Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gods Top 10

Użytkownik
  • Postów

    3 342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gods Top 10

  1. Skoro problemy z erekcją pojawiają się "od czasu do czasu", to raczej chodzi o blokadę psychiczną, prawdopodobnie niskie poczucie wartości (dotyczące jego oceny całości siebie, a nie tylko seksu). Bardzo możliwe, że rozpad jego małżeństwa to nie przyczyna, a raczej skutek jego problemów ze sobą, z określeniem siebie, swojej wartości. Pomoc psychologa bardzo wskazana. A jeśli jego zaniżona samoocena przekłada się na więcej sfer życia, warto postarać się również o wizytę u psychiatry oraz o terapię. W takiej sytuacji najskuteczniejsze może być wspieranie go i zapewnianie o wsparciu, zrozumieniu podczas tej pomocy. Będzie Wam łatwiej przejść przez to razem. Może okazać się pomocne, gdy zaproponujesz pójście z nim do specjalisty ? Jednak miej na uwadze, by ta pomoc z Twojej strony miała swoje granice. A to po to, byście nie utrwalili relacji między Wami, w których Ty wszystko robisz za niego, bo może się to odbić niekorzystnie na Tobie.
  2. Nie dalej, jak pół godziny temu w tv słyszałem wypowiedź "redaktora" Pospieszalskiego, który wysnuł teorię, jakoby Marszałek Komorowski, p.o. Głowy Państwa wysłał "swojego człowieka" do Kancelarii Prezydenta, by odszukać "Aneks do raportu o likwidacji WSI" Skoro takie "osobistości opiniTFUrcze" zachowują się w ten sposób, czego oczekiwać po zwykłych ludziach ? Swoją drogą, Prezydent Kaczyński prawdopodobnie w swojej wizji Polski, wyobrażał sobie Polaków zjednoczonych, a teraz (choćby częściowo) to się udało, szkoda tylko, że za tak ogromną cenę. Pozostaje zacytować słowa ks. Jana Twardowskiego: "śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą".
  3. Najlepszym zachęceniem będzie stworzenie (lub odbudowanie) stałej atmosfery zaufania, zrozumienia, akceptacji dla takiej osoby. Przy czym najważniejsza będzie potrzeba wypływająca z tej osoby (lub by wiedziała jak ważne to jest dla otoczenia) okazywania uczuć.Trochę bardziej sprawa może się skomplikować, gdy chodzi o mężczyznę (który może "nie umieć" lub nie mieć "nawyku" okazywania uczuć). A jeszcze większe komplikacje mogą mieć miejsce w przypadku rodziców, którzy często czują się zagrożeni, czy wręcz upokorzeni, gdy mają się czegoś nauczyć od własnych dzieci (uznają to jako podkopywanie swoich autorytetów, jako przyznanie się do własnych błędów). A już najtrudniej jest, gdy wcześniej istniała atmosfera sprzyjająca okazywaniu uczuć, ale została zburzona... przez osobę, które później chce to odbudować. Tego typu komplikacje "wymagają" większej wyrozumiałości, szacunku i ogromnej cierpliwości w "nauczaniu" okazywania uczuć. :'>
  4. Mimo, że rzadko zgadzałem się z poglądami Pana Prezydenta, jestem w szoku. [*]
  5. człowieku nerwico, jak dla mnie nadal ta lista nie jest zbyt wiarygodna Choćby z tego względu (jak również dlatego, że na forum dajesz się poznać z innej, pozytywnej strony), że dotyczy wyłącznie wad, a ludzi "wyłącznie wadliwych" po prostu nie ma Promuj z równą energią swoje zalety, a wszystko zacznie się zmieniać Nie pozwalaj na to, by ten lęk zwiększał się dalej ! W związku z tym działaj, działaj, nie poddawaj się !
  6. Takie pytania padają z powodu prawa, które w założeniu ma dociekać prawdy. Pewnie nie padałyby, gdyby oprócz gwałtów, nie pojawiały się również fałszywe oskarżenia o gwałt, np. mające być formą zemsty. Dlatego konieczne jest zadawanie takich pytań. Prawo, prawem, a i tak najwięcej zależy od tego, czy będzie egzekwowane przez osobę taktowną.
  7. człowieku nerwico, nie jesteś w związku nie dlatego, że ta długa lista wad rzekomo miałaby być prawdziwą, tylko dlatego, że traktujesz te wady jako wymówkę, by nie próbować wchodzić w związki. W ten sposób, broniąc się przed zranieniem, bronisz się również przed doświadczaniem wszystkich pozytywów związków. Warto ? Nie raz, nie dwa na forum mogłeś przeczytać jakie zalety dostrzegają w Tobie inni. Dlaczego nie miałbyś w to uwierzyć, skoro wiara w tę listę od kilku lat nie zmieniła nic ?
