Skocz do zawartości
Nerwica.com

TAO

Użytkownik
  • Postów

    1 309
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TAO

  1. A czy wiesz, że 47% kobiet stosuje przemoc wobec facetów w rodzinach? Że prowokują aż ostatecznie facet nie wytrzymuje... ale potem to nie facet jest ofiarą tylko kobieta.
  2. Korba, Co do tych kropeczek na czołach, to faceci też je noszą. Nazywa się to ogólnie czandan, choć sam czandan to żółty proszek z drzewa sandałowego. Umieszczany jest w miejscu trzeciego oka. Są różne czandany, w zależności od tego do jakiej grupy wyznawców się należy, albo w jakiej świątyni się go dostaje. Wyznawcy Hanumana mają czandan zrobiony z sinduru - pomarańczowego proszku, szivaici mają trzy poziome żółte kreski biegnące wzdłuż czoła i czerwoną kropkę, wyznawcy Vishnu pionową żółtą kreskę z czerwoną kropką w miejscu trzeciego oka... itd. Jest cała legenda związana z czandanem. Otóż w szkole Krishna miał przyjaciela, który pochodził z biednej rodziny. Mimo to po skończeniu szkoły dalej się przyjaźnili i spotykali. Żona Krishny, bardzo współczuła jego przyjacielowi i ciosała Krishnie kołki na głowie żeby uczynił jego i jego rodzinę, jako żywe wcielenie Boga, bogatym. Krishna był niewzruszony, i mówił, ze nie może zmieniać prawa które sam ustanowił, chodzi tu o prawo karmy i darmy. Jego przyjaciel narodził się żeby być biednym i takim miał pozostać w tym wcieleniu. Jednak gdzie diabeł nie może tam babę pośle... Tak mu marudziła, tak za nim chodziła... aż znalazł rozwiązanie. Ceremonia czandanu... to był jedyny wyjątek, tylko dając mu czandan mógł zmienić jego karmę, co wreszcie uczynił. Od tej pory życie jego przyjaciela zmieniło się. Tak więc czandan to jak otrzymanie nadziei na zmianę karmy na lepszą. Mam nadzieję że nie pokręciłem zbyt wiele, bo daaaaawno temu o tym czytałem. A jeśli chodzi o ścisłość to nikt nie wie dokładnie, bo też i np. ochronę. [Dodane po edycji:]
  3. julia6000, Nooonie każdy ma domek koło Karpacza... ect. ale właśnie tak. Moim zdaniem to od nas zależy co w Świętach widzimy i co z nimi zrobimy... Może zwyczajnie najpierw zacząć od dawania SOBIE samemu miłości i zrobienia tego na co ma się ochotę?
  4. TAO

