-
Postów
313 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez piscis
-
daleko mi do wrogości do ludzi ale po co te zbędne komentarze. ktoś wyczyta jakiś jeden fragment i rzucił coś od siebie. A tak jak re33 pisała, doczytajcie się o co chodziło z tą "relacją z wanny" bo komentarz PM był zupełnie nie trafiony...
-
dziewczyna z mazur uwielbiam mazury i mam niedaleko
-
dokładnie...połączenie tych wątków to nie był najlepszy pomysł
-
dominika92 to może wy zmieńcie forum, albo wątek zamiast krytykować...i wtrącać swoje pięć groszy do czyjejś rozmowy. albo nie...bo po co trochę humoru...przepraszam zapomniałam, że jesteśmy tu wszyscy załamani i jesteśmy po to żeby się dołować wyluzujcie trochę z tymi komentarzami...
-
myślę, że tak nie wypada mi chyba nie wpaść do nich w wigilię bo w zasadzie z jego mamą mam cały czas dobry kontakt. Dużo mi pomogła...ale ciężko mi będzie teraz jak się z nim widzę to na prawdę dziwnie się czuję...nie da się tego opisać, jakoś tak nieswojo i sztywno. Bardzo dużo sie miedzy nami wydarzyło się przez ostatni rok. I te spotkanie w święta nie będzie lekkie, tyle żalu mam w sobie do niego. I mam tak samo jak ty...z ta różnicą że ja prawie 10 lat nie myślałam o sobie tylko najważniejszy był on. Wszystko wokół niego się kręciło. Wszystko było pod niego... [Dodane po edycji:] no taki prezent cieszy a ja dołuję sie coraz bardziej fajnie że masz rodzeństwo, masz z kim posiedzieć w święta...ja jestem jedynaczką bardzo tego żaluję
-
re33 super ja tez jestem z ciebie dumna święta spędzam w domu, wigilię z mamą u jej siostry... smutno pewnie mi będzie, ale muszę jakoś przetrwać
-
Nie TAO nie miałam, jestem tu od sierpnia pod tym samym nickiem cały czas, a co kogoś ci przypominam? Wspieramy się wspieramy, co nie znaczy, że nie jesteś tu mile widziany Ale skoro avatary cię przyciągają to, chyba muszę pomyśleć nad jakimś...hehe ups...czyżby mi też pomyliło się forum [Dodane po edycji:] Conessa a co z tobą?
-
Uff...przeżyłam Nie było tak źle chociaż byłam mega zestresowana. Powiedziałam, że miałam obawy przed rozmową z facetem, powiedział że dało się to odczuć i to że jestem na maksa spięta, dlatego traktuje to pierwsze spotkanie jako przełamanie lodów. W sumie mówiłam dużo...on słuchał. Na koniec podsumował to tak, że o mnie dowiedział sie bardzo niewiele...ciągle jest on, on, on, albo związek, związek...a nie ma w tym mnie, nie mówię i nie myślę o sobie. Że tak wypełnił moją przestrzeń że dla mnie zaczęło brakować miejsca, że jestem tak jakby przyklejona do niego i podczas kolejnych spotkać będziemy starać się mnie odklejać... ech...oby się udało... zmykam spać za tydzień kolejna wizyta [Dodane po edycji:] A co do twojego spotkania...pewnie, że pogadać można. Nie wiem jak wyglądały wasze relacje i jakie mieliście kontakty, ale jeśli jest wszystko ok z twojej strony to może poprawi ci to nastój i pomoże wrócić do normalności.
-
ech...nigdy nie zrozumiem facetów, na prawdę
-
namiestnik relacja będzie po wyjściu z wanny...hehe i nie foto Panna Modliszka jesteś jakaś negatywnie nastawiona do ludzi...nie widze nic złego w wypowiedziach namiestnika a jeśli cos nie pasuje to po prostu zmień temat albo forum i nie krytykuj innych...bo uwierz mi mi akurat forum się nie pomyliło i znajduje tu pomoc. Fajnie było dopóki nie dołączyli nas do jakiegoś innego wątku... [Dodane po edycji:] kąpiel była...bez telefonu ale beczałam znowu I telefon znowu oczywiście włączyłam a on pisał.... ech...zmykam dziś wcześniej spać, może prześpię smutki. A jutro do lekarza re33 jak zakupy?
-
heh...obiecuję ok to do wieczora, ja zdam relacje z "wanny" [Dodane po edycji:] i dzięki wam wszystkim za pomoc... i Tobie re33 poprawił mi się trochę nastrój...na prawdę udanych zakupów
-
re33 nawet nie wiesz jak się ciesze i mam nadzieję, że tez kiedyś tak powiem. A ty dajesz mi nadzieję, jakby nie było ja na prezenty niestety nie mam kasy nawet na najmniejsze Ech...może jak wpadłby mi przez przypadek do wody to i by podziałało, a tak pewnie i tak włączę... zobaczymy, przynajmniej sie postaram
-
ok, coś może wymyślę...jak dam rade Bo moje wyłączanie telefonu zazwyczaj kończy się po kilkunastu minutach i włączam go znowu... Pączki uwielbiam, jem rano do kawy w pracy :-) Ale może w wannie poleżę w ciepłej wodzie a telefon zostawię w pokoju, bo zazwyczaj mam go wszędzie ze soba...
