Skocz do zawartości
Nerwica.com

Guzik

Użytkownik
  • Postów

    1 687
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Guzik

  1. Po rispo się niby nie tyje? Ja biorę chyba 2 dzień i okropnie boje się dodatkowych kilogramów, a wszędzie czytam że ktoś przytył tyle, albo tyle, nawet na jakiejś lekowej stronce napisali że jak będzie wzrost wagi to zmienić dietę na niskokaloryczna - to prawie jak norma że się przytyje a ja np nie chcę. I jeszcze martwi mnie właśnie bycie neuroleptykiem tego leku i to że mnie okropnie zamula i doprowadza do stanu podłogowego zgonu. Nie wiem jak on ma mi pomóc. Mój lekarz kłamał! Jak zapytałam co to to powiedział że aktywizujący i przeciwdepresyjny a ja po nim się tak beznadziejnie czuję że nic tylko płakać!
  2. Ja po rispoleptcie umieram całymi dniami na bezczynność, nie mogę nic zrobić, czuję się w sumie tak jak przed rozpoczęciem leczenia tylko że bez tego cierpienia i bólu, nie wiem czy on ma tak działać czy to uboczne? Bo może minie po kilku dniach? Czy to możliwe? Nie mogę sobie pozwolić na spędzenie całych dni w łóżku! Wolę lęki i inne dolegliwości niż taką umieralnię.
  3. Ja dopiero zaczynam dzień, przez nowy lek tak mnie muliło że ruszyłam się z łóżka tylko aby zjeść z rodziną obiad, nic nie zrobiłam a praca czeka i sama się nie zrobi, beznadziejnie jest tak funkcjonować.
  4. Chciała bym czuć świat, czuć siebie, radość autentyczną, nie czuć żałości ani lęku.
  5. Ostatnio się wkurzyłam i powiedziałam temu syfowi spadaj i sobie poszło! Naprawdę!! już czułam jak lecę, jak mnie wywala zrobiłam bunt i zostałam! Ale to było w domu, poza domem nie działa, i w domu czasem męczy i dać spokoju nie chce. [Dodane po edycji:] I jeszcze mam pytanie, czy rispolept może pomóc na derealizacje? Lekarz mi przypisał chyba ze względu na lęki ale zastanawiam się czy na to też może działać?
  6. Ja miałam tak że było coraz lepiej lepiej dobrze a później bum i znowu było beznadziejnie (75mg) i tak jakiś czas a później znowu było lepiej chociaż lęków mi nie zlikwidował ten lek, biorę już ponad dwa miesiące i było by chyba dobrze gdyby jeszcze te lęki i niepokój sobie poszły i gdybym mogła normalnie spać (a nie mogę przez lęki i przez wszystko to co powoduję), ale dostałam dodatkowy lek dziś rano wzięłam pierwszą dawkę i zobaczę jak to będzie. Dzisiaj leżę i czytam i przysypiam i wróciła do mnie wizja tego jak się czułam w stanie apogeum beznadziei, nie mogłam normalnie wstać z kanapy bo płakałam, wszystko było takie trudne i jakieś ciężkie i też myślałam że to jakiś koniec ale na szczęście jest lepiej, ja czuję i się cieszę i mam nadzieję że wyjdę z tego, odstawię leki i będzie pięknie.
  7. nie wiem czy będę miała tyle odwagi aby to rano łyknąć [Dodane po edycji:] Połknęłam to ripso i czekam co się będzie działo. Na razie jest mi gorąco okropnie ale to chyba z nerwów. [Dodane po edycji:] Czy to możliwe że taka senność minie? Po jakimś czasie? Cały dzień śpię i nie mogę nic zrobić! [Dodane po edycji:] Okropny ten lek, ranek przeleżałam półprzytomna w łazience, nie poszłam przez to na uczelnię i teraz nie zaliczę jednego przedmiotu bo to moja druga nieobecność (chyba że lekarz mnie usprawiedliwi) do tego robi ze mnie muła i nic nie mogę robić tylko leżeć, będę na razie brać tylko na noc.
  8. Masz rację mam za tydzień egzamin na prawo jazdy, nie wiem już czy zacząć brać czy nie, czytałam że strasznie dużo osób po nim przytyło, że otępiał okropnie a ja mam tyle do zrobienia!
  9. Miast Ranperidonu mam Rispolept i boje się zacząć brać to coś, jeszcze ten samochód wrzucili w czerwoną otoczkę i napisali tą rewelację z zaburzeniem sprawności psychofizycznej i znowu mam wątpliwości, jak ja już popiję to coś to kiedy mogę spodziewać się tych wszystkich skutków ubocznych a po jakim czasie ze spokojem odetchnąć że jest nie tak tragicznie? Boje się że wezmę a później wykręci mnie gdzieś poza domem, albo umrę w łóżku, i jeszcze wrzucili ten przyrost ciała. Czemuuuuuu!!!
