Skocz do zawartości
Nerwica.com

anona

Użytkownik
  • Postów

    258
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anona

  1. Wywalam do kosza. Lek spowodował u mnie przez miesiąc brania - lęki, poczucie niskiej wartości, strach przed chorobą psychiczną, myśli, że nie mogę zrobić najprostszej czynności w końcu wczoraj omdlenie. Wczoraj wieczorem nie wzięłam i dzisiaj czuję się zdecydowanie lepiej. CO za gówno. Dodam, że zawsze czułam się pewną siebie, inteligentną osobą, a ten lek to zredukował u mnie do minimum, uważajcie na niego
  2. Byłam u lekarza opisałam,że znowu męczę się z ciągłymi objawami, nie mogę się skupić, czuję się jak ze szklaną szybą, że stale ktoś mnie obserwuje,że wszystko robię źle, że takie mam właśnie myśli. Kazała mi mianserynę jeść. Od 5tego września terapia. Trittico nic nie daje, jedynie mnie trochę wycisza. Wróciłam do domu nie wiedząc co ze sobą zrobić, przespałam się 2 godziny, wstałam chciałam sobie zupę zrobić poszłam do kuchni i zemdlałam masakra. Główa mnie napierdziela. Ciągle w głowie lęki, jakbym się wszystkiego bała. Odstawiam mianserynę i trittico, będę jadła tak jak wcześniej tylko lexapro pierdolę. Czuję się jakbym nie była sobą, może to wina właśnie tych zasranych prochów. Odstawiam zdecydowanie. Jeszcze tata mówi, że nie wie co to będzie ze mną dalej bo coś tam wybrudziłam w łazience i tak nie może być, czuję się stłamszona jak mała dziewczynka, która chciałaby zniknąć :/ Tata zły na cały świat, ja przestraszona... Ja już nie wiem czy to są moje wkręty czy te zasrane leki mi robią sieczkę w mózgu.
  3. A więc postaram się ale czuję u siebie rozstrzepienie osobowości...z jednej strony pewna siebie klaudia a z drugiej przelękniony dzieciak... to wszystko mi się w głowie miesza...no nic czas na psychoterapię... -- 28 sie 2011, 19:48 --
  4. Nie wiem mam takie uczucie jakbym traciła zmysły, tak jakbym nie umiała normalnie myśleć, czuła się bezwartościowa i niepełnosprawna :/masakra a przeciez ja taka nie jestem, tez tak macie?
  5. Męczę się z derealizacją masakra ;( czuje się do dupy mianseryna trochę pomaga, z chłopakiem się dogadałam, co nie zmienia faktu, że ciągle mi się wydaje, iż to przeze mnie są nasze problemy jutro lekarz ciakwe co powie, 5tego psychoterapia pozdrowienia dla cierpiących
  6. Jest tragicznie jutro idę do psychiatry, katuję się mianseckiem trochę pomaga:/ Wczoraj facet mnie zostawił, naprawdę nie chce mi się żyć.