-
W pracy jest w miarę ok, bo dużo jest tego wszystkiego na koniec roku, ciągle ktoś przychodzi i coś chce, więc nie mam tak czasu myśleć. wczoraj tez tak było, dopiero jak wyszłam z pracy i szłam do domu to zaczęłam płakać... Dziś tylko odczuwam skutki, bo mam oczy zapuchnięte ciągle... dawno już się aż tak nie spłakałam. Gdyby on sie nie odzywał...ale on pojedzie po mnie nieźle a potem np pisze jakby nigdy nic przyjdź. A jak pójdę to wiadomo o co chodzi...od razu z łapami. To nie chodzi o to, że ja jakaś dziwna jestem, oziębła czy coś...tylko poza seksem jeszcze o jakąś bliskość psychiczną...my się tak oddaliliśmy od siebie pod każdym względem. Nie mam do niego zaufania. Najpierw trzeba chyba od tego zacząć...ale on uważa inaczej... A może to faktycznie ze mną jest coś nie tak...nie wiem ale samopoczucie mam fatalne...
-
hej, wczoraj przeżyłam załamanie jakieś, przyszło tak po prostu, coś we mnie pękło. Już jak wracałam z pracy leciały mi łzy. W domu od razu zamknęłam się w pokoju i płakałam. Ale była mama, która ciągle pytała co mi jest i żebym wzięła się w garść i zjadła obiad. Wstałam w końcu, wykąpałam sie i powiedziałam że idę do koleżanki, żeby myślała że jest wszystko ok. A faktycznie poszłam do mieszkania gdzie mieszkaliśmy kiedyś, które stoi puste...Chciałam pobyć sama. Siedziałam tam po ciemku i płakałam, nawet zasnęłam na chwilę z tego wszystkiego. A że nic nie zjadłam, wieczorem zrobiło mi się słabo. ledwo wróciłam do domu, było mi tak niedobrze, że nie byłam w stanie nawet herbaty wypić. Głowa mnie tak bolała, że wymiotowałam dwa razy... A on w tym wszystkim dobijał mnie jeszcze smsami, że jak mi zależy to powinnam mu to okazać, bo on jest facetem i ma swoje potrzeby. Kurcze nie wiem co mi się stało wczoraj ale chyba nie jest ze mną najlepiej. Dziś czuje się fatalnie, mam opuchnięte oczy. Jutro pierwsza wizyta... [Dodane po edycji:] refren...ciesze się re33 do lektury jeszcze nie zajrzałam. Miałam zrobić to wczoraj, ale wyszło jak wyszło...może dziś
-
Mam do Was pytanie, czy ktoś bierze może Venlectine. Biorę ja od miesiąca i oczywiście pojawiły się jakieś skutki uboczne, które po ok. tygodniu ustąpiły. Ale od jakiegoś czasu mam straszne problemy z oczami. wszystko mi się zlewa i ciężko mi na czymś skopić wzrok. Wyczytałam w ulotce, że może powodować rozszerzenie źrenic i faktycznie tak było, ale teraz raczej źrenice mam normalne a to uczucie zostało. Nie wiem już sama czy to skutek leków czy coś innego. irytuje mnie to w każdym razie okropnie, mało nie zwariuję. Czy ktoś może miał podobny problem????
-
A ja właśnie zajrzałam...i chyba to faktycznie coś dla mnie, muszę dziś poczytać. dzięki za pomoc [Dodane po edycji:] Ale mam doła
-
Hej dziewczyny. Nie miałam netu wczoraj. Niedziela nie była fajna, wstałam i płakałam. Potem mama wyciągnęła mnie na miasto. Po pierwszych krokach chciałam juz uciec do domu. Masa ludzi biegających po sklepach i kupujących wszystko. Widziałam ludzi, którzy przyjeżdżają do rodzinnego miasta na święta. Modliłam się żeby nie natknąć się na kogoś. jak padło by pytanie co tam u was, to chyba zaczęłabym krzyczeć. Potem znowu płakałam. Widziałam się z mężem, balował gdzieś w sobote, nie wiem gdzie. Wczoraj chciał żebym została z nim u jego rodziców na noc. W sobote mu nie zależało, ale jak muszę rano wstać do pracy to nalegał, bo wiedział że nie zostanę. Powiedział, rób tak dalej, tylko mnie odpychasz od siebie. on mnie też od siebie tym bardziej, że nie wiem gdzie był w nocy. Co to za małżeństwo ja u mamy...on nie wiadomo gdzie. My tez byliśmy 10 lat, małżeństwem ponad 2, ale razem 10.
