Skocz do zawartości
Nerwica.com

buu

Użytkownik
  • Postów

    624
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez buu

  1. Żebym to ja wiedziała dokąd Szczerze mnie też odpycha to sypianie co chwile z kimś innym czy to u kobiet czy u mężczyzn. Co innego właśnie jeśli to się zdarzyło kilka razy. Ale jak mi się to nie podoba to przecież nie muszę się spotykać z taką osobą. Sami wybieramy ludzi i wiemy co nam pasuje, a co nie. Dla mnie jednak jest niezrozumiałe jak można nazwać np dziewczynę, która często uprawia seks dziwką czy prostytutką, przecież nie zarabia na tym, robi to bo chce. Może to się nie zgadza z czyjąś moralnością, ale ludzie często mylą te dwie rzeczy. Każdy ma swoje poglądy i niech się ich trzyma i wybiera ludzi, którzy są dla niego odpowiedni.
  2. naranja, tak malibu, ile chodziłaś? Ja właśnie chodziłam bezpłatnie, miałam przerwę w trakcie no i przez ostatnie miesiące już rzadko kiedy miałam wizytę, jakieś sprawy osobiste - nie wnikałam. To już moja druga 'nieudana' wizyta, ale szukam dalej. Czas w pełni wrócić do rzeczywistości. Mimo wszystko czuję, że muszę coś robić, próbować.
  3. Sabaidee, autor sam napisał, że nie są razem od 2 miesięcy. Mimo tego się spotykają itd. Więc oficjalnie to nie jest związek, nie są parą. Coraz częściej ludzie się nie wiążą, ale czerpią inne korzyści. Jest okej dopóki oboje się godzą na taki układ. Gdyby im lub któremuś z nich to nie pasowało nie byli by w takim układzie. Więc sendus, jeśli Ci to nie pasuje, przerwij to jak najszybciej. shinobi, wg mnie najważniejsze jest to by ktoś się nie 'szlajał', gdy jest ze mną w związku. Wiadomo każdy ma jakąś przeszłość, nie zawsze miłą. To już zależy od podejścia i tego co jesteśmy w stanie zaakceptować.
  4. Co do lekkiego zarostu to podoba mi się bardzo, ale macie rację dziewczęta mało praktyczny i tylko na odległość Ja osobiście nie stosowałam bo nie narzekam bardzo na włosy, ale spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami nt. WAXu Ogólnie w sprawach problemów skórnych, włosów etc. osobiście bardziej ufam tym aptecznym kosmetykom. A odpowiedni szampon to podstawa, macie rację Można też wzbogacić się o jakieś suplementy.
  5. Ka_Po, hm ja brałam na serducho i tylko wtedy kiedy tętno było wysokie i wręcz kuło. Dawkę z reguły ustala lekarz. Masz ulotkę?
  6. Czy sobie to jakoś dogłębnie uświadomili to nie wiem. Ale tak, wiedzą
  7. 1. Licząc długoterminowe, ważne związki to 2. 2. Chyba coś koło 16. 3. Dokładnie nie pamiętam, to chyba było jakieś ognisko, spotkanie ze znajomymi. 4. Każde miejsce jest dobre. Zwykle się nie spodziewamy, że akurat tutaj kogoś poznamy. Myślę, że miejsca które obejmują jakieś nasze zainteresowania mogą być dobre. Łatwiej nawiązać kontakt, o czymś porozmawiać.
  8. A mnie się wydaję, że to już nie jest tak. Na pewno nie tak jak za dawnych czasów. Kobiety również się starają.
  9. Ja już się pogodziłam, że takie są realia nfz Gdyby to jeszcze był ktoś kto faktycznie by pomógł.. Tak trudno kogoś znaleźć. Przedtem miałam duże trudności z mówieniem, potrzeba było czasu żeby w ogóle ruszyć. Teraz było już z tym lepiej, przychodzę, mówię i spotykam się z czymś takim i znów nachodzi mnie niechęć do mówienia. Dostałam od koleżanki nr, ale prywatnie. Nie wiem czy pytać rodziców. Z moich oszczędności starczyłoby mi na 3 wizyty..
  10. Szukam nowego terapeuty bo moja była terapeutka już nie może ze mną pracować. Dostałam opinię, skierowanie, wszystkie papiery i zalecenie jak najszybszej kontynuacji terapii. Wyczekałam się na wizytę, no rozumiem trzeba czekać. Chciałam z kimś zwyczajnie pogadać. Dałam jej całą dokumentacje by mogła się zapoznać na jakim jestem etapie itd. Po czym kobieta zbyła mnie w dokładnie 20 min, co chwile wychodziła z gabinetu, jak coś mówiłam to dłubała sobie w paznokciach i o nic nie pytała. Powiedziała, że następny termin jest za miesiąc, i wspomniała, że wtedy ona idzie na urlop i to jeszcze nie będzie docelowa terapia. Muszę szukać dalej
  11. malibu, zgadzam się z Tobą. I tak już robię to rzadko. Wiem o tym, że to moje życie, a nie rodziców itd. Ale są te chwile słabości. Wtedy tylko myśli się o tym by poczuć tą cholerną ulgę. I wiem, że to chore i w żaden sposób nie usprawiedliwia. Wróciłam z wizyty i jestem załamana Nie wiem już gdzie mam szukać.
  12. Ta wizyta to jakaś porażka. Wyczekałam się tyle na nią i nic. Weszłam, kobieta nawet się nie uśmiechnęła. Dałam jej wszystkie poprzednie papiery, opinie, wnioski. Nawet nie zajrzała. Mówiłam coś ona nie dociekała, nie pytała. 2 razy sobie po prostu wyszła. Po 20 min mówi, że koniec wizyty Po czym dowiedziałam się, że następny termin za miesiąc. Jeszcze trzy takie 'konsultacje' i dopiero wtedy się zastanowi nad psychoterapią. A wyraźnie mam zalecone jak najszybsze kontynuowanie terapii. Czy wszyscy na nfz tacy są. Już nie mam siły
