
Martusia
Użytkownik-
Postów
354 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Martusia
-
Dla mnie też przerażająca jest myśl, że mogę ich spotkać, ale nie można zamknąć się na resztę życia. ktoś skrzywdził nas bardzo jakis czas temu, a takim nastawieniem teraz krzywdzimy same siebie. Ciągły strach, oglądanie się przez ramię. To było, nie wróci, warto iść do przodu. Też miałam ogromne obawy przed pójściem do pracy. Pracuję w jednym z popularnych sklepów meblowych, klientów jest wielu. Czasami jak złapie mnie taka panika, to mówię sobie, że przecież mam prawo odmówić obsługi klienta, a potem mogę iść na fajka i jakoś to będzie, a poza tym to jak szansa 1 do kilku milionów. Bałam się przeprowadzić, bo jeden z nich jest z Warszawy, wcześniej bałam się wychodzić z domu, bo drugi mieszkał w tym samym mieście i pracował niedaleko. Mimo to jakoś do tej pory się udało i uda się dalej. A co do psychoterapii, to choć bardzo trudne, są po to, żeby nam pomagać. Nie zamykajmy się ale otwórzmy na to co dobrego niesie przyszłość. Powodzenia Wam wszystkim i sobie też życzę :)
-
A moje życie upływa od wspomnienia do wspomnienia. Pomiedzy jest nawet znośnie Zajrzałam na forum po raz pierwszy od dawna, chciałam się wygadać, bo duszę się wspomnieniami. Ale jakoś nie potrafię. Wiem, że warto mówic, wiem, że da się z tym zyć, bo żyję już jakiś czas po. Nie wiem tylko jak sobie pomóc, jak sprawić, by ból nie przysłaniał mi tego co jest dziś. Nie wiem.
-
Proszę o waszą opinię. Czy to PTSD?
Martusia odpowiedział(a) na DanceWithTheWind temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
PTSD pojawia się kiedy cos wychodzi poza granice jaką jesteśmy w stanie wytrzymać. Nie znam się ale jak dla mnie to moze być to. Po prostu jak napisałaś, to przepełniło czarę. Przerosło Cię. Jak jest teraz? Jak sobie pomagasz? Jeśli chodzi o mój sposób to ważne by nie poświęcać zbyt dużo czasu na rozmyślania o tym. Chodziłam na terapię i było lepiej, nauczyłam się tych metod, które mi proponowano i działało. Traz chyba wszystko zapomniałam bo znowu pękam;) Zazwyczaj wynajduję sobie zajęcia, by odwrócić uwagę. Bnalne ale trchę pomaga. Trzymaj się i pamiętaj, że to przeszłość. Pozdrawiam. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Martusia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
A ja potrzebuję odpocząć. Chcę żeby ktoś mnie pocieszył, przytulił, zrozumiał. Wiem, że się pozbieram, zawsze się podnoszę, jednak dawno nie było ze mną tak źle. Jestem ciągle spieta, zestresowana, przestraszona, niespokojna, zmęczona, bardzo nerwowa. Sama ze sobą wariuję. Huśtawki nastroju mnie wnerwiają. Gdzie się podziała moja siła? Poszła w krzaki:) Nie chcę się zbyt mocno wczuwać w to co mi jest choć pewnie powinnam , ale miło, że mogłam się tu troszkę wygadać. Trzymajcie się Wszyscy. Życzę Wam i sobie spokojnej nocy. -
Wow. Nawet nie zdawalam sobie sprawy ile ja mam takich jazd:) O kilku pamietałam a inne już tak wrosły w codzienność, że ich nie zauważałam. Ups. :) :) :) Kiedy naepnę powiedzmy na kamień dużym palcem lewej stopy to muszę znaleźć coś na co nadepnę dużym palcem prawej stopy. Wbiegam po schodach na półpiętro zanim zamkną się drzwi na klatce schodowej, chodnik to w ogóle już od zawsze chyba mam ale wystarczy patrzeć prosto a nie pod nogi:) I jeszcze więcej tego.Ale to zabawne:D Pozdrawiam.
