Skocz do zawartości
Nerwica.com

julia-ja

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia julia-ja

  1. A bez wsparcia psychologa by sie nie udało?I jak to zaczać?
  2. Tak,wiem obie sie raniłysmy,obie winne jesteśmy,ale ja już dłuzej nie moge zyc w tej niepewności,sa teraz swieta a ja czuje totalna pustke,czuje ze nic mi od zycia sie nie nalezy...Itd...
  3. Nie pisałam onim,dlatego że on też to przzywa,ciągle pyta o nia,ma już tyle latek że umie tesknic:-(Tylko jak z psychologiem skoro ona sama nie wie czego chce,wie że Kocha a teraz nawet mi tego nie okazuje,że jej wogóle zależy...Samo pisanie nie wystarczy:-(....Robi mi nadzieje,a ja jej mówie że jeżeli sie Kochamy powinnyśmy spróbować to naprawić,a ona tego nie wie...Jest zagubiona i nic nie wie...W zwiazku z Nami,bo inne decyzje normalnie podejmuje....I holernie cieżko jej wybaczyć....
  4. Witam wszystkich,jestem tutaj nowa,ale uważam ze nie jedna osoba na świecie miła podobny problem do mojego.... Zacznę od tego,że jestem lesbijką,wcale się tego nie wstydzę,wręcz przeciwnie.Moja historia zaczęła sie prawie 3 lata temu,poznałam przecudowną Kobietę,poznałyśmy się przez telefon....Pokochałam ją ogromnym uczuciem i do teraz uważam,że jest to właśnie ta jedyna...Niestety Nasz związek zaczął sie od kłamstw...Mianowicie,poznając ją przez tel nie powiedziałam jej prawdziwego imienia swojego i syna,a także oszukałam ją z moimi rodzicami,na teraz wiem,że to bład ale wtedy nie chciałam jej mówić odrazu całej prawdy....Ona była z inną Kobietą,a praktycznie zerwała z nia tuż przed poznaniem mnie i ona także mnie oszukała bo bedąc już ze mną prosiła tamtą o powrót...Wybaczyłyśmy to sobie,było pieknie,bajecznie miedzy Nami,sprzedałam mieszkanie by móc do niej wyjechać i wkońcu razem zamieszkać...Byly kłótnie jak w każdych zwiazkach,ale dopiero teraz zaczeło sie sypać:-( Odchodziła ode mnie już 3 razy,za każdym razem ją prosiłam by została,zostawała bo do dziś sie nadal mocno Kochamy,raniłyśmy sie słowami....Oj bardzo to boli:-(teraz,przed świetami wyjeżdżała do rodziny,zapewniała mnie że wróci,że Kocha,widziałam to w jej oczach,widziałam szczęście.Az tu znowu coś walło,pisze do mnie smsy,że ja jej na nic nie pozwalam,że czuje się że jest w klatce,że się nie spełnia i odchodzi...Mały zgrzyt,a tak wielki efekt:-(Chciała wyjechać do pracy do innego miasta tam gdzie jej rodzina mieszka,ja ją prosiłam byśmy tu najpierw spróbowały(choć przez pół roku ona tu nie znalazła pracy,mieszkałyśmy u moich rodziców)A ona że nie,że już tyle tu siedziała i nic.Więc chce tam pojechać,ona swoje a ja swoje....I z tego wszystkiego wyszło to,że zerwała teraz ze mną a ja nie umiem sobie z tym poradzić:-(Zrozumiałam teraz niestety po tym rozstaniu,że zle robiłam,że można było inaczej,bardzo bym chciała by dała Nam kolejną szanse lecz ona jest teraz strasznie zagubiona,nie wie sama czego chce,wie że nie ma już klatki,ale straciła mnie,na tą chwile możemy sie przyjaznić,ale ja nie moge żyć w nadzieji,że może jednak do mnie wróci,mówi mi że nie wie czy dobrze zrobiła odchodząc bo Kocha mnie szczerą i prawdziwą miłością tak jak ja ją,ale nie wie czy chce być ze mną...Ja wiem,że ona teraz potrzebuje czasu,czasu by sie zastanowić,i ja jej ten czas dam,tylko chciałabym wiedzieć czy mamy jeszcze jakieś szanse,jak ją oto pytam to robi mi wielką kłotnie,że ja to i siamto...A potem na spokojnie mi pisze,że mnie Kocha ale nie wie czego chce,że jest zagubiona i że wszystko jest skomplikowane...A ja jestem załamana,czasami myśle,że na nic nie zasługuje,że nikomu nie jestem potrzebna,nawet jeść normalnie od tygodnia niepotrafie,ja także mam mentlik w głowie bo raz daje nadzieje,a potem ja zabiera...Kocham ja mocno,najmocniej na świecie i wiem,że ona także mnie tak Kocha...Ale...Właśnie jest to ale...Ja już sama sobie z tym nie radze,codziennie boli mnie żoładek,i tylko kawa,papieros i tak w kółko,mało co jem,mam czesto głupie myśli,a jednak żyje nadzieja,ale ja tak dłużej już nie moge,dlatego pisze tu,by sie wygadać.Posłuchać jak to w innych oczach wygląda.Prosze o pomoc.Może jestem jakś chora,że żyje złudzeniem,a może jednak warto...
×