Wiem, że z tymi tabletkami to głupota,ale są takie dni, że tak nie myślę i robię głupie rzeczy. Dlatego właśnie zapisałam się do psychologa, bo naprawdę zaczęłam się bać sama o siebie i o to co się ze mną dzieje. Co do związków to wiem, masz rację, tyko, że u nas posypało się już zupełnie i chyba nie może to do mnie jeszcze dotrzeć...czas najwyższy spojrzeć prawdzie w oczy, że muszę być sama i jakoś sobie radzić...tylko dziś piszę o radzeniu sobie a za chwilę dopadnie mnie znowu dół i nie będę mogła się pozbierać i zamknę się w sypialni płacząc kilka godzin.
Może właśnie jak uda mi się...o ile mi się uda odnaleźć w sobie tą świątynię, o której pisałeś będzie mi łatwiej przetrwać te najgorsze momenty, kiedy myślę że już nie dam rady...
Dziękuję za pomoc, naprawdę...bardzo się cieszę, że znalazłam to forum. To co czytamy to niby tylko słowa...ale za to ile znaczą.
A z tą świątynią spokoju i siły...kurczę podziwiam Cie za taką mądrość i chyba zazdroszczę bo wygląda na to, że Ty swoją odnalazłeś...
Dużo dla mnie znaczą te słowa...a swoją drogą, patrząc na godzinę to taki chyba trochę nocny marek z Ciebie...
Pozdrawiam