-
Witaj. Największa sila zawsze jest w nas samych. Wiem, bo bardzo długo chorowałam a mimo to ją znalazłam. Jesem 4 lata od Ciebie młodszą dziewczyną i zastanawiam się czego tak bardzo w nas nie lubisz, boisz się. Nie chodzi o to, by wyglądać jak z okladki i tryskać humorem. Chodzi o to, by czuć i umieć to nazwać, a Ty potrafisz. Chodzi o to, by poświęcić komuś trochę uwagi, by dzięki nam ktoś obok mógł poczuć się lepiej a jest to możliwe nawet kiedy lezysz na dnie. Dziewczyny nie są wampirami i potrafią coś więcej niż tylko brać i oczekiwać. Nie wiem skąd jestes. Ja znam świetnego psychologa ( bez kasy) w Warszawie, gdybyś zechciał. Uważam, że bardzo dobrym sposobem by pomóc sobie jest śmiech. Zamiast się dobijać zacznj się śmiać, wtedy jest prościej. Przynajmniej mi to pomaga:) Jeśli zdałeś prawo jazdy to ogromny dowów na to, ze jak chcesz, to potrafisz. Przecież tam też musiałeś być między ludźmi i zachowywać się "normalnie", + stres egzaminu itd. A poradziłeś sobie, bo zależalo Ci na osiągnięciu celu. Uważam, że tą samą siłę możesz wykorzystać w innych kwestiach. Pozdrawiam.
-
Chyba rozumiem ale cóż doradzić kiedy mówisz że wszystko nt wiesz? Może tylko to, że moim zdaniem im sytuacja jest bardziej beznadziejna tymm prościej ją odwrócić. Pozdrawiam Cię mocno.
-
Witaj. Dla mnie to nie jest kwestia winy po czyjejś stronie. Po prostu on dostarcza Ci przykrości a jednocześnie jest pewnie Twoim słabym punktem, dlatego tak mocno na to reagujesz. Nie możesz oderwać się od niego, bo Tobie nadal na nim zależy, ale też nie możesz być szczęśliwa, bo Cię rani. Takie tematy zawsze wydają mi sie trudne, bo nie ma złotego środka takiego samego dla wszystkich. Musisz sama go znaleźć i wybrać tak byś poczuła że dobrze zrobiłaś nawet kiedy w pierwszym momencie bardzo boli. Jeśli dawniej byłaś tak energiczna, ten potencjał z pewnością jest w Tobie nadal tylko pozwalasz go zagłuszyć przez wszystkie negatywne bodźce. Nie rób sobie krzywdy, tylko postaraj się zmienić sytuacje na taką kiedy znów będziesz sobą. Pozdrawiam.:)
-
POMOCY! ...Gwałt w rodzinie...
Martusia odpowiedział(a) na noswear temat w Problemy w związkach i w rodzinie
W nic się nie wtrącilaś. Moim zdaniem, nic podobnego. Dobrze, że odważyłaś się to opowiedzieć. Trudno dusić wszystko w sobie. Możesz powiedzieć jak się teraz z tym czujesz? Nie dziwię się, że masz takie podejście do facetów, ale trzeba patrzeć trzeźwo, mimo wszystko, i iść do przodu. Aż trudno mi sobie to poukładać w głowie co napisałaś, ciężko uwierzyć. Bardzo mi przykro, ze takie rzeczy w ogóle się dzieją na świecie, że musiałaś tego doświadczyć. Czy nie sądzisz, że powinnaś o tym pogadać z psychologiem? Wiem jak to trudno i że dopiero tu się odważyłaćś, ale może łatwiej będzie iść za ciosem, a moim zdaniem na pewno potrzeba się tym zająć. Możesz powiedzieć ile masz lat i jaka jest różnica wieku między Tobą a nim? Często ofiary tego typu przemocy i postępowania mają problem z powiedzeniem o tym, ja też, ale wiem, ze podstawą jest zrozumieć, że to my jesteśmy ofiarami a tych bydlaków nic nie usprawiedliwia i zero! w tym wszystkim naszej winy. Pozdrawiam. -
