-
Postów
2 193 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez bretta
-
smutna815, w taki sposób możesz się zabić, 'przez przypadek' nawet... Nie można tak, nie rób tego...
-
smutna815, w taki sposób możesz się zabić, 'przez przypadek' nawet... Nie można tak, nie rób tego...
-
Zrzucamy zbędne kilogramy. Dieta dzień po dniu.
bretta odpowiedział(a) na Michuj temat w Zaburzenia odżywiania
pisanka, wstyd w głowie. że ludzie będą patrzeć, że inni będą szczupli, piękni i w dobrej kondycji a ja taki flak i będą myśleć o mnie nie wiadomo co... -
skąd ja to znam... niech się skończy ta okropna zima, proszę..!
-
Zrzucamy zbędne kilogramy. Dieta dzień po dniu.
bretta odpowiedział(a) na Michuj temat w Zaburzenia odżywiania
pisanka, nie, na razie wolne jeszcze i w ogole, rozpisze sobie na spokojnie jadlospis, w weekend zrobie zakupy i od poniedzialku zaczynam. Tez wlasnie mam nie jesc cukru (gronkowiec wstrętny ciągle mi wychodzi) więc też poniekąd zdrowotnie bym ją chciała stosować. mam nadzieję że nie polegnę znowu .... a o zumbie marze! ale się wstydzę iść ... -
janet, skąd ja to znam... Nic nie przekonuje prawda? Nie wiem co by się musiało stać żebym była w stanie poczuć że jest to złe. Wiem, czysto teoretycznie - wiem. Ale zupełnie tego nie czuje.
-
Zrzucamy zbędne kilogramy. Dieta dzień po dniu.
bretta odpowiedział(a) na Michuj temat w Zaburzenia odżywiania
pisanka, noo to pisz co i jak ;D Podobają mi się przepisy na south beach <3. Jakby Ci kiedyś brakowało inspiracji to na tym blogu http://dietetyczniesiostro.blogspot.com/ są wspaniałe przepisy a każdy ma tag do jakiej diety pasuje i (w przypadku south beach) do której fazy :). A no i od poniedziałku Chodakowska, mam nadzieję że tym razem serio dam rade. -
Zrzucamy zbędne kilogramy. Dieta dzień po dniu.
bretta odpowiedział(a) na Michuj temat w Zaburzenia odżywiania
a stosował ktoś dietę south beach? Zamierzam zacząć od poniedziałku, zaczynam tworzyć jadłospis na pierwszy tydzień ;D Może tym razem będzie to coś co mi będzie odpowiadać.. -
moyraa, też zazdroszczę że się udaje! Ja próbuje, ale to nie jest to czego bym chciała, do czego dąże...
-
freya, chodzisz na terapię czy coś? Bez terapii często się pogarsza... Mi ciężko też. nie wiem czemu ale czuje że wszystko co złe, zawsze musi się zbierać i kumulować. Jakby czekało na atak...
-
Helvetti, myślę że to nie kwestia siły tylko motywacji i chęci. Możesz mieć siłę największą i wykorzystać ją w bardzo zły sposób jeżeli nie będzie chęci (albo będą ale w niewłaściwym kierunku) chojrakowa, oj nie wierze, na zdjęciach jesteś chojrakowa chudzinka! Ja postanowiłam że zrobie sobie dietę South Beach, podoba mi się bardzo i przepisów mnóstwo które wyglądają przepysznie. Tylko jeszcze muszę wymyślić kiedy, żeby miało to ręce i nogi i żebym się stosowała przede wszystkim.
-
Helvetti, wiem że jesteś pełnoletnia, pisalam właśnie jak się robi w stosunku do osób pełnoletnich. Nie możesz się opierać na tym że jeżeli ktoś Cię pokocha to... Dopóki nie dopuścisz do siebie myśli, zaakceptowania siebie to Ty nie będziesz umiała pokochać i będziesz sobie sama niszczyć życie, na początku nawet całkiem nieświadomie...
-
chojrakowa, dokładnie! 'wystarczy' chcieć... Chciałabym umieć chcieć na tyle mocno, znaleźć na tyle silną motywację żeby wyjść zupełnie na prostą i żeby się zaakceptować taką czy inną...
