No może źle się wyraziłem ale chodziło mi o to, że jeżeli choroba tak naprawdę da po D-e ale tak naprawdę, nie ma wtedy znaczenia co przyniesie ulgę terapia czy leki a najlepiej to i to i jeszcze iść do kościoła po natchnienie.
I czego tu się wstydzić, tego to już zupełnie nie rozumiem, że jestem chory i walczę o własne życie ?
Ja właśnie często ostatnio rozmawiam o własnej chorobie gdyż wysiada mi pamięć krótka i strasznie jestem senny oraz trudno mi się skupić na mojej pracy i o dziwo wszyscy to rozumieją a 50% chodzi do psychiatry .
Ale nie każde sodowisko to roumie, masz dużo szczęscia , zwałscza w pracy tacy ludzie chorzy rzadko cieszą si e zrozumieniem.