    zadajesz pytanie

    wiedzieć że czegoś się nie wie to też wiedza... czy bywasz często zadowolony z siebie?
  5. johnyjohny, Moim zdaniem tu nie o środki chodzi. Umysł płata Ci jakiegoś figla, może warto się skonsultować z psychologiem... Psychiatra Cię będzie raczej od razu chciał futrować chemią, a moim zdaniem zgubiłeś kontakt ze sobą i swoimi uczuciami. Chemia w odnajdowaniu siebie raczej nie pomaga... co, jak piszesz, właśnie doświadczyłeś. Pozdro.
  6. wiola173, Nooo to własnie jest to, zarobić w gębę od trzeźwego... trudno się nad tym przechodzi do porządku.
  7. Shadowmere, Jeszcze raz, nikt nie umniejsza, podkreślę jeszcze raz słowo CZASEM!!! Ty jesteś szczególnym przypadkiem, i nigdy nie napiszę że miałem gorzej od Ciebie!!! Cholernie Ci współczuję, moi rodzice byli nauczycielami akademickimi z tytułami... różnica taka że matkę raz widziałem pijaną, i przeżyłem szok, ale została upita po egzaminie habilitacyjnym. Taaak Twój dramat jest potężny!!! Nie umniejszam mu. Zaglądnij na stronę metoda-tippinga, może to Ci pomoże swoje miejsce w całej tej sytuacji odnaleźć.
  8. wiola173, To jeden z bardziej wyrafinowanych i zawoalowanych sposobów molestowania i przemocy, manipulacja emocjami, odwracanie świata i wartości o 180 st. w zależności od sytuacji... do 14 roku życia wtłaczano mi, że nie wolno bic po twarzy, po czym od ogólniaka, byłem tłuczony po twarzy chociażby za palenie... palic nie przestałem... To skrajny przykład, było mnóstwo subtelniejszych gierek.
  9. buu, Nooo to standard. Shadowmere, Oki oki, przeczytaj dokładnie może... co Zacytuję siebie żeby było prosciej oki? Uważam zatem, że DDD mogą być czasem o wiele bardziej okaleczone niż DDA. Nie umniejszam nikomu... to okrutne dramaty, i nie o to mi chodziło... Drzwi w drzwi mieszkał alkoholik z czwórką dzieci... ale tam było jasne, stary pijany, spier....my z domu. Ja byłem okładany w białych rękawiczkach, poczuciem winy, wypominaniem właśnie, i takimi tekstami jak pisze buu, już lepiej?
  10. Kiedyś ktoś zadał mi pytanie:"A u Ciebie jaki był problem, ktoś pił w domu?" I to pytanie jakby rozjaśniło mi wiele... DDD jest tak kojarzone, ja miałem tzw. BDB dom, rodzice byli ogólnie społecznie szanowanymi i poważanymi ludźmi o tzw. dużym autorytecie społecznym. I było to związane głównie z ich statusem ale zawodowym i wiedzą. Nie przeszkadzało to jednak w prowadzeniu za zamkniętymi drzwiami wojen, stosowania przemocy emocjonalnej, fizycznej również. W takich sytuacjach jako dziecko baaardzo się gubiłem, na zewnątrz co innego w domu co innego... Nie byłem w stanie dostrzec, nawiązać kontaktu z tym całym gównem, bo sygnały z otoczenia były kompletnie przeciwne... Ostatecznie jako dziecku wymieszało mi się wszystko i uważałem, że rzeczywiście wszystko jest co najgorsze jest we mnie, uwierzyłem, że jestem przyczyną ich nieszczęść... Skutki odczuwam do dzisiaj niestety, mimo gruntownego dość wchodzenia w siebie i odkrywania wzorców ukształtowanych w pierwszej połowie życia. Uważam zatem, że DDD mogą być czasem o wiele bardziej okaleczone niż DDA, bo DDA miały jasność co było czarne a co białe, miały tez sygnały i potwierdzenie sowich odczuć na zewnątrz w większości przypadków, natomiast takie DDD miały czarne, które było białe, wbrew temu co czuły i widziały.
  11. TAO

