-
Postów
2 857 -
Dołączył
Treść opublikowana przez _asia_
-
kofeina o jakiej porze dnia masz najwięcej energii?
-
z dwojga złego - ibuprofen co jadasz najchętniej w upały?
-
Objawy nerwicy, wszystko o objawach!!!
_asia_ odpowiedział(a) na temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
tak z ciekawości zapytam - miewasz stany migrenowe? a pytam dlatego, że mam często dokładnie takie samo uczucie obręczy na głowie podczas migren i faktycznie założenie czapki (zwłaszcza, gdy jest wiatr) czy czegokolwiek bardzo mi pomaga, choć może się to wydawać śmieszne lub dziwne. -
Adamo, ja mam obecnie BMI 17 i mimo to nienawidzę swojego ciała. bo mam problem z zaakceptowaniem kobiecej sylwetki (biodra, uda). choćbym była nie wiem jak chuda to i tak moja sylwetka nie będzie już dziecięca.
-
Kasiu, no ale zawsze byłaś, widziałaś, wyszłaś z domu, to już coś...
-
Lady_Beznadzieja, dziękuję Ci za info, a mogłabyś jeszcze napisać jak one się dokładnie nazywają te granatowe i zielone? I gdzie to zamówić? Byłabym Ci bardzo wdzięczna, bo może by mi to pomogło na migreny i w ogóle wzmocniło mój organizm, bo mam przewlekłe infekcje dość ciężkiego kalibru, które mnie osłabiają...
-
przyłączam się, Kasiu...
-
Lady_Beznadzieja, przepraszam, tak mnie teraz boli głowa, że zapomniałam, że o nim właśnie pisałaś. Powiedz, naprawdę jest skuteczny? Bo zastanawiałam się nad nim... Jest dość drogi, chyba ok. 160 zł - na ile wystarcza taki słoiczek??? -- 28 maja 2011, 20:29 -- Kasiu, jak film, dobry? Miło spędziłaś z koleżanką czas?
-
te flawonoidy... masz może na myśli Flavon?
-
to ja mam tak jak naranja. gdy w ubiegłym roku szłam na terapię i patrzę, a tu mija mnie moja terapeutka i idzie sobie już przede mną to dziękowałam Bogu, że mnie nie poznała (byłam w kurtce, czapce itd.), bo nie wiedziałabym jak się zachować. a może mnie poznała... przyznam, że zastanawiałam się nad tym. a jak dość nie dawno gdy zjechałam już windą z terapii i zobaczyłam, że nie mogę wyjść z bloku, bo zniknęła klamka (tak! normalnie klamka zniknęła w godzinę ) i musiałam wrócić, przedstawić sytuację i moja terapeutka zjechała ze mną razem windą to się tak dziwnie czułam, byłam strasznie zażenowana. nie mogłam się z nią odnaleźć w takiej nieterapeutycznej sytuacji. zupełnie. sprawdziła, że klamki faktycznie nie ma i stwierdziła, że wróci po klucz i zapytała czy chcę z nią wjechać na górę czy poczekać. oczywiście poczekałam. jak już udało mi się wydostać z bloku to poczułam ulgę, bo zestresowała mnie cała ta sytuacja.
-
ja też nie łykam, bo również nie pomagały... aromaterapia - ciekawie brzmi. powiesz coś więcej? mi trochę pomaga gorzka czarna nierozpuszczalna kawa z cytryną, działa jak aspiryna. bioflawonoidy też łykam (w Hy-C firmy Solgar)
-
naranja, to ja teraz napiszę brrrrrr! to już wiem, że od analitycznej to się mam trzymać na kilometr. może Twoja obecna terapeutka łączy też jednak jakieś nurty? albo tak jak piszesz nie trzyma się tak sztywno tych reguł. moja terapeutka mówi o swoich emocjach, ale tylko wtedy, gdy ja ją o to zapytam, sama nie.
