
Miss Worldwide
Użytkownik-
Postów
1 550 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Miss Worldwide
-
tracershy, mam kilka plomb od dziecka i jeszcze zadna guma mi zadnej nie wyciagnela, ani starej ani nowej plomby. a na 75 jak sie czujesz? moze jak probujesz 75 to wracasz do 150 bo masz objawy odstawienne. a 150 jak cie spina to ja bym proponowala 75. ja mialam dawke seroxatu silniejsza to niezle nakrecona chodzilam. czulam sie jak jakas maszynka bez uczuc i naspeedowana. a jak efectin bralam slabe dawki to nie czulam tego sztucznego stanu. napisz co sie dzieje jak schodzisz na 75 -- N sie 14, 2011 4:30 am -- hej, wyczytalam cos takiego "...Działanie niektórych leków również wpływa na obniżenie popędu. Na szczególną uwagę zasługują tutaj leki psychotropowe, jak np. neuroleptyki stosowane głównie w terapii schizofrenii i innych psychoz oraz leki przeciwdepresyjne (trójcykliczne i wzmagające aktywność serotoninową). Osłąbienie popędu jest również zauważane w terapii nadciśnienia np. ramiprylem (Tritace, Axil, Ramve, Vivace, Polpril), beta-blokerami np. Propranolol oraz innymi – Dopegyt, guanetydyna. Biorąc jeszcze pod uwagę zioła, hamująco na nasze libido działa chmiel, kozłek lekarski i melisa...." nie moge jednak znalezc informacji czy te zaburzenia to na stale czy tylko podczas brania lekow. ktos cos wie???
-
tracershy, ja dopiero czulam sie gotowa po 4 latach brania efectinu. nie mowie, ze nie wroci, nawet wiecej daje szans na to, ze wroci czy predzej czy pozniej ta nerwica ale narazie jestem 2 miesiace bez efectinu i jest ok. praktycznie nie dostrzegam zadnej roznicy miedzy stanem obecnym a na efectinie. ja bralam tylko 75 wiec nie mialam tez az takiego kopa, nie czulam tych napiec czy sztucznego pobudzenia. jedynie w pierwszych miesiacach brania czulam moze to napiecie w srodku ale pozniej juz nie.
-
paradoksy, no ja tez rycze i nie mozna mnie uspokoic. nazywam to wlasnie histeria. nie moge nad tym zapanowac. nie wiem czy to taka wrazliwosc poprosty czy cos w mozgu popieprzone. nie przezylam straty najblizszych i nie chce nawet o tym myslec. 10 lat temu psa mi samochod przejechal i pol roku nie nadawalam sie do zycia. spalam i ryczalam. zasypialam o 1 w nocy a o 4-5 juz sie budzilam i ryczalam. okropne uczucie bezradnosci i pustki. i to byl psiak a nie osoba. nie chcialabym tego drugi raz przezyc. po 10 latach jak wspominam sunie czy wypadek to potrafie sie rozryczec i uczucie pustki mnie rozdziera. jest to okropne. 10 lat a ja dalej potrafie sie rozryczec!!!!!!!!!!!!! jak tylko mi sie przypomni od razu sie zrywam i cos zaczynam robic i mysli odpedzam bo okropne uczucie smutku. moja rodzina tez kocha nasze psiaki ale mowia, ze jakby sie cos stalo to by im bylo bardzo smutno, moze i by poplakali, ale nie zatrulo to by zycia. nie wpadliby w histerie, depresje itd. ze pies to nie czlowiek. no tak, pies to nie czlowiek wiec ja wiem jak starte psa przezywalam i nie chce nawet myslec jak to bylby czlowiek!!!!!!