    Skojarzenia

    zadbany - wycackany
  12. Witam, uważam, że to jeden z podstawowych czynników DDD. Dziecko ma być wizytówką rodziców, każde jego potkniecie, to nieszczęście dla rodziców, nie dla dziecka, ale dla ro-dzi-ców. Rodzice tacy nie mogą się oprzeć na dziecku, jego niedostatki to przyczynek do ich złego samopoczucia... itd.itp, a tak naprawdę to chodzi o odwrócenie uwagi od siebie, od własnego udziału w swoich problemach, potknięciach i niepowodzeniach, dowartościowanie kosztem dziecka... tzw. przemoc w białych rękawiczkach. "Czar udanego dzieciństwa, czyli dzieci z dobrych domów" Alice Miller, Santorski chyba ponad 15 lat temu to wydał... A możesz cuś więcej tu puścić pary spod klawiszy?
  13. Pluto, Wiesz... chmmm... no Ty się sam podkładasz... może to Dla Ciebie ważna informacja te off-topy, pod względem czysto autopsychologicznym? Zatem daruję sobie dalsze żarty... Wszystko to sekty... na dobrą sprawę. Sekta (od łac. secta – kierunek, droga, postępowanie, zasady, stronnictwo, nauka, od sequi – iść za kimś, postępować, towarzyszyć lub łac. seco, secare – odcinać, odrąbywać, odcinać się od czegoś) - grupa społeczna stanowiąca odłam wśród wyznawców jakiejś ideologii. Rozumiem, że Ty jesteś zwolennikiem tego drugiego znaczenia... które moim zdaniem jest naciągane.
  14. Ty chyba nie tylko mohair masz na głowie... na oczach też, jak widzę, czytanie ze zrozumieniem nie jest chyba Twoja mocną stroną... cooo? Widać, ze jesteś pod wpływem jakiejś sekty... bo takie poglądy są typowe dla największej i najbardziej niebezpiecznej sekty w Polsce, która pierze mózgi i kieszenie milionów ludzi... Czarnej w dodatku... KRK, piszesz to, o czym gadają babcie po mszy pod kościołem. Fakty człowieku, linki, teksty źródłowe itp. itd. Na tej zasadzie to mógłbym napisać: A katolicy to ch..je, trzeba na nich uważać... poczytajcie wątek BÓG na forum psychologicznym nerwica depresja psychologia. No i byłbym 100x razy bardziej wiarygodny w tym co piszę niż Ty Hough
  15. Pluto, Nooo noooo, a na jakiej postawie piszesz? Zadałeś pytanie, odpowiedziałem i walisz stary knota jak mohairowy beret... To akurat jest organizacja Indyjska, non profit, zakłada w Indiach szpitale dla biednych, wspiera dożywianie, szkolnictwo itp. Mało tego, każdy jej członek nie może czerpać żadnych, podkreślam, żadnych korzyści z działalności, wszystkie finanse są JAWNE!!! Mało tego, może do niej należeć każdy, kto ukończył 18 lat, jest psychicznie zdrowy bez względu na wyznanie, narodowość i przekonania. Motto Haidakhandi Samadż to Satia Saralata Prem = Prawda Prostota Miłość. Więc może następnym razem, jak nie masz o czymś pojęcia... to nie wypowiadaj swojej opinii, może najpierw zadaj kilka pytań. Bardziej podejrzewałem, że może coś wiesz na ten temat i tylko dlatego zdecydowałem się ta nazwę tu wymienić, ale jak widzę mohairostwo w tym kraju to plaga. Tak, oceniam Twoją wypowiedź.
  16. NIJAK [Dodane po edycji:] Pluto, TZN. religia i obrządki to jedno... Jest jeszcze organizacja odnowiona, jeśli tak można powiedzieć, sięgajaca korzeniami do starozytnosci obecnie Haidakhandi Samadż
  17. Panna_Modliszka, Inna sprawa, że zdarzało mi się przeżywać uniesienia duchowe i w KRK i w świątyniach indyjskich, także podczas indywidualnych, że tak to nazwę sesji. To wszystko, moim zdaniem zależy od energii, energii mojej przede wszystkim, energii kapłana, energii ludzi... itd. Sam byłem, przez 7 m-cy, pudżarim w polskiej aśramie i też różnie bywało... siedziałem przy hawanach i jagiach i w Polsce, i w Niemczech i w Indiach i też różnie bywało... Teraz jestem na ten sam przykład wyautowany, tzn. weryfikuję po raz któryś w życiu swój stosunek do religii, do tego jak kontaktować się z Wyższą Energią... itd. Uwielbiam śpiewanie badżanów i kirtanów, sprawia mi ogromną frajdę gra na harmonium, chociaż nie jestem w tym jakiś rewelacyjny... lubię popukać na tabli... i taki udział w obrzędach mi bardzo odpowiada, nie znaczy to jednak, ze jestem do tego przywiązany. Stąd pod tym względem do świątyń i obrządków hinduistycznych jest mi najbliżej. Poza tym wibracje mantr, które są częściowo w Sanskrycie, częściowo w Hindi, mają dla mnie rzeczywiście wysoką energię. Zatem przytoczę pewną mantrę, która w świetle całej tej dyskusji, ma szczególną, moim zdaniem, wymowę: OM PURNAMADAH PURNAMIDAM PURNAT PURNAMUDACHYATE PURNASAYA PURNAMADAYA PURNAMEVAVA SHISHYATE OM SHANTIH SHANTIH SHANTIH (transkrypcja literowa angielska) Co oznacza ni mniej ni wiecej; OM to jest doskonałe, tamto jest doskonałe, Odbierz doskonałości doskonałość a doskonałość pozostanie. OM POKÓJ POKÓJ POKÓJ!!!