  13. Nie przejmuję się już tym tak. Bronie się, a to wywołuje tylko kłótnie. naranja, tu nie ma już co argumentować. Próbowałam przez 2 lata. Argumenty terapeuty, który spokojnie wszystko im wyjaśnił podczas wspólnej sesji też nic nie dały tylko 'ciekawe jak ona wychowuje własne dzieci, a nam mówi, że popełniamy błędy'
  14. naranja, moi rodzice twierdzą, że są w porządku. Starają się za wszelką cenę by nasza rodzina była dobrze postrzegana. I faktycznie ktoś patrząc z boku nie ma się do czego doczepić bo mam swój pokój, mam się w co ubrać co zjeść itd. Nigdy mi tego nie brakowało. Na tym się kończy. Mają jakiś obraz mnie i chcą bym taka właśnie była. Gdy przyszły problemy ze zdrowiem już nie pasowałam do obrazka. Tym bardziej, że dużo przez nie traciłam. Już nie mogłam być tym idealnym dzieckiem. To tylko kolejne potwierdzenie, że to ze mną coś nie tak, choć na początku nie wierzyli żadnym lekarzom, psychologom bo dla nich wszystko sobie wymyśliłam. A co do sytuacji nic nie dostawałam. Jak niespodziewanie zamarł mój najlepszy przyjaciel po zaledwie kilku dniach usłyszałam 'nie płacz tak, nie załamuj się to przecież nie była Twoja matka' i koniec tematu. Teraz pojawiły się miedzy nimi pewne problemy co i na mnie się odbija. Wszyscy zgodnie twierdzą, że ich nie zmienię i nawet nie ma co próbować. Póki co nie mogę się wyprowadzić, ale za rok jak mam nadzieję zakończę pewien etap spróbuję się odciąć.
  15. Może już skończyć temat dziwek i sporów na temat alkoholu. 1. Może faktycznie chodzi Ci bardziej o przyjaciela. Mówisz, że przychodzą i odchodzą, ale tak naprawdę nie mamy gwarancji na to, że ktoś z nami zawsze będzie czy to dziewczyna czy przyjaciel. Niestety wiem, że coraz trudniej znaleźć kogoś zaufanego, każdy pędzi byle do przodu. 2. Kolegom przejdzie albo się popisują, może tak chcą zaistnieć teraz to dość częste, nie wiem. Takie tematy to czasem przykrywka. Nie jestem dużo starsza od Ciebie, ale wiem, że są ludzie którzy nie czekają tylko na to by w kolejny wolny dzień się spić. Co do zapijania smutków no cóż trzeba się przyznać zdarzyło się, ale uważałam co by nie przesadzić. Prawdą jest to, że to dobre wyjście nie jest. Może faktycznie na moment. Ale kac alkoholowy czy ten moralny do przyjemności nie należy. Szczerze mówiąc nie wiem czy tu potrzebna jest terapia. Ale jeśli są chęci można spróbować.
  16. Ja tylko albo aż raz przegięłam tak, że zrobiło się to niebezpiecznie. Ta blizna szczególnie mnie denerwuje. Na szczęście jest w mało widocznym miejscu, chyba że idę na plaże. Ostatnio jakoś często patrzę na blizny. Nawet jak kiedyś całkowicie przestane to one nadal będą. Patrzenie na nie mnie boli, nawet na te mniej widoczne. 'przecież masz wszystko' słyszę zawsze, przy każdej sytuacji czy próbach zrozumienia każdego mojego zachowania
  17. rober6666, czy pomoże zależy od faceta. Ja tam dziwek nie linczuje. Ale wydaję mi się, że to jednak różnica, gdy idziesz do agencji towarzyskiej i płacisz za seks niż idziesz do łóżka choćby z przypadkowo poznaną dziewczyną. Jak ktoś jest samotny, uważa że pomoże niech sobie idzie. Tylko pamiętać o bezpieczeństwie bo potem nikt nie chce niespodzianek Zresztą z tego co wywnioskowałam to autor chyba nie wspomniał nic o seksie tylko o zwyczajnej chęci poznania dziewczyny. On tu pisze o niewinnym pierwszym pocałunku, a wy tu od razu grube działa wytaczacie kris18, nie wierze, że każda fajna dziewczyna jest zajęta. Ja byłam zaskoczona, bo parę razy się zdarzyło, że osoba o której bym nawet nie myślała okazała się być po pewnym czasie interesująca. Mówisz, że to nie nieśmiałość. Ile razy byłeś na randce, proponowałeś jakiejś spotkanie, starałeś się którąś poznać bliżej, lepiej? Żeby się zakochać w kimś potrzeba czasu
  18. Odgrzebałam przez przypadek ten wątek. Myślę, że jest wciąż aktualny, niestety. Tak sobie czytam i stwierdzam z jak wielu rzeczy potrafiłam zrezygnować przez nerwicę, jak wiele w efekcie stracić. Najgorzej się stało, gdy były to już te rzeczy, których chciałam, na które czekałam, z których czerpałam przyjemność. Chciałam, czekałam, a gdy nadchodził moment coś blokowało, a później pojawia się to okropne uczucie niespełnienia. Często się na tym łapie, gdy z kimś rozmawiam, coś czytam i ogarnia mnie smutek bo przecież ja też tego chcę, chcę tam być, więc czemu tego zwyczajnie nie zrobię? Z biegiem czasu wszystko się pogłębia, coraz trudniej wszystko odbudować, coraz więcej się traci. Chciałoby się już szybko przeskoczyć ten etap, odzyskać wszystko by móc się cieszyć z przyjemności, które przecież po to są. Na początku nie mogłam pojąć jak można tak uciekać przed czymś czego się chce, co cieszy. Przecież to kompletnie nielogiczne Lęk jest nielogiczny. Mimo wszystko wygrywa. Wciąż za łatwo się poddaje, wciąż mam za mało cierpliwości.
  19. buu

