Toshiba, nie zasługuję.
Wiję się po podłodze, kurwa, dobrze, że komputer też na podłodze stoi...
Chcę zdechnąć. Jak zwierze, błagam, cokolwiek...
Nie wiem, co mam napisać, bo słowa to tylko płaski zbiór liter, poukładanych jak należy. Ja za to jestem pełna uczuć, to cała symfonia, mimo zgubionych gdzieś nut, jest głośna i składna. Śmiertelnie piękna, chociaż dla normalnego człowieka byłaby tylko brzęczeniem nienastrojonych instrumentów.
Obawiam się, że chyba przekroczyłam granicę wyznaczającą sens szarpania się i podduszania w imię szczęścia.