  7. Mam dokładnie to samo, nie mogę dogadać się z facetem czuję, że się oddalamy z mojej winy, nie czuję siebie, swojego charakteru, jadę na trittico lexapro i dorywczo na mianserynie jest kiepsko nie wiem co mam robci terapia 5 wrzesnia, rodzice zawracaja oczami ze nowe leki wciaz lykam nie czuje dnia, zyje od nocy do nocy masakra
  8. Od kliku dni jest naprawdę kiepsko, nie czuję się sobą, natrętne myśli, że nie będę potrafiła nic powiedzieć, że nie będę potrafiła zrobić kroku, moja samoocena spadła do zera a była naprawdę bardzo wysoka. Natrętne myśli, że każdy patrzy mi na ręce, co będzie jutro, piję 3 piwo i jest naprawdę źle po chwili myśl ze po co ja to pisze i tak mnie tutaj nikt nie wyslucha, koszmar nie chce przez to przechodzic obawy o mojego faceta ze odejdzie nie wytrzyma ze mna, mysli moja podswiadomosc sie odzywa i totalna depersonalizacja jade na 3 lekach i to tylko lekko wycisza bo bez tego i tak bym zwariowala chyba. Generalnie mam zestaw mysli: - cokolwiek zrobie zaraz mysle ze bedzie zle - nie jestem soba, a powinnam byc mętlik mętlik totalny objawy nerwicowe za duzo myslenia zbyt niska samoocena boje sie jutra bardzo
  9. Mam derealizację i depersonalizację i mętlik w głowie, że mam się zachowywać normalnie a nie patrzec tępo w ekran albo gdzieś, czuję presję, boję się, że zwariuję bla bla bla i tysiąc innych pierdół a było już tak dobrze. Ale staram się olewać te myśli wiem, że jestem normalna i ze wszystkim sobie poradzę, to że pojawia się myśl nie będę mogła nic powiedzieć to tylko myśl i tyle :) Walczcie o swoje ja i psychoterapia przede wszystkim :)ple A i dodam że obecnie jadę na 3ch lekach które gówno pomagają na to, pozwalają mi się jedynie wyciszyć 5tego rozpoczynam terapię indywidualną, wszystko to co się z nami dzieje ma swoje przyczyny ja już do niektorych dotarlam, aha i nie bojcie sie tego ze macie sraczke non stop albo nie wiem nerwy ciagle czy jakies tam mysli trudno jest tak widocznie musi tak byc jedynym wyjsciem na to jest zaakceptowanie tego a nie zamartwianie sie warto tez starac sie jak najczesciej cos robic nawet jak Wam sie nie chce, mi sie dzisiaj z lozka nie chcial wstac obudzilam sie z myslami ze nienawidze siebie, ze po co ja w ogole tu jestem wiem, ze stan ktorego sie nabawilam jest spowodowany rodzicami, mysle ze terapia jest rozwiazaniem a na razie jest jak jest, olejcie to to nie sa powody do przejmowania sie, pomyslcie sobie tak...oj tam najwyzej dostane nastepny lek ktory mi pomoze nie boje sie objawow bo wiem ze mozna je wyciszyc lekami ja w ten sposob wypieralam nerwice przez rok udalo mi sie cieszyc zyciem teraz nadszedl kryzys ale chocbym miala wyladowac w psychiatryku to co z tego, widocznie tak mialo byc, zaakceptujcie te stany to tylko wskazowka ze cos jest nie tak :)
  10. Więc tak zwolniłam się z pracy, szukam nowej w tym czasie szybciej rozpocznę terapię :) powiem Wam jedno, mam też nieodparte wrażenie, że moja choroba i popadanie w takie stanie jakoś podświadomie ma na celu zwrócenie uwagi na moją osobę. Wmawiam sobie stany, że jestem w derealizacji, myślenie o tym itd. i tak samo jak wyleczyłam oddech, objawy tak samo przezwyciężę to, zaakceptuję ten stan i postaram się zając czymś swoje myśli, bo nerwicowcy mają to do siebie, że jak z czymś już jest dobrze to sobie wymyślają coś nowego, co powoduje objawy Będzie dobrze, trzymajcie za mnie kciuki :) Zagmatwałam się po prostu znowu ale dam radę, to tylko nerwica, ja zawsze sobie tłumaczę,że objawy to nci strasznego i nic nam się od nich nie stanie bo można je zredukować do zera lekami i z tą myślą mi jest lepiej :) co prowadzi do tego, że nie biorę następnego leku tylko po prostu zajmuje się tym czym mam się zając, ot cała sztuka :) Życzcie mi powodzenia, będętu wpadać. Najważniejsze, że sobie pewne rzeczy uświadamiam i gonitwę myśli można przerwać starając się skupiać na otaczającej nas rzeczywistości, tylko nic na siłę, bo to spotęguje objaw tylko po prostu powolutku i będzie git :) Zmienię pracę, wywrę się z nudy i stabilizacji :) Będzie dobrze :)
