-
Postów
313 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez piscis
-
super Lajla, trzymam kciuki, żeby dalej tak było... Ja problemów z kontaktami z ludźmi nie mam...niby, ale za to nie radzę sobie sama w domu, poprostu nie radzę sobie momentami...
-
Nie wiem jak Ty Valeria ale ja (niestety) czuję że zamiast bliżej takiego dnia jestem coraz dalej...
-
Lajla i jak było? jesteś zadowolona?
-
chyba, że wraca się tu... ale tylko po to żeby innym uświadomić, że da się z tego wariactwa i beznadziei wyjść... a tego sobie i wszystkim życzę...
-
Hej bobo90 Samotna walka mało kiedy daje rezultaty... Forum pomaga (mi bynajmniej odkąd tu jestem)...pod warunkiem, że nawet jak mi źle to tu zajrzę, a z tym rożnie bywa, bo te ciężkie chwile ciężko przetrwać nie robiąc głupot... napisz coś więcej jeśli potrzebujesz pomocy... tu raczej nie będziesz sama...
-
i minął...kolejny weekend bez sensu weekendy to dramat, trzeba naprawdę się starać, żeby czymś się zająć i nie zwariować...
-
brak pewności siebie i strach przed samotnością... mnie bynajmniej zgubiły...
-
innych olej...i tak bedą gadać...to nie nieuniknione, tacy są ludzie a z resztę da radę ogarnąć... muszę zmykać, odezwę się do Ciebie wieczorkiem jak będę mogła i ja Ty będziesz...
-
jasne...dla siebie tylko przejmujesz się nim...a go nie kochasz więc gdzie tu życie dla siebie? jesteś z nim, bo się boisz o niego czy z litości? bo ja na przykład nie wiem dlaczego teraz jestem z mężem...chore to jest po prostu
-
próby samobójcze to już ci mówiłam...to znęcanie się psychiczne (tez tak miałam) nie daj się... wiem, ja się mądrzę a sama tkwię nadal w chorym związku, ale pomału... małymi kroczkami... i zaczniesz żyć dla siebie...
-
moja przyjaciółka jest po rozwodzie, ma dziecko. nawet jej mama była przeciwko i miała ja za wyrodną matkę... teraz jak ułożyła sobie życie to mama przyznała jej rację, że dopiero teraz widzi, że jest szczęśliwa, ze bardzo ją przeprasza... tak już jest z mamami... moja nie odzywała się do mnie ponad miesiąc...uważając że źle robię...bo małżeństwo to przecież świętość... a teraz... jest na mnie wściekła, że chciałam to ratować bo sama widział że nie ma już czego...
-
ale ty nie oczekuj zrozumienia...zwłaszcza od swojej mamy a czy dziecko wychowywane przez rodziców którzy się nie kochają to dobrze?... ona zrozumie to dopiero jak zobaczy kiedyś jak już ułożysz sobie życie po swojemu... jak będziesz szczęśliwa... jak zobaczy, że bez niego jest ci lepiej... nie możesz, żyć na pokaz...tak jak inni chcą, bo to przecież cię niszczy...
-
rodzina... kiedyś zrozumie...zobaczysz ja tez na początku miałam rodzinę przeciwko sobie, jak odeszłam od męża, zwłaszcza mamę... potem jak wróciłam i zobaczyła jak znowu płaczę przez niego i jak zaczęłam pić, sama mi powiedziała wyprowadź się od niego i weź rozwód...on już nigdy się nie zmieni... myśl o sobie....
-
wiem, wiem, ale ja tak z myślą o przyszłości też piszę
-
w sensie, że nic dobrego tyle to wiem razem damy radę... a pamiętasz, że obiecałaś, że jak coś wymyślisz (głupiego czy nie) to będziesz pisać i że nie znikniesz z forum ot tak...
-
Banalna co się uda?... Ty mnie nie denerwuj, bo znając ciebie nic dobrego nie miałaś na myśli pisząc to... zacznij żyć dla siebie...
-
Dorinko i Tomisiu...witajcie w klubie chorych i toksycznych związków... wkurza mnie coraz bardziej, że faceci potrafia robić z nami takie rzeczy i doprowadzać nas do takiego stanu... Ja nawet już odeszłam i...wróciłam, czemu nie wiem... strach przed samotnością...a z drugiej strony toksyczny związek....paranoja z której też nie umiem się wyrwać... no właśnie takie jesteśmy...cierpimy i jeszcze w tym wszystkim myślimy o nich, co pomyślą, co poczują... żal?...w moim to tylko męska urażona duma się odezwała...a zarzekał się że się zmienił i zrozumiał... zero uczuć tylko urażona duma...
-
Wiola odpisałam na pw
-
Tak moje ciało ma się coraz lepiej... jest go coraz mniej...i wszystko mnie boli... ale jak tu żyć inaczej, kiedy ktoś doprowadza do takiego stanu... nienawidzę go...zwłaszcza po wczorajszym wieczorze. nienawidzę go z całego serca tylko czekam na wieczór, że ukoić nerwy... [Dodane po edycji:] niech ten dzień się kończy...chce zapomnieć o wszystkim... To takie czary...wiem, że to głupie, ale puki co silniejsze ode mnie, jak na razie w inny sposób nie umiem sobie radzić... u mnie motywacja jest...chwilę, a potem znowu przychodzą te dni... A co do Presleya...może niedługo będę miała możliwość pozdrowić go od Ciebie....
-
może nie stara...aż tak... ale.... co z tego jak się staro już czuję. Jesteś teraz? bo ja głownie w takich godzinach jestem na gadulcu...(w domu nie ma jak)
-
Super, że masz w sobie tyle optymizmu... Też chciałabym go trochę mieć...i tyle lat co Ty może łatwiej byłoby zmienić podejście do życia i uwierzyć, że coś się jeszcze poukłada...
-
zastanawiałam się co napisać, jak przeczytałam Twojego posta... jedna rzecz mi przyszła do głowy... tacy ludzie są tu potrzebni...
-
nie wiem co w tym jest, ale jakoś te forum mnie motywuje...wiem, że z takimi problemami nie jestem sama. wiem, że jak ktoś odpisuje to pomaga (bynajmniej mi), gorzej jak nikt by się nie odezwał. Gorzej radzę sobie w życiu...i coraz częściej piję wieczorami...niby nie dużo bo rano trzeba wstać, ale jednak...jest po prostu łatwiej, no i do tego tabletki na sen... i ten bezsens, który dopada wieczorami...
-
widzę, że nie tylko ja tak myślę...czyli nie jest jeszcze ze mną tak źle
-
To prawda ja odkąd tu jestem...nie wiem sama, ale jak dopada mnie ciężki dzień to jakoś mi chociaż trochę lżej na sercu, że są takie osoby jak ja, z takimi problemami. Teraz jak to napisałam poczułam się tak jak na ludzkim nieszczęściu chwiałabym poprawić sobie nastrój...mama nadzieję że tak tego nie odbierzecie. To takie czary...ja już ci kiedyś pisałam, że nawet nie zdajesz sobie sprawy jak Twoje słowa czasami pomagają, mam tylko nadzieję, że pomagając innym (nawet nieświadomie) to forum pomaga też w jakiś sposób Tobie. Tak sobie tłumacz...a z jakiegoś powodu tu się znalazłaś dawaj sobie radę sama...ale jak jednak będzie Ci trzeba się wygadać, albo pomóc to po prostu pisz. Moje zdanie jest takie, że każdy z nas znalazł sie tu bo właśnie nie do końca sam sobie radzi...