  18. LINKA OKI!! No ale po co Ci potrzeba bycia częścią jakiegokolwiek kościoła? Szukasz potwierdzenia słuszności swojej wiary... bycia z i w grupie... wzmocnienia doznań duchowych..? noo o to mi chodzi. Może tak, jaką funkcję ma spełnić kościół? [Dodane po edycji:] Korba, Piękne ceremonie są w świątyniach indyjskich. Cała "msza" indyjska jest podzielona na kilka części: 1.najpierw jest PUJA; poranna i wieczorna Poranna polega na umyciu Murtirgo (wizerunku danego aspektu który wzmacnia energię naszej modlitwy), potem jest namaszczanie go olejkami, ubieranie w piękne kolorowe szaty, ofiarowanie kwiatów, kadzidła i prasadu (słodyczy, owoców) To robi świątynny pudżari. 2. potem jest główna część jaka jest AArati, czyli ofiarowanie światła, kręcenie lampą z podpalonym wacikiem nasączonym Ghee, czyli klarowanym masłem przed wizerunkiem. Kręci się też czerwoną szmatką (symbol wiatru) i wodą (trzeci z żywiołów) W tym czasie śpiewane jest przez wszystkich Aarati 3. Potem to światło jest przekazywane wiernym i wyznawcom, razem z wodą i rozdawany jest prasad. Prasad przynoszą wcześniej w ofierze wierni i wyznawcy co ciekawe i wraca on do nich, ale już uświęcony. 4. Ostatnia częścią jest śpiewanie Badżanów i Kirtanów, jedne to powtarzające się mantry, inne natomiast to całe historie opowiadające o historiach poszczególnych aspektów opisanych w Vedach. Wierni i wyznawcy grają wówczas na instrumencie zwanym harmonium, na tzw. przeszkadzajkach i tablach. Przed Aarati dmie się w konchę (muszla) w celu odstraszenia wszelkich demonów, które lgną do świętych miejsc. Do świątyni nie wchodzi się inaczej niż boso, nogi maja być zakryte przynajmniej do połowy łydki, ale można mieć nakrycia głowy. Ludzie tańczą, niejednokrotnie wpadając w trans. Ot tak to w skrócie wygląda... Są też ceremonie ognia... havany, i uroczyste ceremonie ognia Jagie, w czasi których wyznawcu ofiarują samagri (zmieszany ryż, jeczmień, czarny sezam i np. zioła, rodzynki) do tego banany i kokosy, poprzez wrzucanie ich do ognia, który pali się w Dhuni, specjalnie przygotowanym palenisku. To w skrócie tyle. Jak Wam się podoba?
  19. Mój kot, ma na imię Kot i najlepsza pora do zabawy to właśnie teraz, środek nocy. Przetacza właśnie jakieś drobiazgi po podłodze... I kurde jak mu mówiem że zaraz go wyrzucem z pokoju to nic sobie z tego nie robi... no nie, jednak mądre kocisko, poszło na kafle do przedpokoju "polować"... już jest znowu i marudzi bo chce na śnieg... no jak on taki czarnuch na śniegu będzie wyglądałi to w środku nocy? Jak wracam do domu to tak śmiesznie się cieszy... przewraca się na plecy i przebiera łapkami... czy wasze koty robią tak samo?
  20. linka, Zastanawia mnie jedno... myślisz o zmianie religii z tej, w której się wychowałaś na inną, jak zrozumiałem. Czym to jest podyktowane, jeśli można zapytać? Czy potrzebą identyfikacji? Moim zdaniem w każdym kościele znajdziesz coś z czym będziesz musiała iść na kompromis. Czy Twoja wiara Ci nie wystarczy? Czy jeśli stworzysz swoje rytuały i oprzesz swoją religię, dla samej siebie, o ogólne kanony, te które uważasz za słuszne, to będzie coś źle? Może wówczas nie będzie miało znaczenia w którym kościele, meczecie czy też synagodze będziesz z nim rozmawiać..? I wreszcie ostatnie pytanie... jaki cel chcesz przez taką przynależność osiągnąć? Oczywiście te pytania dotyczą większości forumowiczów mających wątpliwości co do sposobu wyznawania wiary... ... niemniej Ty najjaśniej precyzujesz co w tym momencie się z Tobą w tej materii dzieje.
  21. TAO