-
Jesteście na "ty" od początku terapii? Kto zaproponował? I tu historia jest bardzo skomplikowana. Bo najpierw mówiłyśmy sobie na Pani, potem ona zaczęła mówić do mnie po imieniu, potem po kilku miesiącach stwierdziła, że w moim konkretnym przypadku to nie jest dobry pomysł (również po konsultacji z superwizorami), bo staję się infantylna i lepiej dla mnie będzie jeśli będziemy sobie mówić na Pani, bo wtedy będziemy na równi a ja nie będę jakby w roli dziecka, przy czym ja się wiele miesięcy z tym męczyłam, bo nie mogłam się z tym pogodzić i w końcu ją zapytałam czy nie mogłaby mi mówić znów po imieniu, bo na Pani to dla mnie tak sztucznie i nie mogę się otworzyć, ona pomyślała i powiedziała, że dobrze, jeśli i ja będę jej mówić po imieniu, wtedy będziemy na równi. Tak więc nie sądziłam, że mówienie do kogoś po imieniu może być czasem tak skomplikowane. co ja przeżyłam jak ona przestała do mnie mówić po imieniu w ubiegłym roku... straszne odrzucenie, dystans... oczywiście zostałam zapewniona, że to dla mojego dobra, ale nic to nie pomogło w moich odczuciach. Brrr, aż mnie ciary przeszły. Usłyszałam kiedyś tekst: "To może faktycznie lepiej się zabić?". Załamało mnie to wtedy, byłam w ciężkiej depresji, nie miałam ochoty na przekomarzanie się, ani udowadnianie, że jednak warto żyć, gdy tego nie czułam. ja też nienawidzę! tak jak przedostatnio: "to może lepiej zrezygnować z terapii? skoro terapia Ci szkodzi?" (a nie powiedziałam, że mi szkodzi tylko ona powiedziała, że czuję się gorzej niż na początku). wkurzyło mnie to. co do zabicia się... to ja kiedyś usłyszałam, że jeśli chcę to mogę się zabić czy jakoś tak. O, to teraz zrozumiałam. nie umiałam się wysłowić. -- 28 maja 2011, 17:41 -- w każdym razie przejście na Ty spowodało u mnie ogromny postęp w terapii, większe zaufanie, zbliżenie się, otwarcie. prawie cały okres mówienia sobie na Pani to była praktycznie walka z nią, odrzucanie, negowanie itd.
-
no! a bierzesz na nią jakieś leki?
-
ooo, to ja bym nie wytrzymała w takiej terapii, zrezygnowałabym raczej po kilku spotkaniach. za zimno, za oficjalnie, za sztywno, za mało empatycznie. a to mnie blokuje.
-
Rzumiem, Moniko, bardzo dobrze rozumiem. Poczucie winy jest wtedy jeszcze silniejsze... Myślę, że jak się wyprowadzisz to będzie to bardzo pomocne, i będzie Ci łatwiej odpocywać, nic nie robić, nikt nie będzie tego kontrolować czy komentować. Wydaje mi się, że jak się wyleczę to migreny powinny ustąpić, mam taką nadzieję... Teraz dosłownie czuję jakby mną bujało. Jak na statku.
-
naranja, wszystko jest spójne, tylko ja nie umiem się wysłowić i nijak nie wiem jak to napisać. chodziło o to, że ja nie sprawiłam jej przykrości, w sensie że nie zraniłam jej personalnie swoimi słowami, tylko było jej przykro, że ja tak to wszystko odbieram, że czuję takie napięcie za każdym razem itd. nie wiem jak to wyjaśnić. rozumiem to, ale nie umiem napisać, a nie pamiętam jak ona to słowo w słowo powiedziała. nie sprawiłam jej przykrości swoimi słowami tylko było jej przykro z powodu mojego stanu i odczuć związanych z terapią, o których w końcu powiedziałam. nie, to nie jest terapia analityczna tylko integratywna (m. in. behawioralno-poznawcza, psychodynamiczna, ericksonowska, elementy prowokatywnej). -- 28 maja 2011, 17:01 -- a mi czasem mówi. jak ją pytam. jak kiedyś była afera związana z moim jednym mailem to od razu poznałam po jej minie jak usiadłam, że jest na mnie zła. zapytałam i potwierdziła: "tak, jestem na Ciebie zła".