  8. Mimo, że tema sprzed 2 lat, to i tak warty rozważenia Wg mnie "najlepszym" wyjściem w sytuacji oskarżenia kogoś, kto jest niewinny, będzie poszukać wsparcia u psychologa. Po to, by osoba niewinna nie dała się zaszczuć i pod presją nie zrobiła czegoś, czego można by żałować
  9. Tak to najczęściej wygląda z boku dla osoby nie zaangażowanej Dla kogoś, kto doświadcza miłości wyglądać to może bardzo różnie. Można by rzec: co człowiek, to definicja. Chyba najczęściej od ukochanej osoby oczekuje się akceptacji i zrozumienia, do tego szeroko rozumianego szacunku. Gdy to jest w związku, wtedy łatwiej o bliskość i miłość. Tyle, jeśli chodzi o moje spostrzeżenia, które tylko z pozoru nie wydają się zbyt pojemne, a to dlatego, że wszystko kryje się za wymienionymi przeze mnie cechami udanego związku
  10. Czyli jednak nadinterpretowałem w poprzednim wpisie. Mój błąd, przepraszam. To trochę zmienia postać rzeczy. Prawdopodobnie tak ogromnie zdruzgotało Cię "tamto" rozstanie, że później przyciągałeś toksyczne partnerki. A doświadczenia z tych toksycznych związków, traktowałeś jak dowody potwierdzające tezę (opartą na błędnych założeniach), jakoby żadna kobieta "nie mogła dorównać" "tej" szczególnej. Rozpracowywałeś te blokujące Cię mechanizmy na terapii ? Gdyby się to udało, znów mógłbyś stworzyć z kobietą szczęśliwy związek. Czyli warto, prawda ?
  11. Sondaże, ankiety skupiają się na tendencjach najsilniejszych, najczęstszych, przy okazji najczęściej zdawkowo wspominając lub wręcz milcząc o tendencjach mniejszościowych. Także jeśli istotnie problem miałby być "ogarnięty ogólnospołecznie", warto zwrócić uwagę również na to, co występuje w mniejszej (ale bynajmniej nie "gorszej") skali. Czyli w tym konkretnym temacie nie skupiać się wyłącznie na tym, co emitują pojedyncze stacje TV lub co drukuje kilka tytułów prasowych. To, o czym nie wspominasz, a co wg mnie jest zaprzeczeniem tezy o tym, jakoby nie było lepszej alternatywy dla w/w typów programów, jest radio. W moim przypadku jest to Radiowa Trójka, w której znajduję wiele merytorycznych, opiniotwórczych audycji o rozległej tematyce. Oczywiście nie zamierzam twierdzić, że to "jedyna droga", jedyne medium, które dość skutecznie opiera się polityce medialnej "bez ambicji". Osobiście za program alternatywny dla "Rozmów w toku" uważam np. "Klub Trójki" (pn-cz po 21-tej - m.in. tematyka społeczna, historyczna i kulturalna), "Jestem feministą" (nd po 19-tej, choć czasem o tej porze bywają adaptacje teatralne - tematyka chyba oczywista ?), również od niedawna audycja "Trójka po trzeciej" (pn-pt 15-16) albo popołudniowe "Zapraszamy do Trójki" (pn-pt 16-19 - tematyka społeczna wraz z reportażem po 18.15 najczęściej ukazującym jak świat jest zróżnicowany, a przez to ciekawy). Ale to kwestia tego, co kto lubi. Oprócz tego są jeszcze media internetowe... W każdym razie alternatywa istnieje, choć czasem trudniej ją dostrzec
  12. Nieeee, to za mało było... Moje też nie przejdą? O tym musiałaby zadecydować specjalna tajna komisja, która jest tak tajna, że obawiam się, czy mnie nie "usuną" za ujawnienie jej A nie mam co liczyć na pomoc służb specjalnych (trosk), odkąd zwolniono agenta Tomka
  13. Wg mnie nieprzypadkowo kreuje się twórców i prowadzących tego typu programy, na "gwiazdy dziennikarstwa" linkosiu, zależy gdzie się szuka Napisałaś tak, jakby:a) nie było możliwości technicznych nagrania takiego filmu na dysk twardy lub płytę DVD tak, jak niegdyś nagrywało się na kasety VHS; b) jakby TV miała być jedynym źródłem ambitnej kinematografii. lineczko, bez urazy, ale takie są Twoje skojarzenia, nie jedyne na świecie. I znów sprawa sprowadza się do tego, gdzie poszukuje się tego, co odpowiada indywidualnym oczekiwaniom
  14. linusiu, linuniu, gdy napisałem o alternatywie dla tego typu dziennikarstwa nie miałem na myśli jednego talk-showu jako alternatywę dla drugiego Dla "Rozmów w tŁoku", wcale nie musi być alternatywą "Warto Rozrabiać", albo ten trzeci program (którego nie znam, a którego nazwa kojarzy mi się z tytułem telenoweli brazylijskiej). Ponadto odnoszę wrażenie, że sama wpadłaś w tę pułapkę, którą opisujesz opisujesz w ten sposób: Mianowicie (wg mnie) chodzi o brak świadomości, że "można inaczej", że ambitniejsze dziennikarstwo w Polsce istnieje. I znów powtórzę: można inaczej - potrzeba zaglądania pod pierzynę nie występuje u wszystkich ludzi.