    Witam,

    korppi, Psychiatry nie polecam... psycholog jak najbardziej. Psychiatra posłucha,zapyta o objawy i zacznie Cie truć chemią... psycholog zacznie rozmawiać, wysłucha i jak dobry terapeuta, to zacznie pracę. Natomiast co do biegunki... czasem takie objawy drętwienia lewej ręki, kłucia w okolicach serca, daje choroba wrzodowa, która też jest, nawiasem mówiąc, na tle nerwowym. Generalnie te objawy co opisujesz pasują do nerwicy wegetatywnej. Swoja drogą to dobrze, bo Ci co nie maja takich objawów, tzw. mocni psychicznie, zapadają na ciężkie choroby somatyczne. U mnie zaczęło się podobnie, potem kłopoty z sercem nigdy nie potwierdzone przez kardiologa, choroba wrzodowa i owszem, leki o życie, poczucie bycia do dupy i poranny paniczny strach przed nadchodzącym dniem. Wieczorem natomiast, tak jak piszesz ulga... Zawroty głowy miałem łącznie z nagłą utratą równowagi.
  22. Lili-ana, I wszystko byłoby cacy, kochaniutka, gdyby nie to, ze Sun, Son jest tutaj zaczerpnięte z j. angielskiego, natomiast chrześcijaństwo swoje źródła ma nieco bardziej na południe, co za tym idzie, i języki nieco inne, a co za tym idzie, źródłosłowy również. Jeżeli cytujesz to za buddystami, którzy tak Cię fascynują, to mogę jedynie podejrzewać, że to jakaś sekta z korzeniami w Anglii, zatem może warto być czujnym. Świadkowie jehowi, przynajmniej odwołują się spójnie do języków... Ponadto mam pytanie do "Biblio-Filów" w jakim języku został napisany nowy testament (oryginał) i oryginał, jeśli o takowym w ogóle można mówić, starego testamentu. A co z apokryfami? Ojjjjj kochani, takie dywagacje na temat dowodów na istnienie Boga, w oparciu o takie argumenty, w moich oczach nie przystoją... Ale to moje oczy i moja, jak najbardziej, ocena. Zaznaczam, uważam się za osobę wierzącą, ale jednak nieco inaczej.
  23. Nic nie wyklucza istnienia Boga, ale ja w niego nie wierze... Nooo to jeszcze do tej listy: nie krzywdzić siebie, nie krzywdzić innych, każdemu być życzliwym, szanować granice swoje i innych
×