-
a strach przed smiercia bliskich to chyba nawet gorszy! ze umra przede mna i ja tego nie dam rady przejsc. wczoraj bylam na spacerze z psem i obok jest autostrada (tam gdzie ja spaceruje jest zagrodzone od autostrady) i uslyszalam huk i zapiszczal pies. dostalam takiej histerii, ze samochod psa walnal, ze moj chlop przeszedl przez siatke i wyszedl na autostrade. powiedzial, ze pies lezal skulony a drugi obok niego i samochody zwalnialy. jak on chcial podejsc to pies sie podniosl i zaczal uciekac z tym drugim psem. no tak, bo zwierzeta (i ludzie tez) w szoku maja duzo sily, wiec pies na pewno pobiegl ale gdzies tam zaraz zdechl. nie jestem w stanie spokojnie jakos zaakceptowac, ze takie rzeczy sie zdarzaja. zaraz mam film caly, ze psa stuknelo, ze pewnie mozna go uratowac i jak ja nie pomoge to zdechnie. ze lezy na autostradzie i zaraz po nim przejedzie samochod i jak go nie uratuje to moja wina bo przeciez moglam uratowac!!! itd. to jest chore bo ja juz dzieckiem nie jestem zeby histerii dostawac. szkoda moze byc zwierzecia ale inni oceniaja sprawe tak, ze i tak mu juz nie pomoga, a wychodzic na autostrade to mozna gorszych szkod narobic. ze pelno jest porzuconych zwierzat i nie mozemy pomoc wszystkim itd. ja bym chciala byc twardsza i nie ryczec jak dziecko ale co mam zrobic ze nie jestem? co mi jest? czemu taka nadwrazliwosc? to chyba tez nienormalne. zaczelam sie drzec z nienawiscia: jak ja nienawidze ludzi!!!! skurwiele specjalnie zostawiaja psy na autostradach zeby nie mialy jak uciec z nich bo autostrady ogrodzone.
-
Violette, ja nie uwazam, ze moge cos zmienic, nawet nie ma sensu bo i tak umre, po co to wszystko.
-
a ja nie mam tak, ze smierc jest wyzwoleniem. i nie boje sie zmierci tak jak agnieszka, w meczarniach tylko poprostu tego, ze mnie juz nie bedzie. tak jakbym prowadzile zycie pelne szczescia :///////////
-
ja boje sie smierci ale nie az tak bardzo tej naglej. ja ogolnie zadreczam sie myslami, ze kiedys umre, co jest nieuniknione, i to mi zatruwa zycie. ciagle mysli, ze po co to zyc skoro i tak umieramy. po co sie wysilac, uczyc, pracowac, jesc itd. i tak wszyscy umieramy. i ja tez umre. mozliwe, ze ta mysl sprawia, ze moje zycie jest bez sensu. nie widze nigdy przyszlosci obiektywnie tylko wszystko sprowadza sie do tego, ze umre. po co to planowac przyszlosc, wyznaczac cele i je realizowac skoro i tak umre!!!!!!!!!! jak o tym mysle to wcale nawet mi sie nie chce z lozka wychodzic- na cholere mam cokolwiek robic skoro i tak umre a to ze cos tam mglabym zrobic i zostawic slad po sobie to tez mi nie pomaga bo ja mysle w taki sposob, ze po co z tego, ze cos tam zostawie po sobie skoro mnie nie bedzie!!! w dodatku ja jestem zdania, ze umieramy i tyle, nie ma nas, nie ma nic innego. nie ma dusz, innecyh zyc itd. wiec zakopia i tyle po mnie. nie moge zniesc mysli, ze bede pod ziemia gdzies i ze bede gnic. wole zeby mnie spalili oczywiscie ale i tak malo pocieszajace to jest no bo jak to MOZLIWE ZE TERAZ JESTEM A ZA JAKIS CZAS MNIE NIE BEDZIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!! wiem, ze to chore mysli i chyba przez to nie moge do niczego sie zebrac, czasem cos mnie nakreci do czegos i mam plany ale szybko wygasaja. tylko wtedy czuje sie troszke szczesliwa bo chyba tak normalny czlowiek egzystuje, ma plany, realizuje je, stara sie ze wszystkich sil. u mnie wszystko to nie ma snesu. wszystko sprowadza sie do tego ze jest bez sensu bo i tak umre. nie pociesza mnie absolutnie fakt, ze te zycie co mam powinnam wykorzystac i zyc szczesliwie itd. mysl o smierci jest silniejsza i nadaje reszcie bezsens. nawet nie moge zniesc faktu, ze moje 2 suczki umra za kilka lat zapewne. poprostu nie moge o tym myslec. nie wiem co zrobie, jak to przezyje. ze teraz sa a za iles tam lat poprostu zdechna i ICH NIE BEDZIE. normalny czlowiek wie ze taka kolej rzeczy i jakos zyje. ja nie umiem sie z tym pogodzic. ale pytanie jest czy ja jestem normalna? chyba raczej nie. ale co mi jest??? czy to depresja czy jakies glebsze problemy??? czy to kiedys przejdzie???? czy posiadanie dziecka nadaje zyciu jakiego sensu???????????????????????????????????????? trudno opisac to co czuje wiec napisalam jak moglam. rozne osoby staraja mi sie tlumaczyc ale ja uwazam, ze to one nie rozumieja co ja czuje. nawet czasem mysle- glupki, na co te wysilki codziennego zycia i dazenie zeby miec to czy tamto skoro i tak umra!!! JESTEM NIENORMALANA I NIE CHCE TAKIEGO SMUTENGO ZYCIA Z CIAGLA SWIADOMOSCIA O SMIERCI!!! TAK NIE DA SIE ZYC!!!