  15. Najlepiej, nie izolować się we własnym świecie. Wyjść do ludzi, by nabrać trochę dystansu do przykrych sytuacji. Przestać się zadręczać, uwolnić od kajdan toksycznego związku.Po prostu żyć dalej.
  16. linuś, linieczko, stosowanie się do argumentów typu "jeśli coś się nie podoba, zrób to sam", niechybnie doprowadziłoby do nasilenia się chorób na tle nerwowym w społeczeństwie. W zgodzie z tą zasadą, indywidualny człowiek powinien zajmować się produkcją żywności np. innej, niż ta która jest dodatkiem do konserwantów i "poprawiaczy smaku", powinien również samodzielnie się leczyć, pielęgnować, wymierzać sprawiedliwość, produkować wszelkie urządzenia/sprzęty, łapać bandziorów, szyć ubrania itd. Na całe szczęście istnieje alternatywa dla tego typu "dziennikarstwa". Wg mnie to byłby błąd, by z tego typu programów wysnuwać wnioski o stanie społeczeństwa. A to z tego prostego powodu, że w tych programach pojawiają się wyłącznie osoby i tematy "nośne", w ściśle określony sposób "szczególne".
  17. Brałeś pod uwagę branżę polskich seriali ? Albo lektorów (czy jak ich tam zwał), którzy zapowiadają na każde Święta Bożego Narodzenia powtórkę "Kevina samego w domu" (tudzież "Kevina samego w Nowym Jorku") z równym entuzjazmem jak premierę przed wieloma, wieloma laty ? amfce, otrzymywałeś mądre rady w innych swoich tematach. Nie skorzystałeś z nich, więc pewnie nie skorzystasz z kolejnych...
  18. Amon_Rah, nie twierdzę, że to proste. "Prostsze" natomiast jest pogodzenie się z fałszywą myślą "wszystko co najlepsze w życiu, mam za sobą" Otóż to ! Jak po takim związku miałeś pokochać, skoro wszystko mierzyłeś przez pryzmat tego szczególnego związku, przy okazji zamykając się na nowe doznania, doświadczenia ?Poza tym myślę, że nie tyle "nie umiałeś", co najprawdopodobniej nie angażowałeś się, sparaliżowany obawą o możliwość powtórzenia się zranienia, którego od razu spodziewałeś się na miarę "tamtego" zranienia ! Myślę, że to jest zbudowany przez Ciebie trudny do sforsowania mur obronny, za którym mają "bezpieczne schronienie" zupełnie przeciwne uczucia. To są wyłącznie "składniki" związków "toksycznych".Może to i nadinterpretacja z mojej strony, ale przypuszczam, że te "składniki" były obecne w tym szczególnym dla Ciebie związku. W każdym razie "coś z przeszłości" "wlecze się" za Tobą, skoro takie "składniki" występują. Cz na prawdę warto z powodu kilku lat zamykać się na nowe doświadczenia przez resztę życia ? Nie lepiej uporać się z przeszłością i żyć "do nowa" ?