asiula82, spodziewałam się, ze tak odbierasz rady i zainteresowanie ludzi, bo przechodzałam to samo. Dokładnie wiem jak to jest kiedy soi się nad przepaścią i tylko ostatkiem sił bądź zawachania trzyma się krawędzi, a w głębi siebie czuje się wręcz potrzebę rzucenia się w nią. Wiem jak to boli chorego i domyślam się jak boli najbliższych, bo swoje mimo wszystko widzialam. Ale (nie chcę nikogo urazić) teraz wnerwiam się jak ktoś mówi nie mam siły, nie dam rady. Bo każdy ją ma. Myslałam i czulam pewnie tak samo (już taka przypadłość) ale zwyciężylam. Doskonale wiem, że każdy może. I jeszcze jedno. Choć moje życie nie jest usłane różami, mam wiele dręczących wspomnień i snów każdego dnia + trudności codziennego życia, jednak jestem pewna, że gdyby możliwe było odczuwanie takich emocji po drugiej stronie to na 100% bym żałowała, że już nie żyję. Sama siebie skrzywdziłabym najbardziej, na zawsze. A tak dużo dobrego przede mną i przed Wami wszystkimi. Najłatwiej jest się poddać, ale nie warto.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Martusia odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
a ja się czuję wredną babą, coraz wiecej we nie zlości i negatywnych emocji co przekłada się na zachowanie itd. Czekam kiedy się wyprowadzę i kiedy ludzie do których mówię, usłyszą. -
a ja szczerze myślę, że nie mam czego. Nie wiem czego ma ona dotyczyć, ale bylam na kilku w życiu i nic takiego tam się nie dzieje. Spokojnie.:)
-
Minęło 20 lat a ja ciągle tym żyję...
Martusia odpowiedział(a) na donatelka1978 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
donatelka1978, probowałaś psychoterapi poznawczo-behawioralnej? polecam. -
A ja sobie myślę, że jak we wszystkim potrzebny jest umiar, ale forum pomaga. Nie raz pomogło i mnie. Kiedy potrzebowałam coś z siebie wyrzucić, tu moglam pisać bez ograniczeń. Nie zastąpi to terapi czy bliskości drugiego człowieka (nie o to chodzi), ale w momencie kiedy czujemy się opuszczeni, tutaj znajdziemy wsparcie i mile slowo. Zrozumienia. A jeśli nie, cóż, to nie:) Lubię też kiedy ktoś odpowie, że nasze rady mu pomogły, sprawdzily się. Ale chyba przede wszystkim tutaj nie jesteśmy ze swoim problemami odosobnieni. Pozdrawiam.
-
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
Martusia odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
Proponowalabym nic na własną rękę nie brać. A czy nie jest troszkę tak, że doszukujesz się w sobie różnych przypadłości? Rozumiem że źle się czujesz ale skąd od razu diagnozy w Twojej głowie? Wiem, że można dużo czytać na ten temat itd., ale ja bym poczekala mimo wszystko do wizyty u specjalisty. Jeśłi mogę coś zasugerować... wstań, wyjdź na dwór, poczytaj coś ciekawego, zrób cokolwiek konstruktywnego. Jesli czujesz się słaby, nie musisz biegać w maratonie ale spróbuj się oderwać od dręczących myśli. Moim zdaniem taki stan pogłębia się kiedy o tym zbyt dużo rozmyślamy i za mocno się wczuwamy jak jest nam źle. Może zajęcie pomoże przetrwać do wizyty. Spróbuj sobie pomóc. Coś mnie zastanowiło. Na początku pierwszego postu napisaleś, "kiedyś miałem ciężką depresję z nerwicą chyba". Chyba? To nie było stwierdzone? byłeś wcześniej z tym u kogoś? Trzymaj się mocno. -
Na prawdę trudno mi cololwiek innego wymysleć ale to czego jestem pewna, to że nie ma w tym żadnej Twojej winy! Taka choraba. Straszna, paskudna, okrutna. Ale nie zależna od Ciebie! Rozumiem, że ciężko patrzeć na bliskiego człowieka w takim stanie, ale to z pewnością NIE TWOJA WINA. A może spróbować leków bez recepty? Kurcze to chyba nie może zaszkodzić, tylko najpierw porozmawiaj w aptece czy sama idź do lekarza. A i jeszcze chcialam powiedzieć, że (przynajmniej u mnie tak było), że w depresji człowiek jest jak w nałogu i ciężko mu z tym zerwać z dnia na dzień. Z jednej strony męczy się bardzo a z drugiej chce się katować. Dlatego dla mnie było dobre zachwanie chłopaka, o ktorym mówiłam wcześniej. Zawsze to człowiek przemyśli i zastanowi się choć przez moment. Powodzenia.
