-
Postów
258 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez anona
-
Jedyny sposób jaki przynosi efekty to w końcu przestać o tym gadać i przepuszczać te myśli. Tyle, że ciągle przypomina mi się ten wyjazd, momenty jak się źle czułam i to powoduje serio dołek, te obrazy ciągle ze mną są. Nawet obraz jak wstaje z łóżka mnie denerwuje, bo wiem, że od jutra będzie to samo Nienormalne wiem.
-
Pregabaline zwiększyłam dziś ze 150 mg na 200 mg. Jutro podniosę do 250 mg. Czuję, że łatwiej mi zapanować nad tymi myślami. Bo nie ma reakcji lękowej. Cholernie boję się tego przejścia z dulo na wenlę. Mam nadzieję, że wenla zadziała serotoninowo bardziej bo na takim efekcie mi zależy.
-
to nie jest choroba, to jest po prostu zaburzenie, mi to odbiera całą pewność siebie, serio... myśli powodują albo uczucie smutku, albo lęku, albo zażenowania... Ale fakt jest taki, że przypięłam sobie łatkę zaburzonej... i nie mogę się podnieść z tego kryzysu. Cały czas coś przez głowę przelatuje, dialogi, wspomnienia, to czy jestem głodna czy nie, czy mam ochotę jeść czy nie. No za chiny nie da się wyjść z tej głowy. A myśli ma każdy tylko nad nimi się nie zastanawia, a ja się zakręciłam na maksa w tym myśleniu Mówiłam już lekarce, że chce być tu i teraz. Że to jest niemożliwe wręcz, że straszą mnie myśli o jedzeniu... bez jaj
-
Siemka, kryzys, natręctwa... kołowrotek w głowie...i powrót do arypiprazolu... Zostałam trochę opieprzona, że zeszłam z niego..., ponoć dwa tygodnie brania to za mało, żeby cos stwierdzić, a samo to, że nie ma działań ubocznych, jest niby już na plus wg mojej lekarki. Mam zmianę leków ... z dulo wchodzę na wenlę i schodzę z paroksetyny... do tego prega i arpiprazol właśnie... Doszłam do momentu, gdzie każda myśl mnie straszy i żyję jak w kołowrotku... ciągle cos przelatuje mi przez głowę... kompletnie nie rozumiem jak może mnie straszyć każde wyobrażenie, pewnie dlatego, że się na tym skupiam.
-
Siemka, cierpię na natręctwa myślowe i lęk uogólniony... mój poprzedni zestaw to duloksetyna 120 mg + parogen 20 mg. Dzisiaj decyzja: zmiana leków 7 dni wenla 75 mg + 60 mg duloksetyna po 7 dniach 150 mg wenli do tego pregabalina, którą mogę podwyższać do 600 mg nawet jak będę chciała. I arypriprazol po 7 dniach 10 mg. Jestem trochę zesrana...bo chciałam zejść z tej dulo na rzecz czegoś o potencjale typowo na serotoninę... Ale lekarka twierdzi, że wenla lepiej wali po serotoninie niż dulo... Jak Wasze doświadczenia jeśli chodzi o wenlę i natręctwa?
-
Wenla 75 mg przez 7 dni łącznie z Dutiloxem 60 mg, później sama wenla 150 mg, parogen do odstawienia. pregabalina 3 x dziennie po 50 mg, można podwyższyć. Dodatkowo znowu aripiprazol mam mu dać szansę, ma się rozkręcić, ponoć, bo samo to, że nie powoduje u mnie skutków ubocznych to ponoć już plus. Mówiła o swojej pacjentce co myła ręce do krwi. Obecnie nie ma myśli i jest w całkowitej remisji. Ona mi mówiła o kilku latach leczenia... Ale to może w jej przypadku bo ja już na lekach jestem, więc zmieniamy na zakładkę.
-
Wenla 75 mg przez 7 dni łącznie z Dutiloxem 60 mg, później sama wenla 150 mg, parogen do odstawienia. pregabalina 3 x dziennie po 50 mg, można podwyższyć. Dodatkowo znowu aripiprazol mam mu dać szansę, ma się rozkręcić, ponoć, bo samo to, że nie powoduje u mnie skutków ubocznych to ponoć już plus. Mówiła o swojej pacjentce co myła ręce do krwi. Obecnie nie ma myśli i jest w całkowitej remisji. Ona mi mówiła o kilku latach leczenia... Ale to może w jej przypadku bo ja już na lekach jestem, więc zmieniamy na zakładkę.
-
Będę musiała to powiedzieć i jakoś to przepracować z terapeutą.
-
Pytanie dlaczego tak się dzieje, że każda terapia zaczyna mnie irytować.
-
przeszłam już kiedyś terapię grupową (wytrzymałam 4 dni), później psychodynamiczną rok (z której nic nie wyniosłam, a więcej mnie na niej nie było niż byłam, bo jej nienawidziłam haha) no i teraz ta poznawczo-behawioralna, ale też mnie już zaczyna irytować...