  11. Już pisałam tutaj post na forum, ale poczułam ochotę by opisać swoje stany obszerniej. To co się ze mną dzieje nie jest normalne. Już wcześniej miałam ataki. Kiedyś jak byłam u babci też denerwowałam się bez powodu. Często wpadałam w panikę, a szczególnie wtedy jak to ze mną coś się działo. Sytuacji stresowych miałam masę w minionym roku. Szczególnie przez Pawła. W tą noc jak się rozstaliśmy leżałam w łóżku i trzepałam się do rana. Nie mogłam się uspokoić. Później często wydawało mi się, że jest mi słabo, wiedziałam, że to z nerwów i próbowałam się uspokoić. Później doszło to drętwienie ręki, która wcale mi nie drętwiała tylko to sobie wmówiłam. Jak o tym nie myślałam czułam się lepiej. Miałam problemy z czerwienieniem się, to było jeszcze wcześniej i choć już na to nie zwracałam uwagi powtarzało się podczas wystąpień publicznych np. na studiach. Przed każdym wystąpieniem publicznym, powiedzeniem czegokolwiek w obecności ludzi z grupy stresowałam się nie tym, że pójdzie mi źle, ale tym, że będę się czerwienić i oczywiście to później następowało. Około 13 sierpnia przypomniałam sobie sytuację kiedy byłam młodsza, siedziałam u babci i bez powodu się denerwowałam i nagle zaczęłam się skupiać na tym i faktycznie się denerwowałam, nie mogłam tego wyrzucić z głowy. Teraz siedzę i nie potrafię się rozluźnić, kontroluję swój każdy oddech i tętno. Nie mogę przestać o tym myśleć, nawet jak piszę to kontroluję oddech, przez co serce szybciej bije i nie mogę się rozluźnić. Od jakiś 4 dni męczę się z tym kontrolowaniem oddechu. Moje obawy są takie, że sama niszczę siebie i nie potrafię tego opanować, boję się, że sama doprowadze się do ruiny i mnie to przeraża. Tęsknie za normalną, radosną Klaudią, która cieszyła się z najmniejszych rzeczy. Tęsknię za tą Klaudią, która sama sobie potrafiła znaleźć zajęcie, cieszyła się z nadchodzącego koncertu, jakiejś imprezy. Teraz też chodzi na imprezy, ale myśli o tych nerwach, o oddechu i od razu ma już wszystkiego dość. Gdyby tak dało się te myśli wyrzucić z głowy i to stałe kontrolowanie oddechu. Ja chcę żyć, nie chcę jeszcze umierać i sama się do tego doprowadzić. Być może w życiu wszystko przychodziło mi za łatwo, nie miałam się o co marwtić i "wymyśliłam" sobie problem. Nie czuję głodu, nie czuję sytości, nie czuję smaku potraw, które jem bo ciągle w głowie mam jedno. To istny koszmar. Na 23ego mam umówioną wizytę u psychiatry. Byłam już u jednego, ale zwyczajnie mnie zbył. Ciężko mi się zasypia, a czasami w ogóle nie śpię. Wczoraj beczałam w ciągu dnia trzy razy, bo naprawdę nie chcę sobie zmarnować życia. Jestem studentką, w październiku rozpoczynam nowy rok studiów, obecnie mam praktyki w przedszkolu przez 3 tygodnie. Gdy jestem na praktykach jest znacznie lepiej, ponieważ nie myślę tyle o tym, nie kontroluję oddechu bo muszę skupić się na pracy z dziećmi. Wiem, że wyjściem z tego jest zajęcie sobie czasu, ale nawet jak to teraz piszę to kontroluję ten cholerny oddech co powoduje od razu przyspieszenie bicia serca. Wiem, że brzmi to jak paranoja, być może to jest paranoja, wszystko co robię, robię automatycznie, nie pamiętam kiedy ostatni raz się z czegoś sama z siebie cieszyłam. To post sprzed roku Poszłam do lekarza dostałam lexapro pozbierałam się, przez rok było bardzo ok, cieszyłam się życiem itd. dalej na leku Ostatnio mam poważny kryzys, już nie chodzi o objawy, ale o myśli i totalny mętlik w głowie. Zapisałam ostatnio moje emocje to co czuję, bo nie wiem mam wrażenie, że straciłam kontrolę nad swoim życiem. Rzygać się chce. -Objawy powodują myśli - Nie boję się objawów już, boję się myśli - Boję się, że nerwica: * uniemożliwi