-
Madzialenka, hehhee, mialam taka, ze nieraz jak mi sie na cale cialo rzucila to nie moglam po schodach zejsc. przepisywali depakine, propranolan czy jak sie nazywa, ale ja nie bralam bo depakine na epilepsje a ten propranolan to wbijal mnie w siedzenie. spowalnial bicie serca i czulam sie jak wbita w fotel. rece to mi sie bez przerwy trzesly tak, ze nie moglam nic napisac czy nawet na komorce smsa. musialam druga reka przytrzymywac. nie przechodzilo z czasem wcale ale sie przyzwyczailam, jak przestalam brac to telepawki przeszly...
-
Kris1234, hehhe, ja po seroxacie schudlam z 57 na 47-48, masakra. nie pomyslales, ze jak bylo zle z toba to byles chudszy i seroxat poprostu zwalczyl léki i depresje i zaczales jesc dlatego? i dlatego przytyles? tak czy inaczej jesli nawet cwiczysz duzo ale jesz duzo to nie schudniesz. miesni bedziesz mial wiecej i wieksze ale miesnie waza wiecej niz tluszcz. do tego jedzac duzo nie pomoga cwiczenia- nie schudniesz. kalorie, ktore spalisz przy cwiczeniach zarzucisz pozniej na obiad czy kolacje i po sprawie. ograniczyc jedzenie i to sporo i zobaczysz jak po 2 dniach spada waga. na to nie ma sily!!!
-
Michał 1972, tzn ten bodziec ma przyjsc jak sie urodzi juz dziecko? sama ciaza nie wystarczy? uciakaj od alkoholu chlopie! nie daj sie zwiesc. nie bede tu sie madrzyc bo sam na pewno wiesz wszystko co trzeba tylko alkoholu chwilowa pomoc cie neci...im wiecej ci pomaga alkohol tym bardziej cie ciagnie i tym bardzij uzaleznia i tym bardziej idziesz w kierunku- wiesz jakim. pozdr
-
creamy.gda, czyli dziwna relacja kochana. jesli mama pilnuje zebys na nia nic nie powiedziala... nie mozesz lekarzowi prawdy powiedziec. idz po kryjomu jesli tak masz z mama dziwnie, ze nie mozesz powiedziec, ze idziesz sama i juz! lekarz tez powienien ja wyprosic i dopiero na twoj protest, ze chcesz zeby mama zostala powienien pozwolic. u mnie tak bylo nie raz. zeby nie wkorzac mamy mozesz troche pobawic sie szpiega- idziecie na wizyte, siadacie, ty idziesz do toalety a masz juz karteczke przygotowana, idziesz do rejestracji, dajesz tam karteczke na ktorej pisze, NIE CHCE ROZMAWIAC Z LEKARZEM PRZY MAMIE, PROSZE ZEBY LEKARZ WYPROSIL MAME BO JAK JA POWIEM TO MAMA SIE NA MNIE DENERWUJE... czy cos podobnego. Daje ci slowo, ze pojdzie albo zadzwoni do lekarki i jej to powie i lekarka mame wyprosi z pokoju bez powiedzenia, ze to ty. :) ile masz lat? nawet jak jestes niepelnoletnia i tak do lekarza masz prawo isc sama! nie boj sie benzo tylko wal! narazie to twoja jedyna pomoc i nie bedziesz miala zadnych skutkow ubocznych po malych dawkach i krotkim czasie! ja bralam 4 lata i mnie uzaleznil i wpedzil w depresje bo dlugo bralam! ale jak znowu mnie zlapie nerwica to bez wahania biegne po recepte bo innego wyjscia nie ma! takze glowa do gory i lykaj! bierz sobie poloweczki czy nawet mniej, ile uwazasz! nawet lepiej jest brac czesto a mniejsze dawki przy zaczynianiu bo cie nie bedzie zmulac i efekt bedzie taki sam jak np co 2h wezmiesz bo 8h ta tabletka nie dziala.
