Misiek_NL, kochanie, ja mam 17lat i wiem co czujesz, chociaż choruję 'marne' 4lata.
Ale to nie jest tak, że już się nie da nic zrobić, nie ma sytuacji bez wyjścia, pamiętaj. To twoje życie, umrzeć zawsze zdążysz, a żyć i bać się? Co za atrakcja?
Lecz się, marsz do psychiatry/terapeuty, otrzepać się z ziemii i daligo.
Jak ty nie zawalczysz - nikt tego nie zrobi, a już raz prawie ci się udało. Teraz, chociaż rozgoryczony porażką, masz więcej świadomości, wiesz więcej i możesz zrobić więcej. Ja tam w ciebie wierze.
Chojrakowa trzyma kciuki, chociaż to niepotrzebne, bo sam siebie uratujesz.