-
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
Martusia odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
Zawsze nawrot choroby jest możliwy i czasem czuję jak mi niewiele potrzeba by to pojawiło się znowu. Ale dlatego właśnie trzeba myśleć, poznać schematy depresji i wiedzieć co nam pomaga by poczuć się lepiej. Wiem jak to jest kiedy jakakolwiek czynność wydaje się okropnie trudna, męcząca itd. Ale to tylko choroba a my sami mozemy dużo zdzialać walcząc. Wychodząc na siłę z domu, zajmując się czymś konstruktywnym ciesząc się nawet z maluteńkich sukcesów. Poza tym psycholodzy są dla ludzi:) Dasz radę tylko nie poddawaj się. -
Minęło 20 lat a ja ciągle tym żyję...
Martusia odpowiedział(a) na donatelka1978 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Wybaczcie, przeczytałam jedynie pierwszy post, także być może się powtórzę. Dla mnie to brzmi jak połączenie PTSD i nerwicy lękowej. Uważam, że nigdy nie jest zbyt późno by wyzdrowieć, ale sklaniałabym się bardziej ku psychoterapii. Z pewnością można szczęśliwie żyć cokolwiek by się stało. Powodzenia. -
trauma-depresja-nerwica a choroby somatyczne
Martusia odpowiedział(a) na temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
kuba003, to jedynie moje przypuszczenia, ale jedni ludzie się tną a inni zadają sobie bol w taki sposób. Myślę, że tak, z tym trzeba walczyć. Coś jeszcze mnie zaniepokoiło w Twojej wypowiedzi. Zrozumiałam, ze sam sobie ustawiasz dawki leków. Tak? Jeśli dobrze zrozumiałam, to moim zdaniem to zły pomysł i można sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Uważaj na siebie. -
PTSD czy może sie utrzymywać 12 lat
Martusia odpowiedział(a) na maggolla temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
A ja chcę powiedzieć tylko tyle, ze moim zdaniem, na pewno da się z tego wyjść i być szczęśliwym człowiekiem. -
fly.to.rakuen, czytałam jak wryta. Mam teraz w sobie tyle emocji że trudno mi zacząć. Powiem tak. Nie do tego stopnia ale tez mialam bardzo nieciekawą sytuację w domu i zgłosilam to w szkole. Byla rozprawa sądowa i teraz mamy kuratora. Rok jeszcze byłl masakry bo jak to napisalaś, trzeba brudy prać w swoim domu itd. Wyrzucali mnie z domu, ale ja po prostu skorzystałam ze swoich praw. Tobie radzę to samo + mimo wszystko ośrodek, jeśli czujesz, że mogą Ci tam pomóc. Zawsze jest to odmiana, masz szansę nabrać dystansu i nauczyć się jak radzić sobie z emocjami. (jeśli to dobry ośrodek). Dawniej też lubiłam być smutna. Mogę nawet powiedzieć, że miałam wyrzuty sumienia kiedy byłam zadowolana (czasem nadal tak mam). Robiłam wszystko by się emocjonalnie katować. Muzyka, przykre wspomnienia (nie brakowało takich:)), w ogole wszystko co było przykre, było super. Ale to nie jest sposob na życie,a przynajmniej daleko nie prowadzi. Obie jesteśmy młode i mamy mnostwo dobrego przed sobą. A jeśli będziemy chciały skopać sobie życie to same a nie pozwalać komuś nas krzywdzić. Moim zdaniem nie ma w tym żadnej Twojej winy (mam nadzieję, że wiesz o tym) ale tylko Ty możesz poprawić cokolwiek. Odnośnie jeszcze dolowania się, to chcę Ci powiedzieć, że bycie szczęśliwą jest o wiele przyjemniejsze:) Wierzę, że jeśli zechcesz i włożysz wysiłek to kiedyś bedziesz mogła iść do przodu z podniesioną głową, odnośić sukcesy. Wierzę w to na prawdę. Nie pozwól się krzywdzić. Szukaj wsparcia, jeśli nie w rodzinie to wśród specjalistow lub tutaj i walcz. Ja spróbowalam i nie żałuję. Jest o co.