-
mieszkam w zasadzie w niezbyt dużym mieście... zobaczymy co życie przyniesie... Jeśli chodzi o ciebie to masz rację, tez wiele przeszłaś już w życiu...tylko ty wiesz tak na prawdę ile. I wiem,że nie warto tracić zdrowia a tym bardziej dla kogoś kto nie jest tego wart. ja zmykam już dziś od komputera bo znowu oczy mi tak dokuczają, że zlewa mi się już wszystko i drażni mnie to... No i środa coraz bliżej
-
nie może pojadę tylko jedź koniecznie... A terapia małżeńska, za takie coś pewnie trzeba płacić, a my (ja) na życie nie mam, więc raczej odpada. A poza tym ja nie mam chyba sił żeby coś z nim ratować, a jednocześnie żeby się od niego odciąć... nie wiem, jest mi wszystko obojętne dlaczego on nic nie rozumie on myśli że ja leki biorę dla zabawy?
-
Estra77 daj znać czy zdecydowałaś się pójść do lekarza... Napisz co u ciebie...
-
hej jestem, faktycznie wczoraj mnie nie było, a dziś do tej pory net mi nie działał. Conessa wygląda na to, że nie mówił ci do końca prawdy i nie był szczery. Prawdziwy powód zobaczyłaś chyba na własne oczy. Faceci już tak chyba mają, że nie powiedzą wszystkiego szczerze. Gdybyś znalazła inną pracę to myślę że byłoby to dla ciebie bardzo dobre. Zmieniłabyś zupełnie środowisko i może łatwiej byłoby ci zapomnieć i się z tego pozbierać, poznałabyś nowych ludzi. Widywanie go raczej ci nie pomoże tym bardziej, że ty cierpisz teraz też z powodu jego nieszczerości. Widujesz go wiesz, że układa sobie życie a ty cierpisz... re33 kochana rozumiem, po tym co piszesz że krechy były cieszę się bardzo i mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej...tylko oby już te święta minęły. A ja...dramat. Brnę znowu w to samo chyba tylko po to żeby kolejnego porządnego kopa dostać. Mojego męża zebrało na czułości...a ja, tak jak pisałam wcześniej, nie mogę, puki co, za dużo się wydarzyło między nami...i co usłyszałam, że przecież żoną jestem, tak? co mam sobie inną znaleźć do tego?...nie poczułam się jak przedmiot, nic a nic...ech powiedziałam mu oczywiście o tym ale on ma to gdzieś...ponownie usłyszałam, dobrze nie to nie, znajdę sobie inna a z tobą będę się tylko przytulał, proszę bardzo.... Jak ja bym chciała, żeby coś w moim życiu się wydarzyło, nastąpiła zupełna zmiana...a ja znowu dałam się uwikłać w to samo Nic się nie zmieniło nic, a ja mam być na każde skinienie [Dodane po edycji:] Conessa a pracy szukaj. Nie znajdziesz, trudno. A może akurat się uda i coś się zmieni w twoim życiu [Dodane po edycji:] a propo kresek to ile już jest???
-
Siedzę i beczę i jest mi źle. Nie rozumiem sama siebie. Jak jestem z nim to zamykam się w sobie, mam blokadę, nawet gadać mi się nie chce. A i tak tam chodzę...On siedzi głównie przy kompie. Dziś jak się zbierałam to wstał od komputera dopiero jak wychodziłam, a potem napisał czy przyjdę jeszcze i że nawet nie mamy o czym pogadać i przychodzę na chwilę i idę. To czemu się nie odezwał jak wychodziłam... A teraz siedzę i mam wyrzuty sama do siebie że nie poszłam, że pewnie znowu zrobi mi coś na złość, a jak coś powiem to odpowie ty nie przyszłaś wtedy to teraz ja nie mam czasu. I znowu łapię się na tym, że uważam na to co powiem i co robię i myślę jak zareaguje co powie... Jak pisałam z koleżanką to powiedziała, że już było w miarę dobrze, było mi ciężko, ale nie płakałam tak, a jak znowu mam z nim kontakt znowu jestem smutna i znowu płaczę.... I ja to wiem, a mimo to chodzę tam... I napisałam mu nawet smsa z przeprosinami że nie przyjdę, bo źle się czuje...nie odpisał nic... jestem jakaś nienormalna... a on ma dar do wzbudzania we mnie poczucia winy... nie potrafię się od tego odciąć [Dodane po edycji:] nie chce mi się żyć
-
Mam doła... dopadł mnie [Dodane po edycji:] halo jest tam kto kurczę moje życie tak bardzo nie ma sensu, że to dramat jakiś...
-
z tymi uczuciami to prawda, ale z akceptacją już gorzej... a problemy... masakra są tak duże, że ja ich nie ogarniam i chyba nikt nie byłby w stanie ich ogarnąć, a tym bardziej się z nimi pogodzić