mi studiowanie * uniemożliwi mi skupienie się *zagłuszy mój charakter (właśnie teraz to się dzieje) *nie będę czuć się sobą *pogorszą się moje kontakty ze znajomymi, z Arturem itd. I teraz tak: W dzieciństwie byłam chwalona, od dzieciństwa po okres dorosły wszystko mi wychodziło, gdy wystąpiła nerwica poczułam, że nie jestem sobą, że tłumiony jest mój charakter, moją osobowość, czuję się bezwartościową osobą bo mam nerwicę, tego, że odejdzie ode mnie Artur, odwrócą się znajomi. Boję się odrzucenia, to chyba dlatego, że wpajano mi, że trzeba się twardo trzymać, nie poddawać, tłumiono emocje. Pamiętam jak byłam z Pawłem. Często wracałam do domu i byle rodzice nie wypytywali robiłam dobrą minę do złej gry. Przed znajomymi zawsze udawałam, ze wszystko jest okej i teraz ta otoczka tkwi we mnie wciąż staram się wypierać objawy, ale ostatnio one są nie do wyparcia, nachodzą mnie myśli, że nerwica przytłumi mój charakter, a z drugiej strony, że muszę się trzymać. Gdy przyszłam na terapię grupową miałam poczucie swojej zajebistości, byłam w swojej otoczce, że mnie już choroba nie dotyczy, że mam leki, które mnie z niej wyleczyły, odsuwałam od siebie problem ciągle w przyszlość, w przyszłość na terapii grupowej czułam się źle, bo ludzie co na niej byli za dużo o mnie wiedzieli, straciłam swoją zajebistość. Gdy wygłosiłam swój życiorys poczułam się źle, że te osoby wiedzą o tych "strasznych rzeczach", wstydliwych z mojego życia, bo byłam z alkoholikiem, popełniłam dużo błędów w swoim życiu a przecież nie powinnam, powinnam być przykładna, zawsze porządna, optymistka z własnym zdaniem. To samo mam z moim obecnym chłopakiem, opowiadałam mu co nieco o swoim życiu, o swoich związkach o tym, że byłam z alkoholikiem. No i spotkałam się z dezaprobatą, znowu poczułam się źle, że nie powinnam itd., że to złe. Poczułam się źle. Mam niejednokrotnie uczucie, że coś muszę, że ktoś mnie goni, że muszę się chwycić jakiejś pracy by wyprzeć objawy, otworzyć się na ludzi. Że coś mnie popędza, ktoś patrzy mi na ręce, że ciągle muszę czemuś sprostać. PRACA 2 miesiące temu rozpoczęłam pracę w firmie telemarketingowej. Sprzedajemy meble do szkół. Na początku super, nowe znajomości, ja bez duszności, bo na lekach, bez objawów bo na lekach. Przyszłam tam pełna entuzjazmu, pełna radości, że będzie łatwo i przyjemnie. Ja na lekach super, ciągle odsuwałam od siebie myśli odstawienia leków, bo to powodowało u mnie objawy. Każdą myśl o chorobie wypierałam, zamiast doszukiwać się przyczyn, nawet teraz gdy poczułam się dobrze uświadamiając sobie swoje ograniczenia i problemy (czuję się gorzej, bo jak ja mogę mieć takie problemy), pomyślałam, żemoże trittico w końcu zadziałało. W pracy zajebiście, wszystko ok, cieszyłam się swoją pierwsząwypłatą, miałamzajęcie a gdy pojawiały sie objawy wypierałam je. Po pewnym czasie zauważyłam, że pracownicy tłumią (nie wszyscy) mój charakter: uwagi typu za bardzo się mądrzysz, nie słuchanie mnie jak cokolwiekmówię, a ja potrzebowałam uwagi. Na początku fajnie, bo miałam się wykazać pracą, pokazać jaka jestem, a praca szła mi bardzo dobrze. I tak po miesiącu objawy do mnie wróciły, głupie myśli, że nie jestem sobą i wydaje mi się, że to było spowodowane brakiem uwagi i częściowo brakiem pełnej akceptacji. Czasem mam takie wrażenie, że jakoś podświadomie chce wywołać objawy, by zwrócić uwagę rodziców, oni nie rozmawiają ze mną o moim problemie, bagatelizują to, uważają, że sama swoim myśleniem wprowadzam się w takie stany. Coś w tym jest, ale coś chce sobie przez te stany udowadniać. Emocje we mnie kipią, ale wiem, że skądś się biorą szukam przyczyn i czuję się lepiej na moment. Ciągle to poczucie, że mam nerwicę i takie myśli w głowie , stłamszenie, tysiące myśli. Czasami mam tak, jakbym chciała uciec przed tymi myślami,nie mogę sobie miejsca znaleźć. Chcę się zwolnić z pracy dzisiaj tam nie poszłam, jednocześnie chcęale rodzice już kręcą nosem, boje się, że facet się zrazi do mnie i ode mnie odejdzie, czuję, że ciągle muszę temu sprostać. I pokazywać jaka jestem zajebista. Nie chcę tego, na 14 września mam termin terapii ale jak się zwolnię pędzę od razu na nią, bo mam taką straszną potrzebę wygadania się, teraz lkam jak dziecko, wyje jak pies jest mi źle i najchetniej chciałabym się gdzies schowac i uciec w pizdu. Pozdrawiam i czekam na odpowiedz