-
Witam. A ja tak sobie myślę, żeby to paskudztwo (depresję) zajść od drugiej strony. Może pokaż mężowi, że Tobie też jest ciężko, że już brakuje Ci sił i że podniesiesz się jeśli Ci pomoże. Pamiętam taki moment, kiedy ja chorowalam moj chlopak w ktorymś momencie wrzasnął na mnie i to był dla mnie bodziec żeby się otrząsnąć. Powiedział, że już ma dość, że jemu też jest bardzo ciężko. Albo nieco łagodniej albo trochę krzykiem ale zwróć jego uwagę na siebie, że nie tylko on cierpi. Myślę, że mu pomoże kiedy zobaczy, że potrzebujesz jego wsparcia, bo depresja wykańcza Was oboje. Piszę chyba chaotycznie ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. Pozdrawiam.
-
Chcesz tam iść, by pozbyć się pewnie między innymi lęku, a teraz to lęk zatrzymuje Cię przed zwroceniem się o pomoc. Bylam u kilku psychologów i jeszcze mi się nie zdażylo, by ktoryś mi nawtykał. :) Sprobuj się przełamać, to krok, by się uwolnić. Powodzenia.
-
asiula82, Doskonale wiem jak to jest i myślę, że rozumiem jak się czujesz. Spróbuj doszukiwać się na siłę maluteńkich pozytywow i skupiaj się na nich, by odwrócić uwagę od złego samopoczucia. Czasem kiedy łapie mnie takie uczucie, patrzę w lusto i powtarzam sobie wiele razy jaka jestem silna i że żadna depracha nie jest w stanie mnie pokonać. Od razu lepiej.:) Dasz radę. Jeszcze trochę wytrzymasz a potem już z górki. Będzie dobrze.
-
POMOCY! ...Gwałt w rodzinie...
Martusia odpowiedział(a) na noswear temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Moim zdaniem powinna jak najszybciej wszysto powiedzieć przynajmniej mamie i pędzić na psychoterapię. Ja za długo czekałam. Wspieraj ją na ile masz sił ale poza przyjacielską rozmową moim zdaniem potrzebna jest głębsza pomoc. Poza tym nie możesz żyć jej przeszlością (nie mam nic negatywnego na myśłi). Chodzi mi o to, że dla Ciebie też to może być frustrujące. Trzeba ją nakłaniać stopniowo do podjęcia jakichś dzialań, by nie została z tym sama i nie żarło ją to dłużej o środka. Jest młoda i ma szanse jeszcze być w życiu szczęłsiwą a bydlaka powinna spotkać zasłużona kara. Widać, że sie o nią troszczysz i masz dobre intencje. Także życzę wytrwałości i odnalezienia sposobu. Ps: Może zaproponuj telefon zaufania czy grupę wsparcia. Jeśli mógłbyś tam z nią pójść (opoczekać gdzieś by po sesji mogła się komuś wyplakać jeśłi będzie potrzebowala). I moim zdaniem powtarzaj jak najczęściej, że to jego wina a ona jest ofiarą i nie miała na to wpływu.