zajmowanie się zwierzętami. :) U mnie bez zmian, tkwię sobie w swojej uśpionej nerwicy. Ale chociaż nie płaczę bez powodu, nie czuję potrzeby. Postanowiłam zmienić terapeutę i mam nadzieję, że to będzie dobry krok.
  19. kornelia_lilia, sen pozwala zapomnieć, jednak nie jest żadnym rozwiązaniem na dłuższą metę.. Ja nie mam zajęcia, spokojnie
  20. anja1389, a na jakim etapie obecnie jesteś z nauką i pracą? Mnie najbardziej gryzie opinia znajomych, nie rozumieja moich problemów, a mi sie juz wymówki kończą.
  21. kornelia_lilia, sama nauka języka nie podwyższ poczucia własnej wartości. Pomyśleć, że rok temu wszędzie wychodziłam bez problemów i byłam duszą towarzystwa.
  22. kornelia_lilia, u mnie ta przerwa trwa już drugi rok. Raz zaczęłam studia, rzuciłam,bo mi się nie podobały. Teraz chciałam zacząć wymarzony kierunek w innym mieście ale choroba mnie przerosła. Na tle pracujących i studiujących koleżanek czuję się okropnie... Niby jaki pożytek mogę zrobić, kiedy wszystko sprawia mi trudność?
×