  12. W końcu doszlam do tego skad te nagle objawy i poczucie odrealnienia, jako ze jestem osoba bardzo smiala latwo nawiazuje kontakty nie boje sie ludzi ecc. przeszkadzam niektorym kolezanka z pracy bo jestem zbyt pyskata itd. nie otrzymuje akceptacji ze strony otoczenia i dlatego zamknelam sie w sobie, tak mi sie wydaje, wiecie na poczatku to im odszczekiwalam ale teraz jakos sie tak zamknelam ze w pracy nawet mi sie gadac nie chce i tylko widze jak na mnie patrza co robie i jak robie...nic tym dziewczynom nie zrobilam Na poczatku sie cieszylam jak glupek bede sie mogla wykazac w pracy zrobic wrazenie, a teraz gdy moj charakter jest tam skutecznie naprawde skutecznie tlumiony zatraca sie moja osobowosc objawy leki no meka. W domu znacznie mi sie poprawia ale nie wiem jakos wlasnie odczuwam swoja bezwartosciowosc choc wiem ze tak nie jest no o te pedzace mysli ze nie jestem soba ze nerwica odbiera mi charakter bla bla bla, ale juz wiem ze to nie nerwica odbiera mi charakter tylko moje przekonania ecc. Co o tym sadzicie? dobrze rozumuje?
  13. lula spokojnie, jak zaczynałam przygodę z tym lekiem też czułam sie fatalnie masakra po zwiększeniu dawki na 10 mg poczułam się lepiej a później było coraz lepiej Co do mnie, dzisiaj byłam u lekarki, pogadała chyba ze mną z pół godziny mowiłam jej że jadę na trittico i lexapro a dobrze na mnie działa mianseryna. Powiedziała mi żebym sobie poszła na indywidualną terapię (kiedyś byłam na grupowej i po tygodniu zwiałam ) Dziwnie się czuję, czasem jakbym nie była sobą, jednocześnie wypieram wciąż nerwicę już nie wiem co mam robić, żeby poczuć się dobrze bo z jednej strony powinnam się skupiać na czym innym żeby czuć się lepiej z drugiej strony terapia to rozgrzebywanie problemów. Nie wiem naszły mnie uczucia sprzed roku, to że sobie nie poradzę, że nie przezywcięzę choroby i że ona odbiera mi radość zycia. Co myślicie, jak postępować, zamieniać negatywne myśli na pozytywy czy po prostu ignorować to ? Lekarka zwróciła mi uwagę na fakt, iż chce pokazać w okól jaka jestem zajebista i samo poczucie, że mam nerwicę powoduje u mnie doła. Co o tym myślicie?
  14. To dziwne, że lekarz Ci kazał odstawić po 8śmiu dniach brania wydaje mi sie, że przynamniej dwa tygodnie powinnaś odczekać No, ale skoro tak zadecydował to może faktycznie, co Ci przepisał w zamian?? Zmniejszaj najwolniej jak się da i jednocześnie wprowadzaj nowy lek. Co do mnie, uj mnie trafia generalnie i chyba się znów do lekarza wybiorę po mianserynę, bo ona jednak poprawia mi samopoczucie, nawet 10 mg a czasem nawet 5mg starczy do lexapro żebym czuła się dobrze. Bo bez niej to masakra niby do lexapro teraz biorę 50mg trritico ale no uspokaja trochę , ale samopoczucie mi się nie poprawiło miazga :/ Co powinnam zrobić według Was? Iść do lekarza po tą mianserynę? Zostało mi jej 15mg nie wiem jak weekend przetrwam Trzymajcie kciuki :D
  15. Wiecie tak się zastanawiałam, bo jak wchodziłam na lexapro już po tygodniu z koszmarnego doła i koszmarnej nerwicy w jeden dzień mnie tak podniosło, że no mega :) A, że teraz tak się wszystko cofnęło to może faktycznie to wszystko przez ten nieszczęsny alkohol, odstawiam alko w takim razie , jakoś zaczęłam teraz za dużo myśleć o chorobie i mam takiego dola, że o boże, nic mnie nie cieszy, do tego dochodzą objawy nerwicowe muszę sobie jakoś z tym poradzić i kropka!