  19. linko, Aniołku Skrzydlaty (sugeruję się awatarem ), chciałem tylko wyrazić, że waga wyboru kierunku studiów przestała być tak ogromna, by decydować o kolejnych 40 latach życia. Choć z drugiej strony... może martwić Twoje połączenie zdań "chcę być w czymś dobra" oraz "zawalenie ich byłoby dla mnie osobistą porażką"
  20. Śmiertelniczko, osobiście nie nazwałbym religijnymi Twoich rodziców. Jakoś nie mieści mi się w pojęciu religijności zmuszanie do wyznawania religii opartej na miłości Ale do rzeczy: szanse są znikome na to, że sami z siebie coś zrozumieją albo że właściwe słowa do nich dotrą. Praktycznie musiałby im to przekazać jakiś "autorytet" (niestety daleko im do postrzegania Ciebie jako autorytet, skoro postępują w ten sposób ), a i to nie gwarantowałoby sukcesu. Zerwij te toksyczne więzy i wyprowadź się. Zacznij żyć bez poczucia winy, bez przymusów z ich strony. Oczywiście to nie gwarantuje, że Twoi rodzice pojmą, co robią złego, za to Ty będziesz mogła uwolnić się od tego typu "toksyn".
  21. shadow_no, Amon_Rah, nie jestem pewny czy dobrze interpretuję Wasze wpisy. Mianowicie przypuszczam, że każdy z Was przy nowym związku porównuje "nową" partnerkę do "tej jedynej", przy której "nowa" nie prezentuje się "aż tak dobrze". Możliwe również, że wspomnienia z bardzo trudnych dla Was momentów w życiu, wiążecie również z "tą jedyną", z którą przechodziliście razem przez te trudne chwile. A to z kolei powoduje, że "nowa" partnerka już na starcie ma mniejsze szanse na "odpowiednie notowania". Nie lepiej byłoby symbolicznie "pożegnać się" (w myślach "pozwolić im odejść") z tymi szczególnymi dla Was kobietami, wynosząc z przeszłości nadzieję na wspaniały związek, zamiast "żegnać się z nadzieją" na podobnie udany związek w przyszłości ?
  22. Ale ja mam wrażenie, że tego nie pojmę a jeśli się uda to na następny dzień zapomnę i będę uważany za niedojdę.Skoro nauczyłeś się i stosujesz metodę "nie pojmowania i zapominania" tego, co mogłoby Ci pomóc, to raczej dowodzi tego, że jednak potrafisz się czegoś nauczyć, nie zapomnieć i stosować w praktyce. Gdybyś się postarał, pewnie udałoby Ci się opanować metodę odwrotną - "pojmowania i nie zapominania"...
  23. Zależy Ci bardziej na tym, co ktoś mógłby o Tobie powiedzieć, pomyśleć (gdybyś skorzystała z tej pomocy), czy na szczęściu w związku ? Poza tym sama napisałaś, że rozstawałyście się już trzykrotnie, co interpretuję jak podejmowane próby porozumienia się, a mimo to problemy są te same. Trzeba Ci jeszcze czwartego, piątego... dziesiątego rozstania, byś dopiero wtedy szukała pomocy specjalisty ?
  24. Czy czasem nie postrzegacie studiów tak jak pokolenie naszych rodziców ? W "ich" pokoleniu studia były elitarne - gdy się je kończyło, miało się zapewnioną dobrą pracę. Dlatego wtedy zawalanie studiów było "tragedią". Natomiast dziś studia nie dość, że straciły na swej elitarności i niewiele "gwarantują", to jeszcze (jak wieszczą znawcy tematyki zawodowej) "nasze" pokolenia będą musiały przekwalifikowywać się przynajmniej raz w swoim życiu zawodowym. Dlatego nie ma sensu stresować się wagą wyboru studiów, bo i tak za parę, paręnaście lat przyjdzie dokształcać się w innym kierunku. O ile większość pokolenia naszych rodziców przepracowała całą swoją karierę zawodową w raz wyuczonym zawodzie, o tyle w naszych pokoleniach takie osoby najprawdopodobniej będą nielicznymi. :'>
  25. Jeśli chcesz pozbyć się tej niepewności, przyczyń się do tego, by Twoja partnerka chciała z Tobą być. A będzie chciała, gdy nie będą nią targały sprzeczne emocje spowodowane z jednej strony miłymi chwilami wspólnie spędzonymi, a z drugiej tym, jak się obie raniłyście. Tak samo Ty będziesz jeszcze bardziej chciała z Nią być, gdy i ona nie będzie raniła Ciebie. A stanie się to wtedy, gdy obie indywidualnie "ustabilizujecie" własne emocje przy wsparciu psychologa. Wtedy też zmniejszy się lub zniknie poczucie pustki, które teraz odczuwasz, bo po prostu nie będziesz czuła tak silnej potrzeby "zapełniania" tej pustki inną osobą. Powodzenia
×