-
ja odstawialm po 4 latach i bralam codziennie srednie dawki (nie xanax tylko cloranxen)... jak nie masz wsparcia w rodzinie to bedzie ci zapewne troche ciezej. moze niech ktorys rodzic idzie z toba do psychiatry. albo nawet lepiej- idz do psychiatry i powiedz o tym co tu napisalas. ze rodzice cie uwazaja za taka i taka- naprawde zrob tak! to ma dla psychiatry doscy duze znaczenie a byc moze w ten sposob bedzie wiedzial co powiedziec mamie jak przyjdzie z toba! moja mama chodzila ze mna na kazda wizyte! przez to rozumiala co sie ze mna dzialo! michuj, chyba jestes jednym z niewielu ktorych benzo nie muli roznie dziala na ludzi na pewno, ale lekkie zamulenie to taki standard dla poczatkujacych, no bo mnie to nie zamuli 1mg xanaxu czy nawet 2mg. musze walnac 6mg conajmniej- ale jak ktos nigdy nie bral to raczej go zamuli nawet poloweczka. a ty sie nie boj tylko dalej czytak temat :) czego sie tak przestraszylas???
-
creamy.gda, najwazniejsze: przejrzyj temat bo naprawde znajdziesz odpowiedzi na wiele trapiacych cie pytan, pozatym wiele osob pytalo o to samo wiec tu znjadziesz wszystko. bardzo dobrze zrobila, ze narazie ci przepisala ten lek. 2tyg do miesiaca to akurat! przepisala bo ten lek pomoze ci od razu a na dzialanie antydepresnata trzeba poczkeac. jesli nie chcesz brac afobamu idz jeszcze raz i popros zeby ci od razu dala antydepresnat. tyle, ze od razu nie pomoze. czasem lekarze przepisuja najpierw benzo bo wiele "chorych" ma poprostu ciezki okres przejsciowy i biarac benzo sie wyluzowuja i wychodzi na to, ze wcale pozniej nie jest potzrebny juz ani zaden benzo ani zaden antydepresant. najczesciej na pierwszej wizycie to daja i jak wrocisz to bedzie dla nich znak, ze to jednak nie jakis tam krotki "kryzys" i trzeba cie leczyc antydepresnatem. nie boj sie afobamu (wiem, wiem latwo sie mowi, ale uwierz, ze wiekszosc z nas przeszla przez to- ja balam sie wziac kazdej tabletki co mi przepisali, czasem przygotowywlam sie kilka dni na to) moja rada- wez sobie okruszek, zobacz czy cie nie zmuli, jak bedzie ok to wezmiesz wiecej a jak cie zmuli to nie wezmiesz i tyle. wezmiesz drugi okruszek za 2-3h. tak mi moj lekarz doradzil i trafil. ja tez balam sie i nie lubialm zmulenia. przejrzyj caly temat a na pewno duuuuuzo rzeczy ci sie wyklaruje :) ps. uzalenic moze nawet po 2 tygodniach ale zejscie z tego wcale nie jest takie trudne- ze 2 nocki nie przespisz i tyle. moze troche cie pomdlic. nic gorszego cie nie spotka. abys nie brala dluzej niz rzeczywiscie potrzeba. afobam przyniesie ci ulge i zapomienie o glupiej nerwicy i atakach. bedziesz mu wdzieczna :)))
-
ddd, nazwa antydepresnat ale na léki tez dziala. zreszta przewaznie nerwica lékowa mniej lub wiecej idzie w parze z depresja- jedno wywoluje drugie z mniejsza lub wieksza sila. Ja moglabym ci polecic psychiatre ale ze Szczecina- troche daleko ale to jedyny, ktory mi pomogl, wyciagnal z najgorszego g... a wielu ich oblatalam.
-
benzo to przymulacze dzialajace tylko na poczatku i powinny byc uzywane tylko na poczatku az zacznie dzialac antydepresant. antydepresant zaczyna dzialac po okolo 2-3 tyg zazywania wiec dlatego przepisuja benzo na poczatku. (bynajmniej tak powinno byc) antydepresant ma za zadanie leczyc a benzo absolutnie nie leczy tylko przynosi ulge jako pierwsza pomoc. bezno nie sa uzywane do leczenia! (nie powinny) benzo prowadza z czasem do pogorszenia stanu. nieunknione przy dluzszym braniu- u jednych szybciej u drugich dluzej. wywoluja depresje. na temat uzaleznienia nie bede pisac bo forum jest zapelnione tym tematem. pobierzesz benzo- w momencie kiedy nie wezmiesz ataki wracaja antydepresnat- leczy i po jakims czasie brania leczy- jednym wystarczy pare miesiecy a inni musza brac kilka lat- tez nie jest powiedziane, ze ataki nie wroca bo takie juz to chorobstwo ale masz wieksza szanse wyleczenia. BENZO NIE WYLECZA-ZAPOMNIJ, z czasem bedziesz musiala brac coraz wiecej zeby pomogly, a z czasem do napadow lékowych dolozysz sobie depresje.