  10. Jak zamknę oczy to zapadam się w otchłań i to jest przerażające i wtedy dochodzi serce i się rozlewam i jeszcze się kręci i mam od tego mdłości - KOSZMAR, jak leżę blisko światła to jest odrobinkę lepiej bo ono jakoś mnie trzyma (ehhh... może to dziwnie brzmi ale nic nie poradzę) w dzień też się czasem zapadam (nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć) i też się rozlewam i też jakoś niezbyt chadzam i mam strach że się przewrócę ale od czasu kiedy biorę leki jest jednak lepiej (w jakimś stopniu), nie jest tak przerażająco ciągle chociaż bywa, nie wiem jak to się zaczęło, naprawdę nie pamiętam bo to już trochę trwa.
  11. Dostałam dzisiaj dodatkowy lek chyba na lęki i jeśli lęki są przyczyną tych zawrotów głowy i bólów i kołatania serca to jestem pełna nadziei! naprawdę! Może to sobie pójdzie? Jej! Jak ja bym chciała! Powinnam teraz siedzieć nad swoim licencjatem, jutro czeka mnie spowiedź "Co zrobiła pani dla swojej pracy?". I co ja powiem? Że nic nie zrobiłam? Poszłam do lekarza i forum mnie przekonało że powinnam spróbować jednak tego zdającego się być jakimś morderczym specyfikiem leku. O! Tyle zrobiłam dla swojej pracy! I może się wyśpię, w nocy mam takie zawroty głowy że to jest tragedia, czasem boje się że zwymiotuję bo to jak siedzenie na karuzeli! Czy też ktoś tak ma?
  12. Jej.... no to beznadzieja ale dobra tam, jak ma mi pomóc to się pożegnam z alkoholem i zaprzyjaźnię z piwem bezalkoholowym.
  13. Uspokoiliście mnie! Jutro wykupię, nadchodzą dni wolne to zacznę brać najwyżej będę umierać spokojnie w domu (!) przez pierwsze dni. Nie myślę źle o moim lekarzu jest naprawdę miły i zawsze mnie słucha i czyta co tam pani psycholog o mnie napisała i chyba stara się mnie zrozumieć i mi pomóc nigdy nie pomyślała bym o nim jak o wioskowym głupku tylko może mnie źle zrozumiał? i stąd ten gratis? czuję że wychodzę z jakiejś wielkiej kupy ale ten ranperidon to było takie bum! Dziękuję Wam! *Czy naprawdę nie powinnam pić alkoholu przyjmując taką małą dawkę?
  14. Wklepałam w google ten rysperydon i jest więcej informacji niż jak wpisałam ranperidon i jeśli ja mam jakieś zaburzenia lękowe i jeśli może mi to pomóc na te somatyczne dziwota które przeżywam wraz z lękiem (może?) to wykupię. Amon.Rah! Czy mógłbyś napisać coś więcej o swoich doświadczeniach z tym lekiem? Bo ja się przeraziłam jak zaczęłam czytać na co to jest to już myślałam że nigdy nie pójdę do mojego lekarza i mam teraz bałagan w głowie. [Dodane po edycji:] Bo ja biorę jeszcze ten synfaxin i rzeczywiście czuje się lepiej, nie wegetuję, mogę myśleć, cokolwiek robić, jest naprawdę lepiej bo wróciła moja przestrzeń i nie ma tego bólu wiecznego i nieznośnego ale to napięcie ze mnie nie zeszło i lęki mam nadal (a przez nie i serca kołatanie i ściski głowy i zapadanie się w otchłań i wyrzut z przestrzeni), czyli może być tak że ten ranperidon to na to ma jakoś pomóc?
  15. Jej! To wieje jakąś beznadzieją! Postaram się umówić do lekarza na przyszły wtorek, miałam przyjść za miesiąc ale chyba mogę się umówić? Chciałabym wiedzieć o co chodzi. Jeśli to na lęki to jestem jeszcze w stanie to zrozumieć bo mi dokuczają nieznośnie i czekam na zejście ze świata... ehhhh. Zastanawiam się co ja powiedziałam na tej wizycie że mi dorzucił to cudo. :/
  16. Co to za lek? Lekarz mi przypisał w małej dawce 0,5mg dwa razy dziennie, prócz tego biorę symfaxin 75mg. Nie kupiłam tego leku i nie chcę bo nie wiem po co, nie wiem czemu mi przypisał dodatkowo, przy następnej wizycie zapytam czemu tak, czy ktoś brał ten lek na lęki? Nie wiem co myśleć.
  17. Mi też lekarz dziś przypisał ten Ranperidon ale nie było w aptekach i chyba nie kupię!! Ja nie wiem co mój lekarz myśli i dlaczego mi go dał zapytałam co to ale przedstawił to tak jakoś inaczej a w internecie że to na jakieś psychozy schizofreniczne a ja nie mam żadnej psychozy.