    [Kraków]

    Chętny ktoś w niedługim czasie na piwo, kawę czy inne specyfiki? Kontynuuje swój plan powrotu do życia
  20. buu

    Mój dzisiejszy dzień

    Nie potrafię się rozluźnić. Wizyta się zbliża
  21. Też uważam, że to wiara w takie dni powoduje pech. Już dzień dzieli mnie od wizyty Mam tyle do powiedzenia.. Tyle się dzieje. Pierwsze wizyty zawsze polegały na rozeznaniu. A ja bym chciała się jutro zająć tym co się dzieje, tym co męczy mnie teraz. Tak strasznie chciałabym poczuć ulgę. Ostatnio nie potrafię rozluźnić mięśni. Ciągle napięta. Jak tykająca bomba.
  22. sadguy, a chodząc na grupową nie czułeś wstydu? Dla mnie to dopiero była masakra Też się wstydziłam, nie chciałam broń boże by ktoś wiedział. Teraz mi to lata i powiewa. A co do xanaxu to leży sobie w szufladzie. Brałam go rzadko, tylko doraźnie. Nic mi się nie działo.
  23. Eh, miejmy nadzieje, że ochłonie i zdecyduje się zadzwonić..
  24. sadguy, póki co zrobiłeś badania, nie konsultowałeś się jeszcze z nikim w sprawie tych przypuszczeń o nawrocie? No cóż nie chcę tutaj się wymądrzać czy diagnozować, ale to wygląda jak nerwica Ale masz rację, przebadaj się dla pewności.
  25. A miałaś w ogóle wcześniej jakichś znajomych? W ogóle kontakt z innymi ludźmi, zainteresowania?
×