-
Wiesz co jestem w terapii u gościa co przeszedł ocd i sam wyszedł z tego, jest psychoterapeutą, psychologiem. Ale mam wrażenie, że serio, że terapia nie robi mi dobrze, miałam fajny okres i kurde zawsze po terapii mi się pogarsza... ostatnio obserwowanie swoich emocji... no i tak obserwowałam usilnie, że się zafiksowałam na kontrolę myśli i emocji... Nie wiem... Ja płakałam do dzisiaj po południa... później coś ruszyło, prega szybko się wkręca, dawka 150 mg jaką mam jest mała...ludzie biorą i po 600 mg, wiadomo nie od razu wchodzą na 600 mg.
-
Pregabalina polepszyła mój nastrój w 4 dniu brania 150 mg na dobę. Dzisiaj jak wzięłam tabletkę po południu to odczułam lekko lepszy nastrój (nie mogę się popłakać) i większe wyluzowanie, a przede wszystkim zminimalizowała lęk na myśli. Ale ja chcę wykasować natrętne myśli...jutro wizyta o 9.30 i będę pisać co dalej... Obecnie mój zestaw to duloksetyna 120 mg i parogen 20 mg... Miałam arypiprazol brałam dwa tygodnie i na natręty nie pomagał...później się poprawiło na dwa tygodnie i odstawiłam na nieszczęście arypiprazol i pregabalinę... i j*bło mnie przed wczasami, na wczasach i po wczasach... Dzisiaj odczułam lekką poprawę nastroju jak włączyłam od niedzieli znowu pregabalinę. Jestem zła na siebie jak nie wiem, że wtedy odstawiłam pregę i ten arypiprazol bo może by się to rozkręciło... szlag... Nie mam pojęcia co jutro postanowi psychiatra i boję się trochę... Pewnie jakiś inny neurolep dołoży albo wejdę na max paro i do odstawienia duloksetyna...
-
i tu ponawiam pytanie co teraz bierzesz i jak się czujesz?
-
Co bierzesz obecnie i jak się czujesz?
-
Dzisiaj 4ty dzień gdy ponownie weszłam na tą pregabalinę i jest lepiej, myśli są, ale nie powodują lęku, czuję się luźniej, żałuję, że przed wczasami przerwałam kurację pregabaliną. Jutro idę do lekarki, nastawiam się na zmianę dulo na max paro.
-
Bo niestety przestał działać po 7 latach.
-
Kiedyś miałam esscitalopram w największej dawce i sprawował się świetnie, zero natręctw, spokój, zero myśli, pamiętam, że miałam wtedy problem z kontrolowaniem oddechu, i jak się esci rozkręciło to w ogóle o tym nie myślałam. Pregę teraz biorę 150 mg dziennie. Tak mi rozpisała lekarka. Bo inaczej bym się zajechała, a tak przynajmniej jako tako lęk jest pod kontrolą. No właśnie ten zestaw paro i dulo mi się dobrze sprawdzał, ale więcej chyba było w tym mojej zasługi, bo teraz płaczę i jestem w trybie jakby czuwania, w sensie kontroli swojego samopoczucia i swoich myśli. Nie ogarniam za bardzo tego jak moje własne myśli mogą mnie straszyć aż tak... I mam wrażenie, że każda myśl o praniu, sprzątaniu, wstawaniu mi się kojarzy ze złym samopoczuciem. W ogóle jeszcze mam jeden objaw mroczki przed oczami... no i problem w skupieniu się... bo ciągle coś przelatuje przez głowę.
-
Od razu, rano 50 mg, po południu 50 mg i na wieczór 50 mg. Strasznie się martwię tą jutrzejszą wizytą... Generalnie dużo się martwię przez ten mój stan... Chciałabym być tu i teraz. Wczesniej próbowałam do tego zestawu arpiprazol czy jak to się tam zwie, ale kompletnie nic, zero reakcji po dwóch tygodniach... Odstawiłam, później odstawiłam pregę było całkiem ok zapomniałam o nerwicy na dwa tygodnie, a przed wyjazdem na Cypr wszystko się nasiliło i tak zostało ze mną...... myśli nieustające, jak bedzie jutro, co będzie, co będzie w domu, co mam mówić w domu, jak będę jadła... Nieustająca kontrola. Napiszę jutro po wizycie co mi zaleciła...
-
Jestem od poniedziałku na 150mg pregabaliny to przynajmniej nie ma lęku. Ale jestem płaczliwa, gonią mnie te wyobrażenia, szczególnie takie które pokazują się w głowie odnośnie tego jak się czułam. I prześladują mnie myśli czy na pewno coś dobrze robię, a może źle, czy dobrze coś mówię...po prostu nieustająca kontrola. Lęk na szczęście został okiełznany dzięki predze, ale i tak siedzę i ręce mi się trzęsą. Niedziela była masakryczna, dopadły mnie myśli, że stracę wszystko przez tą nerwicę. Teraz dzięki tej predze to przynajmniej mogę jako tako pracować. Dziwi mnie to mam tak wysokie dawki leków a jednak to wszystko wciąż atakuje. Pragnę spokoju. Boję się też zmiany leków, ale ona chyba jest nieunikniona, skoro płaczę i jestem nerwowa.