  18. 1,5 roku myślałam że to samo minie a było coraz gorzej więc teraz nie mam żadnych złudzeń! Biorę leki, chodzę do psychologa ale mam wrażenie że to będzie wieki trwało a ja chcę jakoś normalnie żyć bo mnie to się wielce nie podoba! Jeśli można z tym walczyć to będę. O! Jest lepiej niż było i to mi daje nadzieję że to nie musi być tak życie całe. Ciekawa jestem jak mi pójdzie autoterapia
  19. ja na szczęście nie wynajduje sobie żadnych chorób ani schorzeń tylko najgorsze co myślałam to bycie w fazie apogeum rozrostu guza :/ jak zaczęłam na pogotowiu tłumaczyć co się ze mnie dzieje to mnie wyśmieli i odesłali do lekarza rodzinnego, nie wiem... może myśleli że żartuję, a mój psychiatra nawet zrozumiał moje cofanie się do głowy, czasem myślę że nie wie do końca o czym mówię ale to nie jego wina że ja nie potrafię tego wytłumaczyć, jak pływam to pływam... dzisiaj też pływam, ale nic nie wiem co z tym robić, wypożyczyłam książkę o terapii poznawczo-behawioralnej krótkoterminowej i będę swoim terapeutą jeśli to możliwe, czasem czuję że prędzej zwariuję z tym wszystkim niż mi ktoś pomoże.
  20. Ja zaczynam umierać w bibliotece, supermarkecie, jak wchodzę na uczelnie... okropne to, i jeszcze kołatania serca, a serce zdrowe, wow, ale co z tego skoro i tak potrafi walić jak nienormalne i nie wiadomo co z tym robić? :/ Chociaż u mnie trochę się uspokoiło bo był czas że nie mogłam normalnie funkcjonować bo mi mózg normalnie pływał i ja pływałam i robiłam wszystko na siedząco aby się nie przewrócić, chodziłam trzymając się czegokolwiek, mebli, poręczy, ścian, stojąc myślałam że zaraz padnę i zejdę z tego świata, ale to było jakieś apogeum nie chciała bym nigdy więcej przeżywać takiego stanu, chociaż ten teraz też nie jest fajny bo to jest męczące! To płyywaniee, jak powiedziałam lekarzowi że pływam to zapytał "W basenie?" ... nie wiem jak inaczej wyjaśnić to pływanie przestrzeni i moje w niej.
  21. Znowu męczą mnie różne wariacje głowno-mózgowe nie jest tak okropnie jak było ale jednak nieznośnie już ponad dwa miesiące biorę leki i był czas kiedy to minęło, pierw do tego stopnia że mogłam jakoś funkcjonować a później całkowicie, teraz niestety czuję że wraca na samą myśl że może być tak jak było chce się mi płakać, 9 listopada idę na szczęście do lekarza, może wystarczy zwiększyć dawkę albo zmienić lek... nie wiem... ale nie chcę wiecznych zawrotów i tych ucisków, do tego u mnie jeszcze dochodzi kołatanie serca... też wraca niestety, ale jeszcze nie jest tak że czekam na zawał, jeszcze mnie to nie paraliżuje ale nie mogę zrozumieć czemu to się dzieje!?! Czy terapia może pomóc w panowaniu nad tymi objawami?
  22. Nie, to nie tak że ja myślę że kogoś pobiję, bo w takim stanie nie ogarniam tego co się dzieje bo wszystko jest takie niedziejące się, tak jak bym traciła kontakt, jak bym była poza gdzieś, nie mam takiego normalnego czucia świata, naprawdę nie wiem jak to wyjaśnić, ja raczej nic nie zrobię bo mnie taki stan paraliżuje (tzn nie tak że nie mogę się ruszyć bo mogę), ale wszystko staje się takie obojętne obce i dziwne jak bym w jakimś śnie była. Biorę leki.
  23. Taaaaa, ja się nie jaram tym i dla mnie taka faza nie jest przyjemna! mam wrażenie że wszystko może się stać bo jakoś niezbyt mam kontakt z tym co się dzieje bo mnie wywala gdzieś i czasem mam taki lęk że mnie mdli i mam wrażenie że zaraz zejdę z tego świata, to nie jest fajne i tak szybko niestety nie znika, najlepiej wychodzi mi przetrwanie tego nie ruszając się i gapiąc w jakiś punkt coś cokolwiek z głową pochyloną na dół ale nie zawsze mam taką możliwość, bo np zostanę zapytana i muszę jeszcze mówić kiedy nawet boje się własnego głosu!! mnie to paraliżuje i niezbyt jestem w stanie czymś się zająć a uśmiech staje się czymś tak absurdalnym że nie nie nie, uśmiechać się w takim stanie to paradoks! niewykonalne.
  24. Wczoraj złapała mnie derealizacja na zajęciach i dziwne jest to że niby jest wszystko wyraźne ale i tak jak by mnie wyrzuciło w jakąś inną przestrzeń albo poza, u mnie zawsze dochodzą jeszcze okropne czucia i nieczucia nawet nie podejrzewam już moich oczu chociaż początkowo zastanawiałam się czy nie mam starych soczewek albo coś, czy jakiś paproch mi nie wleciał ale nieee, i też kropiłam namiętnie ale niestety... widzenie jest i te wszystkie czucia.... nie chce tak.
×