-
Helvetti, rodzice, ew. dorosłe rodzeństwo, ale byś się musiała konkretniej dowiedzieć, moja psycholog mi to kiedyś tłumaczyła właśnie w taki sposób, ale mogę coś przeinaczać bo to już dość dawno było
-
Helvetti, mogą dać takie skierowanie, pod warunkiem że zagrażasz swojemu życiu, ale wtedy też rodzina raczej musi w tym uczestniczyć i podejrzewam że bez sądu jakiegoś też się nie obejdzie, ale na pewno jest taka możliwość (ale nie jest to takie proste), druga rzecz, no właśnie, po co się szufladkować. Ja też tak mam. Po prostu jeżeli masz problem z jedzeniem, z oceną siebie i tego jak bardzo Twoje życie zależne jest od tego co zjesz/nie zjesz czy zwymiotujesz to znaczy że masz zaburzenia odżywiania, po prostu, mieszane... Mi lekarka po ogólnej ocenie (bardzo szybkiej, dwa krótkie spotkania) dała diagnozę f60 czyli Specyficzne zaburzenia osobowości, bo stwierdziła że pod wiele różnych rzeczy się łapie i że nawet ed jest tym spowodowane... Nie wiem na ile mogła być to rzetelna ocena, wiem że później jeśli lekarze/specjaliści zobaczą coś takiego, za ed się nawet nie biorą i co widzę w moim przypadku - jest złe. Dlatego chyba jednak czasem dobrze jest mieć (trafną) diagnozę i jakąś szufladkę...
-
Kiepski dzien, moze przez ta pogode okropna?
-
moyraa, noo, coś takiego miałam na myśli. Mi też nie wystarcza druga osoba, ale wierzę że tak może być po prostu :)...
-
Helvetti, moim zdaniem, nawet poznanie wspaniałej osoby, przynjaciółki, chłopaka, wszystko jedno - moze pomóc. Jeżeli ta osoba pomoże Ci uwierzyć w siebie i da Ci oparcie... Co do mamy. Ludzie nie są tego świadomi, sądzę że nie robi tego specjalnie tylko po prostu sama jest zaskoczona sytuacją, nie wie co ma robić, nie chce jej usprawiedliwiać, chociaż może właśnie trochę tak? Nie wiem, osoby nie mające styczności z ed, zupełnie tego nie rozumieją zwykle i trudno od nich tak naprawdę wymagać żeby zrozumieli...
-
ja dzisiaj próbowałam się 'pocieszać' waflami ryżowymi i przzypomniałam sobie jak bardzo ich nie lubie i jak bardzo przypominają styropian... Helvetti, patrz, <--- tu jest ten ktoś!
-
Helvetti, poradzisz sobie na pewno. Ważne żebyś dala sobie szanse.
-
Helvetti, to co to za szkoła? Matura nie jest taka straszna jak mówią, naprawdę. Poradzisz sobie. Musisz być silna, patrzeć w przyszłość i stawić temu czoła. Też myślałam że sobie nie poradzę zupełnie, ba, pewnie każdy kto tu jest tak myślał! A raczej większość (jak nie wszyscy) dali jednak radę
-
Snejana, moi wiedza ze mialam problemy trzy lata temu. Jak tylko mi sie wtedy poprawilo (zaczelam jesc i wychodzic z domu) to juz mysla ze wszystko jest cudownie. Czasami sie zastanawia czy naprawde tak mysla czy tak bardzo chce zeby tak bylo zaz w to wierza nie zwazajac na zadne moje objawy czy cos...
-
moje 'najbliższe' osoby (czyt. mama i tata) nie wiedzą albo udają że nie wiedzą. Czasami w złości mam ochotę im to wszystko wykrzyczeć, ale jak to ja - tłamszę wszystko w sobie a potem jest jeszcze gorzej... moja terapeutka jakieś pół roku temu powiedziała, że zastanawia się czy by mnie nie odesłać do kogoś kto się zajmuje konkretnie ed, tak mnie przeraziła sama myśl o tym (i zmianie terapeuty), że dość szybko zmieniła temat i już nigdy do tego nie wracała... Sama nie wiem. Raz myślę, że lubię chodzić na terapię, że mi to pomaga, a innym razem mam w głowie "ty kretynko, ona cie nie lubi, ona cie slucha tylko dlatego że płacisz. dlatego jest miła i udaje że jej zależy, udaje że ci pomoże"... macie tak czasem? ja i tak ostatnio byłam na terapii 3ego stycznia, a następna w kwietniu (o ile w ogóle...)
-
Helvetti, musisz być silna i słuchać tego co mówi rozsądek, a nie głupie myśli. Trzymam kciuki!
-
o taaak!