-
Moniko, no właśnie - poczucie winy z powodu odpoczynku, i to w weekend! pracoholizm się kłania... powiedz o tym na sesji. że przecież masz prawo nic nie robić w sobotę, i nawet cały dzień nie wyjść z łóżka a źle się z tym czujesz. co do mojej migreny to zdecydowanie pogoda, za każdym razem jak się zmienia to tak mam , a ciężko mi to wyjaśnić, ale dosłownie czuję całym ciałem jak idzie inna - będzie cieplej!
-
:* mnie też mdli, czuję się jakbym była na statku, boli głowa, widzę słabo i podwójnie, czuję się jakoś słabo... -- 28 maja 2011, 16:37 -- Moniko, może potrzebne bylo Ci takie dzisiejsze leniuchowaniu w łóżku... A dzieje się coś konkretnego u Ciebie, co by mogło spowodować ten depresyjny nastrój czy to od pogody?
-
współczuję i łączę się w bólu, bo też mam...
-
Agnieszko, no cieszę się, bardzo. ;] tylko włącza mi się coś takiego - jest dobrze, więc wkrótce na pewno znów coś schrzani, nie może być przecież dobrze za długo, zwłaszcza na mojej terapii. Jak Ty się dziś czujesz? Wyspałaś się? Mniejsze zmęczenie?
-
dikosn, no ale przecież była mowa o tym, że Elisa w przypadku boreliozy jest niemiarodajna!!! tzn. miarodajna w 10-30%. tu masz maila do BARDZO DOBREJ lekarki, która specjalizuje się w boreliozie i jej leczeniu, sama zresztą ją przechodziła. tyle, że ona leczy w Krakowie. ale możesz do niej napisać i się poradzić: bb.werbowy@poczta.onet.pl A nazywa się dr Beata Kowalska-Werbowy
-
Kasiu, dziękuję. To chyba był jakiś przełom, tak czuję.
-
Kasiu, Moniko, pierwsza rzecz, jaką powiedziała, to zapytała co teraz bym chciała, co mogłaby dla mnie w tej chwili zrobić. ja powiedziałam, że chciałabym, żeby mi powiedziała co ona czuje po tym, jak już to wszystko wie, jej refleksje... ona - że czuje smutek. że wiele zdarzeń pamięta inaczej, ale nie o to chodzi, żebyśmy teraz je roztrząsały i udowadniały sobie kto ma rację. i że jest jej przykro, że tak odbieram jej niektóre słowa. ja poczułam się wtedy winna i powiedziałam to - że żałuję, że ona już wie, bo sprawiłam jej przykrość. a ona, że nie sprawiłam przykrości jej, i że w ogóle nie chodzi o nią tylko o mnie. że przykro jej, że ja przychodzę na sesje z takim napięciem i nastawieniem do walki, obrony/ataku, że się tak spinam, odbieram to, co ona mówi. pytała co mogłaby zrobić, żeby tak nie było. powiedziałam jej, że mogłaby powstrzymać się od niektórych komentarzy, które mi sprawiają przykrość, i wcale nie są dla mnie śmieszne, wtedy łatwiej byłoby mi się otworzyć. i że nie lubię jak ktoś chce coś np. na mnie wymusić, bo wtedy ja jeszcze bardziej się zapieram. potem wróciłam do sytuacji kiedy zmarła jej siostra, a ja to bardzo przeżyłam, bo to było dla mnie bardzo ważne. nie poruszyłam tylko dwóch ważnych kwestii: 1.nie zapytałam wprost czy wie już dokładnie kiedy idzie na urlop i jak długi on będzie. 2.czy zastanowiła się czy będzie znów czytać moje smsy jeśli do niej napiszę (miała to zrobić). a nie zadałam ich, bo bałam się bardzo odpowiedzi, które usłyszę. ale zapytam ją w poniedziałek, bo niepewność jest jeszcze gorsza. ta sesja była bardzo ważna.
-
Badziak, badałaś wtedy poziom B12 we krwi? mi po suplementacji Solgarem jej poziom skoczył na górną granicę normy, ale czułam się bardzo dobrze. wczoraj miałam bardzo owocną terapię. i w końcu terapeutka się dowiedziała, co sądzę o wielu rzeczach związanych z naszymi sesjami, to było bardzo oczyszczające.