-
Hej, z nerwicą i depresją zmagam się już od 15 lat, jestem na lekach z jedną zmianą leków. Niestety mój stan niedawno się pogorszył. Obecnie jestem na zestawie duloksetyna 120 mg i parogen 20 mg. Teraz jem dodatkowo pregabalinę, bo bez niej miałam straszne ataki lękowe. Dosłownie straszy mnie każda myśl, jakbym nie mogła o niczym pomyśleć, nic sobie wyobrazić. Mam obrazy jak siedze skulona, albo siedze i sie trzęsę, albo nie wstaje z łóżka, obrazy poranków jak wstaję, ruminacje z przeszłości jak okropnie się czułam, wariacji idzie dostać. Jestem w psychoterapii, ale mam wrażenie, że psychoterapia pogłębiła nieco problem. Bo zaczęłam to rozgrzebywać (terapia poznawczo - behawioralna). Zaczęłam kontrolować myśl - uczucie i się zapętliłam. Próbowałam z aryprizolem ale nie robił kompletnie nic. Jak wstaję z łóżka mam już myśli i wyobrażenia umycia się, sikania, jedzenia, co w pracy, jakieś dialogi w głowie, obrazy z przeszłości i to atakuje mnie tak cały dzień. Boję się, że tego nie wytrzymam... jutro idę do lekarki swojej, nie wiem czy nie zasugerować zejścia z duloksetyny na korzyść parogenu. Chciałabym nie mieć tych obrazów i tej kontroli, której za chiny nie mogę puścić. Czy komuś udało się pozbyć myśli i obrazów myślowych lekami?
-
Liczę na to, że zejdę z tej duloksetyny może zwiększy mi parogen. Każda myśl mnie straszy. Wyłapuję każdą myśl, masakra. O czymś pomyślę i zaraz reakcja lękowa.
-
W środę będę u lekarki mam nadzieję na odstawienie tej duloksetyny, bo dłużej tego nie zniosę. Czuję się już jak wrak, robi mi się niedobrze, wydaje mi się że mi słabo. Cały dzień. Nie mogę się na niczym skupić.
-
Ja teraz jestem na duloksetynie + parogen. Teraz dodatkowo biorę pregabalinę. Chce zbić myśli bo robią mi bagno z głowy. Ciągle natręty, kontrola tego co robię jak robię. Straszne to jest. Wyobraźnia nie daje mi spokoju. Zamiast puścić myśli to mnie ściągają w dół. Analizuję co robię jak robię, za uj nie idzie puścić kontroli. Budzę się rano i jakieś dialogi w głowie, myśli nawalają. Na wczasach myślałam, że oszaleje, teraz z tą pregą jest trochę łatwiej, bo nie ma takiej reakcji lękowej. I dzisiaj też wstałam i masakra, w głowie już co masz zrobić, czy masz iść się położyć, że idzie kupa, że idź się wysikaj, skup się, patrz tam a nie tam, obrazy jak mdleję, jak coś się ze mną dzieje.
-
Siemka, przychodzę napisać, że ujowo się czuję. Było gorzej przed okresem lęki wróciły i teraz jestem na urlopie chce mi się płakać, natręty mnie atakują, chodzę spięta. W drugi dzień okresu troszkę popuściło, ale dalej spięta, gówno mnie straszy, że jestem beznadzjejna, że nie umiem sobie z tym poradzić, nie potrafię dać sobie luzu. Ciągle coś atakuje moją głowę. Zeszłam z tego aryprizolu bo miałam wrażenie, że to niewiele daje, zeszłam z pregi bo już czułam się bardzo dobrze, a tutaj takie coś. Jprdl. 17 października mam wizytę u lekarki, znowu mam spięcie na każdą myśl. Analizuje swój stan i swoje emocje, to serio tak wykańczające. Wszyscy mówią olej to, ale jest to bardzo ciężkie, bo boję się że już dla mnie nie ma nadziei. Masakra. Cieszyłam się na ten wyjazd a tu takie coś. Zła jestem na siebie i nie mogę pozbyć się tego uczucia. Analizuję jak mówię, co mówię, co robię, czy robię dobrze, nie mogę się skupić. Nie czuję się sobą. Lęk może nie jest jakiś silny, ale jednak jest. Rzygać się chce. Jestem już na wysokich dawkach leków i nie wiem czy nie będzie ich zmiany. 2 duloksetyny i parogen Mam wrażenie, że przez te parę tygodni sobie sama radziłam, a dziś jest tak jakbym bała się cokolwiek pomyśleć, cokolwiek sobie wyobrazić bo czuję lęk.