  16. lula miałam tylko lexapro, teraz jest bardzo źle fatalnie się czuję wspomagam się trittico i mianseckiem, z tym, że nawet malutka dawka miansecu na mnie dobrze działa, chyba się przejdę do lekarza po ten lek, wydaje mi się, że lexapro trochę jakby zluzowało nie daje mi już tej pewności, no ale nie wiem być może za dużo alkoholu ostatnimi czasy... A Ty się nie przejmuj będzie dobrze :)
  17. Oj nie przejmuj sie, leki sie nasilaja na poczatku,mi tez sie wydawalo ze umieram, widzialam siebie w trumnie itd. :D:D:D to tylko nerwica psychika płata nam figle, ale nie można się poddawać podświadomości : ) ja jakoś po tygodniu obudziłam się z niesamowitą chęcią do życia itd. lęki minęły :) będzie dobrze tylko zaufaj lekowi :) Pozdrawiam
  18. Tak doda Ci odwagi i energii do działania, uspokoi lęki, ja od czasu brania lexapro w ogóle nie miewam lęków, ani jednego stanu lękowego nie miałam :) lek mnie wyciszył i uspokoił a jednocześnie jakoś fajnie nakręcił pozytywną energią. Niestety ostatnio się pogorszyło i muszę brać dodatkowo jeszcze trittico, ja bardzo sobie chwalę ten lek :)
  19. Biorę 25 mg wieczorem razem z lexapro 15 mg rano, biorę 3 dzień poprawił mi się nareszcie troszeczkę nastrój. 9 miesięcy brałam samo lexapro, po czym zaczęłam się źle czuć, zero energii, czarne myśli, no nastrój do dupy i do tego objawy nerwicowe i płacz. Trittico póki co mnie troszkę wycisza, rano odczuwam zamulenie ale nie jest źle, jeśli chodzi o spanie to zbytnio nie wiem, bo spałam dobrze po lexapro nie widzę zbytniej różnicy, natomiast mam wyraziste sny - baaaardzo
  20. Lekarz przepisal mi dodatkowo trittico na noc. Początkowo (u lekarza byłam w środę) chciałam sobie bez niego poradzić, ale jednak wczoraj stwierdziłam, że nie dam rady bo non stop chciało mi się płakać i miałam straszne poczucie bez sensowności, że co z tego, że chodzę do pracy, co z tego, że pójdę na studia i do tego dochodziły objawy nerwicowe jakieś wszystko wydawało mi się bez sensu. Jednocześnie nie wiem bałam się choroby, że wyląduję w psychiatryku, że mi wszystko ta nerwica popsuje. Nie miałam lęków na szczęscie. Przez ten czas posiłkowałam się mianseckiem, ale zamulał mnie i nie wiem właśnie może on dawał poczucie takiej obojętności. Wczoraj wzięłam 1/3 tabletki ( już5mg miansecu powodowało u mnie senność) i dzisiaj obudziłam się z lepszym samopoczuciem, wiem, że nie mogę się zastanawiać tak nad życiem bo dostanę pierdzielca czuję się trochę jakbym cegłówką dostała, ale myślę, że przejdzie po jakimś czasie :) Pozdrawiam
  21. No nic pójdę do lekarza w środę to się dowiem co i jak Bez kitu fatalnie się czuję, zobaczymy jak to będzie -- 01 sie 2011, 17:25 -- Wiecie co zauważyłam, że nie wiem może coś z lekiem jest nie tak bo jak zażyję minimalną ćwiartkę mianseryny to czuję się troszkę lepiej, tak jakby większa dawka serotoniny była mi pisana i uspokajam się trochę. Na razie na miansecu jadę jakoś dam radę do środy. I nie wiem czy to normalne, ale mam wrażenie, że teraz tak padało u mnie dzisiaj trochę lepiej to lepiej się czuję, nie mam takiego mętliku we łbie ... też tak reagujecie na pogodę u mnie to masakra jest jak trochę się przejaśni to jakaś spokojniejsza się robię. Muszę o tym wszystkim powiedzieć lekarzowi. Być może to coś z lekiem stało się nagle nie tak. Na tej mianserynie czuję się troszkę lepiej no i nie jem je dużo, żeby nie przesadzić, nie wiem czy mogę się tak futrować więc sobie tak dodaję po ćwiarteczce. Pozdrawiam
  22. Biorę lexapro 10 miesiąc byly wzloty i upadki, ale generalnie lek postawił mnie na nogi :) W ostatnim czasie myślałam o odstawieniu i od tamtego momentu w pracy w domu nie wiem po prostu zaczęły się pojawiać myśli nachodzące o stanie sprzed brania lexapro ( było bardzo źle), takie typowe pesymistyczne myśli, taki mętlik w głowie, nie wiem może to to, że w ostatnim czasie zbyt często pijałam alkohol czasami codziennie - piwko, dwa Od tygodnia tak mam, że z trudnością nawet jem bo mam tak spięty żołądek od tych myśli, które wywołują objawy. Dzisiaj rano z łóżka mi się wstać nawet nie chciało później wzięłam mianserynę i spałam z dwie godziny po południu. Pojawiają się takie objawy jak to, że nie utrzymam pracy przez nerwicę, że wszystko mi się przez nią zawali :/ Nie wiem co o tym myślicie? po 10 miechach aż taki spadek nastroju ? W środę idę do lekarza się go poradzić co jest nie tak. Podejrzewam też, że dużo zadziałały moje wkręty do psychiki, że to tamto sramto. Ale zawsze jakoś lexapro mi oczy otwierało...teraz jakoś tego nie czuję. Zbyt dużo o tym wszystkim myślę, może to dlatego poradźcie coś, może ktoś też tak miał? Aha, dodam jeszcze, że biorę 15mg :)
  23. Ja od rana do wieczora myślę o oddechu jakby wymuszam go i nie potrafię normalnie oddychać, biorę łapczywie oddech, albo za dużo, gardło już mnie boli od tego, suchość w jamie ustnej i w nosie. Do tego mam ściśnięty żołądek tak, że nie potrafię swobodnie oddychać. Koncentruję się na nosie i ustach i czuję jak to powietrze przechodzi już pierdol** dostaję od tego :/ Od dwóch tygodni biorę lexapro i jest trochę lepiej niż było, przynajmniej się tak nie stresuję, jednak cały czas ten oddech mi dokucza, ciągle wzdycham i nie mogę się na niczym skupić Po prostu czuję to całe gardło, ciepło z gardła, suchość, co za tym idzie brak apetytu :( [Dodane po edycji:] Jak sobie z tym radzić? ktoś miał podobnie? :(
  24. U mnie zaczęło się od napadów nerwicy, od miesiąca żyję jak w matrixie. To nawet nie były napady tylko denerwowanie się non stop. Przeczytałam gdzieś o kontroli oddechu i o hiperwentylacji no i się zaczęło. Od kliku dni kontroluję każdy swój oddech, więc biorę go za dużo i nie mogę się odprężyć, lepiej jest oczywiście jak coś robię ale wyrzucić tego z myśli nie mogę. Znaczy myśli o oddychaniu. Oczywiście suchość w ustach, brak apetytu, ból w nozdrzach i głowa boli Bardzo się boję, że umrę, a życie przede mną, jestem młoda i chciałabym sobie trochę pożyć. W nocy prawie nie śpię, znaczy pomaga mi dopiero na sen miansec, który wcześniej przepisał mi lekarz. Wizytę u lekarza mam dopiero 23ego, czyli prawie za tydzień, boję się, że przez to oddychanie coś mi się stanie, że nie dotrwam, mam mętlik w głowie i nie wiem jak to wszystko pokonać.
×